[Tylko u nas] Joanna Cesarz dla Tysol.pl: "Obecny kanon piękna wprawia dziewczyny w ogromne kompleksy"
– Plus size jest mocną gałęzią w przemyśle modowym czy jest tylko wybrykiem natury, efemerydą?
– To nie jest wybryk natury i nie uważam, żeby plus size szybko zginęło. Plus size jest mocną gałęzią. Wiele osób ma rozmiar plus size, jednak to wszystko dopiero raczkuje i jest biednie. Żeruje się na początkujących modelkach. Jest mało środków na sfinansowanie pomysłów, których jest dużo.
– Jak wyglądały twoje początki w plus size?
– Jak zaczynałam, to jeszcze nie funkcjonowało pojęcie plus size. Wcześniej wszyscy mówili, że byłam za szczupła na modelkę plus size. Zawsze byłam po środku między normalną modelką, a modelką plus size. Założyłam profil na maxmodels.pl, jak każda początkująca modelka. Gdy przybrałam trochę na wadze, to zaczęłam dostawać zlecenia.
– Co skłoniło ciebie do wzięcia udziału w programie „#Supermodelka Plus Size”?
– Wyłącznie chęć rozwoju w modelingu. Uznałam, że jest to świetna opcja, żeby się pokazać.
Fot. Karolina Wojsz
– I wygrałaś ten program. Na co przeznaczyłaś główną nagrodę?
– Nadal mam te pieniądze, które wygrałam w programie. Jeszcze ich nie wydałam, czekam na dobry moment, żeby zainwestować w moja edukację.
– Co obecnie studiujesz i co zamierzasz jeszcze studiować?
– Mam 23 lata i niedługo będę kończyła magisterkę z psychologii. Planuję zrobić dwie podyplomówki z seksuologii i z psychoterapii. Chcę być certyfikowanym psychoterapeutą, a na to wszystko potrzeba pieniędzy.
– Kiedy pokaz u Ewy Minge?
– No właśnie. Ewa nie była pewna, czy wziąć mnie na jej pokaz. Głównym tematem jej pokazu były baletnice. Według Minge i jej PR-owców nie pasowałabym do tej konwencji z eterycznymi i bardzo szczupłymi modelkami.
Fot. Adam Cekiera
– Po zwycięstwie w telewizyjnym show propozycje się posypały i miałaś zapchaną skrzynkę mailową?
– Nie. Pierwszy rok po zwycięstwie był średni. Polsat wypiął się na mnie i na resztę dziewczyn. Nie promowali nas. Po jednym z odcinków miałam załamanie nerwowe. Musiałam iść o psychiatry. Okazało się, że mam zaburzenia adaptacyjne. Zaczęłam brać leki. Zrobili ze mnie totalną sukę Ta sytuacja nie wyglądała tak, jak była przedstawiona w telewizji po zmontowaniu. Dostawałam pogróżki, dostawałam życzenia śmierci, byłam wyzywana. Po tym trudnym roku zgłosił się do mnie mój aktualny menedżer. Agencja, z którą współpracowałam, nie dawała mi zbyt dużo zleceń i nie zajmowała się mną.
– Da się utrzymać z plus size modelingu w Polsce?
– Tak. Od dwóch lat utrzymuję się wyłącznie z plus size modelingu. Wyrobiłam swoją markę, chociaż jest duża konkurencja na rynku. Moje nazwisko już coś znaczy, jestem dobra w tym co robię.
– Jesteś cesarzową plus size w Polsce (śmiech)?
– Nie wiem, czy tak jest (śmiech).
Fot. Adam Cekiera
– Czujesz oddech konkurencji na plecach?
– Jest rywalizacja wśród dziewczyn. Na szczęście nie ma tak chorych stosunków jak w modelingu normal size. Lubimy się z dziewczynami. Jak się spotkamy, bo jesteśmy z różnych miast, to często ze sobą rozmawiamy. Staramy się wspierać i robić ciekawe akcje. Jest nas mało i jesteśmy na tyle różne, że to wyłącznie zależy od klienta, na którą z nas się zdecyduje.
– Dlaczego jest tak mało modelek plus size. Jest wiele dziewczyn na polskich ulicach, które mają do tego predyspozycje.
– Obecny kanon piękna wprawia dziewczyny w ogromne kompleksy. Szczupłe dziewczyny bez krągłości, a to wszystko przez lenistwo projektantów, którym nie chce się szyć na dziewczyn, które mają więcej tu i ówdzie. Brak im wyuczonego fachu. Ten kanon funkcjonuje od ponad 30 lat.
– Jest szansa, żeby się to zmieniło?
– W niedalekiej przyszłości… nie sądzę.
Fot. Adam Cekiera
– Czym się jeszcze zajmujesz poza plus size modelingiem?
– Można mnie spotkać na Uniwersytecie Łódzkim, maluję kobiety. Jestem wizażystką-samoukiem. Jestem w tym dobra i to jest mój konik.
– Mogę się założyć, że masz bardzo dużo propozycji matrymonialnych od mężczyzn.
– Nie mylisz się (śmiech). Od niedawna jestem singielką. Zakończyłam pięcioletni związek. Jak zaczynaliśmy się spotykać byliśmy gówniarzami. Dla mnie to się skończyło. Nasze drogi zaczęły się rozchodzić i nie czułam już tego związku.
Fot. Karolina Wojsz
Fot. Karolina Wojsz
– Po sukcesie jakim osiągnęłaś w plus size modelingu, wciąż spotykasz się z krytycznymi opiniami, jak na początku swojej drogi?
– W internecie wszyscy krytykujący są silni. Na żywo nigdy nie spotkałam się z bezpośrednią krytyką.
– Zauważyłem, że z roku na roku dziewczyny nie mają kompleksów związanych ze swoją figurą. Myślisz, że po części jest w tym jakaś twoja zasługa?
– Przeczytam ci wiadomość, którą niedawno dostałam: „Cześć, piszę by ci podziękować, za to że dodajesz odwagi kobietom, które mają troszkę więcej kilogramów. Od kilku lat zmagałam się z tym, żeby chociaż raz założyć sukienkę, a nie mówię już o robieniu zdjęć. Otrzymywałam wyzwiska, głupie komentarze, dokuczanie. Od jakiegoś czasu obserwuję twój profil na Instagramie, dodajesz mi sił codziennie. Dziękuję ci za to, że pokazujesz piękno każdej z nas. Dziękuję”.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak