Czy Polska "wypłaci Niemcom reparacje za Nord Stream"?
Odpowiedź leży na stole: kręcicie tu interesy Putina, to podła gra, a my nie będziemy w niej uczestniczyć” – kto wypowiedział te słowa? Jeden z posłów CDU/CSU podczas debaty w Bundestagu 15 marca 2023 r., kiedy zgromił klub parlamentarny AfD domagający się powołania komisji śledczej Bundestagu ds. okoliczności zamachu na nitki Nord Streamów. Dziś wbijanie klina i insynuacje nie tylko względem Ukrainy, ale Polski już nie mają plakietki AfD. Warto jednak pamiętać, że zarzuty, które dziś krążą w medialno-politycznym mainstramie Niemiec wyszły z kuźni AfD. Tak, z tej samej, pogardzanej przez politycznych wyg z SPD, CDU, CSU i FDP – AfD. Jak to się stało?
"Jesteśmy w stanie wojny"
W środę ujawniono, że Niemiecka Prokuratura Krajowa europejskim nakazem aresztowania ściga obywatela Ukrainy poszukiwanego pod zarzutem zamachu na nitki Nord Streamów. "Die Zeit", "Süddeutsche Zeitung" i ARD poinformowały, że mężczyzna i dwoje innych obywateli Ukrainy - mężczyzna i kobieta - są podejrzani w sprawie. Według doniesień, byli oni zaangażowani w ataki. A potem były jeszcze pełzające oskarżenia Polski o brak reakcji na prośby prokuratury niemieckiej i oskarżenia rzucone w medialny eter przez zapomnianego przez świat byłego szefa niemieckich służb. Ale po kolei, na początek kilka wpisów z niemieckojęzycznych kont na Portalu X:
„Jeżeli sprawa z Nord Streamem to prawda, to my Niemcy znajdujemy się właśnie w stanie wojny z Ukrainą i Polską i powinniśmy uzgodnić z Rosją miejsce spotkania”
„Od tej pory do Polski i na Ukrainę nie powinny płynąć żadne pieniądze. Polska nie dopuszcza (Niemiec – red.) do śledztwa i zdaje się, że USA i Zełenski o tym wiedzieli”
„Nic dziwnego, że Polska najwyraźniej poparła wysadzenie NS i kazała podejrzanemu o przestępstwo zbiec na Ukrainę. A czego chciała Rosja? Była dla nas niezawodnym partnerem handlowym”
„Czy Polska wypłaci teraz reparacje za Nord Stream?”
„Nagle wszyscy lubią Nord Stream. A przecież to sam Gerhard Schröder skierował ten projekt przeciwko Polsce i Ukrainie. To projekt Schroedera wysadziła Polska i Ukraina”
To zaledwie garstka komentarzy, jakie pojawiły się na X po tym jak były szef niemieckich służb wywiadowczych (BND), August Hanning oskarżył Ukrainę i Polskę – a personalnie prezydentów Dudę i Zełenskiego - o zamach na infrastrukturę obu Nord Streamów a w polskich i niemieckich mediach zawrzało od spekulacji. Kim jest August Hanning, dlaczego jego głos nagle tak dużo waży? Czyją narrację śpiewa dziś człowiek, który czuwał nad bezpieczeństwem wywiadowczym Niemiec za kanclerza Schrödera? I jak w ostatnich latach w Niemczech wyglądała debata nad wysadzeniem gazociągów, które były oczkiem w głowie niemieckiej polityki przez tyle lat?
BSW – AFD jedna rodzina
17 sierpnia Sahra Wagenknecht, liderka partii BSW (Sojusz Sahry Wagenknecht) zażądała powołania parlamentarnej komisji śledczej ds. wyjaśnienia roli rządu federalnego w związku z wysadzenia nitek gazociągów Nord Stream 1 i 2. Komisja ma naświetlić jaką wiedzę o okolicznościach ataku na gazociągi miały instytucje państwa i przedstawiciele rządu federalnego. Zdaniem Wagenknecht, „jeżeli potwierdziłyby się, że Niemcy wiedziały o planach zamachu, byłby to dla polityki niemieckiej skandal stulecia”. Dla liderki BSW wysadzenie gazociągów było „zamachem terrorystycznym na zaopatrzenie energetyczne kraju”.
