Kościół wspomina dziś św. Jana Bosko, jednego z największych pedagogów Kościoła

Jeden z największych pedagogów w dziejach Kościoła, twórca tzw. systemu prewencyjnego – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 31 stycznia wspominamy św. Jana Bosko, prezbitera (1815-1888). W latach 1929 i 1934 beatyfikował go i kanonizował Papież Pius XI. Jego relikwie znajdują się w bazylice Matki Bożej Wspomożycielki w Turynie. Jest patronem: młodzieży, uczniów, studentów, redaktorów, wydawców.
św, Jan Bosko, rok 1880 Kościół wspomina dziś św. Jana Bosko, jednego z największych pedagogów Kościoła
św, Jan Bosko, rok 1880 / wikimedia commons/public_domain/Attributed to Carlo Felice Deasti - Transferred from ro.wikipedia to Commons by Gikü using CommonsHelper

Młodość

Jan Bosko urodził się w północnych Włoszech. Gdy miał 2 lata, zmarł jego ojciec – Franciszek. Ciężar utrzymania rodziny spoczął więc na matce – Małgorzacie, która ciężko pracując na roli, nie zaniedbywała religijnego wychowania trójki swoich synów. Choć sama nie potrafiła czytać ani pisać, znała doskonale katechizm i obszerne fragmenty Pisma Świętego na pamięć. 

Dziecięce lata Jan przeżył w ubóstwie, nie był jednak chłopcem nieszczęśliwym, co więcej, obdarzony poczuciem humoru i niezwykłą sprawnością fizyczną, lubił zabawiać mieszkańców swojej miejscowości występami cyrkowymi. Z braku pieniędzy naukę rozpoczął późno, bo dopiero w wieku 14 lat. Uczył się prywatnie u swojego proboszcza, który dostrzegł w nim zdolności intelektualne i wybitne przymioty ducha. Krótko przed śmiercią proboszcz przekazał Janowi część swoich oszczędności na kontynuowanie nauki, ale Jan oddał wszystko prawowitym spadkobiercom. Na swoje kształcenie zarabiał więc pracą. 

Charyzmat opiekuna i nauczyciela

Po ukończeniu szkół wstąpił do seminarium duchownego i przyjął święcenia (1841 r.). O charakterze jego przyszłej pracy kapłańskiej zadecydował właściwie przypadek: któregoś dnia ks. Jan Bosko ujął się za młodym chłopakiem, przepędzonym z kościoła przez zakrystianina. Mimo swoich 16 lat, chłopak ten nie umiał czytać ani pisać, nie znał pacierza, nie miał też środków do życia. Okazało się, że w Turynie takich jak on są tysiące. Młody ks. Bosko postanowił się nimi zająć. Stworzył więc oratoria dla zagubionej młodzieży, będące dla niej domem i szkołą, kościołem i placem zabaw. W ośrodkach tych wprowadził nowy system wychowawczy, nazwany później systemem prewencyjnym, w którym główny nacisk kładziono na aktywną obecność wychowawcy. Mówiąc obrazowo, miał on być dla chłopców nie tyle policjantem, co ojcem i przyjacielem.

Z listów św. Jana Bosko: „Jeśli rzeczywiście pragniemy prawdziwego dobra naszych wychowanków… to nade wszystko powinniśmy pamiętać, że zastępujemy im rodziców. (…) Ileż to razy, w ciągu mojego długiego życia musiałem uczyć się tej prawdy, że łatwiej gniewać się niż cierpliwie znosić, łatwiej grozić niż przekonywać, łatwiej kogoś ukarać niż poprawić zachowując się stanowczo i przyjaźnie. (…) Baczcie więc, aby nikt wam nie zarzucił, że działacie w gniewie. (…) Są przecież naszymi dziećmi. Dlatego gdy poprawiamy ich błędy… żadnego zagniewania, żadnej pogardy, żadnej obelgi. Na czas obecny miejcie miłosierdzie, na przyszły – nadzieję, jak przystoi ojcom, którzy naprawdę starają się o poprawę i właściwe wychowanie. W szczególnie trudnych przypadkach należy raczej ufnie błagać Boga, niż wylewać potok słów, które tylko obrażają słuchających, a winowajcom nie przynoszą żadnego pożytku”.

Salezjanie

Wyzwanie, którego podjął się ks. Bosko, przerosło z czasem jego siły. Aby sprostać ogromnym potrzebom turyńskiej młodzieży, założył więc dwie rodziny zakonne: salezjanów (Towarzystwo św. Franciszka Salezego) i salezjanek (Córki Maryi Wspomożycielki), które miały mu być pomocą. Największym jego pomocnikiem od samego początku była jednak jego matka – Małgorzata. To ona w dniu prymicji przestrzegła syna, aby nie odważył się być księdzem bogatym: – „Nie przestąpię wówczas twojego progu” – zapowiedziała. Zapamiętał na całe życie. Jak każdemu, także i jego matce brakowało czasem cierpliwości: któregoś dnia, gdy podopieczni syna zniszczyli pielęgnowany przez nią ogród, postanowiła wrócić do swojego domu. Ksiądz Bosko wziął ją wówczas za rękę i pokazał wiszący na ścianie krzyż. Matka rozpłakała się, po czym ubrała swój fartuch i wróciła do kuchni, pozostając z wychowankami syna do końca życia.

Wychowankowie

Nie, nie byli oni aniołami. Każdy z nich, mimo młodego wieku, miał za sobą trudną przeszłość. Geniusz ks. Bosko polegał jednak na tym, że w głębi swego serca przekonany był, iż są oni lepsi od tego, co robią i mówią. Nie mylił się. Gdy w Turynie wybuchła epidemia cholery i brakowało chętnych do opieki na chorymi i do ich transportu, ks. Bosko zwrócił się z apelem do swoich podopiecznych. Zgłosiło się kilkudziesięciu i tylko dzięki ich poświęceniu, wielu chorych zostało uratowanych. Żaden z wychowanków księdza Jana, nie zaraził się przy tym chorobą, choć jedyną ich obroną przed epidemią był medalik Maryi Niepokalanej.

Nie bali się cholery, niewygód, pracy. Życie sprawiło, że byli niezwykle twardzi. Tylko ten jeden raz, gdy ich opiekun poważnie zachorował, wpadli w wielką rozpacz. Przez całą noc błagali Boga o cud: odmawiali różaniec, klęczeli na podwórzu i przed drzwiami ks. Bosko. Pościli. Następnego dnia ten, któremu lekarze nie dawali już nadziei, wyszedł do nich o własnych siłach.

Zapytano kiedyś jednego z wychowanków ks. Bosko, co najpiękniejszego widział w swoim życiu? Chłopak rozpromienił się i bez zastanowienia odpowiedział: księdza Jana Bosko!

Niecodzienna relikwia

Po śmierci ks. Bosko, z kościoła, gdzie był ochrzczony, ludzie wynieśli chrzcielnicę i rozbili ją na drobne kawałki, aby zabrać je do domów jako drogocenne relikwie. Trudno pochwalić ten czyn, trudno jednak też nie zauważyć, że ostatecznie każda ludzka dobroć pochodzi od Boga, którego dziećmi staliśmy się przez chrzest i bez którego nic dobrego nie potrafimy uczynić (por. J 15,5).

Ks. Arkadiusz Nocoń / www.vaticannews.va/pl
 


 

POLECANE
Wicenaczelna GW: Nawrocki wygrał wybory. Giertych to troll z ostatniej chwili
Wicenaczelna "GW": Nawrocki wygrał wybory. Giertych to troll

– Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie (...) Donald Tusk słusznie tonuje te emocje, dlatego że ma w swoich szeregach trolli internetowych jak np. Roman Giertych, którzy zupełnie niepotrzebnie te emocje podsycają – powiedziała wicenaczelna "Gazety Wyborczej" Aleksandra Sobczak.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Burze, porywisty wiatr i przelotne opady – pogoda w Polsce będzie zmienna. We wtorek zrobi się cieplej, ale deszcz nie odpuści w wielu regionach.

Pałac Buckingham. Pilny komunikat księcia Williama z ostatniej chwili
Pałac Buckingham. Pilny komunikat księcia Williama

Książę William wzywa światowych liderów do pilnej ochrony oceanów na przededniu szczytu ONZ.

Pomyłka w komisji wyborczej. W poniedziałek posiedzenie PKW z ostatniej chwili
Pomyłka w komisji wyborczej. W poniedziałek posiedzenie PKW

W poniedziałek odbędzie się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej dot. wpisów błędnych liczb głosów w protokółach niektórych Obwodowych Komisji Wyborczych – poinformował członek PKW Ryszard Kalisz.

Ten hit wraca z drugim sezonem. TVN szuka nowych uczestników Wiadomości
Ten hit wraca z drugim sezonem. TVN szuka nowych uczestników

Nowy teleturniej TVN-u, który zadebiutował na antenie w maju, okazał się strzałem w dziesiątkę. „The Floor” zdobył ogromną popularność już od pierwszych odcinków, a teraz stacja oficjalnie potwierdziła: że powstanie drugi sezon. Ruszył już nabór dla chętnych, którzy chcieliby zmierzyć się z innymi uczestnikami i zawalczyć o 100 tys. złotych.

