Paweł Jędrzejewski: Kluczowa obietnica wyborcza KO okazała się kłamstwem
To forma oszukańczego wykorzystania reguł demokracji do uzyskania władzy. Politycy kłamią, żeby zmanipulować wyborców. Kłamią cynicznie, ponieważ wiedzą już w momencie składania obietnic, że nie zostaną one zrealizowane.
Czytaj również: Potężne kłęby dymu. Płonie młyn w Płutowie
Michał Adamczyk, Magdalena Ogórek, Jacek Łęski. Byłe gwiazdy TVP w nowej stacji telewizyjnej
Ignorancja czy oszustwo
Podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych, obiecane Polakom w kampanii wyborczej przez Koalicję Obywatelską, jest klasycznym, wręcz podręcznikowym przykładem populistycznego oszustwa i kłamstwa. Obietnica ta, ogłoszona 9 września 2023 roku przez Donalda Tuska, była bez wątpienia najważniejszym elementem programu wyborczego KO. Miała zapewnić dodatkowe pieniądze w portfelach obywateli. Dużo pieniędzy. Znalazła się na czwartym miejscu na liście "100 konkretów na pierwsze 100 dni" ("Podniesiemy kwotę wolną od podatku – z 30 tys. zł do 60 tys. zł."). Nie została ona spełniona, a rząd stwierdza obecnie, że nie stanie się to prędko, co oznacza, że nie stanie się to wcale. Media informują, że "Ministerstwo Finansów podtrzymuje, iż postulat dotyczący podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł pozostaje aktualny. Jako możliwą datę realizacji podaje jednak termin "do końca kadencji", wskazując, że taka zmiana wymaga nie tylko analiz, ale przede wszystkim zmian w systemie finansowania samorządów.".
"Do końca kadencji" należy rozumieć, że sprawa jest odłożona na całe lata, co w praktyce oznacza, że już nigdy się do niej nie wróci. Czyli - "zapomnijcie o tej obietnicy". Natomiast, gdy mowa jest o konieczności "analizy" i "zmian w systemie finansowania samorządów", to automatycznie nasuwa się pytanie: czy to są kpiny z wyborców? Czy obywatele mają wierzyć, że politycy KO nie wiedzieli o konieczności przeprowadzenia tych analiz i zmian w systemie? Czy wyborcy mają wierzyć, że autorzy "100 konkretów na pierwsze 100 dni" nie wiedzieli, że takie długotrwałe, skomplikowane procedury są konieczne? Czyli, że złożyli obietnicę bez sprawdzenia, czy jej realizacja jest w ogóle możliwa?
To obraża inteligencję nawet najbardziej nierozgarniętego wyborcy. Doskonale wiedzieli, jednak świadomie wprowadzili wyborców w błąd, obiecując coś, co było z gruntu nierealne. I zrobili to wyłącznie po to, żeby przy pomocy tego oszustwa wygrać wybory. Uważali, że wolno składać obietnice w tak istotnej sprawie tylko dlatego, że te obietnice dobrze brzmią i dobrze wyglądają.
W pierwszym przypadku politycy KO udowodniliby swoją gigantyczną niekompetencję. W drugim - udowadniają nieuczciwość do szpiku kości. Trzeciej możliwości po prostu nie ma. Udają ignorantów z dobrymi intencjami (niby, że chcieli dobrze, ale okazało się to bardziej skomplikowane, niż przypuszczali), ale tak naprawdę są oszustami.
Walka z poprzednim rządem - rządem PiS - odbywała się pod hasłem, między innymi, "powstrzymania populizmu". Jedno jest więc pewne: polityczna formacja oskarżająca swoich przeciwników o "populizm", sama wykręciła stuprocentowo populistyczny "numer", wyłącznie po to, żeby wygrać wybory. Obiecała coś, co okazało się nierealistyczną, a więc nieuczciwą obietnicą wyborczą. Mówiąc wprost: oszukali wyborców. Siły polityczne, nazywające się "demokratyczną opozycją", odzyskały władzę stosując metody, które przypisywały swoim przeciwnikom.