Wagenknecht nie jest oryginalna. Klub parlamentarny AfD w Bundestagu już 15 marca 2023 r. zgłosili wniosek o powołanie komisji śledczej ws. ataku na Nord Streamy. Po debacie parlamentarnej projekt odpowiedniej uchwały został skierowany do Komisji ds. Kontroli Wyborów, Immunitetów i Regulaminu. AfD chciało by 16-osobowa komisja wyjaśniła dokładnie to samo, czego dziś domaga się Wagenknecht – sprawdzenia reakcji rządu niemieckiego na zamach, ale i ewentualną wiedzę rządu Scholza o planowanych atakach. Jak wyjaśniono we wniosku, komisja ta powinna przede wszystkim prześwietlić działania Urzędu Kanclerskiego oraz niemieckiego MON-u, MSZ-u, resortu sprawiedliwości, ministerstwa gospodarki oraz wszystkich podległych im podmiotów.
Co istotne, AfD domagało się nie tylko zbadania „konkretnego przebiegu wydarzeń samych ataków, ale także wszystkich działań podjętych przez państwa obce, których celem było zapobieżenie budowie, finansowaniu, uruchomieniu i naprawie gazociągu". Widełki czasowe śledztwa miały się zaś otworzyć nie na tydzień, nie na miesiąc przed tym jak nitki gazociągu wysadzono, ale już w maju 2017 r., kiedy to amerykański senator Ben Cardin przedstawił projekt ustawy o sankcjach na podmioty zaangażowane w budowę NS2, a zakończyć się w dniu powołania komisji śledczej.
Zgodnie z wnioskiem, komisja śledcza miała też zbadać m.in. kwestię, czy i w jakim stopniu rząd federalny próbował doprowadzić do zniesienia tych sankcji w drodze negocjacji lub innych środków oraz umożliwić dyplomatyczne przeprowadzenie prac budowlanych – co byłoby chyba szczególnie ciekawe. (Jakby pospekulować, to nagle mogłoby się np. okazać, że działająca już drugi rok komisja śledcza w Meklemburgii Pomorzu-Przednim tropiąca panią premier Manuelę Schwesig (SPD) i jej udział w powołaniu pseudoklimatycznej fundacji mającej doprowadzić do pomyślnego zakończenia budowy NS2 bez oglądania się na amerykańskie sankcje, jest antypaństwowa, bo przy zmianie kursu to właśnie pani Schwesig wykazała się postawą propaństwową).
Klub AfD żądał też w 2023 r. wyjaśnień „czy rząd federalny otrzymał informacje o planowanych zamachach i jaki wpływ miały one na jego dalsze działania (…) oraz jakie działania podjął do tej pory w celu wyjaśnienia ataku na Nord Streamy”.
Mało tego, zgodnie z wnioskiem AfD, „komisja śledcza powinna również zbadać i wydać rekomendacje co do tego, czy i w jakim zakresie można wyciągnąć wnioski z przedmiotu śledztwa na temat dalszego kształtowania się stosunków z innymi państwami, które – zgodnie z ewentualnymi wynikami śledztwa – "są podejrzane o udział w zamachach".
We wniosku znalazł się i taki pasus:
„Nie można zapomnieć o szkodach dla bezpieczeństwa Niemiec spowodowanych zniszczeniem gazociągów Nord Stream. W tym momencie istnieją przesłanki, że atak przeprowadził partner NATO, Stany Zjednoczone lub inny sojusznik.”
Takie były postulaty AfD. Przypominam: w marcu 2023 roku.
"Do łóżka" z Sahrą
Kiedy AfD przedstawiało 15 marca 2023 swoje żądanie, poseł SPD Bengt Bergt zauważył nie bez ironii: „To dość niezwykłe, że partia, która przedstawia się jako tak zwana partia praworządności, najwyraźniej nie ma pojęcia o naszym porządku prawnym. W Niemczech to nie niemiecki Bundestag prowadzi śledztwa w sprawie przestępstw; w Niemczech śledztwo w sprawie przestępstw prowadzi prokuratura, a w przypadku sabotażu Nord Streamów – Federalny Prokurator Generalny (…) Gdyby naprawdę tak bardzo zależało wam na niemieckich interesach, przestałby pan trzymać opiekuńczą rękę nad zbrodniarzem wojennym. Właściwie można by się też nazywać "PfD" „Partia Putina dla Niemiec”. Bergt przypominał, że 1 marca 2023 r. jeden z czołowych propagandzistów Putina, Władimir Sołowjow, nazwał niemieckich dziennikarzy „nazistowskimi świniami” i wielokrotnie wzywał do zrzucenia bomb atomowych na kraje NATO. „Zgadnijcie, kto był z u tych propagandzistów dzień później? Oni wiedzą o tym doskonale: Steffen Kotré, poseł do Bundestagu z ramienia PfD.” – zawołał Bergt. Po czym dodał: „Nie może być tak, że jedna partia zniekształca rzeczywistość polityczną i udaje, że Rosja nie prowadzi wojny napastniczej, ale jest biedną ofiarą złych Amerykanów. Panie i panowie! Wasz wniosek to bezbłędna propaganda Kremla na żywo w Bundestagu. Jeśli dalej tak będziecie robić, możecie politycznie iść prosto do łóżka z panią Wagenknecht.
