IPN odmówił mediom pokazania akt dotyczących sprawy podrabiania teczki "Bolka". Co się stało?
Przyczyną umorzenia sprawy było stwierdzenie, że wskazanego czynu nie popełniono. Według materiału dowodowego stwierdzono, że 53 dokumenty, w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, obecne w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”, są prawdziwe.
Uznano, że 6 dokumentów dodanych do dokumentacji „Bolka” przerobiono przez ustalonych funkcjonariuszy SB. Informacje spisane własnoręcznie przez tajnego współpracownika były następnie opatrzone pseudonimem „Bolek” przez przyjmujących je funkcjonariuszy SB. W tym aspekcie sprawę umorzono wobec upływu terminu karalności tych dokonań.
Z prośbą o udostępnienie dokumentów śledztwa zwrócił się do IPN „Wprost”.
Decyzja była odmowna. Katarzyna Opacka z pionu śledczego białostockiego IPN oświadczyła, że akta postępowania przygotowawczego mogą być za zgodą prokuratora udostępnione w wyjątkowych wypadkach.
– W niniejszej sprawie taki wyjątkowy wypadek nie zachodzi – oświadczyła Opacka.
– W 2008 r. historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk wydali książkę „SB a Lech Wałęsa: przyczynek do biografii”, w której stwierdzili, że na początku lat 70. Lech Wałęsa był agentem SB o pseudonimie „Bolek”. Sam Wałęsa zdecydowanie temu zaprzecza. W grudniu 2011 IPN przyznał, że na początku lat osiemdziesiątych SB fabrykowała dokumenty mające świadczyć o współpracy Lecha Wałęsy z SB, aby skompromitować go przed Komitetem Noblowskim. Podrabiano jego charakter pisma oraz dobierano odpowiednio papier, aby wyglądał na oryginalny. Były prezydent uznał to za oczyszczenie go z zarzutów o współpracę z bezpieką, jednak historycy zdecydowanie podtrzymują swoje tezy" – podkreśla Marcin Dzierżanowski, dziennikarz "Wprost".
Źródło: wprost.pl, dorzeczy.pl
GT