Tak Niemcy chcą zarabiać na zbrojeniach

Oczywiste jest, że akurat giganci branży zbrojeniowej, tacy jak Airbus, Rheinmetall czy Diehl, chcą skorzystać z tej puli gigantycznej pieniędzy z Berlina i innych stolic europejskich najbardziej. Ale w kolejce stanęły również firmy, które nie wyrobiły sobie jeszcze renomy w zakresie produkcji broni.
- Emerytka ścigana za wpis na temat Owsiaka. Jest decyzja sądu
- Komunikat dla mieszkańców Poznania
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- "Jesteśmy w szoku". Książę Harry rezygnuje
- Niemcy niezadowoleni z decyzji Polski. Chodzi o ogromne złoża gazu
- Nowy polski serial już na platformie Max. Dobre emocje gwarantowane
- Zła wiadomość dla miłośników kawy. UE zdecydowała
- Burza w Pałacu Buckingham. Książę Harry wykluczony
- Nadchodzi załamanie pogody. Nowy komunikat IMGW
- Polacy z Kraśnika zebrali na innowacyjny projekt ćwierć miliona. W 10 minut
Firmy wchodzą w propagandę
Niemieckie firmy zaczynają komunikować, że należy stać się bardziej niezależnym od USA. Europejskie wojsko powinno kupować mniej sprzętu wojskowego od Stanów Zjednoczonych, słychać z kręgów niemieckich przemysłowców. Ostatnio Rene Obermann z Airbusa skrytykował, że prawie 80 procent zakupów zbrojeniowych zostało wydanych na systemy pozaeuropejskie, na przykład na "niezwykle drogie" myśliwce F-35 z USA.
– My powinniśmy zamawiać w Europie wszystko, czego potrzebujemy
- uważa od niedawna Obermann, który nadzoruje strategiczny kierunek firmy i ściśle współpracuje z kierownictwem, ale nie jest odpowiedzialny za przywództwo operacyjne. Obecnym dyrektorem generalnym Airbusa jest Guillaume Faury, który pełni tę funkcję od kwietnia 2019 roku.
Ostentacyjne hasła krytykujące wymianę handlową z USA są sporym zaskoczeniem, bo akurat Airbus dostarczył w 2024 roku łącznie 766 samolotów komercyjnych, z czego znaczna część trafiła do klientów z USA, takich jak American Airlines, Delta Air Lines i United Airlines. USA są największym rynkiem eksportowym dla produktów Airbusa.
Ratunek dla Niemieckich zakładów?
Niemieccy producenci samochodów też walczą o zlecenia. Na przykład Porsche i cały koncern VW. Prezes Hans Dieter Pötsch powiedział
– My pracujemy nad takimi projektami.
Zdaniem Pötscha, interesujące są dziedziny obronności i infrastruktury. Dla Volkswagena wejście na rynek zbrojeniowy byłoby okazją wykorzystania pustych mocy produkcyjnych w swoich zakładach. Szczególnie napięta sytuacja pod tym kątem ma miejsce w Dreźnie i Osnabrück.
- My Przyglądamy się bardzo szczegółowo, jakie są potrzeby, jeśli na przykład powinny to dotyczyć również pojazdów wojskowych
– powiedział dyrektor generalny VW Oliver Blume w marcu.
Mroczna przeszłość
Trudno nie zauważyć niepokojącej tendencji niemieckich firm do retoryki i strategii, która jest dobrze znana w historii tego kraju. Volkswagen był bardzo angażowany w okresie II Wojny Światowej w produkcję sprzętu wojskowego. Głównymi produktami były samochody. Legendarny “Garbus”, był pierwotnie lekkim pojazdem terenowym dla Wehrmacht i Waffen-SS. Natomiast Mercedes-Benz specjalizował się w ciężarówkach, które służyły do transportu żołnierzy, materiałów i zaopatrzenia. A BMW było jednym z głównych dostawców silników lotniczych dla niemieckich sił powietrznych za czasów Hitlera. Ta bawarska firma zasłynęła także z motocykli wojskowych. Dla Wehrmachtu dostarczono około 16 500 takich pojazdów.