W sprawie zabrał też głos poseł klubu CDU/CSU Patrick Schneider, który zapytał retorycznie:
„W czyim interesie są te wszystkie teorie spiskowe? W czyim interesie jest wbijanie klina między Stany Zjednoczone i ich sojuszników? W czyim interesie jest insynuowanie Ukrainie czegoś takiego? Odpowiedź leży na stole: kręcicie tu interesy Putina, to podła gra, a my nie będziemy w niej uczestniczyć”. Tak było w 2023 roku, kiedy postulaty AfD wywoływały na twarzach pozostałych posłów (poza Linke) grymas zniesmaczenia. Dziś sprawy mają się już trochę inaczej. I w sumie tylko AfD pozostaje konsekwentne. Wylicza błędy rządu Scholza, zaniechania i uchylanie się od podania do wiadomości publicznej „prawdy o sabotażu”. W czasie, gdy media już żyły wypowiedzią Augusta Hanninga a niemieckojęzyczny X wytaczał wizje wojny polsko-ukraińsko-niemieckiej, poseł do Bundestagu, Eugen Schmidt zagrał ostatnimi doniesieniami tak jak opozycja gra, kiedy chce zajść za skórę rządowi. Eugen już nie wspominał o „polskim udziale” tylko przypomniał, że przez ostatnie dwa lata klub parlamentarny AfD zadał rządowi federalnemu ponad 300 pytań dotyczących wysadzenia nitek Nord Streamów na które „albo nie udzielono odpowiedzi albo odpowiedziano wymijająco”. Jak stwierdził Schmidt: „Rząd najwyraźniej chciał by temat wyciszono (…) i pojawia się podejrzenie, że celem nie jest wyjaśnienie (sprawy-red.), ale wprowadzanie w błąd. (…) Na początku czerwca 2024 r. Federalny Prokurator Generalny uzyskał nakaz aresztowania Wołodymyra Z., instruktora nurkowania i obywatela Ukrainy mieszkającego w Polsce, jak ujawniono 14 sierpnia. Mówi się, że Wołodymyr Z. jest pilnie podejrzany o odegranie kluczowej roli w atakach. Polska oświadczyła, że nie została poinformowana o tym nakazie aresztowania przez władze niemieckie, w związku z czym według informacji Wołodymyr Z. miał wyjechać na Ukrainę na początku lipca. Pytanie, czy było to poważne zaniedbanie, czy premedytacja ze strony Niemców? (…) Grupa parlamentarna AfD domaga się wyciągnięcia konsekwencji politycznych i personalnych.”
A jakie konsekwencje są przewidziane dla Ukrainy i Polski? Reparacje za Nord Stream, jak zasugerował jeden z internautów? Na razie tabloid Bild powołując się na sensacyjne wypowiedzi byłego szefa BND pyta w swoim stylu: „Czy Polacy celowo pozwolili zbiec zamachowcowi?” We wrześniu 2022 r. ten sam Bild cytował Augusta Hanninga w związku z atakiem na NS. Wtedy jednak ich rozmówca stwierdził, że „za tym aktem sabotażu stoi prawdopodobnie Putin, nawet jeżeli nie zostało to jeszcze udowodnione”. Jak widać byli szefowie BND są dość elastyczni w opiniach.
