[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Zwycięstwo i porażka widziane z Ameryki

W USA, jak również w innych miejscach na Zachodzie, mówiono nam, że „opozycja demokratyczna” wygrała, a Prawo i Sprawiedliwość przegrało, ponieważ „oddalało się od demokracji” (backsliding from democracy). To bzdura, ale bzdura bardzo popularna, bo wbijana do głów społeczeństw zachodnich – a w tym i w USA – od długiego czasu.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Jak jest w rzeczywistości, to Państwo wiedzą. PiS przegrało z kilku powodów. Po pierwsze, ogłosiło się partią wiejską i prowincjonalną. Do dużego stopnia ignorowało wielkie miasta jako twierdze lewacko-liberalne. Po drugie, nie miało porywającego programu dla młodych. Poprzednio PiS przywłaszczyło sobie żołnierzy wyklętych i historię, ale ta formuła się wypaliła. Po trzecie, PiS nie potrafiło przyciągnąć do siebie młodych, bo nie zdołało opanować mediów społecznościowych. Pozwoliło zdominować polski internet przez Big Tech i obce firmy. Nie poszło na wojnę przeciwko lewackiemu Facebookowi, YouTube’owi i innym platformom. One bezczelnie, bezkarnie i rutynowo kasowały inne niż lewicowe i liberalne głosy, a rząd PiS nie potrafił nawet uchwalić prawa przeciwko takim antydemokratycznym praktykom. Notabene, w Polsce nawet Twitter, czyli X, nie do końca odczuł zmianę kursu, który w Ameryce kształtuje nowy właściciel Elon Musk. Dlaczego? Bo amerykańska centrala nie zna polskiego, a więc stara, liberalna ekipa Twittera pozwala sobie na więcej niż ich odpowiednicy w USA, którzy w większości wylecieli z pracy. Co więcej, rząd PiS sam się nie wykazał na gruncie wolnościowym – wbrew konstytucji blokował witryny prawicowe, które uznał za konkurencję, takie jak „Najwyższy Czas” związany z Konfederacją. Charakterystyczne, że PiS jednocześnie nie dotknęło witryn lewackich. Po czwarte, PiS nie potrafiło wypracować atrakcyjnej oferty dla kobiet. Większość pań, szczególnie młodszych, głosowała na opcję lewicowo-liberalną. To jest dokładnie to samo co w USA. Działaczki kobiece otwarte są na nowinkarstwo, zwłaszcza samotne, niezamężne kobiety skłaniają się ku opcji lewicowo-liberalnej. Część z tego wynika z poparcia dla rewolucji poniżej pasa – szczególnie aborcji – a część z aprobaty dla państwa opiekuńczego. Dzięki socjalowi nie muszą polegać na mężczyznach, nawet jeśli pojawiają się dzieci, a szczególnie poza małżeństwem.

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory po raz czwarty

Dobra wiadomość jest taka, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory po raz czwarty. Głosowało na nie 7 640 485 osób, czyli ponad siedem i pół miliona Polek i Polaków, a więc otrzymało 35,38 proc. wszystkich głosów. Zła wiadomość jest taka, że PiS nie ma większości, aby stworzyć samodzielnie rząd. Partia ta zdobyła 194 miejsca w Sejmie i jest największą partią w parlamencie (42 proc. wszystkich miejsc). Do szczęścia brakuje jej 37 posłów. Nad tym dylematem pracuje wódz partii Jarosław Kaczyński, o czym za chwilę. Ponadto referendum o nielegalnej emigracji i oddawaniu polskiej suwerenności czynnikom ościennym, szczególnie Unii Europejskiej, poszło po myśli PiS. Ponad 90 proc. biorących udział w głosowaniu wypowiedziało się przeciw nielegalnej emigracji, poddawaniu się UE i oddawaniu strategicznych przedsiębiorstw państwowych w ręce ościenne. Niestety zabrakło kworum – mniej niż 50 proc. głosujących wzięło udział w tym głosowaniu. „Demokratyczna opozycja” je zbojkotowała, a więc nie jest wiążące.

