Manfred Weber czyli od ściany do ściany
„Ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni” - to staropolskie przysłowie przyszło mi na myśl, gdy przeczytałem, że kandydat na szefa Komisji Europejskiej przed pięcioma laty, a obecnie szef, póki co największej frakcji w Parlamencie Europejskim, a jednocześnie największej partii na poziomie UE – Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber chce, aby Unia miała broń nuklearną. Chodzi o odstraszanie Rosji. Cudnie! Rzecz w tym, że mówi to człowiek z CDU-CSU, a więc formacji Angeli Merkel (skądinąd przez wiele lat osobiście mocno hołubiony przez Frau Kanzlerin). A przecież jego środowisko polityczne przez długich szesnaście lat, a więc przez cztery kadencje Bundestagu sprawowało władzę i było głównym akuszerem polityki „appeasementu” z Rosją! Pojęcie „appeasementu” narodziło się, przypomnę, w 1938 roku, gdy premier Jego Królewskiej Mości Neville Chamberlain dokonał owego „uspokojenia” w relacjach jego Wielkiej Brytanii z Niemcami Hitlera na ołtarzu tego zbliżenia, poświęcając Czechosłowację.
Przez kilkanaście lat Angela Merkel była symbolem polityki bliskiej współpracy Republiki Federalnej Niemiec : gospodarczej, energetycznej i w jakiejś mierze geopolitycznej - z Federacją Rosyjską. To przecież ona przez lata autoryzowała tzw. Format Normandzki, a więc strukturę z udziałem jej kraju, Francji, Rosji i Ukrainy, gdzie nie dopuszczono Polski, aby pozwalać na coraz więcej Moskwie względem Kijowa. Działalność tegoż Formatu Normandzkiego, według dość powszechnej opinii ekspertów, wręcz ośmieliła Kreml do napaści na naszego wschodniego sąsiada 24 lutego 2022 roku.
Po tym wszystkim Manfred Weber wybrał się od jednej ściany – bliskiej współpracy Berlin/Moskwa, do ściany na drugim krańcu, czyli unijnej broni nuklearnej. To tak jakby zapalony rowerzysta jeżdżący bicyklem do pracy i z powrotem, śmigający również turystycznie w weekendy, nagle kupił starego rzęcha z silnikiem spalinowym ! Do niedawna wyklinanego zresztą także przez Europejską Partię Ludową, ale teraz w kampanii wyborczej do europarlametu już się z nim przeprosili i już go pokochali. Wszak Paryż wart jest mszy!
Jednak przeskakiwanie ze skrajności w skrajność świadczy nie tyle o neofickim zapale, co raczej o chęci wygrania wyborów do Parlamentu Europejskiego za wszelką cenę…
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (14.02.2024)