Robert Zawadzki: Warszawska Strefa Czystego Transportu – w czyim interesie?

Strefy Czystego Transportu, których wprowadzenie staje się coraz powszechniejsze w europejskich miastach, nie omija także Warszawy która wdraża tę strefę w życie od 2024 roku. To kolejny przejaw szkodliwej ekologicznej ideologii narzucanej przez rządzących zielonych utopistów. Wprowadzenie Stref Czystego Transportu w miastach takich jak Warszawa to nic innego jak zabranie praw zwykłych Polaków do swobodnego przemieszczania się. To jawny przejaw dyskryminacji i wykluczenia tych, których nie stać na nowe auto elektryczne spełniające wyśrubowane normy. To uderzenie w najbiedniejszych i zmuszanie ich do ponoszenia dodatkowych kosztów pod przykrywką troski o środowisko. Co gorsza, wprowadzanie Stref Czystego Transportu odbywa się pod przykrywką dbania o czyste powietrze i walki ze smogiem. W mojej opinii jest to perfidnym kłamstwem, mającym usprawiedliwić odbieranie praw obywatelskich. Badania naukowe jasno pokazują, że Strefy Czystego Transportu w najlepszym razie symbolicznie wpływają na jakość powietrza. Natomiast negatywnych skutków jest mnóstwo.
Walka o Środowisko czy Kontrola Społeczeństwa?
Po pierwsze, tego typu obostrzenia uderzają przede wszystkim w osoby o niskich dochodach, dla których zakup nowego samochodu jest po prostu nieosiągalny. W ten sposób zielona liberalna elita dzieli Polaków na lepszych i gorszych, na tych, których stać na spełnienie coraz bardziej restrykcyjnych norm, i tych skazanych na wykluczenie komunikacyjne. Po drugie, wymuszanie przesiadki na auta elektryczne jest niczym innym jak zmuszaniem ludzi do kupowania drogich i niebezpiecznych pojazdów. Nie dość, że auta elektryczne są na obecnym etapie rozwoju znacznie droższe od spalinowych, to na dodatek niosą ze sobą realne ryzyko pożarów i wybuchów ale to nie wszystko wielu developerów nie chce dopuścić do parkowania tego typu aut w garażach podziemnych. Mimo tego lewicowo liberalne elity chcą zmuszać ludzi do ich zakupu. Co więcej, sama idea Stref Czystego Transportu jest wątpliwa. Dlaczego akurat tereny wokół szpitali mają być objęte zakazem? Przecież często to właśnie tam najbardziej potrzebny jest szybki dojazd karetką czy innego pojazdu ratunkowego. A teraz dostęp do tych miejsc będzie mocno utrudniony przez ideologiczne zakazy. Widać wyraźnie, że wprowadzanie Stref Czystego Transportu nie ma wiele wspólnego z faktyczną troską o środowisko i zdrowie. Jest to kolejny element forsowanej przez ekologistów i postępowców agendy, mającej na celu kontrolę społeczeństwa. To jawna dyskryminacja najbiedniejszych i pozbawianie ich elementarnych praw. Co gorsza, tego typu szkodliwe eksperymenty przeprowadzane są głównie w miastach rządzonych przez polityków o poglądach lewicowo-liberalnych. Widzimy tu wyraźny związek ideologii z wprowadzaniem coraz to nowszych szykan pod pozorem troski o planetę. Niestety, jak zawsze ofiarami tej polityki padają zwykli obywatele, którzy nagle z dnia na dzień tracą możliwość normalnego funkcjonowania i muszą dźwigać koszty wprowadzania pseudoekologicznych rozwiązań.
Wykluczenie Komunikacyjne i Nierówności Społeczne
Zamiast rzetelnej debaty i poszukiwania rozsądnych kompromisów, mamy do czynienia z ideologicznym dyktatem i wykluczaniem tych, których nie stać na nowoczesny samochód elektryczny. Co więcej, pod pozorem walki z zmianami klimatu wprowadza się rozwiązania, które realnie nic nie zmieniają w skali całego globu. Polska odpowiada za znikomy ułamek światowej emisji CO2, więc ograniczanie ruchu samochodowego w Warszawie nie ma praktycznie żadnego wpływu na klimat. To tylko pretekst do kontroli społeczeństwa i realizacji ideologicznej agendy. Patrząc na kolejne miasta, które planują wprowadzenie Strefy Czystego Transportu, można zauważyć pewien trend. W wielu przypadkach są to miasta zarządzane przez lewicowo-liberalnych włodarzy. Warto zastanowić się, czy to przypadek, czy może istnieje pewien polityczny kontekst tej decyzji. Czy wprowadzanie takich stref jest naprawdę jedynie efektem troski o środowisko, czy może stanowi element szerszej polityki prowadzonej przez pewne ugrupowania? Na liście miast, które rozważają wprowadzenie Strefy Czystego Transportu, znajdują się Białystok, Bydgoszcz, Częstochowa, Gdańsk, Gdynia, Gliwice, Katowice, Kraków, Lublin, Poznań, Sopot, Szczecin, Toruń, Warszawa oraz Wrocław. Warto zwrócić uwagę, że wiele z tych miast jest znane z aktywności politycznej o wyraźnym wydźwięku lewicowo-liberalnym. Czy zatem wprowadzenie Strefy Czystego Transportu w tych miastach jest częścią większej agendy politycznej? Czy decyzje te rzeczywiście mają na celu poprawę jakości powietrza, czy może są również sposobem na podkreślenie politycznych priorytetów i wartości? Nie można pominąć faktu, że takie ograniczenia w ruchu samochodowym mogą mieć istotny wpływ na życie obywateli, szczególnie tych o niższych dochodach, którzy często są bardziej zależni od samochodów. warto przemyśleć, czy ta polityka jest odpowiednia dla wszystkich obywateli, biorąc pod uwagę ich różne potrzeby i ograniczenia. Czy nie powinniśmy dążyć do rozwiązań bardziej wyważonych, które nie będą powodować wykluczenia komunikacyjnego ani nierówności społecznych? W końcu celem polityki powinno być poprawianie jakości życia wszystkich obywateli, nie tylko wybranych grup społecznych.
Strefy Czystego Transportu a Polityczna Agenda
Ostatnia decyzja władz Warszawy o radykalnym rozszerzeniu Strefy Czystego Transportu na obszarze całego Śródmieścia, Żoliborza, Pragi Północ, Mokotowa, Pragi Południe, Ochoty i Woli spotkała się z falą krytyki. Wprowadzenie zakazu dla pojazdów z silnikiem diesla wyprodukowanym przed 2013 rokiem oraz benzynowych wyprodukowanych przed 2006 rokiem budzi obawy wśród właścicieli starszych pojazdów. Mieszkańcy nowo objętej strefy będą mieli ograniczenia dotyczące korzystania z pojazdów od 2028 roku, co wywołuje niepokój co do utraty swobody i wzrostu kosztów związanych z koniecznością wymiany aut. Wiceprezydent Warszawy, Michał Olszewski, tłumaczy decyzję jako rezultat konsultacji i analiz, z uwzględnieniem opinii mieszkańców, zwłaszcza seniorów. Jednakże, wielu mieszkańców uważa to za niewystarczające i obawia się, że decyzja ta może prowadzić do wykluczenia komunikacyjnego. Rafał Trzaskowski stawia na jakość powietrza, ale pytanie, czy cena, jaką za to płacą mieszkańcy, nie jest zbyt wysoka, pozostaje niewyjaśnione. Zamiast rzetelnej debaty i poszukiwania kompromisów, obserwujemy ideologiczny dyktat i wykluczanie tych, których nie stać na nowoczesny samochód elektryczny. Osoby, które kupią pojazd po przyjęciu uchwały, będą musiały przestrzegać już ustalonych wymogów. Od lipca 2024 roku nie będzie im wolno poruszać się po strefie pojazdem z silnikiem diesla starszym niż 18 lat i pojazdem benzynowym starszym niż 27 lat. Dodatkowo, wprowadzono wyjątek dla seniorów powyżej 70. roku życia, którzy byli właścicielami pojazdów przed przyjęciem uchwały SCT. Ci mieszkańcy będą zwolnieni bezterminowo z zasad obowiązujących w ramach SCT po spełnieniu określonych warunków. W związku z tym, warto zastanowić się, czy polityka Stref Czystego Transportu jest faktycznie skutecznym środkiem w walce o czyste powietrze i zdrowe środowisko, czy też jest to jedynie element większej ideologicznej agendy. Czy istnieje możliwość znalezienia bardziej wyważonych rozwiązań, które nie będą powodować wykluczenia komunikacyjnego ani nierówności społecznych? Celem polityki powinno być poprawianie jakości życia wszystkich obywateli, nie tylko wybranych grup społecznych.