Brutalny atak nożownika w Niemczech z ostatniej chwili
Brutalny atak nożownika w Niemczech

Jedna osoba została ciężko ranna podczas ataku nożownika w sobotę późnym wieczorem w jednym z supermarketów w Berlinie. Jak poinformowała w niedzielę rano policja, sprawca ataku, 40-letni mężczyzna, został aresztowany.

Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa. Ważny komunikat GOPR Wiadomości
"Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa". Ważny komunikat GOPR

IMGW wydało w niedzielę ostrzeżenie II stopnia przed burzami na południu Podkarpacia, m.in. mogą pojawić się w Bieszczadach. Obserwujmy prognozy i patrzmy w niebo, tylko w ten sposób unikniemy niebezpieczeństwa – powiedział PAP ratownik bieszczadzkiej grupy GOPR Zdzisław Dębicki.

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą tylko u nas
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą

Opinie na temat Polski są w świecie zachodnim, wśród jego elit i ich mediów, zazwyczaj skrajne i bardzo zmienne. Jeszcze do niedawna Polska była czymś w rodzaju jądra ciemności w Europie, wymieniana jednym tchem z Węgrami jako kraj na skraju autorytaryzmu.

To jest największa duma dla każdego. Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą Wiadomości
"To jest największa duma dla każdego". Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą

Kamil Grosicki oficjalnie zakończył swoją przygodę z reprezentacją Polski. W meczu towarzyskim przeciwko Mołdawii rozegrał swoje 95. spotkanie w biało-czerwonych barwach. Polska wygrała 2:0 po bramkach Matty'ego Casha i Bartosza Slisza.

Po akcji Pajęczyna Rosjanie w panice chowają swoje bombowce pilne
Po akcji "Pajęczyna" Rosjanie w panice chowają swoje bombowce

Ukraińskie wojska zestrzeliły rosyjski myśliwiec Su-35; maszyna została strącona nad terytorium Rosji, w obwodzie kurskim – powiadomiły w sobotę Sztab Generalny i Siły Powietrzne Ukrainy.

REKLAMA

Kościół wspomina dziś św. Jana Bosko, jednego z największych pedagogów Kościoła

Jeden z największych pedagogów w dziejach Kościoła, twórca tzw. systemu prewencyjnego – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 31 stycznia wspominamy św. Jana Bosko, prezbitera (1815-1888). W latach 1929 i 1934 beatyfikował go i kanonizował Papież Pius XI. Jego relikwie znajdują się w bazylice Matki Bożej Wspomożycielki w Turynie. Jest patronem: młodzieży, uczniów, studentów, redaktorów, wydawców.
św, Jan Bosko, rok 1880 Kościół wspomina dziś św. Jana Bosko, jednego z największych pedagogów Kościoła
św, Jan Bosko, rok 1880 / wikimedia commons/public_domain/Attributed to Carlo Felice Deasti - Transferred from ro.wikipedia to Commons by Gikü using CommonsHelper

Młodość

Jan Bosko urodził się w północnych Włoszech. Gdy miał 2 lata, zmarł jego ojciec – Franciszek. Ciężar utrzymania rodziny spoczął więc na matce – Małgorzacie, która ciężko pracując na roli, nie zaniedbywała religijnego wychowania trójki swoich synów. Choć sama nie potrafiła czytać ani pisać, znała doskonale katechizm i obszerne fragmenty Pisma Świętego na pamięć. 

Dziecięce lata Jan przeżył w ubóstwie, nie był jednak chłopcem nieszczęśliwym, co więcej, obdarzony poczuciem humoru i niezwykłą sprawnością fizyczną, lubił zabawiać mieszkańców swojej miejscowości występami cyrkowymi. Z braku pieniędzy naukę rozpoczął późno, bo dopiero w wieku 14 lat. Uczył się prywatnie u swojego proboszcza, który dostrzegł w nim zdolności intelektualne i wybitne przymioty ducha. Krótko przed śmiercią proboszcz przekazał Janowi część swoich oszczędności na kontynuowanie nauki, ale Jan oddał wszystko prawowitym spadkobiercom. Na swoje kształcenie zarabiał więc pracą. 

Charyzmat opiekuna i nauczyciela

Po ukończeniu szkół wstąpił do seminarium duchownego i przyjął święcenia (1841 r.). O charakterze jego przyszłej pracy kapłańskiej zadecydował właściwie przypadek: któregoś dnia ks. Jan Bosko ujął się za młodym chłopakiem, przepędzonym z kościoła przez zakrystianina. Mimo swoich 16 lat, chłopak ten nie umiał czytać ani pisać, nie znał pacierza, nie miał też środków do życia. Okazało się, że w Turynie takich jak on są tysiące. Młody ks. Bosko postanowił się nimi zająć. Stworzył więc oratoria dla zagubionej młodzieży, będące dla niej domem i szkołą, kościołem i placem zabaw. W ośrodkach tych wprowadził nowy system wychowawczy, nazwany później systemem prewencyjnym, w którym główny nacisk kładziono na aktywną obecność wychowawcy. Mówiąc obrazowo, miał on być dla chłopców nie tyle policjantem, co ojcem i przyjacielem.

Z listów św. Jana Bosko: „Jeśli rzeczywiście pragniemy prawdziwego dobra naszych wychowanków… to nade wszystko powinniśmy pamiętać, że zastępujemy im rodziców. (…) Ileż to razy, w ciągu mojego długiego życia musiałem uczyć się tej prawdy, że łatwiej gniewać się niż cierpliwie znosić, łatwiej grozić niż przekonywać, łatwiej kogoś ukarać niż poprawić zachowując się stanowczo i przyjaźnie. (…) Baczcie więc, aby nikt wam nie zarzucił, że działacie w gniewie. (…) Są przecież naszymi dziećmi. Dlatego gdy poprawiamy ich błędy… żadnego zagniewania, żadnej pogardy, żadnej obelgi. Na czas obecny miejcie miłosierdzie, na przyszły – nadzieję, jak przystoi ojcom, którzy naprawdę starają się o poprawę i właściwe wychowanie. W szczególnie trudnych przypadkach należy raczej ufnie błagać Boga, niż wylewać potok słów, które tylko obrażają słuchających, a winowajcom nie przynoszą żadnego pożytku”.

Salezjanie

Wyzwanie, którego podjął się ks. Bosko, przerosło z czasem jego siły. Aby sprostać ogromnym potrzebom turyńskiej młodzieży, założył więc dwie rodziny zakonne: salezjanów (Towarzystwo św. Franciszka Salezego) i salezjanek (Córki Maryi Wspomożycielki), które miały mu być pomocą. Największym jego pomocnikiem od samego początku była jednak jego matka – Małgorzata. To ona w dniu prymicji przestrzegła syna, aby nie odważył się być księdzem bogatym: – „Nie przestąpię wówczas twojego progu” – zapowiedziała. Zapamiętał na całe życie. Jak każdemu, także i jego matce brakowało czasem cierpliwości: któregoś dnia, gdy podopieczni syna zniszczyli pielęgnowany przez nią ogród, postanowiła wrócić do swojego domu. Ksiądz Bosko wziął ją wówczas za rękę i pokazał wiszący na ścianie krzyż. Matka rozpłakała się, po czym ubrała swój fartuch i wróciła do kuchni, pozostając z wychowankami syna do końca życia.

Wychowankowie

Nie, nie byli oni aniołami. Każdy z nich, mimo młodego wieku, miał za sobą trudną przeszłość. Geniusz ks. Bosko polegał jednak na tym, że w głębi swego serca przekonany był, iż są oni lepsi od tego, co robią i mówią. Nie mylił się. Gdy w Turynie wybuchła epidemia cholery i brakowało chętnych do opieki na chorymi i do ich transportu, ks. Bosko zwrócił się z apelem do swoich podopiecznych. Zgłosiło się kilkudziesięciu i tylko dzięki ich poświęceniu, wielu chorych zostało uratowanych. Żaden z wychowanków księdza Jana, nie zaraził się przy tym chorobą, choć jedyną ich obroną przed epidemią był medalik Maryi Niepokalanej.

Nie bali się cholery, niewygód, pracy. Życie sprawiło, że byli niezwykle twardzi. Tylko ten jeden raz, gdy ich opiekun poważnie zachorował, wpadli w wielką rozpacz. Przez całą noc błagali Boga o cud: odmawiali różaniec, klęczeli na podwórzu i przed drzwiami ks. Bosko. Pościli. Następnego dnia ten, któremu lekarze nie dawali już nadziei, wyszedł do nich o własnych siłach.

Zapytano kiedyś jednego z wychowanków ks. Bosko, co najpiękniejszego widział w swoim życiu? Chłopak rozpromienił się i bez zastanowienia odpowiedział: księdza Jana Bosko!

Niecodzienna relikwia

Po śmierci ks. Bosko, z kościoła, gdzie był ochrzczony, ludzie wynieśli chrzcielnicę i rozbili ją na drobne kawałki, aby zabrać je do domów jako drogocenne relikwie. Trudno pochwalić ten czyn, trudno jednak też nie zauważyć, że ostatecznie każda ludzka dobroć pochodzi od Boga, którego dziećmi staliśmy się przez chrzest i bez którego nic dobrego nie potrafimy uczynić (por. J 15,5).

Ks. Arkadiusz Nocoń / www.vaticannews.va/pl
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe