Małgorzata Calińska-Mayer: Dziękuję za to, że mogłam być sternikiem

Dziękuję za to, że mogłam być tym sternikiem – mówi Małgorzata Calińska-Mayer, długoletnia przewodnicząca Komisji Zakładowej w ZZSD Predom-Polar i Whirlpool Company Polska sp. z o.o., w rozmowie z Andrzejem Berezowskim.
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
– Pani jest w Solidarności od '80 roku. Pamięta Pani dzień podpisania deklaracji członkowskiej?
– W '80 roku byłam szeregowym członkiem związku. Pracowałam jako kierownik w dziale księgowości. Z czwartego piętra biurowca przez okno obserwowałam, jak robotnicy przed halą produkcyjną organizują wiece i demonstracje. Po wprowadzeniu stanu wojennego na terenie zakładu było wiele akcji strajkowych i maszerowania po zakładzie. Na szóstym piętrze siedzieli ubecy.

– I?
– Pewnego razu w biurowcu pozamykano wszystkie drzwi. Nie mogliśmy z budynku wyjść. Dyrekcja zakładu nie chciała, aby pracownicy umysłowi połączyli się z robotnikami. Ale na samym dole biurowca były takie uchylne okienka, lufciki (teraz już ich nie ma), przez nie wydostaliśmy się i przyłączyliśmy do robotników.

– Nie ścigali?
– Pewnego razu rozniosła się wieść, że ubecy poszukują blondyny, a miałam wówczas długie blond włosy. Bałam się, że to o mnie chodzi. Płukanką zrobiłam sobie włosy na fioletowo i nie rozpoznali mnie. To już był stan wojenny.

– Po stanie wojennym współuczestniczyła Pani w tworzeniu pisma podziemnego „U Nas”.
– Brat mój, Krzysztof Zadrożny, w1981 roku był wiceprzewodniczącym „S” w zakładzie. Po wprowadzeniu stanu wojennego znalazł się w strukturach podziemnych i był redaktorem naczelnym gazety. Krzysztof i przewodniczący TKZ Przemek Bogusławski wciągnęli mnie do redagowania gazetki, ponieważ potrafiłam pisać na maszynie.

– Gdzie redagowano gazetę?
– Czasem w moim domu. Miałam wówczas dwójkę dzieci, a mąż, budowlaniec, często wyjeżdżał za granicę.

– Dzieci pomagały pisać?
– Były za młode. Ale w '83 roku miałam w domu rewizję. W czasie przeszukania mrugnęłam do dzieci. Z mojej torebki wzięły 300 świeżo wydrukowanych gazetek „U Nas” i puściły z 7 piętra przez okno na trawnik. Milicjanci stali z drugiej strony bloku, więc nie zauważyli. Dwóch było w domu. Jeden, w mundurze, zajął się słuchaniem Laskowika. Postawił stołek w przedpokoju, na nim magnetofon i odsłuchiwał kasety, jakie miałam w domu. Twierdził, że kasety są nielegalne. Drugi, cywil, słuchał i rewidował. W pierzynach były rękopisy artykułów, ale tak się przykleiły do poszewki, że ich nie znalazł. Cud boski.

– Nic nie zabrali?
– Zabrali tylko gazety takie jak L'Osservatore Romano czy prasę podziemną z całej Polski oraz maszynę do pisania, która była w piwnicy.
Chcieli mnie zamknąć, ale wówczas dzieci musieliby dać do domu dziecka, bo mąż był na kontrakcie w Rosji.
Przez parę godzin próbowali ustalić z komisarzem dzielnicy, co mają zrobić. W końcu podjęli decyzję, że noc mogę spędzić w domu, a rano mam się stawić na komendzie wojewódzkiej.

– Stawiła się Pani?
– Zatrzymali mnie. Szukali rodziców. Mamę wyciągnęli z kolejki ze sklepu mięsnego. Przymusili, aby podpisała oświadczenie, że zaopiekuje się moimi dziećmi. Zgodziła się, ale tylko na 48 godzin. Ojca mieli zawieźć do szkoły, aby odebrał dzieci. Ale zamiast tego przywieźli go na komendę i próbowali straszyć. Pokazali mu gazety, jakie zabrali z mojego domu. Powiedzieli, że mogę być skazana na 10 lat więzienia.
Potem zostawili nas we dwoje w jednym pokoju. Ojciec ze łzami w oczach zaczął przekonywać mnie, abym wydała innych członków „S” i chwalił też Związek Radziecki. Wtedy mu powiedziałam: „Tato, przecież ty wozisz byki do ZSRR i wiesz, że utrzymujemy ten kraj”. Mój ojciec był kolejarzem i dorabiał, transportując byki wagonami na granicę polsko-radziecką. Wiedział, że zwierzęta przekazywane są Rosjanom za darmo. Opamiętał się i nic z namawiania nie wyszło. Siedziałam 48 godzin. Potem tylko obserwowali.

