Grzegorz Kuczyński: Generator fałszerstw przed reelekcją Putina
Rosja jest państwem federalnym. Złożonym z kilkudziesięciu podmiotów, od republik, przez kraje, po obwody. Każdy z nich ma swoją głowę i swój parlament. Dopiero co w części z tych podmiotów odbyły się wybory. A to szefa regionu, a to parlamentu regionalnego, a do tego do rad miejskich. Nad wynikami nie warto za długo się zatrzymywać – wszak były takie, jakie miały być. Ważniejsze jest to, jak reżim testuje kolejne metody manipulacji i fałszowania wyborów. To ostatni wielki test tej machiny przed wyborami prezydenckimi, które powinny odbyć się wiosną 2024 roku. Ostatni wielki test przed reelekcją Putina. Jeszcze się nie zadeklarował, jeszcze nie opadł kurz po uderzającym w jego wizerunek buncie wagnerowców, ale wiadomo, że pozostanie na Kremlu. Trzeba więc się postarać, by odbyło się to efektownie i efektywnie. Tym zajmuje się wiceszef administracji kremlowskiej, Siergiej Kirijenko. Wrześniowe regionalne wybory (także na okupowanych ziemiach Ukrainy) były sprawdzianem możliwości ustawienia wyników. Jakich środków użyto?
Metody
Już od pewnego czasu reżim stosuje metodę głosowania przedterminowego. Oficjalnie wybory wyznacza się na konkretny dzień – teraz był to 10 września – ale głosować korespondencyjnie i przez Internet można już dużo wcześniej. Kluczowym instrumentem fałszowania wyborów jest wprowadzone kilka lat temu głosowanie elektroniczne, stopniowo rozszerzane na kolejne regiony Rosji. Po pierwsze, ułatwia to manipulację wynikami. Po drugie, głosujący w ten sposób ludzie są pełni obaw (słusznych), że ich wybór nie jest chroniony, nie jest anonimowy. Że władza ma wiedzę, jak zagłosowali. Wynik oczywiście jest jedynie słuszny. Jak w Moskwie, gdzie miażdżące zwycięstwo Siergieja Sobjanina (76,4 proc.) nie dziwi, skoro z 3,3 mln ludzi aż 2,7 mln głosowało elektronicznie…
Druga metoda ustawiania wyników to eliminacja kandydatów realnej opozycji. Krytyka wojny z Ukrainą została zdelegalizowana, a kandydaci opozycji w dużej mierze wykluczeni. Wystawiani są formalni oponenci władzy tylko imitujący udział w kampanii, kosztem prawdziwych opozycjonistów, którzy wcześniej trafiają do aresztu lub są zastraszani. Wielu innych uciekło z Rosji w obawie przed aresztowaniem.
Zadnia wykonane
Wybory szefów regionów odbyły się w 21 regionach. Wszędzie doszło do reelekcji. W 19 przypadkach byli to kandydaci kremlowskiej Jednej Rosji, w dwóch kandydaci komunistów. Wszystko według scenariusza Kremla. Jedyny wypadek przy pracy to wybory w Chakasji. Gdy okazało się, że wystawiony przez reżim kandydat nie ma szans, tuż przed wyborami się wycofał pod pretekstem choroby. Stanowisko utrzymał komunista, choć i tak z wyraźnie niższym, niż w pozostałych 20 przypadkach, wynikiem nieco ponad 60 proc.
Wszyscy pozostali walczący o zachowanie stanowiska uzyskali ponad 70 proc. Rekordzista to kandydat Jednej Rosji, Wasilij Anochin w obwodzie smoleńskim z 86,7 proc. Niezależny portal Meduza wskazał na pewną prawidłowość. Otóż dawno temu kremlowska administracja wysłała do regionów wskazówki, jakie mają być wyniki wyborów. W środkowej Rosji kandydaci władzy powinni uzyskać ponad 80 proc. poparcia, na Dalekim Wschodzie ponad 70 proc., a na Syberii i Uralu ponad 75 proc. Jak wyglądają wyniki? W Rosji środkowej kandydaci Jednej Rosji otrzymali ponad 80 procent w siedmiu z dziewięciu przypadków. Na Dalekim Wschodzie trzech z pięciu kandydatów otrzymało po 72 procent. Na Syberii i Uralu trzech z sześciu kandydatów uzyskało około 76 procent. Kirijenko mógł więc się pochwalić Putinowi z wykonania zadania.
Wykonano zadanie też w przypadku wyborów do 16 regionalnych parlamentów. Kirijenko dostał zadanie dania prztyczka w nos komunistom. Po pierwsze, od dobrych paru lat byli głównym rywalem Jednej Rosji w terenie. Po drugie, obecny kryzys gospodarczy mógł ośmielić ich do stawiania jakichś żądań socjalnych pod adresem władzy. I w tym wypadku test wypadł dla Kirijenki dobrze. W około połowie regionów, gdzie odbyły się wybory do lokalnych parlamentów, komuniści stracili drugie miejsce. Najczęściej na rzecz populistycznej LDPR, partii założonej przez Żyrinowskiego, a tylko w Jakucji drugą pozycję, przed komunistami, zajęła partia Nowi Ludzie. Oczywiście, też sterowana z Kremla. Komuniści wygrali nieznacznie z Jedną Rosją tylko w Chakasji. Ale dzięki dominacji w okręgach jednomandatowych i tak partia władzy utrzymała większość w regionalnym parlamencie.
Prymitywne fałszerstwa
Reżim stosuje bowiem masowo także bardziej prymitywne środki fałszowania wyborów. Choćby dosypywanie do urn wypełnionych kart do głosowania jeszcze przed otwarciem lokali wyborczych. Albo udawanie się członków komisji z urnami do domów wyborców nie mogących wyjść z domu, tyle że z dużą większą liczbą kart, niż liczba wyborców. Jedno jest pewne, reżim wykazał odpowiedni poziom sprawności w fałszowaniu wyborów przed kluczowymi wyborami, prezydenckimi w 2024 roku.