Wysoka frekwencja

Warto podkreślić, że ostatnie wybory cieszyły się niesamowicie wysoką frekwencją. Wzięło w nich udział ponad 74 proc. uprawnionych do głosowania. I – powtórzmy – najwięcej głosów zebrało PiS. W zachodnich mediach narracja jest jednak inna. Otóż według liberalnych i lewicowych korespondentów i obserwatorów, którzy nigdy nie kochali PiS, wybory wygrała „demokratyczna opozycja” pod wodzą Donalda Tuska. Takie pokrętne tłumaczenie jest fałszywe na wielu poziomach. Po pierwsze, tworzy się kłamliwą dychotomię. Jeśli opozycja jest „demokratyczna”, to znaczy, że dotychczas rządząca partia nie jest? Ostatnio sprawdzałem i wygląda na to, że za każdym razem PiS wygrywało wybory i za każdym razem zgodnie z regułami gry demokratycznej, które promowało i chroniło. Potem partia – jako Zjednoczona Prawica – rządziła również według demokratycznych metod zgodnie z demokratycznym mandatem przez osiem długich lat. Jasne, zdarzały się rozmaite problemy i nawet skandale, ale to nie przekreśliło faktu, że Rzeczypospolita Polska pod kierownictwem PiS pozostawała republiką o systemie demokracji parlamentarnej. W poprzednich wyborach PiS wygrało z taką przewagą, że mogło sprawować władzę samodzielnie. Naturalnie nie podobało się to ich przeciwnikom.

„Wybory mają swoje konsekwencje”

Jednak – jak w swoim czasie powiedział prezydent USA Barack Obama – wybory mają swoje konsekwencje. Na przykład pod jego egidą działacze i dobroczyńcy Partii Demokratycznej przejęli kontrolę nad instytucjami rządowymi, a w tym i nad fundowanymi przez podatników mediami, takimi jak telewizja i radio Public Broadcasting Service (PBS). Joe Biden postępuje podobnie. Przejęcie mediów publicznych przez demokratów stworzyło system zamknięty: wraz z niemal całkowitą kontrolą przez liberałów i lewaków mediów prywatnych (oprócz tzw. talk radio – czyli pogadanek radiowych, które pozostają prawicowe i narodowe) oraz fragmentów internetu – jego lwią część demokraci cenzurowali i kontrolowali za pomocą służb specjalnych (szczególnie FBI) w bezczelnym spisku z Big Tech (Facebook, Twitter itp.). To, co spotkało media publiczne w USA, dotknęło również wszystko pozostające w gestii rządu. Wyrzucono tzw. political appointments (nominacje polityczne) republikanów i zastąpiono ich demokratami. Podobnie czyniło PiS – powstawiało swoich ludzi w mediach i w spółkach Skarbu Państwa. Czyli Obama i Biden postępowali demokratycznie, a Kaczyński nie? Co więcej, spójrzmy na obecny rozkład głosów. Jak wspomniałem, Zjednoczona Prawica, czyli PiS wraz z Suwerenną Polską i ruchem Kukiza, ma 194 miejsca w Sejmie. Oprócz tego Konfederacja, sojusz wolnościowców, narodowców, monarchistów i tradycyjnych katolików otrzymał 18 głosów.

Tymczasem siły lewicowo-liberalne, to jest Nowa Lewica, Trzecia Droga oraz Koalicja Obywatelska, zdobyły ponad 53 proc. głosów, co przekłada się na 248 mandatów wyborczych. Nie należy jednak zakładać, że bezsprzecznie wszystkie te ugrupowania natychmiast, naturalnie i płynnie utworzą rząd koalicyjny. Są między nimi różnice. Najsilniejsza z nich – Koalicja Obywatelska – składa się z czterech współuczestników, a w tym: Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Zielonych. KO zdobyła 30,7 proc., czyli 6 629 402 głosy dające jej 157 mandatów. Teraz będą zawody, aby koalicje (ZP i KO) mogły utworzyć rząd koalicyjny z innymi graczami sceny politycznej. KO stawia przede wszystkim na postkomunistów z Nowej Lewicy, ale również na Trzecią Drogę. PiS/ZP koncentruje się głównie na części Trzeciej Drogi.