Były szef szpiegów, który lubi dziwne interesy
Zwróćmy jeszcze na koniec uwagę na postać samego Hanninga. 79-letni prawnik z wykształcenia, przez wiele lat związany z różnymi agendami rządu federalnego, u schyłku epoki zimnowojennej pracował w Stałym Przedstawicielstwie RFN w Berlinie Wschodnim. Niewątpliwym szczytem jego kariery było kierowanie BND za czasów czerwono-zielonego gabinetu Gerharda Schrödera. Po odejściu z pracy dla rządu szybko znalazł się w typowym dla byłych ( w tej branży nikt nie jest chyba do końca „były”) gąszczu prywatnego biznesu, lobbingu i interesów, które lubią dyskrecje. I chociaż funkcjonowanie na takich skrzyżowaniach nie jest środowisku ludzi służb niczym nadzwyczajnym, trzeba przyznać, że pan August potrafił od czasu do czasu zwrócić na siebie uwagę – nie tylko dlatego, że nie stroni bynajmniej od obecności w mediach i komentowania bieżących wydarzeń. Jak nieco złośliwie ale nie bez podstaw napisano w tygodniku Der Spiegel – „pędzi od jednej pracy do drugiej i wciąż natrafia na podejrzane osoby”. Wśród jego licznych zajęć było między innymi zasiadanie w zarządzie łotewskiego banku PNB Banka. Główni udziałowcy byli naturalnie nie łotewscy lecz rosyjscy, w pewnym momencie w tejże radzie znalazł się również były szef NATO Anders Fogh Rassmussen, a bank był oskarżany o omijanie międzynarodowych sankcji wobec Korei Północnej. Do zadań Hanninga i związanej z nim szwajcarskiej firmy doradczej miała należeć mediacja między skłóconymi udziałowcami, trwały rokowania na temat sprzedaży udziałów arabsko-amerykańskiemu inwestorowi Rogerowi Tamrazowi. Z mediacji ani transakcji nic nie wyszło, z banku pozostały już tylko długi a łotewski syndyk masy upadłościowej zajął część dochodów byłego szefa niemieckich szpiegów. Sam Hanning skarżył się potem, że padł ofiarą międzynarodowych oszustów i wysyłał do kanclerza Scholza prośby o interwencję u premiera Łotwy. Trzeba przyznać, że dość zadziwiający model biznesowy. Jeśli chodzi o wspomnianą firmę doradczą zajmującą się też bardzo szeroko pojętymi sprawami bezpieczeństwa, to chodzi naprawdę o dwie spółki, jedna z nich zarejestrowana w Szwajcarii. Niemieccy dziennikarze, między innymi ze „Sterna” wskazywali, że struktura udziałów jest nie do końca jasna, za to wśród współpracowników Hanninga można znaleźć innego byłego szefa niemieckich służb, Hansa-Georga Maaßena. Przypomnijmy, że ten krytyk polityki migracyjnej Niemiec stał w pewnym momencie na czele rachitycznego choć głośnego prawego skrzydła CDU (tzw. Unia Wartości) a dziś szuka miejsca w polityce gdzieś między AfD a partią Sahry Wagenknecht..
Inny jakże ciekawy współpracownik tego „demaskatora” polsko-ukraińskiego spisku to pan Samuel Danilowitsch. Pan Samuel, człowiek jeszcze w miarę młody (czterdzieści parę lat) ale już doświadczony, mieszkał i w Londynie i w Berlinie, pracował swego czasu dla jednej z dużych firm z Kazachstanu i naturalnie bywał również w Moskwie – zdaniem dziennikarzy Spiegela zdarzyło mu się również być na przyjęciu, które zaszczycił sam Władymir Władymirowicz. I z takim to właśnie, obytym w różnych stronach biznesmenem, były szef niemieckiego wywiadu zasiada sobie we władzach pewnej szwajcarskiej spółki, która interesy miewa rozliczne – np. obaj panowie uczestniczyli w rozmowach na temat zakupu przez Zjednoczone Emiraty dwóch samolotach kanadyjskiej firmy Bombardier, które miały zostać przystosowane do funkcji zwiadowczo-obserwacyjnych. „Czy były szef BND pomógł zaaranżować transakcję dotyczącą samolotów szpiegowskich na pogrążonym w kryzysie Bliskim Wschodzie?” – to znów pytanie niemieckich dziennikarzy.
Ktoś powie – cóż typowe środowisko międzynarodowych cwaniaków, robiących interesy na pośrednictwie. Może i tak. W razie czego sami Niemcy łatwo odetną się od rewelacji i oskarżeń Hanninga, wskazując na jego małą obecnie wiarygodność. Z drugiej strony – w tej branży nie ma całkiem „byłych”…