Pieniędzy nie ma i nie będzie
Polacy nie zapłacą mniejszych podatków. Państwa polskiego na to nie stać. Obecnie argument resortu finansów jest taki: podniesienie sumy wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych zmniejszyłoby dochód państwa o około 52.5 miliarda złotych rocznie, począwszy od roku 2025. Z tych danych wynika, że na każdego podatnika (są ich w Polsce ponad 23 miliony) przypada statystycznie około 2300 złotych rocznie. Jednak w praktyce podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych oznaczałoby, że podatnicy, którzy mają dochody równe co najmniej tej sumie, oszczędzaliby rocznie 7200 złotych, czyli o 3600 złotych więcej niż obecnie. Tak czy inaczej, wymiar finansowy tego "konkretu na pierwsze sto dni" był naprawdę ważny dla milionów Polaków. Wpływający w sposób bezpośredni na poziom ich życia.
Od przejęcia władzy przez KO i Donalda Tuska minęło już ponad 250 dni. Lwia większość z obietnic na liście nie została spełniona. Zaniechanie realizacji "konkretu" dotyczącego tych 60 tysięcy należy umieścić zdecydowanie na pierwszym miejscu wśród niedotrzymanych przyrzeczeń.
Czy wyborcy to zapamiętają do następnych wyborów?
W marcu Donald Tusk ogłosił, że obietnica podwyższenia sumy wolnej od podatku wypada z listy spraw pilnych: "Nie rezygnujemy z projektu kwoty wolnej 60 tys. zł, ale w tym roku nie jesteśmy w stanie zrealizować go ze względów budżetowych.". Po czym dodał: "W przyszłym roku wrócimy do projektu i zobaczymy, na ile on jest możliwy. Na pewno przed końcem kadencji kwota wolna będzie faktem, a nie moim marzeniem”. Czy wyborcy są w stanie zauważyć i zapamiętać do następnych wyborów, że solenna obietnica szefa KO, po tym, gdy został premierem, magicznie przemieniła się nagle w jego "marzenie". Sprytna manipulacja! "Marzenie" brzmi tak szlachetnie i zarazem niezobowiązująco. Bo jak tu mieć pretensje o niespełnione "marzenia"?
Czy wyborcy są w stanie zapamiętać, że tu miała się dokonać prosta transakcja: Donald Tusk miał spowodować, że rząd zabierze wyborcom mniej pieniędzy w podatkach, gdy wyborcy spowodują, że zostanie premierem. Po czym, gdy tym premierem już jest, to dopiero "w przyszłym roku zobaczy, na ile ten projekt jest możliwy". Czyli najpierw obietnice, a później sprawdzanie, czy w ogóle są one realne. Jeżeli to nie jest bezczelnością, to co nią jest?
W lipcu 2024 na zlecenie Wirtualnej Polski przeprowadzony został sondaż, który wykazał, że 53.5 proc. ankietowanych jest zdania, że rządząca koalicja nie wywiązała się z obietnic złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Oczywiście emocje odgrywają w ocenie działań rządu większą rolę, niż racjonalne myślenie i logika. Okazuje się bowiem, że wśród tych wyborców, którzy głosowali na rządzącą obecnie koalicję, aż 68% uważa, że obietnice są realizowane i ocenia tę realizację jako właściwą. W tej grupie jedynie 24% wyborców dostrzega, że rząd nie wywiązał się oraz nadal nie wywiązuje z obietnic. Dzieje się tak mimo, że obiektywna prawda jest dobrze widoczna: tylko nieliczne z "konkretów na pierwsze 100 dni" są traktowane przez rząd serio. A najważniejszy z nich, czyli podwyższenie progu podatkowego, nie ma żadnych szans na realizację.
Media pomagają przemilczeć temat
Cynicznemu wprowadzaniu wyborców w błąd pomagają media głównego nurtu, które teraz na temat niedotrzymania przez rząd obietnicy o podwyższeniu sumy wolnej od podatku starają się nie wypowiadać, udając, że temat nie istnieje. Np. "Rzeczpospolita" w artykule "Czy rząd Donalda Tuska wywiązuje się z obietnic?", zamieszczonym przed kilkoma dniami, wśród niezrealizowanych zobowiązań nawet nie wymienia tych 60 tysięcy. Jakby takiej obietnicy nie było. Jakby nigdy nie istniała.
Tak to politycy oszukując "w imię obrony demokracji", a media - nazywające się "wolnymi" - zatajając ich oszustwo, współdziałają zgodnie przeciwko społeczeństwu - ich wspólnemu wrogowi.