– Nie bała się Pani?
– Posadzili na korytarzu i zaczęli straszyć na różne sposoby. Mówili, że męża ściągną z zagranicznego kontraktu. Powiedziałam, że bardzo dobrze. Wróci do domu i pomoże wychowywać dzieci...



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
KE zatwierdziła wniosek Polski o udzielenie pomocy publicznej na budowę elektrowni jądrowej z ostatniej chwili
KE zatwierdziła wniosek Polski o udzielenie pomocy publicznej na budowę elektrowni jądrowej

Komisja Europejska we wtorek oficjalnie wyraziła zgodę na udzielenie przez Polskę pomocy publicznej na budowę elektrowni jądrowej. Premier Donald Tusk poinformował, że budowa będzie mogła ruszyć jeszcze w grudniu i że zabezpieczono na ten cel całość potrzebnej kwoty, czyli 60 mld zł.

Ranking najbardziej wpływowych polityków według ''Politico''. Nawrocki wyróżniony, złe wieści dla Tuska z ostatniej chwili
Ranking najbardziej wpływowych polityków według ''Politico''. Nawrocki wyróżniony, złe wieści dla Tuska

Magazyn ''Politico'' umieścił Karola Nawrockiego jako jedynego Polaka w gronie 28 najbardziej wpływowych na sytuację w Europie polityków. Na czele zestawienia został sklasyfikowany prezydent USA Donald Trump.

Ogromne złoża na Bałtyku. Niemcy chcą zatrzymać Polskę z ostatniej chwili
Ogromne złoża na Bałtyku. Niemcy chcą zatrzymać Polskę

Nowo odkryte złoże ropy i gazu – Wolin East – znajduje się na Bałtyku, ok. 6 km od Świnoujścia. To jedno z największych odkryć w Europie w ostatniej dekadzie. Ekolodzy domagają się wstrzymania prac na Morzu Bałtyckim.

Wojewoda mazowiecki nadał rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji lokalizacyjnej CPK z ostatniej chwili
Wojewoda mazowiecki nadał rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji lokalizacyjnej CPK

Wojewoda mazowiecki nadał rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji lokalizacyjnej CPK, co otwiera drogę do uzyskania pozwoleń na budowę oraz uruchomiony zostaje proces odszkodowawczy dla przejmowania brakujących działek – poinformował we wtorek wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski.

KO w kłopotach. Sondaż nie pozostawia złudzeń z ostatniej chwili
KO w kłopotach. Sondaż nie pozostawia złudzeń

Ogólnopolska Grupa Badawcza sprawdziła, jak obecnie rozłożyłyby się mandaty w Sejmie. Na prowadzeniu znalazła się Koalicja Obywatelska. Mimo to, biorąc pod uwagę mandaty KO oraz jedynego koalicjanta, który wszedłby do Sejmu – Lewicę – wciąż nie udałoby się utworzyć większości parlamentarnej.

Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero z ostatniej chwili
Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero

Po ponad 14 latach pracy w Grupie ZPR Media Jacek Prusinowski żegna się z "Super Expressem" i Radiem Plus. Z ustaleń mediów wynika, że dołączy do Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego.

Niemiecki think-tank chce europejskiego dealu z Ukrainą tylko u nas
Niemiecki think-tank chce "europejskiego" dealu z Ukrainą

Plan pokojowy negocjowany poza Europą budzi w Berlinie alarm. Niemiecki think-tank ostrzega, że rozmowy USA–Rosja mogą pominąć Ukrainę i całkowicie osłabić wpływ UE na zakończenie wojny. Europa ma coraz mniej czasu, by odzyskać inicjatywę.

Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu z ostatniej chwili
Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu

– KE wyraża zgodę na pomoc publiczną na budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Za chwilę oficjalne potwierdzenie – powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jak stwierdził szef rządu, budowa elektrowni jądrowej w Polsce będzie mogła ruszyć w grudniu.

Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego z ostatniej chwili
Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego

Trzech członków zarządu NBP straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi – wynika z opublikowanej we wtorek struktury organizacyjnej NBP. W efekcie już czterech członków zarządu banku centralnego nie nadzoruje pracy żadnego z departamentów.

Dziki terroryzują Warszawę wideo
Dziki terroryzują Warszawę

Mieszkańcy Białołęki boją się wychodzić z psami. Podobnie jest w Józefowie k. Warszawy.

