Cezary Krysztopa dla "TS": Trzaskowski ma rację
Jako architekt pasjonowałem się kolejnymi projektami zabudowy ścisłego centrum Warszawy. Wieżowce, „Korona Warszawy”; wszystkie projekty z zabudową niewystarczająco wysoką dyskwalifikowałem jako zbyt mało ambitne. Owszem, miałem niejaki problem z „Organem Stalina” pośrodku każdej koncepcji, ale ostatecznie najważniejsze wydawało mi się, żeby Plac Defilad nie był już wielkim bazarem w środku stolicy, a stał się jej godną wizytówką.
Mijały lata, plany się zmieniały, zabudowa Placu Defilad nie tylko nie powstała „od razu”, ale w zasadzie w ogóle nie powstała, jeśli nie liczyć kilku prywatnych wieżowców w jednym z jego kątów. Za to w atmosferze Doliny Jozefata eksmitowano kupców z Kupieckiego Domu Towarowego. Jeszcze wtedy tłumaczyłem to sobie: „OK, metody bandyckie, ale może dzięki temu w końcu coś na tym Placu Defilad powstanie i z czego będziemy mogli być wszyscy dumni”.
Nie powstało, nawet na gruzach małych biznesów kupców – osobistych wrogów HGW. Przez lata mówiło się o projekcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które zapewne byłoby dzisiaj jednym z bastionów obrony przed faszyzmem, ale nawet i to się gdzieś rozeszło po kościach. Zostało z tego kilka obrazków.
Budki zniknęły, razem z – umówmy się – dość sceptycznie nastawionymi do prezydent Warszawy kupcami, ale wielki parking w środku stolicy dużego państwa w środku Europy ma się świetnie, wielki Organ Stalina w jego centrum jeszcze lepiej. Tkwi tam, jakby chciał nam przypomnieć, że nie mamy Polski na zawsze, jakbyśmy ją mieli z jego łaski. Tkwi tam zamiast Łuku Triumfalnego Jana Pietrzaka dla upamiętnienia zwycięskiej wojny 1920 roku.
Dzisiaj, bywając czasem w centrum, widzę twarze kolejnych młodych wykształconych, być może od niedawna w wielkim ośrodku. Wyglądają, jakby poprzez swoje marzenia o centrum Warszawy dostrzegali jasne i śliczne oblicze kolejnego kandydata Platformy Obywatelskiej na stanowisko prezydenta stolicy, wystruganego na obraz i podobieństwo poprzedniczki, strażnika jej wstydliwych szuflad, który tym razem mówi: „Dziś okolice PKiN wyglądają jak zaniedbany dworzec autobusowy. To się musi zmienić!”. A oni myślą: „O, nareszcie ktoś kto poważnie o tym myśli, ten to ma rację!”.
Cezary Krysztopa
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (17/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.