Tȟašúŋke Witkó: Dyplomacja sapogowa

Co musisz wiedzieć?
- Proces pokojowy Donalda Trumpa dotyczący wojny na Ukrainie stoi w miejscu
- MSZ Rosji Siergiej Ławrow naciska na uznanie przez Ukrainę zdobyczy terytorialnych Rosji
Zanim zastanowimy się nad głównym znaczeniem wypowiedzi polityka, pragnę zwrócić uwagę moich wspaniałych Czytelników na fakt szermowania przez owego oficjela słowem „musi”. Z sobie tylko znanych przyczyn, główny dyplomata państwa-agresora – które co kilka lat prowadzi napastnicze operacje zbrojne na terytorium krajów sąsiednich – uznał, że obecnie najechana przez Rosję Ukraina, aby w ogóle myśleć o rozmowach kończących wojnę, „musi” spełnić nawet najbardziej niekorzystne dla siebie warunki, wykoncypowane w ośrodku władzy międzynarodowego bandy. Zaiste, niewiele wróży to dobrego na przyszłość dla naszego umęczonego zakątka świata.
Dyplomacja sapogowa
3 września 2025 roku, w środę, tuż po północy, statki powietrzne z czerwoną gwiazdą na statecznikach wykonały szereg zmasowanych uderzeń w różne obiekty – w tym cywilne – położone na wschodzie Ukrainy. Osobiście, daleki jestem od demonizowania możliwości intelektualnych rosyjskich planistów wojskowych i cywilnych, ale akurat w tym przypadku trudno przeoczyć korelację czasową pomiędzy ogłoszeniem wywiadu Ławrowa, a zintensyfikowaniem działań zbrojnych przez Rosjan. Podejrzewam, że moment publikacji wypowiedzi dostosowano do wcześniejszych planów sztabowców, którzy dokładnie tego dnia mieli przeprowadzić większą akcję zbrojną. Ciężko nie uznać tego za swoiste przesłanie skierowane do władz z Kijowa, mówiące im, by siadali do stołu obrad bez większych roszczeń, bowiem w przeciwnym wypadku swój opór okupią krwią własnych obywateli. Ławrow, napomykając o nowych realiach terytorialnych, za oczywiste uznał, że zajęte już obszary należą do zdobywcy. Jest to element odwiecznej dyplomacji Moskwy, opierającej się na zasadzie: „Tam gdzie raz stanął sapog rosyjskiego sołdata, tam jest już Rosja na zawsze!”. Innymi słowy, Kreml dał do zrozumienia, że żadnej zagarniętej ziemi nie odda i Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski ma to formalnie zaakceptować, a jeśli prezydent będzie ociągał się z rozmowami pokojowymi, to gorzko tego pożałuje.
Ukraina – dziś bliska zagranica, jutro wasal, pojutrze Rosja
Rosjanin otwarcie przyznał, że Ukraina musi pozostać państwem neutralnym, a o jej wstąpieniu do NATO nawet nie ma mowy. Jako kraj należący niegdyś do Związku Radzieckiego, w nomenklaturze Kremla Ukraina ma obecnie status „bliskiej zagranicy”, ale za aksjomat należy przyjąć, że Moskwa będzie dążyć do rychłego zwasalizowania Kijowa, a w
dalszej perspektywie przyłączenia całego państwa do Rosji. Zapytacie Państwo, dlaczego tak jest, prawda? Odpowiedź jest prozaiczna – bowiem taka jest mocarstwowa mentalność zarówno elit, jak i obywateli rosyjskich! Tak było, tak jest i, najprawdopodobniej, przez kolejne wieki tak będzie, a drapieżność terytorialną władyków z Kremla skutecznie zatrzymują jedynie armaty broniących się! I basta!
Zapewne zwrócili Państwo uwagę, że opisane powyżej wydarzenia nie zdominowały – choć powinny – nagłówków polskich mediów. Smutne to, ale pogrążeni w wewnętrznej walce politycznej zapomnieliśmy o naszym śmiertelnym i odwiecznym wrogu. Mam natomiast nadzieję, że wizyta Prezydenta Nawrockiego w Białym Domu zaowocuje zmianą perspektywy, z jakiej Donald Trump ogląda Europę Wschodnią. Dziś już wiemy, że tanki ze wstęgą świętego Jerzego na burtach nie zatrzymają się ani w Doniecku, ani w Donbasie, a będą wciąż przeć na „zapad”, dlatego – niczym obłąkany – powtórzę, iż wojna za Dnieprem musi trwać, a my musimy się zbroić, by znów nie doświadczyć dobrodziejstw ruskiego miru.
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 12 września 2025 r.
[Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus]