Samuel Pereira: Jak Tusk z Hołownią zgwałcili trójpodział władzy
Ciężko inaczej zdefiniować to, co władza wykonawcza i ustawodawcza zrobiła z władzą sądowniczą. I nie są to jakieś frazesy rodem z wieców KOD-u, ale normalne, ostentacyjne uznanie, że od teraz od wyroków Trybunału Konstytucyjnego ważniejsza będzie uchwała Sejmu, a od wyroków Sądu Najwyższego – uchwałą Rady Ministrów.
Bezprawna zmiana ustroju
Zabieg niesamowicie sprytny, bo gdyby cały ciężar za bezprawną, bo przeprowadzoną bez zmiany konstytucji, zmianę ustroju – spadał tylko na rząd, którego szefem jest Donald Tusk, to za chwilę pozostali koalicjanci, Włodzimierz Czarzasty, Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia mogliby zacząć się z tonącego okrętu ewakuować, a tak to zawsze może pan premier wyciągnąć z pazuchy kodeks karny, przekartkować i przeczytać Art. 127, który mówi jasno, że „kto, mając na celu zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.”. Może paść wtedy oczywiste w tej sytuacji hasło: jeden za wszystkich, wszyscy za jedno lub po prostu jedno słowo „omerta”.
Odwrócone znaczenia
Czy tak zachowują się demokratyczne władze demokratycznego państwa, czy raczej zorganizowane grupy przestępcze? To pytanie retoryczne. Cała ta sytuacja pokazuje jednak dobitnie jak daleko te emblematy przyklejane sobie na czoło przez obóz liberalno-konformistyczno-lewicowy są nie tyle dalekie, co odwrócone o 180 stopni do rzeczywistości. Mówią pokój, a prą do wojny, mówią miłość, a sieją nienawiść, mówią demokracja, a uzurpują sobie władzę, której demokracja im nie dała. Nawet serce, które było logiem kampanii 2023 r. w rzeczywistości było puste i takie okazały się wszystkie te obietnice, które słyszeliśmy każdego dnia. Wielkie oszustwo, którego udziałem stali się również wyborcy koalicji 13 grudnia, którym w większości głupio dziś przyznać, że dali się oszukać. Znowu, bo przecież ten sam Donald Tusk, bardzo podobnymi metodami zdobył władzę w 2007 roku, a po dwóch kadencjach został skreślony jak polityczny oszust. Odczekał jednak swoje w Brukseli, podszkolił w akwizycji i wrócił jeszcze silniejszy, uzbrojony w świeże kłamstwa i najnowsze techniki operacyjne. Wiele osób dało się oszukać i to się zdarza. Nawet jeśli zostali oszukani po raz drugi – rolą środowisk patriotycznych jest teraz nie odtrącać ich, tylko wyciągnąć do nich rękę i ułatwić pokonanie dysonansu poznawczego. To ostatnia szansa, a stawką jest w tym momencie demokracja, jaką kilkadziesiąt temu wywalczyli nasi bracia, siostry, rodzice i dziadkowie.