Żarty się skończyły: droga politycznej poprawności ws. migrantów prowadzi donikąd

We Francji i Niemczech policja już strzela do imigrantów, gdy są przestępcami. U nas tego nie wolno, pytanie: do kiedy?
polsko-białoruska granica Żarty się skończyły: droga politycznej poprawności ws. migrantów prowadzi donikąd
polsko-białoruska granica / Gov.pl

Zginął polski żołnierz na granicy z Białorusią. Uzbrojony po zęby został ugodzony nożem przywiązanym do kija przez czekającego na miłosierdzie i kromkę chleba biednego uchodźcę. Niestety wielu ludzi w Polsce nadal tak rozumie i odczytuje sytuację na granicy. Nasi żołnierze choć uzbrojeni, de facto są bezbronni. Właśnie dowiedzieliśmy się, że wszyscy mundurowi strzegący granicy mają przykaz, by czasem nie strzelić, bo zginie jakiś nielegalny imigrant, to okaże się, że jednak Agnieszka Holland miała rację, podobnie jak Franek Starczewski i Michał Szczerba, którzy jeździli ratować czekających na litość i ludzkie traktowanie „uchodźców”. 

Czytaj także: Czy to mecz ostatniej szansy? Czas na kluczowy mecz Biało-Czerwonych

Do wrogów się strzela

Jest jakiś fatalizm w naszej mentalności ujawniający się w momentach trudnych, często tuż przed katastrofą. To momenty, gdy wiemy, czujemy każdym porem skóry, że nadciąga czas chaosu, strachu, wtedy wypychamy ze świadomości grozę czekających nas wydarzeń. Zachowujemy się jak niektóre zwierzęta: stajemy w bezruchu, zakopujemy się w mule, stapiamy się z tłem, chowamy głowę w piasek. 
 
Tak jest tym razem. Czas sielanki się skończył, historia znowu „urywa się z łańcucha” i „dostaje wścieklizny”. Polacy znowu są wywoływani do tablicy przez możniejszych od nich i kolejny raz udają, że tego nie ma. Usuwamy ze świadomości trudne myśli. Nie chcemy wchodzić w buty naszych dziadków i pradziadków, którzy do końca życia opowiadali przy okazji rodzinnych spotkań o grozie czasu wojny.
 
W pamiętnikach z wakacji tuż przed wybuchem wojny (jeszcze w sierpniu!) w 1939 roku Polacy w obliczu zbliżającej się katastrofy najpierw wyłączali radio w ośrodkach wczasowych, potem, gdy cień hitleryzmu przykrył już na dobre przestrzeń informacyjną, łapali każdą informację. Wiedzieli, że to już, ale po wiadomościach lub komunikatach i tak szli na kajaki, na plażę, wieczorki towarzyskie. Nawet gdy kolejni mężczyźni znikali z przedwojennych kurortów, bo dostali powołanie do wojska, reszta towarzystwa przechodziła nad tym do porządku dziennego.
 
Nie chcemy przyjąć do wiadomości, że i nad Wisłą przyjdzie w końcu moment, gdy padnie strzał z broni funkcjonariusza i zginie dokonujący przestępstwa Ukrainiec, Gruzin, Arab czy ktoś z Kaukazu. Niestety tak wygląda rzeczywistość. I co wtedy? Nie uciekniemy od tego. Europa próbowała i nie dała rady. Dlaczego nie chcemy być mądrzy przed szkodą?

Sprawca bez narodowości

Kiedy polska policja zaczyna się bawić w poprawność polityczną i ukrywa narodowość sprawców, policje tzw. Starej Unii robią dokładnie na odwrót i po nieudanym eksperymencie z wielokulturowością publikują statystyki pokazujące czarno na białym, że narodowość i wyznanie mają znaczenie w zwalczaniu przestępczości.
 
Tak było ostatnio, gdy „dobrze zintegrowany” nożownik z Afganistanu zasztyletował niemieckiego policjanta w Mannheim. Nożownik został jednak postrzelony przez innego policjanta. Nikt u naszych sąsiadów nie zrobił histerii z faktu, że niemiecki policjant strzelił do imigranta. Co więcej, wicepremier i minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych stwierdził: „Musimy zwalczać islamizm z całą surowością naszego konstytucyjnego państwa i podejmować konsekwentne działania. Nie może być żadnej pomyłki. To mordercza ideologia, która nie ma nic wspólnego z naszą demokracją”. Minister finansów Christian Lindner z FDP oznajmił: „Musimy z determinacją walczyć z islamskim terroryzmem, wzmocnimy także finansowo organy bezpieczeństwa. Koniec z fałszywą tolerancją”. 
 
W Polsce też już mamy ofiarę poprawności politycznej, to żołnierz strzegący granicy z Białorusią. Nasi mundurowi otrzymali jednak nieformalny zakaz używania broni palnej. No i nikt, broń Boże, nie powie o wyznaniu nielegalnych imigrantów. Podobnie jak nie wolno mówić o przestępczości wśród Ukraińców w naszym kraju.
 
Pod koniec maja w Olsztynie pijany kierowca ciężarówki staranował autobus i ranił ludzi, policja nie chciała podać narodowości sprawcy, ale dziennikarz śledczy Witold Gadowski dowiedział się, że był to Ukrainiec. 
 
Wprawdzie od jakiegoś czasu ciężko dowiedzieć się, jakiej narodowości są sprawcy przestępstw i wykroczeń w Polsce, bo – nie daj Bóg – mogłoby się okazać, że są wśród nich Ukraińcy, jednak na liście ściganych i poszukiwanych Komendy Głównej Policji można zobaczyć imiona i nazwiska ściganych oraz miejsce ich urodzenia. Kto chce się bawić w zestawienia i statystykę, może procentowo zliczyć narodowości ściganych i wielkość ich diaspory w Polsce. To bardzo pouczająca lektura. Warto tam zajrzeć, by zobaczyć skalę przestępstw dokonanych przez coraz liczniej przybywających do Polski cudzoziemców. 
 
Część naszej opinii publicznej używa argumentu, który – przepraszam za wycieczkę osobistą – najbardziej lubię: „Polacy przecież też gwałcą i dokonują napadów”. Tak? Czyli nie dość, że nie możemy sobie poradzić z własnymi bandytami, to sprowadzajmy biedę i przestępczość z całego świata, żeby tutaj też gwałcili, jeździli pijani samochodami i organizowali gangi i mafie, no bo Polacy robią to samo. To brak elementarnej logiki, ludzie, którzy rozumują w ten sposób, rezygnują ze swojego intelektu. W Szwecji przed epoką masowej imigracji prawie nie było gwałtów, kilkadziesiąt lat „ubogacania” tego kraju przybyszami spoza Europy spowodowało lawinowy wzrost liczby tych przestępstw. 

Czytaj także: Skandaliczna grafika Lewicy. Internauci wściekli

Bezpieczeństwo ontologiczne

Polska traci w zawrotnym tempie bezpieczeństwo ontologiczne. To bezpieczeństwo wyraża się w samoświadomości narodowej, jest silnie tożsamościowe, powiązane z wartościami wyższymi, wartościami uroczystymi na tyle silnymi, że pozwalającymi przetrwać czasy mroku, gdy byt państwa staje się niepewny, a heroizm, ba, ofiara z siebie przybierają bardzo realne kształty. Patriotyzm, duma z własnego państwa i historii czy honor od narodzin III RP stanowią obowiązkowy kanon zagrożeń dla każdego szanującego się nowoczesnego kosmopolity polskiego. Przy czym widać tutaj pewną prawidłowość, im kto mniej oczytany, bardziej leniwy intelektualnie, tym większa w nim pewność co do obranej drogi oikofobii. 
 
Jedynie ludzie ubodzy intelektualnie, karmiący się paskami telewizyjnymi, śmieciem ideologicznym podanym w najbardziej ordynarnej formie stać na tak bezczelną pewność siebie w zwalczaniu złożonych wartości wyższych, toposów budujących polskość i instytucje socjalizujące Polskę i Europę liczoną w tysiąclecia, ot, choćby Kościół katolicki. Każdy, kto zadał sobie trud czerpania wiedzy z różnych źródeł, nie pozwoli sobie na taki popis ciemnoty.
 
Z Ukrainy uciekło po wybuchu wojny od 600 do prawie 900 tys. Ukraińców, statystyki się trochę rozjeżdżają. Ilu Polaków by zdezerterowało? Zresztą fakt, że państwo polskie dawało zasiłki i ubezpieczenia społeczne obcym dezerterom też działa bardzo niekorzystnie na morale Polaków i pozwala żywić nadzieję ewentualnym polskim dezerterom, że w przypadku wybuchu wojny w Polsce inne kraje potraktują ich tak, jak Polska potraktowała Ukraińców. 
 
Wchodzimy w czas, gdy egoizm narodowy, tak wzgardzony i odsądzony od czci i wiary, może nam pomóc przejść przez ruchy tektoniczne światowej geopolityki z małymi stratami, obyśmy go mieli choć w połowie tyle, co Niemcy czy Francuzi. Inaczej czeka nas pośmiewisko i wzgarda w Europie po kolejnym upadku Rzeczypospolitej.
 


