[wywiad] Prof. Koseła: Nawet najbardziej zajadli ateiści nie powiedzą, że Kościół się kończy
Statystyki kościelne
Anna Rasińska (KAI): Niedawno miała miejsce prezentacja raportu ISKK dotyczącego religijności Polaków w 2023 roku. Choć nieco spadł odsetek osób uczęszczających na niedzielną Eucharystię (dominicantes), ostatnie lata pokazują, że rośnie w Polsce liczba katolików, którzy przyjmują Komunię św. w trakcie niedzielnych Mszy św. tzw. communicantes względny. Oznacza to, że po epidemii nastąpił istotny wzrost proporcji osób przystępujących do Komunii św. względem osób obecnych na Mszy św. Jak wytłumaczyć to zjawisko?
Prof. Krzysztof Koseła, socjolog, przewodniczący Rady Naukowej ISKK: Takie wydarzenie jak epidemia spotkało nas zupełnie niespodziewanie. Z dnia na dzień ograniczono możliwość uczestnictwa we Mszy świętej, wstępu do kościoła i przystępowania do sakramentów. Część wiernych zauważyła, że brak uczestnictwa w Eucharystii nie powoduje większych zmian w ich życiu. Dotyczyło to przede wszystkim osób, które wcześniej chodziły do kościoła z przyzwyczajenia. Natomiast ci, którzy uczestniczyli we Mszy świętej z przekonaniem, że dzieje się tam coś istotnego i dla których były to sprawy o dużym znaczeniu, nadal pozostali wierni tej praktyce. W efekcie, ponieważ większy odsetek tych, którzy chodzą do kościoła, przystępuje do Komunii Świętej, wzrósł wskaźnik communicantes względny, który od dłuższego czasu systematycznie rośnie.
Czytaj także: Kościół wspomina dziś św. Łucję z Syrakuz, patronkę Szwedów
Świadomość wiary
- Czy może to świadczyć o tym, że osoby, które uczęszczają do kościoła są coraz bardziej świadome swojej wiary i starają się ją pogłębiać?
- Jako socjolog mówiłem o tym zjawisku już w latach 80., kiedy pojawiały się inne sygnały świadczące o tym, że wiara staje się bardziej świadoma. Wśród istotnych czynników, które odgrywają w tym procesie dużą rolę, można wymienić na przykład najnowsze osiągnięcia biblistyki, jak komentarze oraz tłumaczenia Starego i Nowego Testamentu. Dla mnie dużym fenomenem jest chociażby działalność Marcina Majewskiego, który opisuje odkrycia biblistyczne dotyczące Egiptu i ziemi Kanaan. Czy zwróciłbym na to uwagę w latach 70.? Myślę, że nie – wówczas ważne były inne kwestie. Teraz jednak zaczynamy sięgać po te zasoby. W skrócie, można to uznać za wskaźnik rosnącego zainteresowania nauczaniem Kościoła.
- Co jeszcze, z punktu widzenia socjologa, najbardziej zwróciło uwagę Pana Profesora w raporcie ISKK?
- Przede wszystkim uwagę przykuwa fakt, że Polska się zmienia, świat się zmienia, a wspólnota wyznaniowa w Polsce, katolicka, zdaje się pozostawać niezmienna. Nasza ojczyzna doświadcza znaczących zmian zewnętrznych, choć my sami często ich nie zauważamy. Dostrzegają je jednak nasi sąsiedzi, którzy widzą poprawę warunków życia w Polsce i jej ciągły rozwój.
Oczywiście pojawiają się także niepokojące zjawiska, takie jak spadek liczby alumnów diecezjalnych. W 2023 roku ich liczba wynosiła 1 039, co oznacza spadek o 10,8% w porównaniu z 2022 rokiem. Jest to znaczący spadek, budzący refleksję.
Podobna sytuacja dotyczy żeńskich zgromadzeń czynnych. W 2023 roku było w nich 15,6 tys. sióstr zakonnych, co oznacza spadek w porównaniu z 2022 rokiem, kiedy było ich 15,9 tys. Zmniejszyła się również liczba domów zgromadzeń żeńskich – z 1 985 w 2022 roku do 1 950 w 2023 roku. Szczególnie martwi zamykanie domów zakonnych, ponieważ ich obecność niesie ze sobą wiele korzyści. Zakonnice w takich ośrodkach prowadzą m.in. „okna życia” czy hospicja, które odgrywają bardzo ważną rolę nie tylko dla wspólnoty katolickiej, ale również dla całego społeczeństwa. Niestety, tych domów jest coraz mniej.
Geneza negatywnych zjawisk
- Jaka może być przyczyna tych negatywnych zjawisk?
- Myślę, że zamykanie domów zgromadzeń zakonnych wynika przede wszystkim z powodów ekonomicznych. W obu przypadkach widzę także skutki m.in. niżu demograficznego. Na pewno istotną rolę odgrywają tu również czynniki kulturowe. To złożony temat, który zahacza o teorię sekularyzacji. Pojawia się pytanie, na ile teoria ta jest jedynie teorią, a na ile rzeczywiście obrazuje pewne mechanizmy. W tym obszarze toczy się socjologiczna debata – na ile proces sekularyzacji jest odwracalny, a na ile nieodwracalny.
Trudno jednak jednoznacznie określić przyczyny tych zjawisk, ponieważ nie funkcjonujemy w warunkach laboratoryjnych. Zbyt wiele zmiennych wpływa na sytuację, by wskazać jeden konkretny powód. Świat wokół nas bardzo się zmienił – jest kruchy i niestabilny. Jednocześnie nasza populacja maleje, jest mniej młodych mężczyzn i mniej młodych kobiet gotowych wybrać życie zakonne.
Wartości konserwatywne
- Niedawne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych pozwoliły wysnuć tezę, że coraz więcej młodych mężczyzn zwraca się ku konserwatywnym wartościom oraz Kościołowi. Czy podobne zjawisko występuje lub może wkrótce wystąpić również w Polsce?
- Wciąż nie jesteśmy w stanie jednoznacznie ocenić przyczyn politycznego sukcesu Donalda Trumpa. Nie wiemy, czy był to jedynie chwilowy epizod, „zmarszczka” na gładkiej tafli postępu, czy też zapowiedź głębszego zwrotu ku bardziej konserwatywnym wartościom. Ostateczne odpowiedzi na te pytania poznamy dopiero za 2-3 lata. Może się okazać, że mamy do czynienia z głęboką zmianą, ale równie dobrze może to być tylko powierzchowne zjawisko. Na ten moment jest zbyt wcześnie, by wyciągać jednoznaczne wnioski.
Jeśli chodzi o Polskę, nie dysponujemy obecnie danymi, które wskazywałyby na podobne zjawisko w naszym kraju. W Polsce sprawami duchowymi wciąż bardziej interesują się kobiety. Jednak obserwując młodsze pokolenia, dostrzegamy grupę zbuntowanych kobiet, która dała o sobie znać podczas „czarnych protestów”. Są to osoby zniecierpliwione obecnym status quo i światem, w którym przyszło im żyć.
Z kolei dzisiejsi młodzi mężczyźni w Polsce rzeczywiście częściej deklarują konserwatywne poglądy. Na ten moment mamy więc do czynienia głównie z rewolucją młodych kobiet, ale nie jest to zjawisko unikalne dla Polski. Podobne tendencje można zaobserwować na przykład w Japonii.
- Z czego może to wynikać?
- Pewnie przede wszystkim ze zmiany roli kobiety w społeczeństwie, która nie jest już tylko matką i żoną. Kobiety zasłużenie robią kariery zawodowe, trudno żeby mama, która ma wyższe wykształcenie, chciała w stu procentach poświęcić się wyłącznie opiece nad dziećmi.
Gdy zastanawiam się nad kondycją młodszego pokolenia, wracam myślami do czasów, gdy kończyła się cywilizacja agrarna. Wówczas społeczeństwo było pełne lęku wobec zmian, jakie przynosił świat. Ludzie nie wiedzieli, jak funkcjonować w nowej rzeczywistości, która zaczynała ich dotykać. Dziś żyjemy w podobnym świecie niepewności. Pojawiła się sztuczna inteligencja, a my nie wiemy, jakie zmiany przyniesie.
