Andrzej Gajcy: Tusk prowadzi Platformę ku utracie władzy

W Platformie Obywatelskiej narasta niepokój przed zbliżającym się Kongresem Zjednoczeniowym i możliwą zmianą przywództwa. Zdaniem publicysty Andrzeja Gajcego, Donald Tusk traci autorytet w partii, a wewnętrzne napięcia i słabnące poparcie społeczne mogą przyspieszyć polityczne przetasowania w obozie władzy. W tle pojawia się nazwisko Radosława Sikorskiego jako potencjalnego następcy.
Donald Tusk
Donald Tusk / (amb) PAP/Wiktor Dąbkowski

Co musisz wiedzieć:

  • Platforma Obywatelska pogrąża się w kryzysie politycznym i gospodarczym, a autorytet Donalda Tuska słabnie, co rodzi w partii lęk przed utratą władzy.
  • Wewnętrzne konflikty i brak sukcesów rządu powodują, że coraz częściej mówi się o możliwej zmianie lidera – na przykład o przejęciu sterów przez Radosława Sikorskiego.
  • Zdaniem autora planowane „nowe otwarcie” i zjednoczenie Platformy z innymi ugrupowaniami mogą okazać się jedynie kosmetyczną zmianą, jeśli nie dojdzie do prawdziwego rozliczenia błędów i wymiany przywództwa.

 

Z nieoficjalnych prognoz skrywanych przed opinią publiczną ma jasno wynikać: nadciąga wielki kryzys, a partia rządząca, z Donaldem Tuskiem na czele, sobie z nim nie poradzi. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Po dwóch latach od wygranych wyborów parlamentarnych koalicja rządząca trzęsie się w posadach. W Platformie Obywatelskiej pesymizm ma przeplatać się z wyraźnym lękiem związanym z widmem utraty władzy. Aura Donalda Tuska przestaje działać. Ludzie są rozgoryczeni i zgodni co do oceny, że ten rząd do niczego się nie nadaje. Lecz poza „kierownikiem” nie ma nikogo, kto mógłby przyjść z ratunkiem.

 

Na ratunek Platformie

Pierwsze symptomy kryzysu już widać. Wbrew rządowej propagandzie i PR-owym trikom sypie się gospodarka. Trzeba to zacząć mówić wprost. Nie zmienią tego faktu zaklęcia ministra finansów Andrzeja Domańskiego, który aby spiąć budżet, używa kreatywnej księgowości, pomijając istotne wskaźniki i zachodzące w światowej gospodarce procesy. Aby sobie uświadomić, że pewna era wielkich wydatków publicznych zapoczątkowana globalnym kryzysem finansowym na początku lat dwutysięcznych dobiega na naszych oczach końca, wystarczy popatrzyć na to, co dzieje się we Francji czy w Wielkiej Brytanii. To proces nieunikniony także u nas.

Politycznie także jest źle. Sypie się od środka koalicja rządząca, która nie wiadomo, czy i w jakim stanie przetrwa listopadowe głosowania nad wymianą rotacyjnego marszałka Sejmu. Większość parlamentarna wisi już nie tylko na przysłowiowym włosku, lecz uzależniona jest od tego, którą nogą wstanie Szymon Hołownia niemogący się zdecydować, czy odejść z polityki, czy w niej pozostać bez „stołka”. Sondaże współrządzącej: Lewicy, PSL-u i Polski 2050 są bezlitosne: partie te są dzisiaj poniżej progu wyborczego.

I choć Platforma Obywatelska może liczyć obecnie na 30-procentowe poparcie, to partię rządzącą zaczynają nawiedzać duchy z przeszłości, które straszą widmem porażki w kolejnych wyborach.

 

Bezradny Tusk?

Wszystkie oczy zwrócone są na jednego człowieka. Jest nim Donald Tusk, który – co zaskakuje naprawdę wielu w partii – nie ma tym razem recepty na główne choroby trapiące jego ugrupowanie. Co więcej, jego aura przestaje działać, a amok na punkcie walki z Prawem i Sprawiedliwością pcha całą partię w kompletne szaleństwo. W tym aspekcie poszanowanie prawa i konstytucji całkowicie się nie liczą.

