Cezary Krysztopa uczy się chodzić

Bardzo, bardzo długo nie miałem niczego złamanego, jeśli nie liczyć palca, który połamał mi kiedyś kolega w szkole. Nie to, żebym miał jakieś pretensje, to był rodzaj zawodów. Ja łamałem palec jemu, a on mnie i sprawdzaliśmy, kto wytrzyma dłużej. Można wręcz powiedzieć, że wygrałem.
Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa uczy się chodzić
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

"Nigdy nie miałem złamanej nogi"

No, ale nigdy nie miałem złamanej nogi czy ręki. Tylu kolegów chodziło w gipsach, inni im się na tych gipsach podpisywali, w zasadzie poza może jakąś chwilą bólu to same przyjemności i powód do chwały. Kiedyś nawet, pośród licznych uczniowskich „przepisów” na to, jak załatwić sobie wolne, takich jak zjadanie surowych ziemniaków, termometr w herbacie czy leżenie na betonie, funkcjonował pomysł na rzekome rozmiękczanie kości octem, żeby łatwiej się na zawołanie łamały. Nawet to mi się nie udało.

Sytuacja się zmieniła, kiedy byłem już dorosły i zająłem się, nie wiem, czy można to tak szumnie ująć, amatorskim sportem. Biegać, biegałem znacznie wcześniej, od 15. roku życia, kiedy mieszkałem na wsi. I jeśli coś mi to robiło, to same pozytywne rzeczy. Ale kiedy przeniosłem się do miasta, gdzie biegać jest trudniej (bieganie po asfalcie czy betonie to żadna opcja, mocno niszczy stawy), musiałem wymyślić sobie również inne formy aktywności. No i wymyśliłem.

Historia urazów

I tak: na początek połamałem sobie łokcie, zasuwając na nowym rowerze Trasą Siekierkowską w Warszawie. Jechałem szybko, ale ścieżką rowerową. Na skrzyżowaniu drogę zajechał mi samochód, zahamowałem i poleciałem przez kierownicę na proste ręce. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Ja ściągnąłem rower na pobocze i chwilę posiedziałem, rozmasowując zdarte dłonie, które wtedy bolały mnie najbardziej, potem wsiadłem na rower i dojechałem jeszcze do pracy. Dopiero w pracy ręce mi odmówiły posłuszeństwa podczas pisania na klawiaturze, a w szpitalu okazało się, że mam połamane łokcie. Długa historia, opowiem Wam, jak dostanę kilka kolumn w „Tygodniku”.

Potem wiele innych przypadków: a to połamane żebra podczas gry w piłkę nożną z kolegami z pracy, a to pęknięta kostka w stopie podczas absolutnie amatorskich, ale bardzo intensywnych treningów krav magi. Że o takich drobiazgach jak rozbity nos czy wielokrotnie stłuczone łokcie nie wspomnę.

No i teraz kolano rozwalone podczas tych samych treningów. Absolutnie zero pretensji do kogokolwiek. Taka konwencja, błąd, który może się zdarzyć każdemu. Ryzyko, które trzeba mieć wkalkulowane. Po zdarzeniu poklepałem kolegę po plecach, po męsku przytuliłem i zapewniłem, że nie ma się czym przejmować. Zresztą, już kuśtykam bez ortezy i bez kul. Właściwie to uczę się chodzić, chwila jeszcze minie, zanim znowu zacznę biegać i – daj Boże – ćwiczyć. Cóż, kontuzje chodzą po ludziach.

Jaki z tego wniosek? – zapytacie. Ano – moim zdaniem – na wsi bezpieczniej.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 05/2025]


 

POLECANE
Jest reakcja Andrzeja Dudy na wyniki wyborów. Trwaj mocna POLSKO! z ostatniej chwili
Jest reakcja Andrzeja Dudy na wyniki wyborów. "Trwaj mocna POLSKO!"

Andrzej Duda pogratulował w poniedziałek rano Karolowi Nawrockiemu zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Prezydent podziękował też za wysoką frekwencję i wzięcie odpowiedzialności za Polskę.

Mamy zwycięzcę wyborów prezydenckich. Są oficjalne wyniki z ostatniej chwili
Mamy zwycięzcę wyborów prezydenckich. Są oficjalne wyniki

PKW policzyła głosy ze 100 proc. obwodów w II turze wyborów prezydenckich i podała oficjalne wyniki. Zwycięzcą wyborów jest Karol Nawrocki, który uzyskał 50,89 proc. głosów. Rafała Trzaskowskiego poparło 49,11 proc. głosujących. Frekwencja wyniosła 71,63 proc.

Jacek Sasin dla Tysol.pl: Przeciwko Karolowi Nawrockiemu był w tej kampanii cały aparat państwa tylko u nas
Jacek Sasin dla Tysol.pl: "Przeciwko Karolowi Nawrockiemu był w tej kampanii cały aparat państwa"

- Przeciwko Karolowi Nawrockiemu był w tej kampanii cały aparat państwa - powiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl poseł PiS Jacek Sasin.

Wybory prezydenckie 2025. Szef OGB: Game over z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Szef OGB: Game over

Z badania late poll pracowni Ipsos oraz OGB wynika, że Karol Nawrocki zdobył 50,70 proc. głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Szef pracowni OGB Łukasz Pawłowski pisze krótko: "Game over".

Dr Karol Nawrocki dla Tysol.pl: Dziękuję Solidarności, że była ze mną do końca tylko u nas
Dr Karol Nawrocki dla Tysol.pl: Dziękuję "Solidarności", że była ze mną do końca

- Pozdrawiam "Solidarność" i dziękuję, że była ze mną do końca - powiedział dr Karol Nawrocki portalowi Tysol.pl.