Młodzi ludzie, zanurzeni w mediach społecznościowych, często tracą zdolność do budowania bliskich relacji społecznych. Brakuje im radości płynącej ze wspólnego spędzania czasu z przyjaciółmi i bliskimi, która kiedyś była czymś naturalnym. Często słyszy się, że rodzice nie poświęcają wystarczająco dużo czasu swoim dzieciom. Jednak dawniej również nie spędzali z nimi wiele czasu – za to dzieci były otoczone rodzeństwem, które stanowiło naturalne środowisko wychowawcze. Kiedyś młodzież spędzała też więcej czasu razem z rówieśnikami na świeżym powietrzu, na podwórku. Dziś to wszystko jakby zanikło, zastąpione przez życie przed ekranem i przyjaźnie online.
Religijność młodych
- A jak wygląda religijność wśród młodego pokolenia Z oraz milenialsów, w porównaniu do starszych pokoleń?
- Religijność wśród pokolenia Z jest zdecydowanie mniejsza niż w starszych pokoleniach. Jeśli zauważamy odchodzenie od religii, to właśnie wśród najmłodszych milenialsów oraz pokolenia Z, czyli młodych ludzi urodzonych po 1997 roku. Są oni zupełnie inni od reszty społeczeństwa i od nas samych. Nie wiemy jeszcze, jakie zmiany przyniesie ich postawa.
Warto pamiętać, że młodość to czas buntu i opuszczania gniazda rodzinnego. Człowiek nie stanie się dorosły, jeśli nie zbuntuje się wobec rodziców. Gdy założą własne rodziny, młodzi ludzie będą poszukiwali sposobów na wychowanie swoich dzieci. Być może wrócą wtedy do wartości wyniesionych z domu, a być może będą dalej eksperymentować.
Wielu z nich wejdzie w przyszłości w role rodziców, co może wpłynąć na kolejne pokolenia, które prawdopodobnie będą funkcjonowały zgodnie z wartościami, w jakich sami zostali wychowani. Z drugiej strony, może się zdarzyć, że nie wejdą w te role, pozostając przy stylu życia skoncentrowanym na ekranach, co utrudnia przewidzenie, jak sytuacja się rozwinie.
Nawet jeśli rodzice bardzo starali się, by ich dzieci wychowywały się w określonych wartościach, może być tak, że dzieci nie usłyszą tego „głosu” spoza ekranu. Nie wiemy, czy do tych wartości wrócą, czy je ostatecznie odrzucą. Trudno przewidzieć, jak to wszystko się potoczy, zwłaszcza, że świat stał się bardzo niestabilny i nieprzewidywalny.
Czytaj także: Zełenski: Rosjanie torturowali i zabili 50 księży, bo mieli służyć Cyrylowi, a służyli Bogu i ludziom
Prognozy
- Jakie według Pana Profesora mogą być prognozy na przyszłość Kościoła? Choć według raportu ISKK zmiany w Polskim Kościele nie są bardzo gwałtowne, niektórzy mówią, że Kościół w takiej formie jaką znamy, powoli się kończy.
- Myślę, że nawet najbardziej zajadli ateiści nie powiedzą, że Kościół się kończy, ponieważ widzą, że wciąż mają wielu oponentów. Wszystko zależy natomiast od tego jak dalej świat będzie działał, ciężko cokolwiek przewidzieć. Często przytaczam mądrość z XX wieku, która mówi, że w okopach nie ma ateistów... Można powiedzieć, że wielu osobom żyje się teraz bardzo dobrze, jest nam wygodnie, niczego nie brakuje, nie wiadomo natomiast ile ten stan rzeczy potrwa. Nikt nam nie zagwarantuje, że będzie to trwało dziesięciolecia.
Analizując dzisiejsze trendy można prognozować, że spadki liczby wiernych, niewielkie, utrzymają się na podobnym, poziomie. Można też przypuszczać, że coraz większa proporcja osób, które wybiorą się w niedzielę na Mszę św. przystąpi przy okazji do Komunii.
Nie wiem natomiast jak się uda trafić z przekazem tradycji kulturowych do młodych pokoleń. Czy obecny stan ducha pokolenia Z to taki „wypadek przy pracy”, czy też kolejne pokolenia będą kontynuowały te niepokojące tendencje. Ciężko cokolwiek prognozować, ponieważ żyjemy w czasie zmian, nad którymi nie jesteśmy w stanie zapanować, a tym bardziej przewidzieć ich skutki.
- Dziękuję za rozmowę.
Anna Rasińska, ar