Chusty niezgody: oto jak ginie Francja
Miesiąc temu w liceum imienia Maurice’a Ravela, znajdującego się w dwudziestej dzielnicy Paryża, dyrektor placówki poprosił pełnoletnią dziewczynę, aby zdjęła zakrywającą jej twarz muzułmańską chustę. Po zajściu zaczęła się nagonka w mediach społecznościowych, a po otrzymaniu licznych gróźb i w obawie o własnej życie dyrektor szkoły zrezygnował z pełnienia swojej funkcji. W pożegnalnym mailu poinformował radę pedagogiczną o przedwczesnym przejściu na emeryturę. Choć o sprawie stało się głośno, a dyrektora wspierali ministrowie rządu Gabriela Attala, Republika – mówiąc kolokwialnie – oddała sprawę walkowerem. W obawie przed eskalacją konfliktu nie była w stanie zaprowadzić porządku, sprawców nagonki aresztować, a uczennicy przypomnieć zasad panujących w przestrzeni szkolnej.
Nie tak dawno temu wydarzył się inny wypadek. Czternastoletnia Samara, uczennica liceum w Montpellier, jest praktykującą muzułmanką, chodzi do meczetu, modli się i respektuje rygory ramadanu. Lubi również nosić makijaż, ostatnio zafarbowała włosy na czerwono. Postępowość Samary stała się obiektem drwin, a następnie gróźb koleżanek, niektóre zaczęły krzyczeć do niej „Eahira” (arabskie wulgarne określenie prostytutki). W szkole Samara nie nosi chusty, „kokietuje chłopców” – jak mówiła później w stacji CNews matka dziewczyny – jest aktywna w mediach społecznościowych. We wtorek, 3 kwietnia 2024 roku, przed szkołą dochodzi do dotkliwego pobicia Samary. Sprawczyniami są jej koleżanki z klasy: najpierw przewrócono ofiarę, szarpano za włosy, uderzano jej głową o zaparkowany samochód, a następnie kopano po całym ciele. Samarę wybudzono właśnie z farmakologicznej śpiączki. Niczego nie pamięta. Nauczyciele o niczym nie wiedzieli. Panuje zasada omerty…
Wprost zastanawiająca jest korelacja czasowa tych dwóch wydarzeń, ponieważ z jednej strony mija równo dwadzieścia lat, odkąd Zgromadzenie Narodowe uchwaliło ustawę o neutralności światopoglądowej i laickości szkoły, z drugiej – trzy lata temu brutalnie zamordowano Samuela Paty’ego, nauczyciela, który podczas lekcji wychowania obywatelskiego pokazał uczniom karykatury Mahometa. Obecnie Mickaëlle Paty pozywa, jak sama mówi – „symbolicznie” – francuski rząd za brak odpowiednich reakcji policji i prokuratury na zagrożenie życia jej brata Samuela.
W ostatnim czasie intensyfikują się niepokojące przypadki: na początku marca w departamencie Hauts-de-Seine uczennica Liceum im. Michała Anioła, której nie spodobały się stosowane metody pedagogiczne, zaczęła krzyczeć do swojej wychowawczyni: „W imię najwyższego Allaha zabiję cię, suko”…
Według pisarza algierskiego pochodzenia, autora słynnej religijnej dystopii „2084. Koniec świata” – Boualema Sansala najpoważniejszym zagrożeniem egzystencjalnym francuskiej republiki nie jest ani Putin, ani Rosja, lecz – jak wypowiada się w serwisie informacyjnym atlantico.fr – wróg wewnętrzny, bezkarny Islam wyhodowany latami bagatelizacji i odwracania wzroku. Sansal kontynuuje swój wywód: „Ich przesłanie jest proste i bardzo skuteczne: dajcie nam więcej uprawnień, więcej zasobów i więcej uwagi, abyśmy mogli was szybko wykończyć. I dodaje: Islam karmi się wiktymizacją, która stała się pewnego rodzaju bronią atomową uruchamiającą kolosalne siły podziemne związane z kolonizacją, demontażem kalifatu przez Europejczyków, upadkiem Granady, zacofaniem cywilizacyjnym świata muzułmańskiego, emigracją doświadczaną jako najwyższe upokorzenie dla muzułmanina, życiem wśród znienawidzonych Żydów i chrześcijan. Dla wyznawców Allaha to wszystko to rozpad wartości islamskich, nie licząc jeszcze znienawidzonego przez nich wyzwolenia kobiet…”.
Nasza dziennikarka nie została wpuszczona do Sejmu. „Proszę zmienić koszulkę”
Skandal w Sejmie! Redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” nie został wpuszczony z powodu koszulki
Rzekome "samobiczowanie"
Mamy tutaj do czynienia z wyświechtaną teorią o „samobiczowaniu Zachodu”, o której pisał Pascal Bruckner. Zachód, konstatując grzechy z przeszłości wobec dawnych kolonii, jest sparaliżowany i staje się kłopotem sam dla siebie. Nowoczesna ekspiacja, by tak rzec, według Brucknera to wykolejona interpretacja myśli chrześcijańskiej dokonanej przez potomków pokolenia maja 1968 roku, jej groźna derywacja; jeszcze inaczej – zafiksowanie perwersyjnego konfesjonału – stworzonego bez możliwości rozgrzeszenia. „Kiedyś w chrześcijaństwie prowadziło ono do odkupienia, teraz prowadzi do odszkodowań; składają się na nie trzy elementy – poszerzenie kręgu tego, co niedopuszczalne (grzechy ongiś akceptowalne teraz są potępiane), koniec poczucia bezkarności i wreszcie: sakralizacja ofiar” – pisze francuski myśliciel. Swoje trzy grosze dokłada ideologia woke. W myśl jej logiki nie sposób odpowiadać na agresję ofiar dawnych kolonii. „Biały człowiek” nosi winę „wieczną” za swoich antenatów. On zawsze będzie miał pozycję uprzywilejowaną, łatwiej mu się poruszać po meandrach rynku pracy, nosząc imiona Alain albo François, swoim przyrodzonym statusem uprawia przemoc symboliczną – urodził się przygnieciony młyńskim kamieniem oprawcy.
Demontaż kolonii i uzyskanie pełnej niepodległości są przyznaniem się do winy, którą czas odkupić. Perwersyjną machinę trudno zatrzymać, to perpetuum mobile. Nastają czasy, które celnie opisał w swojej powieści „Uległość” Michel Houellebecq. Prawdziwym zagrożeniem dla cywilizacji Zachodu – wydaje się przestrzegać Houellebecq – nie jest wcale rozprzestrzenianie się wiary Mahometa, lecz słabość wyznawców Chrystusa. Francuski pisarz z jednej strony naśmiewa się z przeobrażenia się chrześcijaństwa w religię pełną współczucia i wygody, która rozwadnia się, uniwersalizując się w okowach współczesnego humanizmu. Z drugiej, traci z horyzontu zagrożenie dla życia wspólnoty francuskiej, które może nieść za sobą islamistyczny ekstremizm. „Uległość” jest również pastiszem kręgów akademickich. Na ogół ostrze pióra Houellebecqa jest wymierzone w letniość europejskiego świata intelektualnego. Skupionego na sobie i oderwanego od rzeczywistych problemów społecznych. Dla własnej wygody główny bohater godzi się na „liberalny szariat”, właściwie nie wadzą mu ograniczenia badań naukowych, mógłby również posiadać wiele żon… W „Uległości” wygrywa drugą turę wyborów prezydenckich Mohammed Ben Abbes, wybrany z obawy przed ekstremizmem Marine Le Pen.
Kondycji szkoły poświęcono kolektywną pracę naukową pt. „Utracone terytoria republiki” pod redakcją Georgesa Bensoussana. Jej autorzy skupili się na szkołach z dużych przedmieść. Zwrócono uwagę na mizerię ciała pedagogicznego, bez autorytetu wśród młodych, coraz bardziej sfrustrowanego i poniżanego. Nauczyciele są często przenoszeni do nowych „miejsc utraconych”. Podobnie wartości Republiki en bloc odrzucane są przez uczniów – tak było choćby po zamachach na redakcję „Charlie Hebdo” – wielu odmówiło przestrzegania minuty ciszy ku czci ofiar albo śpiewania Marsylianki. Większość konkluzji zespołu Bensoussana zostało powtórzonych w rządowym raporcie Jean-Pierre’a Obina w 2004 roku. Młodzi nie chcą się utożsamiać z Republiką. Podczas lekcji historii uczniowie odmawiają studiowania układu gotyckich katedr, więcej – negują choćby istnienie Egiptu przed islamem. Autorzy raportu rozmawiali z nauczycielami, którzy prowadzą odpowiednik naszego WOS-u. Okazuje się, że uczniowie nie zamierzają przestrzegać neutralności światopoglądowej państwa, wyśmiewając afiszowaną laickość funkcjonariuszy oświaty. Nauczycielom matematyki nie pozwalają podczas zajęć z geometrii kreślić na tablicy figur przypominających krzyż.
Pogłębia się gettoizacja – zamknięcie w dezolacji, braku perspektyw i chęci integracji z społeczeństwem. Uczniowie odmawiają jedzenia wspólnych posiłków w kantynie. Nie spożywają niepoświęconego jedzenia, które nie jest „halal”. Wyrzucają do kosza wieprzowinę. Młodzież separuje się mentalnie, światopoglądowo i religijnie. Dystansowaniem się najbardziej jaskrawym są oczywiście chusty, zakrywające włosy i czoła młodych dziewczyn. Utyskują nauczyciele wychowania fizycznego, którzy mówią, że chusty, czasami nawet hidżaby, nie są zdejmowane podczas ćwiczeń gimnastycznych.
Mentalny oprawca
Francja to dawne kolonie, wojna w Algierze, to wciąż mentalny oprawca, który separuje od fruktów ekonomicznych i rynku pracy. Fenomen pogłębia się w dobie platform społecznościowych. Większy poklask od nauczyciela szkoły publicznej zyskuje „starszy brat”, ktoś w rodzaju przewodnika duchowego w sieci, który układa w głowie młodego adepta nową aksjologię w kontrze do głównego nurtu. Szkoły, podobnie zresztą więzienia, stały się polem wzmożonego działania salafistów, przewodników duchowych.
Zastanawiająca również jest inna omerta – zarówno w sprawie liceum Ravela, jak i dotkliwego pobicia Samary – dzienników telewizyjnych, radiowych serwisów informacyjnych i komentatorów. Houellebecqowska „uległość” rozszerza swoje panowanie, zaczyna również infekować umysły.
Nowy numer
Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach.
Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>
Rafał Woś poleca nowy numer „TS”: demonstracja "Solidarności" przeciwko Zielonemu Ładowihttps://t.co/Ap6Zq2sspn pic.twitter.com/ENnvaKwkJn
— Tygodnik Solidarność (@Tysol) May 6, 2024
pierwszy fragment o rachunkach za gaz i hashtag #Preczzzielonymładem