Karol Gac: Stracony czas dla Polski
Rzecz jasna to nie tak, że ktokolwiek spodziewał się po tym rządzie czegoś dobrego. Każdy, kto pamięta czas rządów PO – PSL, wiedział, co nas mniej więcej czeka. Optymiści zapewne ze zdziwieniem obserwowali poczynania Koalicji 13 grudnia. Pesymiści odpowiedzą, że będzie jeszcze gorzej. I tylko Polski w tym wszystkim szkoda, bo stracony czas będzie trudno odrobić.
Praca z werwą
Koalicja – to trzeba przyznać – do pracy zabrała się z werwą. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku byliśmy świadkami bandyckiego przejęcia mediów publicznych. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy w Polsce od wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku wyłączono sygnał telewizyjny. Potem nielegalnie przejęto Prokuraturę Krajową, a potem... Potem już poszło.
Miniony rok upłynął nam pod znakiem igrzysk politycznych uśmiechniętej Polski. Nie cieszysz się, Polaku? To znaczy, żeś pisior. Innego wytłumaczenia zwyczajnie nie ma. Szybko okazało się jednak, że – cóż za zaskoczenie! – same igrzyska to trochę za mało. Spółki Skarbu Państwa zaczęły raportować straty, gospodarka spowalniać, a niemal wszystkie wskaźniki spadać na łeb na szyję. No, przynajmniej do czasu wymiany szefa GUS-u.
Niezdolni do rządzenia
Problem w tym, że rząd, co widać gołym okiem, jest niezdolny do rządzenia. Koalicja ugrzęzła we wzajemnych sporach i problemach. Trudno, by było inaczej, skoro od początku było wiadomo, że nie łączy jej niemal nic. Poza fruktami i nienawiścią do PiS-u rzecz jasna. W efekcie niemal każda sprawa urasta do rangi problemu. Problemu, który na ogół nie ma rozwiązania, bo mieć nie może.
Tyle tylko, że to, co działało przez pierwszy okres, czyli zrzucanie winy na PiS, powoli przestaje działać. Oczywiście, dalej próbuje się wciskać ludziom, że za cenę masła odpowiada zły Adam Glapiński, a gdy tylko wygra Rafał Trzaskowski, to będzie po 5 złotych, ale bądźmy poważni. Obywatele zaczynają więc nieśmiało pytać: Co z CPK? Co z atomem? Co z...? A odpowiedzi, takiej realnej, brak. Byle dotrwać do maja i wyborów, a potem? Potem się zobaczy. Proszę się jednak nie łudzić, w tym wszystkim idzie o naprawdę prostą rzecz, co wyłożył wprost poseł Tomasz Trela: albo my ich, albo oni nas. To dlatego Grzegorz Schetyna mówił o „domknięciu systemu” w kontekście wyborów prezydenckich. To dlatego Donald Tusk, w panice, wpisuje TVN i Polsat na listę firm strategicznych, by uniemożliwić ich przejęcie. Władza Koalicji 13 grudnia ma być zabezpieczona na wszelkie możliwe sposoby, by nie wydarzył się żaden „wypadek przy pracy”. Raz zdobytej władzy... i tak dalej. A jak się jednak przydarzy? Cóż, w Rumunii też się przydarzył, więc uznano, że wyborów nie było. Prawda, że proste?
CZYTAJ TAKŻE: