Miażdżące zwycięstwo lewicy w Irlandii. Connolly nowym prezydentem kraju
Co musisz wiedzieć:
- Connolly zdobyła rekordowy wynik w historii irlandzkich wyborów prezydenckich
- Lewica po raz pierwszy zjednoczyła się w jednej kampanii
- Eksperci: zwycięstwo może przyspieszyć odejście Micheála Martina
Spektakularny triumf Connolly
Jej wygrana w wyborach jest miażdżąca
– ocenił dr Barry Colfe, politolog z Institute of International and European Affairs. Jak zauważył, Catherine Connolly zapewniła sobie zdecydowane zwycięstwo, uzyskując prawie dwie trzecie głosów, co stanowi najwyższy wynik w historii wyborów prezydenckich w Irlandii.
- PGNiG wydało pilny komunikat dla klientów
- Wyłączenia prądu w Wielkopolsce. Ważny komunikat
- PKO BP wydał komunikat dla klientów
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie
Napięcia w rządzącej koalicji?
Ekspert przewiduje, że sukces lewicowej, niezależnej kandydatki może spowodować poważne napięcia między partiami Fine Gael i Fianna Fáil, tworzącymi obecny rząd.
Heather Humphreys z centroprawicowej Fine Gael zdobyła niespełna 30 procent głosów, a kandydat Fianna Fáil, Jim Gavin, wcześniej wycofał się z wyścigu.
Colfe nie wyklucza, że zwycięstwo Connolly „nawet przyspieszy odejście (Micheala Martina), lidera Fianna Fáil i premiera Irlandii (Taoiseacha) ze stanowiska przewodniczącego swojej partii, co i tak jest obecnie powszechnie oczekiwane”.
Zjednoczona lewica – nowy rozdział w historii Irlandii
Politolog przypomniał, że Connolly uzyskała poparcie wszystkich lewicowych ugrupowań w parlamencie – od Sinn Féin, przez Partię Pracy, Socjaldemokratów, Zielonych i socjalistów, aż po niezależnych polityków.
Podobnie jak w większości krajów, lewica w Irlandii jest częściej bardziej podzielona niż zjednoczona i zazwyczaj nie współpracuje w ten sposób. Dla Irlandii, która nigdy nie miała tradycyjnego podziału na lewicę i prawicę, jak dzieje się to lub przynajmniej działo w wielu krajach europejskich, jest to potencjalnie ważne wydarzenie
– podkreślił rozmówca PAP.
Według Colfe’a „wybór Connolly bez wątpienia wywoła pytania o możliwość utworzenia trwałego sojuszu lewicowego, który mógłby ubiegać się o sprawowanie rządów w przyszłości”.
Dodał, że w historii Irlandii nigdy nie było rządu kierowanego przez lewicę, choć partie lewicowe uczestniczyły w koalicjach jako mniejsi partnerzy.
Wybory prezydenckie to dopiero początek
Politolog zaznaczył, że wybory prezydenckie w Irlandii mają drugorzędne znaczenie dla polityki wewnętrznej z uwagi na reprezentacyjny charakter urzędu.
Współpraca między partiami lewicowymi, która doprowadziła do wyboru Connolly, niekoniecznie oznacza, że podobna sytuacja powtórzy się w wyborach powszechnych
– zastrzegł ekspert.
Jednocześnie uznał, że „wydarzenie to powinno być i z pewnością będzie postrzegane jako pozytywny krok dla partii lewicowych, które chcą sprawować rządy”.
W jego opinii w przyszłości „zamiast współpracy (między ugrupowaniami lewicowcami) prawdopodobnie częściej będziemy obserwować porozumienia transferowe”.
Nie będziemy musieli długo czekać, aby przekonać się, czy sojusz przetrwa, ponieważ konieczne jest przeprowadzenie wyborów w celu obsadzenia miejsca w parlamencie, zwolnionego przez Connolly. To, czy lewica będzie w stanie skoordynować swoje działania, będzie pierwszym sprawdzianem tego, co zostało stworzone na potrzeby tej kampanii
– przewiduje Colfe.
Zaskakująca frekwencja i rekord liczby głosów nieważnych
Ekspert przyznał, że zaskoczyła go frekwencja wynosząca 45,6 proc., ponieważ spodziewał się niższej. Dodał też, że odsetek głosów nieważnych i unieważnionych sięgnął ponad 12 proc. – znacznie więcej niż w poprzednich wyborach.
Myślę, że można to wyjaśnić faktem, iż wielu wyborców było rozczarowanych ograniczoną liczbą kandydatów. Jesteśmy przyzwyczajeni do znacznie większej liczby kandydatów – w wyborach w 2018 r. było ich sześciu, a w 2011 r. - siedmiu. Niektórzy politycy byli blisko znalezienia się na liście kandydatów, a ich zwolennicy wyraźnie dali upust swojej frustracji, wpisując ich nazwiska na kartach do głosowania. Inni zaś zaznaczyli opcję „żaden z powyższych”
– zauważył ekspert.
Zmiana systemu wyborczego? Mało prawdopodobne
Zapytany o możliwość reformy ordynacji, Colfe wyraził sceptycyzm. Przypomniał, że proces nominowania kandydatów na prezydenta reguluje art. 12 konstytucji Irlandii i może być zmieniony jedynie w drodze referendum. System ten obowiązuje od dziesięcioleci.
Tym razem partie były surowe i popierały tylko swoich kandydatów, zawężając grono kandydatów. Zamiast zmieniać cały system, ugrupowania mogłyby przyjąć bardziej elastyczne podejście, aby umożliwić większej liczbie kandydatów pojawienie się na karcie do głosowania
– wyjaśnił politolog.




