Była gwiazda TVN uderza w Edwarda Miszczaka: "Kiedyś powiedział..."

„Pytanie na śniadanie” jest na antenie TVP2 od 21 lat. Program możemy oglądać od 2002 roku. Fani TVP zdążyli przyzwyczaić się, że w śniadaniówce dość regularnie dochodzi do wpadek i nieprzewidzianych sytuacji. Wszystko przez to, że program jest prowadzony na żywo. Najczęściej poruszane są w nim tematy codzienne, dotyczące zdrowia, pracy, związków oraz życia gwiazd.
CZYTAJ WIĘCEJ: Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Król Karol III rezygnuje
W TVP toczy się prawdziwa rewolucja, która nie ominęła „Pytania na śniadanie”. Wielu prowadzących musiało pożegnać się z formatem. Dzisiaj media obiegła informacja o tym, że zwolnione miały zostać wszyscy dotychczasowi prezenterzy.
Zmiany widoczne są już gołym okiem. Ostatnio w programie pojawiły się dwie pary jednopłciowe: Jakub i Dawid – przedstawieni jako „małżeństwo” gejów, oraz para lesbijek Karolina i Agnieszka. W niegdyś apolitycznym formacie widzimy również coraz więcej politycznych tematów i celebrytów, którzy ochoczo krytykują ostatnie lata działalności TVP.
Była gwiazda TVN uderza w Edwarda Miszczaka
Anna Kalczyńska zdecydowała się skomentować informację o tym, że z "Pytania na śniadanie" zostają zwolnieni wszyscy dotychczasowi prowadzący.
CZYTAJ TAKŻE: "Przepraszam, ale czas odejść". Burza po emisji popularnego programu TVN
Show-biznes jest okrutny. Kiedyś Edward Miszczak powiedział, że program, taki jak "DDTVN", może poprowadzić każdy. No, poprowadzić może, ale czy się do tego nadaje?
- wskazała Kalczyńska.
Ja się wcale nie dziwię tej ogromnej burzy, bo faktem jest, że przy prowadzeniu takiego programu jak 'Pytanie na śniadanie' czy 'Dzień dobry TVN' liczą się nie tylko kompetencje, wiedza, profesjonalizm, aparycja itd., ale też pewien szczególny rodzaj empatii, intuicji, wrażliwości i relacji, jaką ten prowadzący zbuduje sobie z widzami, a to to już nie jest bułka z masłem. I tego nie da się zbudować z dnia na dzień, ani z miesiąca na miesiąc
- dodała.
Skandal wokół siłowego przejęcia TVP – kontekst
Nie milkną echa wobec skandalu, jaki wybuchł, gdy pod koniec grudnia rząd Donalda Tuska bezprawnie i siłowo przejął media publiczne. Do budynku TVP na Woronicza „nowe władze” weszły razem z osiłkami i z pominięciem prawa i procedur. Podobna sytuacja trwała w budynku TVP na placu Powstańców w Warszawie i w siedzibie TVP.
Wciąż „na stanowisku” trwa w siedzibie PAP prezes agencji Wojciech Surmacz, a w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej jej kierownictwo: Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Marcin Tulicki.
Siłowe przejęcie mediów publicznych skrytykowała nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka, a także media dotychczas jednoznacznie wspierające „demokratyczną opozycję” w Polsce.
„Zdajemy sobie sprawę, że uwarunkowania polityczne i prawne bardzo utrudniają reformy. Nie możemy jednak nie zauważyć, że sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne” – pisze Helsińska Fundacja Praw Człowieka w oświadczeniu odnoszącym się do działań nowego rządu ws. mediów publicznych.
„Brutalna taktyka nowego rządu przekształciła przyziemną rotację nominacji politycznych w wysoce upolityczniony dramat z oskarżeniami o łamanie prawa” – komentuje z kolei Peter Doran na łamach „New York Post”.