Zaskakująco zbieżna historia Polski i Serbii może stanowić płaszczyznę do porozumienia na przyszłość

Dla Rzeczypospolitej racją stanu, gwarancją bezpieczeństwa i suwerenności jest członkostwo w NATO i budowa jego silnej wschodniej flanki tożsamej terytorialnie z gospodarczo-politycznym projektem Międzymorza oraz sojusz z USA. Zagrożeniem – mocarstwowe ambicje Rosji. Serbia postrzega Rosję jako odwiecznego protektora, zaś Pakt Północnoatlantycki i USA – jako wrogów i sprawców rozbioru państwa.
W cieniu Wiednia i Stambułu Polacy lubią myśleć o Rzeczypospolitej Obojga Narodów ufundowanej na kulturze katolicyzmu i wolnościowych prawach jednostki, jako o przedmurzu Europy, broniącym zachodniej cywilizacji przed wschodnimi despocjami moskiewskiego, prawosławnego samodzierżawia i tureckiego, islamskiego imperium. Podobną rolę dziejową przypisują sobie na Bałkanach Serbowie, widzący w swym państwie na dodatek „przedmurze obrotowe” – z jednej strony chroniące prawosławnych południowych Słowian przed katolickim cesarstwem Habsburgów, z drugiej przed islamizacją i wynarodowieniem przez prący ze wschodu sułtanat. W 1878 r. Serbia, zależna dotąd od Turcji, zyskała niepodległość. Potwierdziła ją, poszerzając przy tym granice i uzasadniając pretensje do tytułu państwa-hegemona południowych Słowian, w dwóch krwawych wojnach bałkańskich z lat 1912-13, z których – wspierana przez Rosję – wyszła zwycięsko jako członek koalicji antytureckiej, a następnie antybułgarskiej. Kolejny rozdział w dziejach budowy bałkańskiego, słowiańskiego „mocarstwa” Serbowie, alianci Rosji i Ententy, zapisali w latach I wojny światowej, pokonując w prawdziwym starciu Dawida z goliatem przeważające siły austro-węgierskie.

#REKLAMA_POZIOMA#