Tak jak nie liczą się obiecane reformy czy 100 konkretów, które Platforma i sam Donald Tusk złożyli wyborcom przeszło dwa lata temu. Ten rząd niczego nie dowozi i do niczego się nie nadaje, a poza tym jest kompletnie niekompetentny. I trudno z tą diagnozą, przedstawioną niedawno publicznie przez lidera Polski 2050, się nie zgodzić. Co z tego, że latem doszło do rekonstrukcji rządu, która bardziej przypominała układanie kostki Rubika zamiast konkretów i nadziei na trudne czasy, jak to opisywały tak sprzyjające władzy dziś lewicowe media.

Za to „kierownikowi” przez głowę przechodzą stare, kiedyś sprawdzone pomysły, jak choćby nowe otwarcie w postaci zjednoczenia z upadłą partią i być może nawet zmiana nazwy partii, a także abdykacja i ucieczka – być może znowu do Brukseli – i pozostawienie w kraju swojego pomazańca. Tylko czy takie chwyty mogą uratować Platformę?

 

Porażka, której nie rozumie

Zarówno w partyjnych dołach, jak i wśród szeregowych posłów PO mało kto ma wierzyć, że Donald Tusk jest w stanie poprowadzić ich do kolejnego wyborczego zwycięstwa. Porażka w wyborach prezydenckich i wygrana Karola Nawrockiego naprawdę Tuska bardzo zabolały. Do dzisiaj ma on nie rozumieć do końca tego, co się stało i jak było to możliwe, że Polacy wybrali kogoś takiego jak Nawrocki na prezydenta.

Zresztą nie tylko on! Zwłaszcza że partia Tuska w tę kampanię zaangażowała olbrzymie środki – zarówno finansowe, jak i te medialno-propagandowe, a kampania prezydencka obliczona była wyłącznie na zniszczenie przeciwnika wszelkimi metodami. I choć media sprzyjające władzy stanęły na wysokości zadania, formułując zarzuty o sutenerstwo, niepoparte do dzisiaj żadnym twardym dowodem, czy odpalając temat słynnej kawalerki, nie zdołały zatopić przeciwnika. Próba zablokowania zaprzysiężenia czy unieważnienia wyborów prezydenckich, którą forsował Roman Giertych, także spełzła na niczym.

Wbrew oficjalnemu przekazowi w partii rządzącej coraz więcej osób widzi, że rządzenie i reformowanie kraju nie idzie, jak należy. Niczego rząd nie dowozi, żadnej obietnicy nie realizuje. Państwo stoi w miejscu.

 

Wieczny kandydat i plan B

W obliczu niemocy i braku perspektyw niektórzy w Platformie zaczęli orientować się na Radosława Sikorskiego jako tego, który miałby być przyszłością partii. Czy jednak na pewno się do tego nadaje?

Głośna wrzutka „Newsweeka”, według której to Sikorski w maju lub w czerwcu przyszłego roku miałby podpisać jako premier główną umowę z Amerykanami na budowę polskiej elektrowni atomowej, która zostanie przedstawiona jako „pierwszy wielki sukces nowego premiera”, zdechła medialnie bardzo szybko. Zresztą sam Sikorski, pytany o te doniesienia, zaprzeczał jednoznacznie. „Nie będę” – odpowiadając w ten sposób na pytanie, czy będzie zastępować premiera Tuska do końca kadencji.

Zresztą nie powinno to nikogo dziwić – jeśli rzeczywiście taki plan istnieje, nie mógłby go potwierdzić. A że Sikorski chciałby zostać premierem, to pewne jak 2 + 2. Wielu nie tylko w Platformie wie, że o tym marzy, choć najbardziej o prezydenturze, co mu się nie udało dwukrotnie – przegrał zarówno w prawyborach w 2010 roku z Bronisławem Komorowskim, jak i teraz, w 2024 roku, z kretesem z Rafałem Trzaskowskim (74,75 proc. do 25,25 proc.).

Nowa partia Trzaskowskiego?

Co do samego Trzaskowskiego to wie on także, że po dwóch porażkach nikt już mu trzeciej szansy nie da. W Platformie jego kariera dobiega końca. Wypychany przez Tuska i jego ludzi, jak w sprawie nocnej prohibicji w Warszawie, jest namawiany do założenia nowej, bardziej lewicowej partii, być może z Szymonem Hołownią.

I niewykluczone - co coraz bardziej słychać w partii rządzącej – że Trzaskowski odejdzie z PO po listopadowym kongresie, na którym ma dojść do znaczących zmian we władzach Platformy Obywatelskiej.

Media trąbią, że właśnie Trzaskowski ma stracić funkcję wiceprzewodniczącego na rzecz Sikorskiego. W jednym ze scenariuszy ma on zostać szefem rządu.

 

Lord, który gardzi ludźmi

Plan ten wydaje się równie realny, jak i niemożliwy. Dlaczego? Bo patrząc chłodno, ten 62-letni polityk wydaje się mieć wszystkie cechy premiera: prezencję, znajomość języków, jest częścią elit zachodniego świata, ma wejścia do największych mediów. Zatem w czym problem?

Problemy są przynajmniej dwa, i to fundamentalne.

Największym kłopotem dla Sikorskiego jest on sam, a dokładniej jego autentyczne poczucie wyższości nad innymi, którymi szczerze gardzi. Zwyczajnie w partii mało kto go lubi, co pokazały – i to dwukrotnie – wspomniane już prawybory.

To poczucie arystokratyzmu sprawiało, że nawet bliskich współpracowników czy osoby pracujące u niego w prywatnym domu traktował jak służbę, która ma o każdej porze dnia i nocy służyć państwu Sikorskim – lub jemu samemu, jak w przypadku funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu zamawiających pizzę do Chobielina, co przed laty uczyniło z niego bohatera internetowych memów.

Drugim problemem Sikorskiego jest brak zaplecza politycznego. Nie stoi za nim partia ani żadne skrzydło czy frakcja. Wrócił na fotel szefa MSZ i został ostatnio wicepremierem wyłącznie dzięki Donaldowi Tuskowi. – Bez Tuska politycznie nie ma Sikorskiego – mówią w Platformie, dodając, że bez zgody Tuska żadnego przewrotu w rządzie nie będzie. A tym bardziej abdykacji i koronacji nowego premiera, choć takie głosy w koalicji są coraz częstsze. Ale to Tusk jest dzisiaj liderem.

 

Tusk testuje

A zatem skąd ta medialna wrzutka, że Sikorski miałby zastąpić Tuska, i to już za chwilę? Takie plotki w polityce nie biorą się bez powodu. To stara praktyka, którą zwłaszcza sam Tusk wielokrotnie stosował, gdy chciał sprawdzić odbiór medialny i społeczny danego politycznego posunięcia.

Podobny mechanizm szef PO zastosował już w 2014 roku. Mimo wielokrotnych zapewnień, że nie obejmie funkcji szefa Rady Europejskiej, tak właśnie zrobił, a premierem została ówczesna marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Podobnie jak Sikorski teraz nie miała ona żadnego partyjnego zaplecza i początkowo zaprzeczała, by potem postąpić tak, jak zadecydował Tusk. Co istotne, Tusk widział już wtedy, że rządy PO zmierzają do końca i najbliższe wybory wygra PiS. I tak się stało, a Platforma zapłaciła za tę podmianę dwoma kadencjami w opozycji.

 

Sikorski jak Kopacz?

Tę analogię dostrzegają sami politycy dzisiejszej władzy, którzy w kuluarach przyznają, że mają wrażenie, jakby czas się cofnął, a władza zaczyna wymykać się im z rąk. Choć obecna sytuacja polityczna jest diametralnie inna niż wtedy. Czy zatem z Sikorskim ma być podobnie?

Choć Radosław Sikorski to nie Ewa Kopacz, to jednak jego polityczna siła jest podobna – nie ma żadnego przełożenia na rząd i partię. – Radek wie, że politycznie jest słaby – mówią jego partyjni koledzy. I mają rację. Jego próby budowania pozycji poprzez konflikt z prezydentem Nawrockim czy klapa inicjatywy „Zryw”, która miała być odpowiedzią na inicjatywę Campus Polska, pokazują, że nie jest on liderem. Niektórzy w PO kpią z niego, że nawet na spotkanie z samym sobą nie był w stanie zgromadzić zwolenników i sympatyków.

 

Kongres Zjednoczeniowy i nowe otwarcie

Wróćmy do samego Donalda Tuska. W roku wyborczym 2027 będzie obchodził 70. urodziny. Ma on zdawać sobie sprawę, że aby partia przetrwała, stery musi przejąć ktoś młodszy. Czy będzie nim Sikorski? Niewykluczone. A może ktoś inny? Być może.

Zwłaszcza że ostatnie notowania nie są dla Tuska dobre. Aż 47 proc. respondentów w sondażu dla RMF FM chce zmiany na stanowisku szefa rządu. Ktoś może powiedzieć: to tylko nic nieznaczący sondaż. To prawda. Ale jest on kolejnym w ostatnich miesiącach sygnałem, że Polacy, niezależnie od partyjnych sympatii, źle oceniają obecne „uśmiechnięte” rządy.

Nawet guru liberalnej gospodarki Leszek Balcerowicz wytknął ostatnio rządowi „dezinformowanie Polaków” oraz miejsce w niechlubnej czołówce UE, jeśli chodzi o deficyt finansów publicznych, sugerując, że należałoby zastanowić się nad sensownością utrzymywania takich programów jak 800 plus. Zatem powodów do uśmiechu nie ma. I chyba nie będzie. I Tusk o tym wie.

Mimo fatalnych notowań rządu poparcie dla KO wciąż przekracza 30 proc. Jednak te notowania mogą nie uchronić jej przed podobnym scenariuszem, jakiego doświadczyło PiS dwa lata temu – pierwszym miejscem w wyborach i utratą władzy.

 

Fasadowa zmiana

Już niebawem odbędzie się Kongres Zjednoczeniowy, na którym zapadną ostateczne decyzje co do Platformy Obywatelskiej. Partia ma połączyć się z Nowoczesną i Inicjatywą Polską. Zmienić się ma identyfikacja wizualna, a nieoficjalne doniesienia mówią o zmianie nazwy partii Tuska na Koalicja Obywatelska. Nowa nazwa ma być symbolem nowego otwarcia, ale bez rozliczenia się z błędami i z samym Donaldem Tuskiem w roli lidera może to być tylko fasadowa zmiana, prowadząca do nieuchronnego końca u władzy.

[tytuł, niektóre śródtytuły, oraz sekcje "Co musisz wiedzieć" i FAQ pochodzą od redakcji]

 

Najczęściej zadawane pytania (FAQ)

Czy Donald Tusk planuje odejście z rządu? Nie ma oficjalnych informacji o takim zamiarze. Część komentatorów spekuluje, że premier może rozważać zmianę przywództwa przed wyborami w 2027 r.

Kto może zastąpić Donalda Tuska na stanowisku lidera PO? W partyjnych kuluarach wymieniane są nazwiska Radosława Sikorskiego i Rafała Trzaskowskiego, choć żaden z nich nie potwierdził planów przejęcia władzy.

Dlaczego w Platformie mówi się o „nowym otwarciu”? Jesienny Kongres Zjednoczeniowy ma połączyć PO z Nowoczesną i Inicjatywą Polską, co ma symbolizować odświeżenie wizerunku partii.

Jakie są nastroje w obozie rządzącym? Według Andrzeja Gajcego w partii panuje pesymizm i obawy o utrzymanie władzy w kontekście słabnących sondaży i trudnej sytuacji gospodarczej.


 

POLECANE
Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód Wiadomości
Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód

Sobotni mecz FC Barcelony z Osasuną zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:0, ale dla polskich kibiców nie był to wieczór idealny. Robert Lewandowski całe spotkanie obejrzał z ławki rezerwowych, a po meczu pojawiły się niepokojące doniesienia dotyczące jego zdrowia.

Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku Wiadomości
Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku

Chwila nieuwagi i chęć zrobienia efektownego zdjęcia mogły skończyć się bardzo poważnie. Przy świątecznej choince na Długim Targu w Gdańsku doszło do zdarzenia, które postawiło na nogi służby miejskie i stało się ostrzeżeniem dla innych odwiedzających centrum miasta.

Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal z ostatniej chwili
Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal

Piotr Żyła zajął 20. miejsce, Paweł Wąsek był 21., a Dawid Kubacki - 28. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal. Wygrał Słoweniec Domen Prevc. Na podium stanęli też Japończycy Ren Nikaido i Ryoyu Kobayashi.

Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate Wiadomości
Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate

13 grudnia księżna Kate odwiedziła wyjątkowe miejsce pamięci – Ever After Garden. Ogród ten powstał, aby upamiętnić osoby, które zmarły na raka, a jednocześnie zbiera środki na rzecz organizacji The Royal Marsden Cancer Charity.

GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci Wiadomości
GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące dwóch partii mleka modyfikowanego dla niemowląt ze względu na wykrycie obecności mikroorganizmu na jednej z linii produkcyjnych w zakładzie. Zaznaczył, że nie należy spożywać produktów z dwóch wskazanych w komunikacie partii.

Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem Wiadomości
Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem

W sobotę wieczorem w Radomiu doszło do niebezpiecznej interwencji, podczas której policjanci próbowali obezwładnić kobietę chodzącą po mieście z nożem. Zgłoszenie wpłynęło około godz. 21.00. Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze zlokalizowali 26-letnią kobietę w okolicy ul. Słowackiego.

Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie z ostatniej chwili
Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie

Wołodymyr Zełenski poinformował, że Ukraina jest gotowa odstąpić od aspiracji członkostwa w NATO, jeśli otrzyma realne i prawnie wiążące gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu. To element kompromisu mającego doprowadzić do zakończenia wojny z Rosją.

Świąteczne ceny w górach szokują Wiadomości
Świąteczne ceny w górach szokują

Z porównania przygotowanego przez Telewizję wPolsce24 wynika, że ceny ceny noclegów w polskich kurortach górskich poszły gwałtownie w górę. Procentowo koszt pobytu w okresie świąteczno-noworocznym w Zakopanem i Szczyrku zdrożał bardziej niż w Livigno.

Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci Wiadomości
Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci

W sieci znów zawrzało po opublikowaniu nagrania z Tatr. Na profilu „tatry_official” na Instagramie pokazano turystów spacerujących po zamarzniętym Morskim Oku. Największe poruszenie wywołał fakt, że na lodzie znajdowały się także małe dzieci.

Zrobiliśmy to co do nas należało. O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu z ostatniej chwili
"Zrobiliśmy to co do nas należało". O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu

„Od protestu do wolności – Toruń w historii Solidarności” – wernisaż wystawy o bohaterach opozycji antykomunistycznej na Pomorzu i Kujawach odbył się w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia w Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu. Fundację Promocji Solidarności podczas wydarzenia reprezentował dr Adam Chmielecki.

REKLAMA

Andrzej Gajcy: Tusk prowadzi Platformę ku utracie władzy

W Platformie Obywatelskiej narasta niepokój przed zbliżającym się Kongresem Zjednoczeniowym i możliwą zmianą przywództwa. Zdaniem publicysty Andrzeja Gajcego, Donald Tusk traci autorytet w partii, a wewnętrzne napięcia i słabnące poparcie społeczne mogą przyspieszyć polityczne przetasowania w obozie władzy. W tle pojawia się nazwisko Radosława Sikorskiego jako potencjalnego następcy.
Donald Tusk
Donald Tusk / (amb) PAP/Wiktor Dąbkowski

Co musisz wiedzieć:

  • Platforma Obywatelska pogrąża się w kryzysie politycznym i gospodarczym, a autorytet Donalda Tuska słabnie, co rodzi w partii lęk przed utratą władzy.
  • Wewnętrzne konflikty i brak sukcesów rządu powodują, że coraz częściej mówi się o możliwej zmianie lidera – na przykład o przejęciu sterów przez Radosława Sikorskiego.
  • Zdaniem autora planowane „nowe otwarcie” i zjednoczenie Platformy z innymi ugrupowaniami mogą okazać się jedynie kosmetyczną zmianą, jeśli nie dojdzie do prawdziwego rozliczenia błędów i wymiany przywództwa.

 

Z nieoficjalnych prognoz skrywanych przed opinią publiczną ma jasno wynikać: nadciąga wielki kryzys, a partia rządząca, z Donaldem Tuskiem na czele, sobie z nim nie poradzi. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Po dwóch latach od wygranych wyborów parlamentarnych koalicja rządząca trzęsie się w posadach. W Platformie Obywatelskiej pesymizm ma przeplatać się z wyraźnym lękiem związanym z widmem utraty władzy. Aura Donalda Tuska przestaje działać. Ludzie są rozgoryczeni i zgodni co do oceny, że ten rząd do niczego się nie nadaje. Lecz poza „kierownikiem” nie ma nikogo, kto mógłby przyjść z ratunkiem.

 

Na ratunek Platformie

Pierwsze symptomy kryzysu już widać. Wbrew rządowej propagandzie i PR-owym trikom sypie się gospodarka. Trzeba to zacząć mówić wprost. Nie zmienią tego faktu zaklęcia ministra finansów Andrzeja Domańskiego, który aby spiąć budżet, używa kreatywnej księgowości, pomijając istotne wskaźniki i zachodzące w światowej gospodarce procesy. Aby sobie uświadomić, że pewna era wielkich wydatków publicznych zapoczątkowana globalnym kryzysem finansowym na początku lat dwutysięcznych dobiega na naszych oczach końca, wystarczy popatrzyć na to, co dzieje się we Francji czy w Wielkiej Brytanii. To proces nieunikniony także u nas.

Politycznie także jest źle. Sypie się od środka koalicja rządząca, która nie wiadomo, czy i w jakim stanie przetrwa listopadowe głosowania nad wymianą rotacyjnego marszałka Sejmu. Większość parlamentarna wisi już nie tylko na przysłowiowym włosku, lecz uzależniona jest od tego, którą nogą wstanie Szymon Hołownia niemogący się zdecydować, czy odejść z polityki, czy w niej pozostać bez „stołka”. Sondaże współrządzącej: Lewicy, PSL-u i Polski 2050 są bezlitosne: partie te są dzisiaj poniżej progu wyborczego.

I choć Platforma Obywatelska może liczyć obecnie na 30-procentowe poparcie, to partię rządzącą zaczynają nawiedzać duchy z przeszłości, które straszą widmem porażki w kolejnych wyborach.

 

Bezradny Tusk?

Wszystkie oczy zwrócone są na jednego człowieka. Jest nim Donald Tusk, który – co zaskakuje naprawdę wielu w partii – nie ma tym razem recepty na główne choroby trapiące jego ugrupowanie. Co więcej, jego aura przestaje działać, a amok na punkcie walki z Prawem i Sprawiedliwością pcha całą partię w kompletne szaleństwo. W tym aspekcie poszanowanie prawa i konstytucji całkowicie się nie liczą.

Tak jak nie liczą się obiecane reformy czy 100 konkretów, które Platforma i sam Donald Tusk złożyli wyborcom przeszło dwa lata temu. Ten rząd niczego nie dowozi i do niczego się nie nadaje, a poza tym jest kompletnie niekompetentny. I trudno z tą diagnozą, przedstawioną niedawno publicznie przez lidera Polski 2050, się nie zgodzić. Co z tego, że latem doszło do rekonstrukcji rządu, która bardziej przypominała układanie kostki Rubika zamiast konkretów i nadziei na trudne czasy, jak to opisywały tak sprzyjające władzy dziś lewicowe media.

Za to „kierownikowi” przez głowę przechodzą stare, kiedyś sprawdzone pomysły, jak choćby nowe otwarcie w postaci zjednoczenia z upadłą partią i być może nawet zmiana nazwy partii, a także abdykacja i ucieczka – być może znowu do Brukseli – i pozostawienie w kraju swojego pomazańca. Tylko czy takie chwyty mogą uratować Platformę?

 

Porażka, której nie rozumie

Zarówno w partyjnych dołach, jak i wśród szeregowych posłów PO mało kto ma wierzyć, że Donald Tusk jest w stanie poprowadzić ich do kolejnego wyborczego zwycięstwa. Porażka w wyborach prezydenckich i wygrana Karola Nawrockiego naprawdę Tuska bardzo zabolały. Do dzisiaj ma on nie rozumieć do końca tego, co się stało i jak było to możliwe, że Polacy wybrali kogoś takiego jak Nawrocki na prezydenta.

Zresztą nie tylko on! Zwłaszcza że partia Tuska w tę kampanię zaangażowała olbrzymie środki – zarówno finansowe, jak i te medialno-propagandowe, a kampania prezydencka obliczona była wyłącznie na zniszczenie przeciwnika wszelkimi metodami. I choć media sprzyjające władzy stanęły na wysokości zadania, formułując zarzuty o sutenerstwo, niepoparte do dzisiaj żadnym twardym dowodem, czy odpalając temat słynnej kawalerki, nie zdołały zatopić przeciwnika. Próba zablokowania zaprzysiężenia czy unieważnienia wyborów prezydenckich, którą forsował Roman Giertych, także spełzła na niczym.

Wbrew oficjalnemu przekazowi w partii rządzącej coraz więcej osób widzi, że rządzenie i reformowanie kraju nie idzie, jak należy. Niczego rząd nie dowozi, żadnej obietnicy nie realizuje. Państwo stoi w miejscu.

 

Wieczny kandydat i plan B

W obliczu niemocy i braku perspektyw niektórzy w Platformie zaczęli orientować się na Radosława Sikorskiego jako tego, który miałby być przyszłością partii. Czy jednak na pewno się do tego nadaje?

Głośna wrzutka „Newsweeka”, według której to Sikorski w maju lub w czerwcu przyszłego roku miałby podpisać jako premier główną umowę z Amerykanami na budowę polskiej elektrowni atomowej, która zostanie przedstawiona jako „pierwszy wielki sukces nowego premiera”, zdechła medialnie bardzo szybko. Zresztą sam Sikorski, pytany o te doniesienia, zaprzeczał jednoznacznie. „Nie będę” – odpowiadając w ten sposób na pytanie, czy będzie zastępować premiera Tuska do końca kadencji.

Zresztą nie powinno to nikogo dziwić – jeśli rzeczywiście taki plan istnieje, nie mógłby go potwierdzić. A że Sikorski chciałby zostać premierem, to pewne jak 2 + 2. Wielu nie tylko w Platformie wie, że o tym marzy, choć najbardziej o prezydenturze, co mu się nie udało dwukrotnie – przegrał zarówno w prawyborach w 2010 roku z Bronisławem Komorowskim, jak i teraz, w 2024 roku, z kretesem z Rafałem Trzaskowskim (74,75 proc. do 25,25 proc.).

Nowa partia Trzaskowskiego?

Co do samego Trzaskowskiego to wie on także, że po dwóch porażkach nikt już mu trzeciej szansy nie da. W Platformie jego kariera dobiega końca. Wypychany przez Tuska i jego ludzi, jak w sprawie nocnej prohibicji w Warszawie, jest namawiany do założenia nowej, bardziej lewicowej partii, być może z Szymonem Hołownią.

I niewykluczone - co coraz bardziej słychać w partii rządzącej – że Trzaskowski odejdzie z PO po listopadowym kongresie, na którym ma dojść do znaczących zmian we władzach Platformy Obywatelskiej.

Media trąbią, że właśnie Trzaskowski ma stracić funkcję wiceprzewodniczącego na rzecz Sikorskiego. W jednym ze scenariuszy ma on zostać szefem rządu.

 

Lord, który gardzi ludźmi

Plan ten wydaje się równie realny, jak i niemożliwy. Dlaczego? Bo patrząc chłodno, ten 62-letni polityk wydaje się mieć wszystkie cechy premiera: prezencję, znajomość języków, jest częścią elit zachodniego świata, ma wejścia do największych mediów. Zatem w czym problem?

Problemy są przynajmniej dwa, i to fundamentalne.

Największym kłopotem dla Sikorskiego jest on sam, a dokładniej jego autentyczne poczucie wyższości nad innymi, którymi szczerze gardzi. Zwyczajnie w partii mało kto go lubi, co pokazały – i to dwukrotnie – wspomniane już prawybory.

To poczucie arystokratyzmu sprawiało, że nawet bliskich współpracowników czy osoby pracujące u niego w prywatnym domu traktował jak służbę, która ma o każdej porze dnia i nocy służyć państwu Sikorskim – lub jemu samemu, jak w przypadku funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu zamawiających pizzę do Chobielina, co przed laty uczyniło z niego bohatera internetowych memów.

Drugim problemem Sikorskiego jest brak zaplecza politycznego. Nie stoi za nim partia ani żadne skrzydło czy frakcja. Wrócił na fotel szefa MSZ i został ostatnio wicepremierem wyłącznie dzięki Donaldowi Tuskowi. – Bez Tuska politycznie nie ma Sikorskiego – mówią w Platformie, dodając, że bez zgody Tuska żadnego przewrotu w rządzie nie będzie. A tym bardziej abdykacji i koronacji nowego premiera, choć takie głosy w koalicji są coraz częstsze. Ale to Tusk jest dzisiaj liderem.

 

Tusk testuje

A zatem skąd ta medialna wrzutka, że Sikorski miałby zastąpić Tuska, i to już za chwilę? Takie plotki w polityce nie biorą się bez powodu. To stara praktyka, którą zwłaszcza sam Tusk wielokrotnie stosował, gdy chciał sprawdzić odbiór medialny i społeczny danego politycznego posunięcia.

Podobny mechanizm szef PO zastosował już w 2014 roku. Mimo wielokrotnych zapewnień, że nie obejmie funkcji szefa Rady Europejskiej, tak właśnie zrobił, a premierem została ówczesna marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Podobnie jak Sikorski teraz nie miała ona żadnego partyjnego zaplecza i początkowo zaprzeczała, by potem postąpić tak, jak zadecydował Tusk. Co istotne, Tusk widział już wtedy, że rządy PO zmierzają do końca i najbliższe wybory wygra PiS. I tak się stało, a Platforma zapłaciła za tę podmianę dwoma kadencjami w opozycji.

 

Sikorski jak Kopacz?

Tę analogię dostrzegają sami politycy dzisiejszej władzy, którzy w kuluarach przyznają, że mają wrażenie, jakby czas się cofnął, a władza zaczyna wymykać się im z rąk. Choć obecna sytuacja polityczna jest diametralnie inna niż wtedy. Czy zatem z Sikorskim ma być podobnie?

Choć Radosław Sikorski to nie Ewa Kopacz, to jednak jego polityczna siła jest podobna – nie ma żadnego przełożenia na rząd i partię. – Radek wie, że politycznie jest słaby – mówią jego partyjni koledzy. I mają rację. Jego próby budowania pozycji poprzez konflikt z prezydentem Nawrockim czy klapa inicjatywy „Zryw”, która miała być odpowiedzią na inicjatywę Campus Polska, pokazują, że nie jest on liderem. Niektórzy w PO kpią z niego, że nawet na spotkanie z samym sobą nie był w stanie zgromadzić zwolenników i sympatyków.

 

Kongres Zjednoczeniowy i nowe otwarcie

Wróćmy do samego Donalda Tuska. W roku wyborczym 2027 będzie obchodził 70. urodziny. Ma on zdawać sobie sprawę, że aby partia przetrwała, stery musi przejąć ktoś młodszy. Czy będzie nim Sikorski? Niewykluczone. A może ktoś inny? Być może.

Zwłaszcza że ostatnie notowania nie są dla Tuska dobre. Aż 47 proc. respondentów w sondażu dla RMF FM chce zmiany na stanowisku szefa rządu. Ktoś może powiedzieć: to tylko nic nieznaczący sondaż. To prawda. Ale jest on kolejnym w ostatnich miesiącach sygnałem, że Polacy, niezależnie od partyjnych sympatii, źle oceniają obecne „uśmiechnięte” rządy.

Nawet guru liberalnej gospodarki Leszek Balcerowicz wytknął ostatnio rządowi „dezinformowanie Polaków” oraz miejsce w niechlubnej czołówce UE, jeśli chodzi o deficyt finansów publicznych, sugerując, że należałoby zastanowić się nad sensownością utrzymywania takich programów jak 800 plus. Zatem powodów do uśmiechu nie ma. I chyba nie będzie. I Tusk o tym wie.

Mimo fatalnych notowań rządu poparcie dla KO wciąż przekracza 30 proc. Jednak te notowania mogą nie uchronić jej przed podobnym scenariuszem, jakiego doświadczyło PiS dwa lata temu – pierwszym miejscem w wyborach i utratą władzy.

 

Fasadowa zmiana

Już niebawem odbędzie się Kongres Zjednoczeniowy, na którym zapadną ostateczne decyzje co do Platformy Obywatelskiej. Partia ma połączyć się z Nowoczesną i Inicjatywą Polską. Zmienić się ma identyfikacja wizualna, a nieoficjalne doniesienia mówią o zmianie nazwy partii Tuska na Koalicja Obywatelska. Nowa nazwa ma być symbolem nowego otwarcia, ale bez rozliczenia się z błędami i z samym Donaldem Tuskiem w roli lidera może to być tylko fasadowa zmiana, prowadząca do nieuchronnego końca u władzy.

[tytuł, niektóre śródtytuły, oraz sekcje "Co musisz wiedzieć" i FAQ pochodzą od redakcji]

 

Najczęściej zadawane pytania (FAQ)

Czy Donald Tusk planuje odejście z rządu? Nie ma oficjalnych informacji o takim zamiarze. Część komentatorów spekuluje, że premier może rozważać zmianę przywództwa przed wyborami w 2027 r.

Kto może zastąpić Donalda Tuska na stanowisku lidera PO? W partyjnych kuluarach wymieniane są nazwiska Radosława Sikorskiego i Rafała Trzaskowskiego, choć żaden z nich nie potwierdził planów przejęcia władzy.

Dlaczego w Platformie mówi się o „nowym otwarciu”? Jesienny Kongres Zjednoczeniowy ma połączyć PO z Nowoczesną i Inicjatywą Polską, co ma symbolizować odświeżenie wizerunku partii.

Jakie są nastroje w obozie rządzącym? Według Andrzeja Gajcego w partii panuje pesymizm i obawy o utrzymanie władzy w kontekście słabnących sondaży i trudnej sytuacji gospodarczej.



 

Polecane