REKLAMA

Małgorzata Calińska-Mayer: Dziękuję za to, że mogłam być sternikiem

Dziękuję za to, że mogłam być tym sternikiem – mówi Małgorzata Calińska-Mayer, długoletnia przewodnicząca Komisji Zakładowej w ZZSD Predom-Polar i Whirlpool Company Polska sp. z o.o., w rozmowie z Andrzejem Berezowskim.
/ fot. Marcin Żegliński, Tygodnik Solidarność
– Pani jest w Solidarności od '80 roku. Pamięta Pani dzień podpisania deklaracji członkowskiej?
– W '80 roku byłam szeregowym członkiem związku. Pracowałam jako kierownik w dziale księgowości. Z czwartego piętra biurowca przez okno obserwowałam, jak robotnicy przed halą produkcyjną organizują wiece i demonstracje. Po wprowadzeniu stanu wojennego na terenie zakładu było wiele akcji strajkowych i maszerowania po zakładzie. Na szóstym piętrze siedzieli ubecy.

– I?
– Pewnego razu w biurowcu pozamykano wszystkie drzwi. Nie mogliśmy z budynku wyjść. Dyrekcja zakładu nie chciała, aby pracownicy umysłowi połączyli się z robotnikami. Ale na samym dole biurowca były takie uchylne okienka, lufciki (teraz już ich nie ma), przez nie wydostaliśmy się i przyłączyliśmy do robotników.

– Nie ścigali?
– Pewnego razu rozniosła się wieść, że ubecy poszukują blondyny, a miałam wówczas długie blond włosy. Bałam się, że to o mnie chodzi. Płukanką zrobiłam sobie włosy na fioletowo i nie rozpoznali mnie. To już był stan wojenny.

– Po stanie wojennym współuczestniczyła Pani w tworzeniu pisma podziemnego „U Nas”.
– Brat mój, Krzysztof Zadrożny, w1981 roku był wiceprzewodniczącym „S” w zakładzie. Po wprowadzeniu stanu wojennego znalazł się w strukturach podziemnych i był redaktorem naczelnym gazety. Krzysztof i przewodniczący TKZ Przemek Bogusławski wciągnęli mnie do redagowania gazetki, ponieważ potrafiłam pisać na maszynie.

– Gdzie redagowano gazetę?
– Czasem w moim domu. Miałam wówczas dwójkę dzieci, a mąż, budowlaniec, często wyjeżdżał za granicę.

– Dzieci pomagały pisać?
– Były za młode. Ale w '83 roku miałam w domu rewizję. W czasie przeszukania mrugnęłam do dzieci. Z mojej torebki wzięły 300 świeżo wydrukowanych gazetek „U Nas” i puściły z 7 piętra przez okno na trawnik. Milicjanci stali z drugiej strony bloku, więc nie zauważyli. Dwóch było w domu. Jeden, w mundurze, zajął się słuchaniem Laskowika. Postawił stołek w przedpokoju, na nim magnetofon i odsłuchiwał kasety, jakie miałam w domu. Twierdził, że kasety są nielegalne. Drugi, cywil, słuchał i rewidował. W pierzynach były rękopisy artykułów, ale tak się przykleiły do poszewki, że ich nie znalazł. Cud boski.

– Nic nie zabrali?
– Zabrali tylko gazety takie jak L'Osservatore Romano czy prasę podziemną z całej Polski oraz maszynę do pisania, która była w piwnicy.
Chcieli mnie zamknąć, ale wówczas dzieci musieliby dać do domu dziecka, bo mąż był na kontrakcie w Rosji.
Przez parę godzin próbowali ustalić z komisarzem dzielnicy, co mają zrobić. W końcu podjęli decyzję, że noc mogę spędzić w domu, a rano mam się stawić na komendzie wojewódzkiej.

– Stawiła się Pani?
– Zatrzymali mnie. Szukali rodziców. Mamę wyciągnęli z kolejki ze sklepu mięsnego. Przymusili, aby podpisała oświadczenie, że zaopiekuje się moimi dziećmi. Zgodziła się, ale tylko na 48 godzin. Ojca mieli zawieźć do szkoły, aby odebrał dzieci. Ale zamiast tego przywieźli go na komendę i próbowali straszyć. Pokazali mu gazety, jakie zabrali z mojego domu. Powiedzieli, że mogę być skazana na 10 lat więzienia.
Potem zostawili nas we dwoje w jednym pokoju. Ojciec ze łzami w oczach zaczął przekonywać mnie, abym wydała innych członków „S” i chwalił też Związek Radziecki. Wtedy mu powiedziałam: „Tato, przecież ty wozisz byki do ZSRR i wiesz, że utrzymujemy ten kraj”. Mój ojciec był kolejarzem i dorabiał, transportując byki wagonami na granicę polsko-radziecką. Wiedział, że zwierzęta przekazywane są Rosjanom za darmo. Opamiętał się i nic z namawiania nie wyszło. Siedziałam 48 godzin. Potem tylko obserwowali.

– Nie bała się Pani?
– Posadzili na korytarzu i zaczęli straszyć na różne sposoby. Mówili, że męża ściągną z zagranicznego kontraktu. Powiedziałam, że bardzo dobrze. Wróci do domu i pomoże wychowywać dzieci...



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane