Bodnar nie odpuszcza ws. protestów wyborczych. Wojna z Sądem Najwyższym

Co musisz wiedzieć:
- Sąd Najwyższy odmówił przekazania Adamowi Bodnarowi wszystkich protestów wyborczych, uzasadniając to troską o sprawność postępowania.
- Prokurator generalny zapowiedział, że wykorzysta wszystkie możliwości prawne, by dopilnować "rzetelnego rozpoznania protestów".
- Bodnar skrytykował SN za bagatelizowanie protestów i nazwanie ich ''giertychówkami'' oraz ''atakiem hybrydowym'', uznając to za "godzące w prawa obywateli".
Jego reakcja to odpowiedź na decyzję SN, który odmówił przekazania mu wszystkich protestów dotyczących niedawnych wyborów prezydenckich.
Sąd Najwyższy, powołując się na obawy przed paraliżem pracy, wynikającym z konieczności kopiowania tysięcy protestów, oraz skalę napływających wniosków, postanowił przekazywać prokuratorowi generalnemu tylko wybrane protesty. Jednocześnie jednak nie zakwestionował jego prawa do udziału w procedurze, zapewniając, że jako prokurator generalny Bodnar bierze aktywny udział w procedurze rozpatrywania protestów wyborczych.
- Komunikat dla mieszkańców województwa dolnośląskiego
- Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny
- Groźby śmierci wobec Nawrockiego. „Gdzie jest Bodnar?!” – pyta PiS
- Ceny ropy ostro spadają po ataku Iranu na bazę USA
- "Walka się toczy". Komunikat poznańskiego zoo
- Loty do Dubaju i Dohy wstrzymane. Reakcja linii lotniczych na sytuację na Bliskim Wschodzie
- Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka
Bodnar nie odpuszcza ws. protestów wyborczych. Wojna z Sądem Najwyższym
Bodnar jednak uznał ten krok za "niepokojący" i zapowiedział, że będzie walczył o pełny dostęp do dokumentów. Jak podkreślił, chce ''unikać sytuacji, w której orzeczenie Sądu Najwyższego mogłoby być kwestionowane z powodu nieprawidłowości w procedurze''.
Bodnar nie przebierał w słowach, komentując wypowiedzi przedstawicieli Sądu Najwyższego. Skrytykował m.in. rzecznika SN oraz prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej, którzy wcześniej nazywali masowe protesty ''hybrydowym atakiem'' lub ''giertychówkami''.
Zdaniem Bodnara takie określenia podważają konstytucyjne prawo obywateli do składania protestów wyborczych i godzą w zaufanie do instytucji. Jego zdaniem każdy obywatel ma prawo poddać wyniki wyborów kontroli, a państwo ma obowiązek zapewnić transparentność tego procesu.
Spór przybiera na sile
Odnosząc się do wypowiedzi prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN Krzysztofa Wiaka, że nie każdy odpis protestu trafi do niego, Bodnar ostrzegł, że takie działanie może zostać uznane za utrudnianie prokuratorowi generalnemu uczestnictwa w postępowaniu.
Spór między Bodnarem a Sądem Najwyższym przybiera na sile. SN nie zamierza dopuścić do nadmiernej ingerencji i tłumaczy swoje działania troską o sprawność orzekania.
Bodnar nawiązał także do umocowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która, jak przypomniał, zgodnie z orzeczeniami TSUE, ETPCz oraz samego Sądu Najwyższego nie spełnia konstytucyjnych wymogów niezależnego sądu. We wpisie nawiązał do wypowiedzi członków tej Izby, prof. Leszka Boska i dr. hab. Grzegorza Żmija, którzy otwarcie wyrazili brak zaufania do jej legalności, za co zostali odsunięci od orzekania.
Zdaniem prokuratora generalnego rozwiązaniem może być przekazanie spraw do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych lub uchwalenie ustawy incydentalnej, jeśli prezydent wycofa swoje weto.
Udział Prokuratora Generalnego w postępowaniach przed Sądem Najwyższym dotyczących protestów wyborczych jest niezbędny dla prawidłowości przebiegu tych postępowań. Ze swojej strony wykorzystam wszystkie możliwości, by każdy z protestów został rozpatrzony zgodnie z prawem i by…
— Adam Bodnar (@Adbodnar) June 23, 2025