Szczególnie hołubieni przez PiS są postkomunistyczni ludowcy z PSL. To ugrupowanie jest głodne – było odstawione od koryta ponad osiem długich lat. Mimo że jego przywództwo omotane jest przez KO więzami personalnymi, średni aparat jest głodny apanaży. A ponadto ich elektorat jest raczej konserwatywny i tradycyjny – wiejski – oraz niechętny do eksperymentów wojny kulturowej z radościami LGBT czy do nieograniczonej migracji z krajów Trzeciego Świata. PiS obiecało PSL premiera, a więc kontrolę nad spółkami Skarbu Państwa. Bardzo wiele stanowisk do obsadzenia. Na razie PSL odrzuciło te propozycje. A co z prawicową Konfederacją? Niektórzy jej prominentni przywódcy zaklinali się, że nie wejdą w koalicję ze ZP. Jednak w Konfederacji jest powyborcze trzęsienie ziemi. Młodsi działacze, szczególnie ci związani z narodowcami, wyrzucili lidera-seniora Janusza Korwin-Mikkego. Można to traktować jako mrugnięcie do PiS-owskich ofert na temat wejścia w koalicję. Jednak 18 głosów Konfederatów to za mało. PiS będzie musiało w jakiś sposób przyhołubić PSL. Tak byłoby optymalnie. Jeśli nie uda się ani PiS, ani KO stworzyć koalicji, to prezydent Andrzej Duda rozwiąże Sejm i rozpisze nowe wybory. Bardziej prawdopodobne jest to, że tzw. opozycja demokratyczna zjednoczy się w swej nienawiści do PiS i innych prawicowców i stworzy rząd. A wtedy? Jak mawiał Obama, wybory mają swoje konsekwencje.

Waszyngton, DC, 24 października 2023 r.


 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Wymagający konkurs w Wiśle. Jeden z biało-czerwonych uratował honor Wiadomości
Wymagający konkurs w Wiśle. Jeden z biało-czerwonych uratował honor

Sobotni konkurs Pucharu Świata w Wiśle ponownie okazał się trudny dla reprezentacji Polski. Po piątkowych kwalifikacjach, w których odpadło aż pięciu naszych zawodników, w konkursie wystartowało tylko pięciu biało-czerwonych. Najlepszym z nich był Piotr Żyła, który zajął 14. miejsce - to jego najlepszy wynik w tym sezonie.

Leżałam na ziemi i płakałam. Szczere wyznanie uczestniczki TzG Wiadomości
"Leżałam na ziemi i płakałam". Szczere wyznanie uczestniczki "TzG"

Decyzja Agnieszki Kaczorowskiej o odejściu z „Tańca z gwiazdami” wywołała szerokie poruszenie wśród fanów programu. Choć informację przekazała w emocjonalnym wpisie na Instagramie, dopiero teraz opowiedziała, co naprawdę działo się w ostatnich miesiącach.

Mgła i mżawka przez cały weekend. IMGW ostrzega Wiadomości
Mgła i mżawka przez cały weekend. IMGW ostrzega

Przez weekend będzie pochmurnie, ze słabymi opadami deszczu lub mżawki, cały czas będą utrzymywać się mgły - poinformował PAP synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Michał Kowalczuk.

Saryusz-Wolski: Finansowanie naraz bezpieczeństwa i obrony oraz Zielonego Ładu jest niewykonalne z ostatniej chwili
Saryusz-Wolski: Finansowanie naraz bezpieczeństwa i obrony oraz Zielonego Ładu jest niewykonalne

Były eurodeputowany, a obecnie doradca Prezydenta RP ds. europejskich odniósł się w mediach społecznościowych do opublikowanej niedawno nowej amerykańskiej strategii bezpieczeństwa.

Zatwierdzenie umowy UE-Mercosur jeszcze przed świętami? Fatalne wiadomości z Brukseli z ostatniej chwili
Zatwierdzenie umowy UE-Mercosur jeszcze przed świętami? Fatalne wiadomości z Brukseli

Jak podaje radio RMF FM powołując się na źródła w Brukseli, Komisja Europejska planuje, by 20 grudnia szefowa KE Ursula von der Leyen zjawiła się na szczycie UE-Mercosur w Brazylii z umową zatwierdzoną przez UE.

Kłopoty w powietrzu. Drużyna Barcelony ledwo dotarła do Sewilli Wiadomości
Kłopoty w powietrzu. Drużyna Barcelony ledwo dotarła do Sewilli

FC Barcelona przed sobotnim meczem z Realem Betis musiała zmierzyć się z niespodziewanymi utrudnieniami logistycznymi. Spotkanie 15. kolejki La Ligi zaplanowano na godzinę 18:30, jednak zanim drużyna Hansiego Flicka dotarła do Sewilli, wydarzyło się znacznie więcej, niż przewidywał pierwotny plan.

Ziobro o Tusku i jego ekipie: Wypełza ich sowiecki chów gorące
Ziobro o Tusku i jego ekipie: Wypełza ich sowiecki chów

W rozmowie z portalem Onet minister sprawiedliwości Waldemar Żurek stwierdził, że "jakbyśmy chcieli, to byśmy go w bagażniku przywieźli. Służby na całym świecie tak robią". Słowa te skomentował Zbigniew Ziobro w mediach społecznościowych.

Fałszywy alarm w polskim mieście. Trwa wyjaśnianie sprawy Wiadomości
Fałszywy alarm w polskim mieście. Trwa wyjaśnianie sprawy

W Lubartowie (Lubelskie) w sobotę nad ranem zawyły syreny alarmowe. Alarm niedługo potem odwołano, bo nie potwierdzono zagrożenia. Miało to związek porannym operowaniem sił powietrznych w polskiej przestrzeni związanym z atakami rakietowymi Rosji na Ukrainę. Sytuacja będzie wyjaśniana.

Nieoficjalnie: Jest decyzja Czarzastego ws. wyborów na szefa Nowej Lewicy z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Jest decyzja Czarzastego ws. wyborów na szefa Nowej Lewicy

Marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty w środę ogłosi decyzję o kandydowaniu w wyborach na szefa Nowej Lewicy – wynika ze źródła PAP, zbliżonego do otoczenia marszałka Sejmu.

Orban: Przyszłoroczne wybory będą ostatnimi przed wojną z ostatniej chwili
Orban: Przyszłoroczne wybory będą ostatnimi przed wojną

Przemawiając w sobotę na „antywojennym wiecu” w Kecskemet w centralnych Węgrzech premier tego kraju Viktor Orban ostrzegł, że „przyszłoroczne wybory będą ostatnimi przed wojną”. „To, jaki rząd w nich wybierzemy, będzie naszym losem w czasie wojny” - stwierdził Orban.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Zwycięstwo i porażka widziane z Ameryki

W USA, jak również w innych miejscach na Zachodzie, mówiono nam, że „opozycja demokratyczna” wygrała, a Prawo i Sprawiedliwość przegrało, ponieważ „oddalało się od demokracji” (backsliding from democracy). To bzdura, ale bzdura bardzo popularna, bo wbijana do głów społeczeństw zachodnich – a w tym i w USA – od długiego czasu.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Jak jest w rzeczywistości, to Państwo wiedzą. PiS przegrało z kilku powodów. Po pierwsze, ogłosiło się partią wiejską i prowincjonalną. Do dużego stopnia ignorowało wielkie miasta jako twierdze lewacko-liberalne. Po drugie, nie miało porywającego programu dla młodych. Poprzednio PiS przywłaszczyło sobie żołnierzy wyklętych i historię, ale ta formuła się wypaliła. Po trzecie, PiS nie potrafiło przyciągnąć do siebie młodych, bo nie zdołało opanować mediów społecznościowych. Pozwoliło zdominować polski internet przez Big Tech i obce firmy. Nie poszło na wojnę przeciwko lewackiemu Facebookowi, YouTube’owi i innym platformom. One bezczelnie, bezkarnie i rutynowo kasowały inne niż lewicowe i liberalne głosy, a rząd PiS nie potrafił nawet uchwalić prawa przeciwko takim antydemokratycznym praktykom. Notabene, w Polsce nawet Twitter, czyli X, nie do końca odczuł zmianę kursu, który w Ameryce kształtuje nowy właściciel Elon Musk. Dlaczego? Bo amerykańska centrala nie zna polskiego, a więc stara, liberalna ekipa Twittera pozwala sobie na więcej niż ich odpowiednicy w USA, którzy w większości wylecieli z pracy. Co więcej, rząd PiS sam się nie wykazał na gruncie wolnościowym – wbrew konstytucji blokował witryny prawicowe, które uznał za konkurencję, takie jak „Najwyższy Czas” związany z Konfederacją. Charakterystyczne, że PiS jednocześnie nie dotknęło witryn lewackich. Po czwarte, PiS nie potrafiło wypracować atrakcyjnej oferty dla kobiet. Większość pań, szczególnie młodszych, głosowała na opcję lewicowo-liberalną. To jest dokładnie to samo co w USA. Działaczki kobiece otwarte są na nowinkarstwo, zwłaszcza samotne, niezamężne kobiety skłaniają się ku opcji lewicowo-liberalnej. Część z tego wynika z poparcia dla rewolucji poniżej pasa – szczególnie aborcji – a część z aprobaty dla państwa opiekuńczego. Dzięki socjalowi nie muszą polegać na mężczyznach, nawet jeśli pojawiają się dzieci, a szczególnie poza małżeństwem.

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory po raz czwarty

Dobra wiadomość jest taka, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory po raz czwarty. Głosowało na nie 7 640 485 osób, czyli ponad siedem i pół miliona Polek i Polaków, a więc otrzymało 35,38 proc. wszystkich głosów. Zła wiadomość jest taka, że PiS nie ma większości, aby stworzyć samodzielnie rząd. Partia ta zdobyła 194 miejsca w Sejmie i jest największą partią w parlamencie (42 proc. wszystkich miejsc). Do szczęścia brakuje jej 37 posłów. Nad tym dylematem pracuje wódz partii Jarosław Kaczyński, o czym za chwilę. Ponadto referendum o nielegalnej emigracji i oddawaniu polskiej suwerenności czynnikom ościennym, szczególnie Unii Europejskiej, poszło po myśli PiS. Ponad 90 proc. biorących udział w głosowaniu wypowiedziało się przeciw nielegalnej emigracji, poddawaniu się UE i oddawaniu strategicznych przedsiębiorstw państwowych w ręce ościenne. Niestety zabrakło kworum – mniej niż 50 proc. głosujących wzięło udział w tym głosowaniu. „Demokratyczna opozycja” je zbojkotowała, a więc nie jest wiążące.

Wysoka frekwencja

Warto podkreślić, że ostatnie wybory cieszyły się niesamowicie wysoką frekwencją. Wzięło w nich udział ponad 74 proc. uprawnionych do głosowania. I – powtórzmy – najwięcej głosów zebrało PiS. W zachodnich mediach narracja jest jednak inna. Otóż według liberalnych i lewicowych korespondentów i obserwatorów, którzy nigdy nie kochali PiS, wybory wygrała „demokratyczna opozycja” pod wodzą Donalda Tuska. Takie pokrętne tłumaczenie jest fałszywe na wielu poziomach. Po pierwsze, tworzy się kłamliwą dychotomię. Jeśli opozycja jest „demokratyczna”, to znaczy, że dotychczas rządząca partia nie jest? Ostatnio sprawdzałem i wygląda na to, że za każdym razem PiS wygrywało wybory i za każdym razem zgodnie z regułami gry demokratycznej, które promowało i chroniło. Potem partia – jako Zjednoczona Prawica – rządziła również według demokratycznych metod zgodnie z demokratycznym mandatem przez osiem długich lat. Jasne, zdarzały się rozmaite problemy i nawet skandale, ale to nie przekreśliło faktu, że Rzeczypospolita Polska pod kierownictwem PiS pozostawała republiką o systemie demokracji parlamentarnej. W poprzednich wyborach PiS wygrało z taką przewagą, że mogło sprawować władzę samodzielnie. Naturalnie nie podobało się to ich przeciwnikom.

„Wybory mają swoje konsekwencje”

Jednak – jak w swoim czasie powiedział prezydent USA Barack Obama – wybory mają swoje konsekwencje. Na przykład pod jego egidą działacze i dobroczyńcy Partii Demokratycznej przejęli kontrolę nad instytucjami rządowymi, a w tym i nad fundowanymi przez podatników mediami, takimi jak telewizja i radio Public Broadcasting Service (PBS). Joe Biden postępuje podobnie. Przejęcie mediów publicznych przez demokratów stworzyło system zamknięty: wraz z niemal całkowitą kontrolą przez liberałów i lewaków mediów prywatnych (oprócz tzw. talk radio – czyli pogadanek radiowych, które pozostają prawicowe i narodowe) oraz fragmentów internetu – jego lwią część demokraci cenzurowali i kontrolowali za pomocą służb specjalnych (szczególnie FBI) w bezczelnym spisku z Big Tech (Facebook, Twitter itp.). To, co spotkało media publiczne w USA, dotknęło również wszystko pozostające w gestii rządu. Wyrzucono tzw. political appointments (nominacje polityczne) republikanów i zastąpiono ich demokratami. Podobnie czyniło PiS – powstawiało swoich ludzi w mediach i w spółkach Skarbu Państwa. Czyli Obama i Biden postępowali demokratycznie, a Kaczyński nie? Co więcej, spójrzmy na obecny rozkład głosów. Jak wspomniałem, Zjednoczona Prawica, czyli PiS wraz z Suwerenną Polską i ruchem Kukiza, ma 194 miejsca w Sejmie. Oprócz tego Konfederacja, sojusz wolnościowców, narodowców, monarchistów i tradycyjnych katolików otrzymał 18 głosów.

Tymczasem siły lewicowo-liberalne, to jest Nowa Lewica, Trzecia Droga oraz Koalicja Obywatelska, zdobyły ponad 53 proc. głosów, co przekłada się na 248 mandatów wyborczych. Nie należy jednak zakładać, że bezsprzecznie wszystkie te ugrupowania natychmiast, naturalnie i płynnie utworzą rząd koalicyjny. Są między nimi różnice. Najsilniejsza z nich – Koalicja Obywatelska – składa się z czterech współuczestników, a w tym: Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Zielonych. KO zdobyła 30,7 proc., czyli 6 629 402 głosy dające jej 157 mandatów. Teraz będą zawody, aby koalicje (ZP i KO) mogły utworzyć rząd koalicyjny z innymi graczami sceny politycznej. KO stawia przede wszystkim na postkomunistów z Nowej Lewicy, ale również na Trzecią Drogę. PiS/ZP koncentruje się głównie na części Trzeciej Drogi.

Szczególnie hołubieni przez PiS są postkomunistyczni ludowcy z PSL. To ugrupowanie jest głodne – było odstawione od koryta ponad osiem długich lat. Mimo że jego przywództwo omotane jest przez KO więzami personalnymi, średni aparat jest głodny apanaży. A ponadto ich elektorat jest raczej konserwatywny i tradycyjny – wiejski – oraz niechętny do eksperymentów wojny kulturowej z radościami LGBT czy do nieograniczonej migracji z krajów Trzeciego Świata. PiS obiecało PSL premiera, a więc kontrolę nad spółkami Skarbu Państwa. Bardzo wiele stanowisk do obsadzenia. Na razie PSL odrzuciło te propozycje. A co z prawicową Konfederacją? Niektórzy jej prominentni przywódcy zaklinali się, że nie wejdą w koalicję ze ZP. Jednak w Konfederacji jest powyborcze trzęsienie ziemi. Młodsi działacze, szczególnie ci związani z narodowcami, wyrzucili lidera-seniora Janusza Korwin-Mikkego. Można to traktować jako mrugnięcie do PiS-owskich ofert na temat wejścia w koalicję. Jednak 18 głosów Konfederatów to za mało. PiS będzie musiało w jakiś sposób przyhołubić PSL. Tak byłoby optymalnie. Jeśli nie uda się ani PiS, ani KO stworzyć koalicji, to prezydent Andrzej Duda rozwiąże Sejm i rozpisze nowe wybory. Bardziej prawdopodobne jest to, że tzw. opozycja demokratyczna zjednoczy się w swej nienawiści do PiS i innych prawicowców i stworzy rząd. A wtedy? Jak mawiał Obama, wybory mają swoje konsekwencje.

Waszyngton, DC, 24 października 2023 r.


 

 

 

 

 

 



 

Polecane