Nawrocki przed Trzaskowskim. Są wyniki late poll z ostatniej chwili
Nawrocki przed Trzaskowskim. Są wyniki late poll

Z badania late poll pracowni Ipsos Karol Nawrocki zdobył 50,70 proc. głosów, a Rafał Trzaskowski 49,30 proc. Taki sam wynik late poll podała także pracownia OGB.

Mateusz Morawiecki dla Tysol.pl: Poparcie Solidarności miało bardzo duże znaczenie w tych wyborach tylko u nas
Mateusz Morawiecki dla Tysol.pl: Poparcie "Solidarności" miało bardzo duże znaczenie w tych wyborach

- Poparcie "Solidarności" miało bardzo duże znaczenie w tych wyborach - powiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl Mateusz Morawiecki, były premier, przewodniczący Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Wybory prezydenckie 2025. Tak głosowali Polacy w Kanadzie z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Tak głosowali Polacy w Kanadzie

W niedzielę o godz. 21 zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich w Polsce. Jak głosowali Polacy mieszkający w Kanadzie?

Wybory prezydenckie 2025. Tak głosowali Polacy w USA z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Tak głosowali Polacy w USA

Karol Nawrocki otrzymał 56,6 proc. głosów Polaków przebywających w Stanach Zjednoczonych, a Rafał Trzaskowski 43,35 proc. - wynika z opublikowanych rezultatów na stronie Państwowej Komisji Wyborczej. Głosowała rekordowa liczba 49 tys. osób.

Wybory prezydenckie 2025. Tak zagłosowali młodzi z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Tak zagłosowali młodzi

Najmłodsi wyborcy (w wieku 18-29 lat) wybrali Karola Nawrockiego – kandydat popierany przez PiS zdobył 51,9 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski 48,1 proc. – wynika z badania exit poll Ipsos.

REKLAMA

Cezary Krysztopa uczy się chodzić

Bardzo, bardzo długo nie miałem niczego złamanego, jeśli nie liczyć palca, który połamał mi kiedyś kolega w szkole. Nie to, żebym miał jakieś pretensje, to był rodzaj zawodów. Ja łamałem palec jemu, a on mnie i sprawdzaliśmy, kto wytrzyma dłużej. Można wręcz powiedzieć, że wygrałem.
Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa uczy się chodzić
Cezary Krysztopa / Tygodnik Solidarność

"Nigdy nie miałem złamanej nogi"

No, ale nigdy nie miałem złamanej nogi czy ręki. Tylu kolegów chodziło w gipsach, inni im się na tych gipsach podpisywali, w zasadzie poza może jakąś chwilą bólu to same przyjemności i powód do chwały. Kiedyś nawet, pośród licznych uczniowskich „przepisów” na to, jak załatwić sobie wolne, takich jak zjadanie surowych ziemniaków, termometr w herbacie czy leżenie na betonie, funkcjonował pomysł na rzekome rozmiękczanie kości octem, żeby łatwiej się na zawołanie łamały. Nawet to mi się nie udało.

Sytuacja się zmieniła, kiedy byłem już dorosły i zająłem się, nie wiem, czy można to tak szumnie ująć, amatorskim sportem. Biegać, biegałem znacznie wcześniej, od 15. roku życia, kiedy mieszkałem na wsi. I jeśli coś mi to robiło, to same pozytywne rzeczy. Ale kiedy przeniosłem się do miasta, gdzie biegać jest trudniej (bieganie po asfalcie czy betonie to żadna opcja, mocno niszczy stawy), musiałem wymyślić sobie również inne formy aktywności. No i wymyśliłem.

Historia urazów

I tak: na początek połamałem sobie łokcie, zasuwając na nowym rowerze Trasą Siekierkowską w Warszawie. Jechałem szybko, ale ścieżką rowerową. Na skrzyżowaniu drogę zajechał mi samochód, zahamowałem i poleciałem przez kierownicę na proste ręce. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Ja ściągnąłem rower na pobocze i chwilę posiedziałem, rozmasowując zdarte dłonie, które wtedy bolały mnie najbardziej, potem wsiadłem na rower i dojechałem jeszcze do pracy. Dopiero w pracy ręce mi odmówiły posłuszeństwa podczas pisania na klawiaturze, a w szpitalu okazało się, że mam połamane łokcie. Długa historia, opowiem Wam, jak dostanę kilka kolumn w „Tygodniku”.

Potem wiele innych przypadków: a to połamane żebra podczas gry w piłkę nożną z kolegami z pracy, a to pęknięta kostka w stopie podczas absolutnie amatorskich, ale bardzo intensywnych treningów krav magi. Że o takich drobiazgach jak rozbity nos czy wielokrotnie stłuczone łokcie nie wspomnę.

No i teraz kolano rozwalone podczas tych samych treningów. Absolutnie zero pretensji do kogokolwiek. Taka konwencja, błąd, który może się zdarzyć każdemu. Ryzyko, które trzeba mieć wkalkulowane. Po zdarzeniu poklepałem kolegę po plecach, po męsku przytuliłem i zapewniłem, że nie ma się czym przejmować. Zresztą, już kuśtykam bez ortezy i bez kul. Właściwie to uczę się chodzić, chwila jeszcze minie, zanim znowu zacznę biegać i – daj Boże – ćwiczyć. Cóż, kontuzje chodzą po ludziach.

Jaki z tego wniosek? – zapytacie. Ano – moim zdaniem – na wsi bezpieczniej.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 05/2025]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe