Paweł Jędrzejewski: Czy Stany Zjednoczone rozpoczną wojnę z Teksasem?

Ponieważ amerykańskie władze federalne nie tylko nieskutecznie bronią granicy z Meksykiem, ale wręcz ułatwiają napływ nielegalnych migrantów, Teksas postanowił bronić się sam. Waszyngton nie chce na to pozwolić.
Gubernator Teksasu Greg Abbott w helikopterze patrolującym granicę z Meksykiem Paweł Jędrzejewski: Czy Stany Zjednoczone rozpoczną wojnę z Teksasem?
Gubernator Teksasu Greg Abbott w helikopterze patrolującym granicę z Meksykiem / Wikipedia domena publiczna

W USA dzieją się rzeczy, które do niedawna byłyby absolutnie nie do pomyślenia. Stan Teksas wchodzi w ostry, bezprecedensowy konflikt z administracją Bidena, a przyczyną jest postawa władz federalnych wobec nielegalnej migracji. Teksas ogłosił formalnie, że stał się celem inwazji. Graniczną rzekę Teksasu z Meksykiem, czyli Rio Grande przekraczają codziennie tysiące migrantów, mówi się oficjalnie o co najmniej 10 tysiącach nielegalnych przejść na całej południowej granicy Stanów. Bliższa prawdy jest liczba około 15 tysięcy na dobę. Dzień po dniu.

Czytaj również: „Naruszenie Konstytucji RP i kodeksu wyborczego”. Sąd Najwyższy bezlitosny dla Hołowni

Wiosna Ludów 2.0? – nowy numer „Tygodnika Solidarność”

 

Kto zyskuje na nielegalnej migracji

Dlaczego tak się dzieje? Za prezydentury Trumpa powstawał mur i służby chroniące granicę działały skutecznie. Po dojściu do władzy Bidena, wszystko uległo radykalnej zmianie. Granica została w praktyce otwarta dla nielegalnej migracji. Przede wszystkim dlatego, na tym masowym zjawisku zyskują potężni gracze.  Po pierwsze, korzyści odnoszą rządy państw, z których migranci pochodzą, ponieważ pozbywają się one elementu kryminalnego oraz najbardziej zdesperowanych biedą i brakiem wolności, czyli najbardziej skłonnych do buntu. Po drugie, nielegalna imigracja jest źródłem kolosalnych, wielomiliardowych dochodów zarówno dla przemytników ludzi, jak i dla handlarzy ludźmi, szczególnie dziećmi i kobietami. Współczesne niewolnictwo kwitnie, a im migracja jest liczniejsza, tym bardziej niewolnicy tanieją. Miliony ludzi są wykorzystywane, często w sposób brutalny i drastyczny, by wzbogacać przestępców. Tym przestępcom pomagają de facto swoją polityką migracyjną władze federalne USA. Bowiem, po trzecie, demokraci sprawujący obecnie władzę w administracji i senacie, traktują napływ migrantów jako narzędzie do wprowadzenia przyszłościowych - politycznie korzystnych dla siebie - zmian demograficznych. Kolejnym beneficjentem masowej, niekontrolowanej migracji z biednych krajów, przede wszystkim Ameryki Południowej, jest lewica w USA, która liczy (i słusznie) na to, że migranci staną się na pokolenia ich bazą wyborczą, bo dlaczego mieliby głosować na republikanów, którzy ich tutaj nie chcą. Po czwarte, korzyść odnoszą z tego skrajne ruchy (typu BLM), wiedzące, że napływ nielegalnych migrantów stanowi dla każdej władzy skomplikowany i kosztowny problem, czyli przyczynia się do stwarzania ogólnego chaosu, który prowadzi do rozpadu państwa. A rozpad państwa jest celem tych radykalnych ruchów i ideologii. Poza tym, zainteresowane napływem imigrantów są, oczywiście, wszelkie pozarządowe organizacje, stworzone do bronienia ich praw. Nie zapominajmy także, że migranci to tania siła robocza - jest to nadal istotny czynnik, jakkolwiek nie tak, jak to było jeszcze 20 lat temu.

 

To wygląda jak wstęp do wojny domowej

Republikańskie władze Teksasu, chcąc ograniczyć napływ migrantów, który w pierwszej linii dotyka mieszkańców tego - graniczącego z Meksykiem - stanu, zainstalowały w niektórych miejscach granicy zasieki z drutu kolczastego (precyzyjniej: żyletkowego). Władze federalne stawiły opór. Joe Biden wysłał swoich federalnych agentów, żeby niszczyli tę barierę, żeby cięli te druty i umożliwiali swobodny napływ nielegalnych migrantów do USA. Teksas zaprotestował, argumentując, że jeśli władze federalne nie przestrzegają prawa i łamią konstytucję, to Teksas ma prawo do samoobrony. Z kolei agencje rządowe w Waszyngtonie stwierdziły, że tylko one mają prawo do zarządzania granicą. Sąd Najwyższy USA, z przyczyn formalnych, przyznał rację Bidenowi i jego administracji. "Dobrze" - mówią Teksańczycy - "nawet jeśli prawo do kontrolowania granicy mają władze federalne, to 20 lub 30 metrów od granicy prawo do zatrzymania nielegalnych migrantów ma jednak Teksas, bo to już nie granica, ale nasz teren". I powołał się na legalizujące to stanowisko zapisy w Konstytucji. A Teksas jest częścią Stanów Zjednoczonych na zasadzie dobrowolności, a nie przymusu, więc wyjście Teksasu z Unii nie jest wcale wykluczone. Sytuacja nie ma precedensu w dziejach USA (może tylko powierzchowne podobieństwo do sytuacji poprzedzającej wojnę secesyjną w latach 1861–1865). Historia staje się na naszych oczach, nie wiadomo, jaka będzie reakcja władz federalnych na opór, który agentom Waszyngtonu stawią służby Teksasu na granicy. Gubernator Teksasu, Greg Abbott stwierdził:

„Prezydent Biden odmówił egzekwowania przepisów [imigracyjnych], a nawet je naruszył”.

W odpowiedzi, Waszyngton grozi "sfederalizowaniem" Gwardii Narodowej Teksasu, na co gubernator Teksasu odpowiada, że ma inne oddziały, których Biden nie może przejąć. W obliczu nadchodzącej, ostrej fazy konfliktu, co najmniej dziesięć innych stanów wyraziło do ostatniego piątku (26 stycznia) gotowość wysłania do Teksasu oddziałów Gwardii Narodowej, która wsparłaby Teksańczyków przeciwko władzom federalnym. To wszystko wygląda jak przygotowania do wojny domowej.

 

Dyrektorzy i eksperci FBI ostrzegają

Gdy ląduje się na jakimkolwiek lotnisku międzynarodowym w Stanach, urzędnicy imigracyjni wnikliwie analizują paszport, nim zezwolą na przekroczenie granicy. Istnieje także kontrola przywożonej z zewnątrz żywności, a po lotniskach spacerują, prowadzone na smyczach przez funkcjonariuszy, psy wykrywające narkotyki. W tym samym czasie, granicę w Teksasie, Arizonie czy Kalifornii przekraczają dziesiątki tysięcy ludzi, o których nie wiadomo nic - kim są, skąd przychodzą, jakie mają cele, co przenoszą przez granicę, jakie mają polityczne, militarne powiązania, kto ich zatrudnia, komu służą. 
 
W połowie stycznia dziesięciu emerytowanych dyrektorów FBI i ekspertów w dziedzinie kontrwywiadu wystosowało list do przywódców Kongresu, ostrzegając w nim, że polityka migracyjna prezydenta Joe Bidena ułatwiła „miękką inwazję” na USA mężczyzn w wieku poborowym pochodzących z regionów powiązanych z terroryzmem, oraz z Chin i Rosji. Tekst listu został przed dwoma dniami upubliczniony.

 

Autorzy listu ostrzegają, że atak terrorystyczny jest prawdopodobnie nieuchronny.

„Zagrożenie, które dzisiaj wzywamy, jest nowe i nieznane. W swojej współczesnej historii Stany Zjednoczone nigdy nie doświadczyły inwazji na ojczyznę, a jednak ma to miejsce teraz. Mężczyźni w wieku wojskowym z całego świata, w tym wielu z krajów lub regionów nieprzyjaznych Stanom Zjednoczonym, tysiącami lądują na naszej ziemi – nie przez wyskakiwanie na brzeg ze statku czy na spadochronach z samolotu, ale pieszo przez granicę, która jest słusznie reklamowana na całym świecie jako w dużej mierze niechroniona, zapewniająca łatwy dostęp”

- piszą eksperci FBI.

„Trudno byłoby przecenić niebezpieczeństwo, jakie stwarza obecność w naszych granicach wielodywizjonowej armii, składającej się z młodych dorosłych mężczyzn, stanu wolnego, z wrogich krajów i regionów, których pochodzenie, zamiary lub przynależność są całkowicie nieznane."

Autorzy listu zwracają uwagę, że poza tysiącami zatrzymanych, zarejestrowanych po czym wypuszczonych przez służby graniczne, obecne są także tysiące migrantów, którzy wymykają się całkowicie jakiejkolwiek kontroli, są całkowicie "poza radarem", nic o nich nie wiadomo poza tym, że przechodzą przez granicę i znikają.

Ocenia się, że od objęcia urzędu prezydenta przez Bidena blisko 2 miliony takich niezarejestrowanych migrantów nielegalnie przedostały się do USA i uniknęły schwytania oraz rejestracji. Większość z nich to mężczyźni w wieku poborowym. Są oni uwzględnieni w liczbie ponad 10 milionów osób, które nielegalnie przekroczyły granicę w okresie od 1 stycznia 2021 r. do 30 września 2023 r.

„Bezpieczeństwo narodowe kraju jest obecnie dramatycznie zmniejszone”

– piszą autorzy listu i wzywają Kongres do zabezpieczenia granicy „przed tymi młodymi mężczyznami, a tych, którzy już przebywają tu nielegalnie, należy bezzwłocznie zidentyfikować i usunąć”.

 

To zaledwie pierwszy symptom nadciągającego kataklizmu

W tej niezwykłej sytuacji, dramatycznie wzrastają szanse Donalda Trumpa na wygranie listopadowych wyborów. Problem nielegalnej migracji i związanych z nią zagrożeń jest w tej chwili najważniejszym problemem dla amerykańskich wyborców. Jednocześnie Trump, w przeciwieństwie do Bidena, nie tylko obiecuje radykalne zatrzymanie napływu nowych migrantów, ale także "największą od czasów prezydenta Eisenhowera" deportację nielegalnie przebywających w USA.

Sytuacja jest krytyczna na wielu poziomach. Najważniejszym z nich jest sam fakt, że nielegalna migracja po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych w sposób poważny zagraża bezpieczeństwu państwa.

Trump, jeżeli zwycięży, będzie zapewne w stanie zahamować - na czas swojej prezydentury - nielegalny napływ milionów ludzi do USA. Jednak obecna eksplozja migracji do Ameryki Północnej (i Europy) to dopiero początek zjawiska na skalę światową, które - jeśli pozostanie poza kontrolą - już w najbliższych dziesięcioleciach przeobrazi dramatycznie i trwale życie w bogatych państwach Zachodu. Problem jest przecież znacznie większy, niż konflikt Stanów Zjednoczonych z Teksasem. To, co zaczyna się dziać w Stanach, to zaledwie pierwszy, ostrzegawczy symptom nadchodzącego kataklizmu na gigantyczną skalę. Ludzkość go, oczywiście, przetrwa, ale świat, który znamy - już nie.


 

POLECANE
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje z ostatniej chwili
Policja zakończyła obławę. Tadeusz Duda nie żyje

Policja potwierdziła odnalezienie ciała 57-letniego Tadeusza Dudy, który od piątku był poszukiwany w związku ze strzelaniną w Starej Wsi koło Limanowej. Mężczyzna zastrzelił swoją córkę i zięcia, po czym uciekł.

Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina tylko u nas
Tak UE z Niemcami na czele finansuje armię Putina

UE przedłużyła o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Za głosowały nawet Węgry i Słowacja, które blokują przyjęcie 18. pakietu. Ale to nie tylko Fico i Orban starają się, by Rosja zbyt boleśnie nie odczuła sankcji europejskich.

Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec Wiadomości
Szokujące informacje nt. trybu odbierania przez polskich funkcjonariuszy imigrantów z Niemiec

Polscy żandarmi wojskowi pomagają Straży Granicznej odbierać od niemieckich służb nielegalnych migrantów. Przekazane dane tożsamości mają często opierać się wyłącznie na słowach zatrzymanych – alarmuje informator cytowany przez Dariusza Mateckiego.

Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń polityka
Pierwsza rozmowa Macrona i Putina od 2022 roku. Nie zabrakło oskarżeń

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem o irańskim programie nuklearnym i Ukrainie - poinformował we wtorek Pałac Elizejski. Kreml podał, że była to pierwsza rozmowa polityków od 2022 roku. W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Roman Giertych wściekły po orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. wyborów prezydenckich

Roman Giertych nie uznaje wyroku Sądu Najwyższego. Co więcej poseł KO w swoim wpisie w mediach społecznościowych obraził sędziów SN.

To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat Wiadomości
To pierwszy taki przypadek w historii teleskopu Webba. NASA wydała komunikat

NASA ogłosiła wyjątkową informację. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wykonał pierwsze w historii bezpośrednie zdjęcie egzoplanety. Chodzi o planetę znajdującą się poza naszym Układem Słonecznym. To ogromny krok naprzód w badaniach nad odległymi światami krążącymi wokół innych gwiazd.

Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu Wiadomości
Pewna wygrana Świątek na otwarcie Wimbledonu

Iga Świątek awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym polska tenisistka wygrała we wtorek w Londynie z Rosjanką Poliną Kudiermietową 7:5, 6:1.

Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej Wiadomości
Nowa opłata turystyczna w Grecji. Tu trzeba będzie zapłacić więcej

Od początku lipca Grecja wprowadza sezonową opłatę, która ma ograniczyć nadmierny napływ turystów na najpopularniejsze wyspy archipelagu Cyklady. Dodatkowe koszty poniosą pasażerowie rejsów wycieczkowych zmierzających m.in. na Mykonos i Santorini - poinformowało greckie ministerstwo finansów.

Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da z ostatniej chwili
Nowy Sondaż: Polacy ocenili wybory prezydenckie. Jaśniej się nie da

Blisko 90 proc. ankietowanych nie zauważyło żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu ostatnich wyborów prezydenckich - wynika z sondażu CBOS. Przekonanie, że wystąpiły jakieś nieprawidłowości wyraziło 5 proc. badanych. Również 5 proc, nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii.

Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci Wiadomości
Groźny wypadek pod Mrągowem. Wśród rannych dzieci

Do groźnego wypadku doszło we wtorek rano, około godziny 9:15, na drodze krajowej nr 16 w miejscowości Probark w gminie Mrągowo (woj. warmińsko-mazurskie). W zderzeniu dwóch samochodów ucierpiało siedem osób, w tym troje dzieci.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Czy Stany Zjednoczone rozpoczną wojnę z Teksasem?

Ponieważ amerykańskie władze federalne nie tylko nieskutecznie bronią granicy z Meksykiem, ale wręcz ułatwiają napływ nielegalnych migrantów, Teksas postanowił bronić się sam. Waszyngton nie chce na to pozwolić.
Gubernator Teksasu Greg Abbott w helikopterze patrolującym granicę z Meksykiem Paweł Jędrzejewski: Czy Stany Zjednoczone rozpoczną wojnę z Teksasem?
Gubernator Teksasu Greg Abbott w helikopterze patrolującym granicę z Meksykiem / Wikipedia domena publiczna

W USA dzieją się rzeczy, które do niedawna byłyby absolutnie nie do pomyślenia. Stan Teksas wchodzi w ostry, bezprecedensowy konflikt z administracją Bidena, a przyczyną jest postawa władz federalnych wobec nielegalnej migracji. Teksas ogłosił formalnie, że stał się celem inwazji. Graniczną rzekę Teksasu z Meksykiem, czyli Rio Grande przekraczają codziennie tysiące migrantów, mówi się oficjalnie o co najmniej 10 tysiącach nielegalnych przejść na całej południowej granicy Stanów. Bliższa prawdy jest liczba około 15 tysięcy na dobę. Dzień po dniu.

Czytaj również: „Naruszenie Konstytucji RP i kodeksu wyborczego”. Sąd Najwyższy bezlitosny dla Hołowni

Wiosna Ludów 2.0? – nowy numer „Tygodnika Solidarność”

 

Kto zyskuje na nielegalnej migracji

Dlaczego tak się dzieje? Za prezydentury Trumpa powstawał mur i służby chroniące granicę działały skutecznie. Po dojściu do władzy Bidena, wszystko uległo radykalnej zmianie. Granica została w praktyce otwarta dla nielegalnej migracji. Przede wszystkim dlatego, na tym masowym zjawisku zyskują potężni gracze.  Po pierwsze, korzyści odnoszą rządy państw, z których migranci pochodzą, ponieważ pozbywają się one elementu kryminalnego oraz najbardziej zdesperowanych biedą i brakiem wolności, czyli najbardziej skłonnych do buntu. Po drugie, nielegalna imigracja jest źródłem kolosalnych, wielomiliardowych dochodów zarówno dla przemytników ludzi, jak i dla handlarzy ludźmi, szczególnie dziećmi i kobietami. Współczesne niewolnictwo kwitnie, a im migracja jest liczniejsza, tym bardziej niewolnicy tanieją. Miliony ludzi są wykorzystywane, często w sposób brutalny i drastyczny, by wzbogacać przestępców. Tym przestępcom pomagają de facto swoją polityką migracyjną władze federalne USA. Bowiem, po trzecie, demokraci sprawujący obecnie władzę w administracji i senacie, traktują napływ migrantów jako narzędzie do wprowadzenia przyszłościowych - politycznie korzystnych dla siebie - zmian demograficznych. Kolejnym beneficjentem masowej, niekontrolowanej migracji z biednych krajów, przede wszystkim Ameryki Południowej, jest lewica w USA, która liczy (i słusznie) na to, że migranci staną się na pokolenia ich bazą wyborczą, bo dlaczego mieliby głosować na republikanów, którzy ich tutaj nie chcą. Po czwarte, korzyść odnoszą z tego skrajne ruchy (typu BLM), wiedzące, że napływ nielegalnych migrantów stanowi dla każdej władzy skomplikowany i kosztowny problem, czyli przyczynia się do stwarzania ogólnego chaosu, który prowadzi do rozpadu państwa. A rozpad państwa jest celem tych radykalnych ruchów i ideologii. Poza tym, zainteresowane napływem imigrantów są, oczywiście, wszelkie pozarządowe organizacje, stworzone do bronienia ich praw. Nie zapominajmy także, że migranci to tania siła robocza - jest to nadal istotny czynnik, jakkolwiek nie tak, jak to było jeszcze 20 lat temu.

 

To wygląda jak wstęp do wojny domowej

Republikańskie władze Teksasu, chcąc ograniczyć napływ migrantów, który w pierwszej linii dotyka mieszkańców tego - graniczącego z Meksykiem - stanu, zainstalowały w niektórych miejscach granicy zasieki z drutu kolczastego (precyzyjniej: żyletkowego). Władze federalne stawiły opór. Joe Biden wysłał swoich federalnych agentów, żeby niszczyli tę barierę, żeby cięli te druty i umożliwiali swobodny napływ nielegalnych migrantów do USA. Teksas zaprotestował, argumentując, że jeśli władze federalne nie przestrzegają prawa i łamią konstytucję, to Teksas ma prawo do samoobrony. Z kolei agencje rządowe w Waszyngtonie stwierdziły, że tylko one mają prawo do zarządzania granicą. Sąd Najwyższy USA, z przyczyn formalnych, przyznał rację Bidenowi i jego administracji. "Dobrze" - mówią Teksańczycy - "nawet jeśli prawo do kontrolowania granicy mają władze federalne, to 20 lub 30 metrów od granicy prawo do zatrzymania nielegalnych migrantów ma jednak Teksas, bo to już nie granica, ale nasz teren". I powołał się na legalizujące to stanowisko zapisy w Konstytucji. A Teksas jest częścią Stanów Zjednoczonych na zasadzie dobrowolności, a nie przymusu, więc wyjście Teksasu z Unii nie jest wcale wykluczone. Sytuacja nie ma precedensu w dziejach USA (może tylko powierzchowne podobieństwo do sytuacji poprzedzającej wojnę secesyjną w latach 1861–1865). Historia staje się na naszych oczach, nie wiadomo, jaka będzie reakcja władz federalnych na opór, który agentom Waszyngtonu stawią służby Teksasu na granicy. Gubernator Teksasu, Greg Abbott stwierdził:

„Prezydent Biden odmówił egzekwowania przepisów [imigracyjnych], a nawet je naruszył”.

W odpowiedzi, Waszyngton grozi "sfederalizowaniem" Gwardii Narodowej Teksasu, na co gubernator Teksasu odpowiada, że ma inne oddziały, których Biden nie może przejąć. W obliczu nadchodzącej, ostrej fazy konfliktu, co najmniej dziesięć innych stanów wyraziło do ostatniego piątku (26 stycznia) gotowość wysłania do Teksasu oddziałów Gwardii Narodowej, która wsparłaby Teksańczyków przeciwko władzom federalnym. To wszystko wygląda jak przygotowania do wojny domowej.

 

Dyrektorzy i eksperci FBI ostrzegają

Gdy ląduje się na jakimkolwiek lotnisku międzynarodowym w Stanach, urzędnicy imigracyjni wnikliwie analizują paszport, nim zezwolą na przekroczenie granicy. Istnieje także kontrola przywożonej z zewnątrz żywności, a po lotniskach spacerują, prowadzone na smyczach przez funkcjonariuszy, psy wykrywające narkotyki. W tym samym czasie, granicę w Teksasie, Arizonie czy Kalifornii przekraczają dziesiątki tysięcy ludzi, o których nie wiadomo nic - kim są, skąd przychodzą, jakie mają cele, co przenoszą przez granicę, jakie mają polityczne, militarne powiązania, kto ich zatrudnia, komu służą. 
 
W połowie stycznia dziesięciu emerytowanych dyrektorów FBI i ekspertów w dziedzinie kontrwywiadu wystosowało list do przywódców Kongresu, ostrzegając w nim, że polityka migracyjna prezydenta Joe Bidena ułatwiła „miękką inwazję” na USA mężczyzn w wieku poborowym pochodzących z regionów powiązanych z terroryzmem, oraz z Chin i Rosji. Tekst listu został przed dwoma dniami upubliczniony.

 

Autorzy listu ostrzegają, że atak terrorystyczny jest prawdopodobnie nieuchronny.

„Zagrożenie, które dzisiaj wzywamy, jest nowe i nieznane. W swojej współczesnej historii Stany Zjednoczone nigdy nie doświadczyły inwazji na ojczyznę, a jednak ma to miejsce teraz. Mężczyźni w wieku wojskowym z całego świata, w tym wielu z krajów lub regionów nieprzyjaznych Stanom Zjednoczonym, tysiącami lądują na naszej ziemi – nie przez wyskakiwanie na brzeg ze statku czy na spadochronach z samolotu, ale pieszo przez granicę, która jest słusznie reklamowana na całym świecie jako w dużej mierze niechroniona, zapewniająca łatwy dostęp”

- piszą eksperci FBI.

„Trudno byłoby przecenić niebezpieczeństwo, jakie stwarza obecność w naszych granicach wielodywizjonowej armii, składającej się z młodych dorosłych mężczyzn, stanu wolnego, z wrogich krajów i regionów, których pochodzenie, zamiary lub przynależność są całkowicie nieznane."

Autorzy listu zwracają uwagę, że poza tysiącami zatrzymanych, zarejestrowanych po czym wypuszczonych przez służby graniczne, obecne są także tysiące migrantów, którzy wymykają się całkowicie jakiejkolwiek kontroli, są całkowicie "poza radarem", nic o nich nie wiadomo poza tym, że przechodzą przez granicę i znikają.

Ocenia się, że od objęcia urzędu prezydenta przez Bidena blisko 2 miliony takich niezarejestrowanych migrantów nielegalnie przedostały się do USA i uniknęły schwytania oraz rejestracji. Większość z nich to mężczyźni w wieku poborowym. Są oni uwzględnieni w liczbie ponad 10 milionów osób, które nielegalnie przekroczyły granicę w okresie od 1 stycznia 2021 r. do 30 września 2023 r.

„Bezpieczeństwo narodowe kraju jest obecnie dramatycznie zmniejszone”

– piszą autorzy listu i wzywają Kongres do zabezpieczenia granicy „przed tymi młodymi mężczyznami, a tych, którzy już przebywają tu nielegalnie, należy bezzwłocznie zidentyfikować i usunąć”.

 

To zaledwie pierwszy symptom nadciągającego kataklizmu

W tej niezwykłej sytuacji, dramatycznie wzrastają szanse Donalda Trumpa na wygranie listopadowych wyborów. Problem nielegalnej migracji i związanych z nią zagrożeń jest w tej chwili najważniejszym problemem dla amerykańskich wyborców. Jednocześnie Trump, w przeciwieństwie do Bidena, nie tylko obiecuje radykalne zatrzymanie napływu nowych migrantów, ale także "największą od czasów prezydenta Eisenhowera" deportację nielegalnie przebywających w USA.

Sytuacja jest krytyczna na wielu poziomach. Najważniejszym z nich jest sam fakt, że nielegalna migracja po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych w sposób poważny zagraża bezpieczeństwu państwa.

Trump, jeżeli zwycięży, będzie zapewne w stanie zahamować - na czas swojej prezydentury - nielegalny napływ milionów ludzi do USA. Jednak obecna eksplozja migracji do Ameryki Północnej (i Europy) to dopiero początek zjawiska na skalę światową, które - jeśli pozostanie poza kontrolą - już w najbliższych dziesięcioleciach przeobrazi dramatycznie i trwale życie w bogatych państwach Zachodu. Problem jest przecież znacznie większy, niż konflikt Stanów Zjednoczonych z Teksasem. To, co zaczyna się dziać w Stanach, to zaledwie pierwszy, ostrzegawczy symptom nadchodzącego kataklizmu na gigantyczną skalę. Ludzkość go, oczywiście, przetrwa, ale świat, który znamy - już nie.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe