Adam Chmielecki dla "TS": Tajemnice stanu wojennego
Aktywny
Samsonowicz już 15 sierpnia 1980 r., dzień po wybuchu strajku, znalazł się w Stoczni Gdańskiej. Zajmował się drukiem i kolportażem ulotek. Po zawarciu Porozumień Sierpniowych został liderem najpierw tymczasowych struktur, a później przewodniczącym zakładowej „S” w Akademii Medycznej. A była to wówczas organizacja licząca, bagatela, około czterech tysięcy członków! W czasie 16 miesięcy związkowego „karnawału” był również członkiem prezydium Zarządu Regionu Gdańskiego, delegatem I WZD gdańskiej „S” na I Krajowy Zjazd Delegatów. Nie wahał się angażować w działania o bardzo różnym charakterze, od strajku okupacyjnego pracowników służby zdrowia w gdańskim urzędzie wojewódzkim po głodówkę w celu uwolnienia więźniów politycznych. Sam także od grudnia 1981 r. do lipca 1982 r. był internowany w ośrodkach w Strzebielinku, Iławie i Kwidzynie.
Po wyjściu z internowania Jan Samsonowicz zaangażował się w działalność podziemną. Ale to, co w jego życiu było piękne i jasne, skończyło się w czerwcu 1982 r. Pozostała śmierć i tajemnica. 30 czerwca 1983 r. Samsonowicza znaleziono powieszonego na płocie okalającym stadion klubu Stoczniowiec Gdańsk. Komunistyczni śledczy przyjęli wersję o samobójstwie. Takie przypuszczenia ułatwiało to, że Jan Samsonowicz w tym czasie miał duże problemy osobiste. Rozwiódł się z żoną Haliną, z którą miał trójkę dzieci. Halina znalazła nowego partnera, z którym planowała ślub. Z kolei Jan szukał miłości u boku przyjaciółki z „S” w Akademii Medycznej Barbary Iwanek. Dzień przed śmiercią oświadczył się jej. Iwanek pierścionek przyjęła, ale w śledztwie stwierdziła, że potraktowała go jako prezent, a oświadczyny odrzuciła…
Adam Chmielewski
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (51/2016) dostępnym też w wersji cyfrowej tutaj