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Sowieckie bestialstwo na Kresach II RP tylko u nas
Tadeusz Płużański: Sowieckie bestialstwo na Kresach II RP

W nocy z 21 na 22 września 1939 r. sowieci zajęli Grodno, które przez dwa dni stawiało im opór. Bo na odparcie napastnika kresy II RP nie były gotowe. Walczyły, bo jedyną alternatywą była niewola. Walczyły z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej, ale też z bandami przestępców, które na sygnał komitetów rewolucyjnych i na podstawie list proskrypcyjnych mordowały bezbronną ludność polską.

Fałszywe zbiórki dla powodzian. Jest apel policji z ostatniej chwili
Fałszywe zbiórki dla powodzian. Jest apel policji

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości wykryło dotychczas 63 fałszywe zbiórki dla powodzian - poinformowała w piątek rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Katarzyna Nowak.

To był szok. Znana aktorka podzieliła się bolesnym wspomnieniem z ostatniej chwili
"To był szok". Znana aktorka podzieliła się bolesnym wspomnieniem

Znana aktorka Zofia Zborowska wróciła pamięcią do bolesnego wspomnienia. Za sprawą Instagrama, na którym często rozmawia z fanami podzieliła się przemyśleniami w związku ze stratą, jakiej doświadczyła. 

Co z zaplanowanym kongresem PiS? Jarosław Kaczyński zabrał głos z ostatniej chwili
Co z zaplanowanym kongresem PiS? Jarosław Kaczyński zabrał głos

Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że zaplanowany na następną sobotę, 28 września, kongres partii w Przysusze odbędzie się, bo - jak ocenił - nie ma danych, że wydarzenie to mogłoby ograniczyć pomoc dla powodzian. Pytany o finanse PiS, przekazał, że zadłużenie partii zostało zredukowane.

Niemcy bardzo chcą się pozbyć imigrantów z ostatniej chwili
Niemcy bardzo chcą się pozbyć imigrantów

Niemcy zawierają od 2023 roku tzn. umowy migracyjne, które maje wspierać i regulować prawnie ich politykę migracyjną. Pierwszym państwem, z którym podpisano taka umowę były Indie. Kolejnym krajem była Gruzja.

Burza w Tańcu z gwiazdami. Jedna z uczestniczek wyjechała z ostatniej chwili
Burza w "Tańcu z gwiazdami". Jedna z uczestniczek wyjechała

Natalia Nykiel, która jest jedną z uczestniczek nowej edycji "Tańca z gwiazdami" wyjechała z Polski. Tym samym musiała przerwać intensywne treningi do tanecznego show.

Lewandowski odrzucił intratną ofertę. Kwota przyprawia o zawrót głowy z ostatniej chwili
Lewandowski odrzucił intratną ofertę. Kwota przyprawia o zawrót głowy

Robert Lewandowski, który latem 2022 roku dołączył do klubu FC Barcelona odchodząc z Bayernu Monachium, miał okazję skorzystać z jednej z najbardziej lukratywnych propozycji w swojej karierze. Hiszpańskie media informują, że Polak otrzymał gigantyczną ofertę z jednego z czołowych klubów Arabii Saudyjskiej, jednak zdecydował się ją odrzucić, pozostając wiernym Barcelonie.

Znany polski malarz nie żyje z ostatniej chwili
Znany polski malarz nie żyje

Profesor Antoni Fałat zmarł 9 września w wieku 81 lat - poinformowała w piątek PAP Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej. Antoni Fałat był jednym z najbardziej cenionych artystów współczesnych. Za swoją twórczość i działalność pedagogiczną otrzymał m.in. Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" - .

Pędził jak szalony ulicami Gdańska. Sieć obiegło niepokojące nagranie z ostatniej chwili
Pędził jak szalony ulicami Gdańska. Sieć obiegło niepokojące nagranie

Media obiegło niepokojące nagranie z Gdańska. Młody mężczyzna pędził z ogromną prędkością na motocyklu, nie zważając na innych uczestników ruchu drogowego.

Sensacyjne odkrycie naukowców. Zagadka rozwiązana po 50 latach z ostatniej chwili
Sensacyjne odkrycie naukowców. Zagadka rozwiązana po 50 latach

Po latach intensywnych badań, naukowcy z NHS Blood and Transplant, wspólnie z International Blood Group Reference Laboratory oraz Uniwersytetem w Bristolu, ogłosili przełom w transfuzjologii.

REKLAMA

Żarty się skończyły: droga politycznej poprawności ws. migrantów prowadzi donikąd

We Francji i Niemczech policja już strzela do imigrantów, gdy są przestępcami. U nas tego nie wolno, pytanie: do kiedy?
polsko-białoruska granica Żarty się skończyły: droga politycznej poprawności ws. migrantów prowadzi donikąd
polsko-białoruska granica / Gov.pl

Zginął polski żołnierz na granicy z Białorusią. Uzbrojony po zęby został ugodzony nożem przywiązanym do kija przez czekającego na miłosierdzie i kromkę chleba biednego uchodźcę. Niestety wielu ludzi w Polsce nadal tak rozumie i odczytuje sytuację na granicy. Nasi żołnierze choć uzbrojeni, de facto są bezbronni. Właśnie dowiedzieliśmy się, że wszyscy mundurowi strzegący granicy mają przykaz, by czasem nie strzelić, bo zginie jakiś nielegalny imigrant, to okaże się, że jednak Agnieszka Holland miała rację, podobnie jak Franek Starczewski i Michał Szczerba, którzy jeździli ratować czekających na litość i ludzkie traktowanie „uchodźców”. 

Czytaj także: Czy to mecz ostatniej szansy? Czas na kluczowy mecz Biało-Czerwonych

Do wrogów się strzela

Jest jakiś fatalizm w naszej mentalności ujawniający się w momentach trudnych, często tuż przed katastrofą. To momenty, gdy wiemy, czujemy każdym porem skóry, że nadciąga czas chaosu, strachu, wtedy wypychamy ze świadomości grozę czekających nas wydarzeń. Zachowujemy się jak niektóre zwierzęta: stajemy w bezruchu, zakopujemy się w mule, stapiamy się z tłem, chowamy głowę w piasek. 
 
Tak jest tym razem. Czas sielanki się skończył, historia znowu „urywa się z łańcucha” i „dostaje wścieklizny”. Polacy znowu są wywoływani do tablicy przez możniejszych od nich i kolejny raz udają, że tego nie ma. Usuwamy ze świadomości trudne myśli. Nie chcemy wchodzić w buty naszych dziadków i pradziadków, którzy do końca życia opowiadali przy okazji rodzinnych spotkań o grozie czasu wojny.
 
W pamiętnikach z wakacji tuż przed wybuchem wojny (jeszcze w sierpniu!) w 1939 roku Polacy w obliczu zbliżającej się katastrofy najpierw wyłączali radio w ośrodkach wczasowych, potem, gdy cień hitleryzmu przykrył już na dobre przestrzeń informacyjną, łapali każdą informację. Wiedzieli, że to już, ale po wiadomościach lub komunikatach i tak szli na kajaki, na plażę, wieczorki towarzyskie. Nawet gdy kolejni mężczyźni znikali z przedwojennych kurortów, bo dostali powołanie do wojska, reszta towarzystwa przechodziła nad tym do porządku dziennego.
 
Nie chcemy przyjąć do wiadomości, że i nad Wisłą przyjdzie w końcu moment, gdy padnie strzał z broni funkcjonariusza i zginie dokonujący przestępstwa Ukrainiec, Gruzin, Arab czy ktoś z Kaukazu. Niestety tak wygląda rzeczywistość. I co wtedy? Nie uciekniemy od tego. Europa próbowała i nie dała rady. Dlaczego nie chcemy być mądrzy przed szkodą?

Sprawca bez narodowości

Kiedy polska policja zaczyna się bawić w poprawność polityczną i ukrywa narodowość sprawców, policje tzw. Starej Unii robią dokładnie na odwrót i po nieudanym eksperymencie z wielokulturowością publikują statystyki pokazujące czarno na białym, że narodowość i wyznanie mają znaczenie w zwalczaniu przestępczości.
 
Tak było ostatnio, gdy „dobrze zintegrowany” nożownik z Afganistanu zasztyletował niemieckiego policjanta w Mannheim. Nożownik został jednak postrzelony przez innego policjanta. Nikt u naszych sąsiadów nie zrobił histerii z faktu, że niemiecki policjant strzelił do imigranta. Co więcej, wicepremier i minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych stwierdził: „Musimy zwalczać islamizm z całą surowością naszego konstytucyjnego państwa i podejmować konsekwentne działania. Nie może być żadnej pomyłki. To mordercza ideologia, która nie ma nic wspólnego z naszą demokracją”. Minister finansów Christian Lindner z FDP oznajmił: „Musimy z determinacją walczyć z islamskim terroryzmem, wzmocnimy także finansowo organy bezpieczeństwa. Koniec z fałszywą tolerancją”. 
 
W Polsce też już mamy ofiarę poprawności politycznej, to żołnierz strzegący granicy z Białorusią. Nasi mundurowi otrzymali jednak nieformalny zakaz używania broni palnej. No i nikt, broń Boże, nie powie o wyznaniu nielegalnych imigrantów. Podobnie jak nie wolno mówić o przestępczości wśród Ukraińców w naszym kraju.
 
Pod koniec maja w Olsztynie pijany kierowca ciężarówki staranował autobus i ranił ludzi, policja nie chciała podać narodowości sprawcy, ale dziennikarz śledczy Witold Gadowski dowiedział się, że był to Ukrainiec. 
 
Wprawdzie od jakiegoś czasu ciężko dowiedzieć się, jakiej narodowości są sprawcy przestępstw i wykroczeń w Polsce, bo – nie daj Bóg – mogłoby się okazać, że są wśród nich Ukraińcy, jednak na liście ściganych i poszukiwanych Komendy Głównej Policji można zobaczyć imiona i nazwiska ściganych oraz miejsce ich urodzenia. Kto chce się bawić w zestawienia i statystykę, może procentowo zliczyć narodowości ściganych i wielkość ich diaspory w Polsce. To bardzo pouczająca lektura. Warto tam zajrzeć, by zobaczyć skalę przestępstw dokonanych przez coraz liczniej przybywających do Polski cudzoziemców. 
 
Część naszej opinii publicznej używa argumentu, który – przepraszam za wycieczkę osobistą – najbardziej lubię: „Polacy przecież też gwałcą i dokonują napadów”. Tak? Czyli nie dość, że nie możemy sobie poradzić z własnymi bandytami, to sprowadzajmy biedę i przestępczość z całego świata, żeby tutaj też gwałcili, jeździli pijani samochodami i organizowali gangi i mafie, no bo Polacy robią to samo. To brak elementarnej logiki, ludzie, którzy rozumują w ten sposób, rezygnują ze swojego intelektu. W Szwecji przed epoką masowej imigracji prawie nie było gwałtów, kilkadziesiąt lat „ubogacania” tego kraju przybyszami spoza Europy spowodowało lawinowy wzrost liczby tych przestępstw. 

Czytaj także: Skandaliczna grafika Lewicy. Internauci wściekli

Bezpieczeństwo ontologiczne

Polska traci w zawrotnym tempie bezpieczeństwo ontologiczne. To bezpieczeństwo wyraża się w samoświadomości narodowej, jest silnie tożsamościowe, powiązane z wartościami wyższymi, wartościami uroczystymi na tyle silnymi, że pozwalającymi przetrwać czasy mroku, gdy byt państwa staje się niepewny, a heroizm, ba, ofiara z siebie przybierają bardzo realne kształty. Patriotyzm, duma z własnego państwa i historii czy honor od narodzin III RP stanowią obowiązkowy kanon zagrożeń dla każdego szanującego się nowoczesnego kosmopolity polskiego. Przy czym widać tutaj pewną prawidłowość, im kto mniej oczytany, bardziej leniwy intelektualnie, tym większa w nim pewność co do obranej drogi oikofobii. 
 
Jedynie ludzie ubodzy intelektualnie, karmiący się paskami telewizyjnymi, śmieciem ideologicznym podanym w najbardziej ordynarnej formie stać na tak bezczelną pewność siebie w zwalczaniu złożonych wartości wyższych, toposów budujących polskość i instytucje socjalizujące Polskę i Europę liczoną w tysiąclecia, ot, choćby Kościół katolicki. Każdy, kto zadał sobie trud czerpania wiedzy z różnych źródeł, nie pozwoli sobie na taki popis ciemnoty.
 
Z Ukrainy uciekło po wybuchu wojny od 600 do prawie 900 tys. Ukraińców, statystyki się trochę rozjeżdżają. Ilu Polaków by zdezerterowało? Zresztą fakt, że państwo polskie dawało zasiłki i ubezpieczenia społeczne obcym dezerterom też działa bardzo niekorzystnie na morale Polaków i pozwala żywić nadzieję ewentualnym polskim dezerterom, że w przypadku wybuchu wojny w Polsce inne kraje potraktują ich tak, jak Polska potraktowała Ukraińców. 
 
Wchodzimy w czas, gdy egoizm narodowy, tak wzgardzony i odsądzony od czci i wiary, może nam pomóc przejść przez ruchy tektoniczne światowej geopolityki z małymi stratami, obyśmy go mieli choć w połowie tyle, co Niemcy czy Francuzi. Inaczej czeka nas pośmiewisko i wzgarda w Europie po kolejnym upadku Rzeczypospolitej.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe