Nie straszyć Ukraińcami! Imigracja ze wschodu będzie niebawem największym wyzwaniem dla polskiej polityki
Ukraińcy już dziś są najliczniejszą mniejszością narodową w Polsce. A ich liczba i znaczenie nie tylko na rynku pracy, ale i w polityce będzie stale rosnąć. Polska ich potrzebuje, potrzebuje ich nasza gospodarka. Ale do naszego kraju przyjadą nie tylko ręce do pracy. Przyjadą ludzie, ze swoimi potrzebami, przekonaniami, zdolnościami, ale i ułomnościami. Wpuszczamy miliony ludzi, którzy też mają prawo do naszej przestrzeni publicznej, do swoich przekonań, tradycji, kultury, obyczajów. – Dlatego dobre relacje z Ukrainą będą dla nas w przyszłości coraz ważniejsze, bo do Polski przyjeżdża coraz więcej pracowników z Ukrainy i ten trend będzie coraz silniejszy. To najważniejsze wyzwanie dla polskiej polityki na przyszłe lata – mówił w wywiadzie dla naszego portalu Tysol.pl prof. Antoni Dudek.
Łatwo się asymilują
Statystyki wskazują, że coraz więcej Ukraińców chce zostać w Polsce na stałe. Raport OTTO Work Force z 2017 r. wskazuje, że liczba tych, którzy planują pozostać u nas na stałe, wzrosła z 10 proc. w 2015 r. do 48 proc. w 2017 r. Wzrosło też zadowolenie pracowników z Ukrainy pracą w Polsce z poziomu 84 proc. w 2015 r., do 94 proc. w 2017 r. W 2016 r. urzędy pracy wydały rekordową liczbę 1 262 845 oświadczeń, tj. o ponad pół miliona więcej niż w 2015 roku. Z kolei z badań przeprowadzonych w 2017 r. przez ukraińską grupę socjologiczną Rating wynika, że aż 4 mln Ukraińców chciałoby żyć w Polsce.
– Ta ekspansja pracowników zza naszej wschodniej granicy jest nie do uniknięcia. I nie powinniśmy mieć tutaj żadnego „ale”, bo Ukraińcy dość łatwo się asymilują. Nie możemy, tak jak swojego czasu Unia Europejska, odwracać się do Ukrainy plecami. Im silniejsza Ukraina, tym bardziej „wydłuża się nam droga do Rosji”, a o to przecież chodzi. Solidarność jako pierwsza przyszła z pomocą Ukraińcom po Majdanie. Zrobiliśmy dużą zbiórkę i jako związek zakupiliśmy leki, które potem zawieźliśmy do tamtejszych szpitali. Solidarność była też pierwszym związkiem zawodowym w Europie, który zaczął chronić ukraińskich pracowników. Nie chcemy, by robiono z nich pariasów. Dlatego też walczyliśmy o wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej, by nie było w Polsce żadnego dumpingu płacowego. Obcokrajowcy mają być zatrudniani na takich samych prawach jak Polacy. Z tych samych powodów Solidarność walczy o pracowników delegowanych, żeby polscy pracownicy za granicą mieli stawki wynagrodzeń takie jak pracownicy danego kraju. Nie widzę powodów, żeby straszyć Ukraińcami – mówi „Tygodnikowi Solidarność” wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Tadeusz Majchrowicz.
Jaka strategia?
Solidarność myśli już strategicznie i zwraca się z konkretną ofertą do ukraińskich pracowników, ale co ma im do zaproponowania polskie państwo? Jaki model integracji wdrażają lub planują to zrobić nasze władze? Do tej pory państwo polskie ma z ukraińskimi imigrantami dobrze, bo ich integracja dokonuje się sama. Nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy nie są roszczeniowi, sami się dostosowują, starają się nie sprawiać kłopotów, a jeśli powstają organizacje mające im pomóc odnaleźć się w Polsce, to są to inicjatywy oddolne, obywatelskie.
– Wydaje się, że tej polityki integracyjnej wobec Ukraińców w Polsce nie ma. Ta grupa jest mocno wykorzystywana w dyskursie imigracyjnym i uchodźczym, ale od strony polityki integracyjnej temat nie istnieje. Do tej pory Ukraińcy byli traktowani jako pracownicy wykonujący proste, nisko płatne prace. Kluczowe wydaje się tu usprawnienie kwestii związanych z możliwością dłuższego pobytu w Polsce, lepsza nauka języka i pomoc prawna. Podstawowa jest tutaj edukacja społeczeństwa, bo integracja to proces dwustronny i nawet przy największych staraniach migrantów i programach skierowanych do cudzoziemców nie będzie efektu, jeśli społeczeństwo gospodarzy nie będzie gotowe na ich przyjęcie i akceptację w różnych rolach, nie tylko jako pracowników drugorzędnych – mówi specjalizująca się w sprawach ukraińskich Anita Brzozowska z Ośrodka Badań nad Migracjami.
Niemniej ze strony państwa konieczny będzie jakiś model integracji, aktywna rola instytucji publicznych w tym zakresie. Czy z konstruktywną rolą państwa polskiego, czy bez niego integracja Ukraińców i tak będzie się dokonywać. I wcale nie można wykluczyć, że ta integracja może się dokonywać również przy współudziale służb rosyjskich czy też niemieckich. Dlatego polskie władze nie mogą tego zostawić samopas i powinny być szczególnie zainteresowane towarzyszeniu Ukraińcom w odnalezieniu się w nowej ojczyźnie. Przyjeżdżając tutaj, Ukraińcy będą musieli zaspokoić jedną z podstawowych potrzeb, potrzebę przynależności i będzie to musiała być jakaś Polska dla nich, ich Polska.
Integrują się sami
– Sprawa o tyle nie jest skomplikowana, że tę wspólnotę kulturową między Ukraińcami i Polakami widać. Język w 60 proc. zbieżny z językiem polskim, chrześcijaństwo i krąg europejskiej kultury sprawiają, że odnajdywanie się Ukraińców w naszych warunkach nie jest trudne. Widzę to jako wykładowca. Niektórzy studenci siedzą w swoich enklawach, ale większość z nich wtapia się w nasze społeczeństwo i nieraz nawet zapominają, skąd przybyli. W swoich zachowaniach i sposobie życia nie różnią się niczym od polskich kolegów. Mówiąc o integracji naszych wschodnich sąsiadów, należy mieć na uwadze nie tylko administrację państwową, równie ważna jest rola samorządów. To w gminach ci ludzie pracują, układają sobie życie, załatwiają sprawy administracyjne. Oczywiście nie wszyscy radzą sobie z integracją i wtedy zdarza się, że wchodzą w konflikt z prawem. Prawdą jest, że odsetek Ukraińców wśród cudzoziemców dokonujących w Polsce przestępstw jest największy. Ale samych Ukraińców wśród imigrantów jest zdecydowanie przeważająca liczba. Jednak większość Ukraińców przyjeżdża do Polski uczciwie pracować i studiować. Nie każdy Ukrainiec przekraczający granicę musi być od razu obiektem zainteresowania polskich służb. Nie ma potrzeby, żeby każdy nowo przybyły cudzoziemiec był bez żadnego powodu ewidencjonowany i inwigilowany – mówi były komendant policji na Pomorzu, dziś ekspert ds. bezpieczeństwa z Uczelni Kwiatkowskiego w Gdyni dr Cezary Tatarczuk.
Polska musi odrobić jeszcze jedną zapóźnioną lekcję, którą przerabiały już inne kraje europejskie, zmierzyć się z problemem „Obcego”, bo jesteśmy w przededniu tej sytuacji, ale ona nieuchronnie nastąpi, już następuje...
#REKLAMA_POZIOMA#