Koniec epoki podziału. Sąd Najwyższy USA zlikwidował kryteria rasowe w rekrutacji na studia

Już od kilku dekad biała amerykańska ulica mówiła o tzw. odwróconym rasizmie, czyli nierównym traktowaniu ze względu na kolor skóry – tylko, że tym razem chodziło o wyraźną supremację czarnych. „Niebiały” kolor skóry ułatwiał dostanie się nawet na najlepsze amerykańskie uczelnie, nie mówiąc już o tym, że zdecydowanie był kolorem promowanym w niemal wszystkich zawodach za oceanem. Wszystkich, poza polityką, gdzie szklany sufit udało się jak na razie rozbić jedynie Barackowi Obamie, byłemu prezydentowi USA. Sąd Najwyższy USA pod koniec czerwca raz na zawsze zakończył epokę podziału klasowego w Ameryce – likwidując kryteria rasowe w rekrutacji na studia.
Absolwent - zdjęcie poglądowe Koniec epoki podziału. Sąd Najwyższy USA zlikwidował kryteria rasowe w rekrutacji na studia
Absolwent - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Czy fundamentalna zmiana w światowym centrum demokracji oznacza odejście od pseudosprawiedliwych rozwiązań wymuszanych na przykład na twórcach kultury czy – to domena europejskiej poprawności politycznej – zmian oryginalnych dzieł literatury czy filmu w taki sposób, aby jeden lub wszyscy główni bohaterowie mieli np. czarny (a nie biały, jak w oryginale) kolor skóry?

Kolorowy, ale czy zdolniejszy?

O to, żeby kryterium rasowe promujące kolorowych mieszkańców USA znieść w amerykańskim systemie prawnym, konserwatyści za oceanem, szczególnie w południowych stanach Ameryki, walczyli już od wielu lat. System, który wprowadzono pod koniec lat 60. razem z likwidacją ostatnich oznak panującego podziału rasowego, a nawet resztek niewolnictwa, zakładał, że po wiekach dyskryminacji rasowej czarni nie mieli szans na równy start z białymi potomkami założycieli Stanów Zjednoczonych. Generalnie pochodzili z biedniejszych rodzin, mieli mniejsze szanse na dobre wykształcenie – a z kolejnymi latami również na dobrą pracę – nie stać ich było więc na wysyłanie dzieci do lepszych szkół. Zamknięty krąg dziedziczonej biedy wydawał się nie do przerwania, tym bardziej że Afroamerykanie zaczynali tworzyć swoje własne getta, starając się mieszkać blisko tych, którzy byli im jak najbardziej równi.

Milowym krokiem zmieniającym tę sytuację miał być szereg przełomowych ustaw przyjętych przez Kongres USA w latach 60. XX wieku – chodziło o Civil Rights Act, ustawy o prawach obywatelskich, a wcześniej, w 1961 r., ustawy o równych szansach, wyrównywanie możliwości ze względu na tożsamość rasową. Nowe zasady przyznawania dodatkowych punktów za kolor skóry z czasem stały się powszechną i obowiązującą przez ponad pół wieku zasadą.

Nowe przepisy od początku budziły wiele kontrowersji. Z jednej strony rzeczywiście dawały szansę zdolnym czarnym dzieciom wyrwania się z gett, z drugiej wyraźnie zaniżały ogólny poziom wykształcenia obywateli amerykańskich. Z czasem okazało się bowiem, że mierny student z dodatkowymi punktami za pochodzenie rasowe zabierał miejsce temu, który na takie punkty nie mógł liczyć, nawet jeżeli był dużo zdolniejszy i bardziej obiecujący. To prawda, że przynosił uczelni pewne wartości dodane – przede wszystkim możliwości tworzenia przy wyższych uczelniach niemal zawodowych klubów sportowych złożonych praktycznie z samych czarnych (generalnie lepszych w sportach niż biali czy Azjaci), jednak ogólna jakość kształcenia stała się zauważalnie niższa.

Różnorodność przede wszystkim

Uczelnie broniły się tym, że pomimo zmian – słusznych, jak zapewniały – USA wciąż pozostawały rekordowym krajem pod względem liczby wykształconych laureatów Nagrody Nobla. Było to bezspornym faktem, jednak zdaniem przeciwników punktów za rasę, czyli „akcji afirmacyjnej” (określenie powstałe w Stanach Zjednoczonych w czasie prac na zmianą praw dotyczących mniejszości narodowych i etnicznych), za amerykańskimi noblistami stały potężne pieniądze wykładane przez uczelnie i firmy zainteresowane komercjalizacją rozwoju naukowego, na które konkurenci amerykańskich naukowców raczej nie mogli sobie pozwalać.

Akcja afirmacyjna zmieniła obraz amerykańskiego społeczeństwa w sposób fundamentalny. Już w latach 70. w administracji USA pojawili się pierwsi urzędnicy, na ulicach pierwsi czarni szeryfowie policji, sędziowie i prokuratorzy, lekarze i dyrektorzy szpitali. Z czasem czarnoskórzy występowali także w Hollywood – dzięki obecności czarnych aktorów amerykańskie produkcje filmowe miały być bardziej wiarygodne, a więc chętniej kupowane i oglądane również przez czarną większość społeczeństwa. Tylko, że była to rewolucja pożerająca własne dzieci.

Dość szybko okazało się, że rozwiązanie – wynikające ze sprawiedliwości dziejowej, jak tłumaczyli promujący go wciąż Demokraci – w dłuższej perspektywie okazało się krzywdzące dla… białych, których szanse na dostanie się na najlepsze (a nawet tylko dobre) uczelnie drastycznie zmalały, szczególnie że w oparciu o to samo prawo jedynie czarni mogli liczyć na realną pomoc państwa w finansowaniu edukacji, białym zostały zaś niełatwe do spłacania kredyty studenckie.

Na początku poprzedniej dekady przy poparciu Partii Republikańskiej grupa organizacji społecznych rozpoczęła starania o zmianę przepisów. Szereg kampanii i dyskusji doprowadził w końcu do ponownego zaskarżenia przepisów dyskryminujących część amerykańskiej młodzieży do Sądu Najwyższego – który od lat 70. XX wieku kilkukrotnie nad sprawą się pochylał, nie zmieniając jednak przepisów, aż do 29 czerwca tego roku, kiedy wyrok SN nie pozostawił wątpliwości – kryterium rasowe faworyzujące grupy społeczne ze względu na ich pochodzenie rasowe jest niezgodne z amerykańską konstytucją.

Odwrócony czy pozytywny?

Sąd Najwyższy uznał, że programy rekrutacyjne uniwersytetów Harvarda i Karoliny Północnej przyznające dodatkowe punkty w rekrutacji dla czarnoskórych, latynoskich i indiańskich studentów są niezgodne z 14. poprawką do konstytucji, gwarantującą równą ochronę prawa dla wszystkich obywateli. Poprawka ta została przyjęta po wojnie secesyjnej, by zagwarantować prawa wyzwolonych czarnoskórych niewolników. Mimo że decyzja dotyczy dwóch instytucji, ma jednak zastosowanie dla wszystkich uczelni w kraju.

„Student musi być traktowany w oparciu o swoje doświadczenia jako osoba – nie w oparciu o jego rasę. Wiele uniwersytetów od zbyt dawna robiło coś odwrotnego. I robiąc to, skonkludowało mylnie, że kryterium tożsamości osoby stanowi nie to, jakie pokonała wyzwania, nabyła umiejętności i jakie przeszła lekcje, ale kolor jej skóry. Nasza historia konstytucyjna nie toleruje takiego wyboru” – oznajmił prezes Sądu John Roberts w imieniu większości sędziów. Sąd przyjął decyzję stosunkiem głosów 6-3, według ich podziałów ideologicznych – konserwatywna szóstka powołana przez republikańskich prezydentów zagłosowała za, sędziowie powołani przez Demokratów przeciwko. Reprezentująca liberalną mniejszość Sonia Sotomayor – pierwsza latynoska sędzia SN w historii – w votum separatum stwierdziła, że swoją decyzją „sąd obala konstytucyjną gwarancję równej ochrony poprzez dodatkowe umocnienie rasowych nierówności w edukacji, samej podstawie naszego demokratycznego państwa i pluralistycznego społeczeństwa”.

Być może to kwestia kampanii wyborczej i ukłonu obecnego prezydenta w stronę elektoratu tradycyjnie przywiązanego do niepotrzebnej już walki z nieistniejącym niewolnictwem, ale prezydent Joe Biden skrytykował sądowy wyrok.

– Decyzja Sądu Najwyższego, która zakazała uwzględniania rasy jako kryterium w rekrutacji na studia, cofnęła dekady postępu – mówił Biden – To kolejna decyzja sądu na przekór ugruntowanym precedensom. To nie jest normalny sąd.

Problem jeszcze wróci

Prezydent zaznaczył, że polityka ta dotyczyła uczniów, którzy spełniali wszystkie inne kryteria, i miała na celu promować różnorodność i „otwieranie szans dla każdego Amerykanina”. Ogłosił, że nakazał resortowi edukacji przygotowanie wytycznych uniwersytetom, by nadal mogły kierować się celem tworzenia różnorodnej populacji studentów. Ma to np. polegać na uwzględnianiu w procesie rekrutacji przeszkód, jakie dany student musiał pokonać w swoim życiu. Dodał, że choć uniwersytety powinny być „motorami awansu społecznego”, to często tylko utrwalają nierówności. Powołał się na statystyki, według których uczniowie z rodzin będących wśród 1 proc. najlepiej zarabiających mają 77-krotnie większą szansę dostania się na wybraną uczelnię niż ci pochodzący z rodzin z 20 proc. najmniej zarabiających.

Decyzja sądu nie zamknęła dyskusji na temat odwróconego (pozytywnego, jak lubią go nazywać Afroamerykanie) rasizmu. Po kolejnych wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych należy się spodziewać kolejnych prób przywrócenia systemu, który już od lat daleko miał do sprawiedliwości.

Tekst pochodzi z 28 (1798) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Dramat polskiego piłkarza. Wyniesiono go na noszach z ostatniej chwili
Dramat polskiego piłkarza. Wyniesiono go na noszach

Podczas sobotniego meczu Serie A pomiędzy Torino FC a FC Bologna doszło do groźnej sytuacji. Sebastian Walukiewicz, polski obrońca drużyny z Turynu, musiał przedwcześnie opuścić boisko. W 35. minucie gry, bez kontaktu z przeciwnikiem, upadł na murawę, trzymając się za klatkę piersiową.

Podwójne zwycięstwo Igi Świątek w Abu Zabi gorące
Podwójne zwycięstwo Igi Świątek w Abu Zabi

Iga Świętek z teamu "Orłów" (Eagles) pokonała Kazaszkę Jelenę Rybakinę 6:3 z "Sokołów" (Falcons), a później Polka z Hiszpanką Paulą Badosą w deblu wygrały 6:2 z Rybakiną i Francuzką Caroline Garcią. "Orły" wygrały 20:15, ale nie są jeszcze pewne awansu do finału World Tennis League w Abu Zabi.

Niekompetentny głupiec. Elon Musk nie wytrzymał Wiadomości
"Niekompetentny głupiec". Elon Musk nie wytrzymał

Elon Musk, właściciel platformy X, w piątek zaapelował o ustąpienie kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Komentarz miliardera pojawił się po tragicznym zamachu terrorystycznym w Magdeburgu, gdzie na świątecznym jarmarku rozpędzony samochód wjechał w tłum ludzi.

Radykalna decyzja Polskiego Związku Bokserskiego. Przystępuje do nowej federacji z ostatniej chwili
Radykalna decyzja Polskiego Związku Bokserskiego. Przystępuje do nowej federacji

W sobotę 21 grudnia Polski Związek Bokserski podjął decyzję o rezygnacji z członkostwa w International Boxing Association. Następnie delegaci Nadzwyczajnego Kongresu podjęli decyzję o dołączeniu do nowej światowej organizacji World Boxing.

Pogoda nas zaskoczy. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Pogoda nas zaskoczy. IMGW wydał komunikat

Wystąpią opady deszczu, deszczu ze śniegiem, przelotnego śniegu; będzie to więc mieszanka wszystkich rodzajów opadów – powiedziała synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska. W najbliższych dniach również mieszane opady i mieszana temperatura.

Agnieszka Holland chciała zbudować własny Kościół Wiadomości
Agnieszka Holland chciała zbudować własny Kościół

Reżyser Agnieszka Holland, która była autorką m.in. "Zielonej granicy", stwierdziła, że nie należy do żadnej grupy wyznaniowej. Wyznała także, że myślała nad założeniem własnego kościoła.

Nieoczekiwany powrót do Tańca z gwiazdami Wiadomości
Nieoczekiwany powrót do "Tańca z gwiazdami"

Znana tancerka Lenka Klimentova ogłosiła swój powrót do popularnego programu „Taniec z gwiazdami”. Po trzyletniej przerwie spowodowanej skupieniem się na macierzyństwie, żona Jana Klimenta z radością podzieliła się tą informacją w sobotnim wydaniu programu „Halo tu Polsat”.

Polski sektor energetyczny narażony na geopolityczne wstrząsy tylko u nas
Polski sektor energetyczny narażony na geopolityczne wstrząsy

Sektor energetyczny będzie w przyszłym roku równie mocno narażony na wstrząsy geopolityczne jak ostatnie lata, które kosztowały polskich konsumentów, ale także polskie przedsiębiorstwa miliardy złotych.

Nie żyje piłkarski mistrz świata z 1966 roku Wiadomości
Nie żyje piłkarski mistrz świata z 1966 roku

W wieku 88 lat zmarł w piątek George Eastham, członek piłkarskiej reprezentacji Anglii, która w 1966 roku wywalczyła mistrzostwo świata - poinformował jego były klub Stoke City.

Mariusz Błaszczak odpowiedział na wpis premiera Tuska: Oczekuje, że przeprosicie żołnierzy polityka
Mariusz Błaszczak odpowiedział na wpis premiera Tuska: Oczekuje, że przeprosicie żołnierzy

W sobotę premier Donald Tusk w reakcji na atak na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu napisał w mediach społecznościowych "prośbę" do PiS. Na wpis szefa rządu odpowiedział Mariusz Błaszczak.

REKLAMA

Koniec epoki podziału. Sąd Najwyższy USA zlikwidował kryteria rasowe w rekrutacji na studia

Już od kilku dekad biała amerykańska ulica mówiła o tzw. odwróconym rasizmie, czyli nierównym traktowaniu ze względu na kolor skóry – tylko, że tym razem chodziło o wyraźną supremację czarnych. „Niebiały” kolor skóry ułatwiał dostanie się nawet na najlepsze amerykańskie uczelnie, nie mówiąc już o tym, że zdecydowanie był kolorem promowanym w niemal wszystkich zawodach za oceanem. Wszystkich, poza polityką, gdzie szklany sufit udało się jak na razie rozbić jedynie Barackowi Obamie, byłemu prezydentowi USA. Sąd Najwyższy USA pod koniec czerwca raz na zawsze zakończył epokę podziału klasowego w Ameryce – likwidując kryteria rasowe w rekrutacji na studia.
Absolwent - zdjęcie poglądowe Koniec epoki podziału. Sąd Najwyższy USA zlikwidował kryteria rasowe w rekrutacji na studia
Absolwent - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Czy fundamentalna zmiana w światowym centrum demokracji oznacza odejście od pseudosprawiedliwych rozwiązań wymuszanych na przykład na twórcach kultury czy – to domena europejskiej poprawności politycznej – zmian oryginalnych dzieł literatury czy filmu w taki sposób, aby jeden lub wszyscy główni bohaterowie mieli np. czarny (a nie biały, jak w oryginale) kolor skóry?

Kolorowy, ale czy zdolniejszy?

O to, żeby kryterium rasowe promujące kolorowych mieszkańców USA znieść w amerykańskim systemie prawnym, konserwatyści za oceanem, szczególnie w południowych stanach Ameryki, walczyli już od wielu lat. System, który wprowadzono pod koniec lat 60. razem z likwidacją ostatnich oznak panującego podziału rasowego, a nawet resztek niewolnictwa, zakładał, że po wiekach dyskryminacji rasowej czarni nie mieli szans na równy start z białymi potomkami założycieli Stanów Zjednoczonych. Generalnie pochodzili z biedniejszych rodzin, mieli mniejsze szanse na dobre wykształcenie – a z kolejnymi latami również na dobrą pracę – nie stać ich było więc na wysyłanie dzieci do lepszych szkół. Zamknięty krąg dziedziczonej biedy wydawał się nie do przerwania, tym bardziej że Afroamerykanie zaczynali tworzyć swoje własne getta, starając się mieszkać blisko tych, którzy byli im jak najbardziej równi.

Milowym krokiem zmieniającym tę sytuację miał być szereg przełomowych ustaw przyjętych przez Kongres USA w latach 60. XX wieku – chodziło o Civil Rights Act, ustawy o prawach obywatelskich, a wcześniej, w 1961 r., ustawy o równych szansach, wyrównywanie możliwości ze względu na tożsamość rasową. Nowe zasady przyznawania dodatkowych punktów za kolor skóry z czasem stały się powszechną i obowiązującą przez ponad pół wieku zasadą.

Nowe przepisy od początku budziły wiele kontrowersji. Z jednej strony rzeczywiście dawały szansę zdolnym czarnym dzieciom wyrwania się z gett, z drugiej wyraźnie zaniżały ogólny poziom wykształcenia obywateli amerykańskich. Z czasem okazało się bowiem, że mierny student z dodatkowymi punktami za pochodzenie rasowe zabierał miejsce temu, który na takie punkty nie mógł liczyć, nawet jeżeli był dużo zdolniejszy i bardziej obiecujący. To prawda, że przynosił uczelni pewne wartości dodane – przede wszystkim możliwości tworzenia przy wyższych uczelniach niemal zawodowych klubów sportowych złożonych praktycznie z samych czarnych (generalnie lepszych w sportach niż biali czy Azjaci), jednak ogólna jakość kształcenia stała się zauważalnie niższa.

Różnorodność przede wszystkim

Uczelnie broniły się tym, że pomimo zmian – słusznych, jak zapewniały – USA wciąż pozostawały rekordowym krajem pod względem liczby wykształconych laureatów Nagrody Nobla. Było to bezspornym faktem, jednak zdaniem przeciwników punktów za rasę, czyli „akcji afirmacyjnej” (określenie powstałe w Stanach Zjednoczonych w czasie prac na zmianą praw dotyczących mniejszości narodowych i etnicznych), za amerykańskimi noblistami stały potężne pieniądze wykładane przez uczelnie i firmy zainteresowane komercjalizacją rozwoju naukowego, na które konkurenci amerykańskich naukowców raczej nie mogli sobie pozwalać.

Akcja afirmacyjna zmieniła obraz amerykańskiego społeczeństwa w sposób fundamentalny. Już w latach 70. w administracji USA pojawili się pierwsi urzędnicy, na ulicach pierwsi czarni szeryfowie policji, sędziowie i prokuratorzy, lekarze i dyrektorzy szpitali. Z czasem czarnoskórzy występowali także w Hollywood – dzięki obecności czarnych aktorów amerykańskie produkcje filmowe miały być bardziej wiarygodne, a więc chętniej kupowane i oglądane również przez czarną większość społeczeństwa. Tylko, że była to rewolucja pożerająca własne dzieci.

Dość szybko okazało się, że rozwiązanie – wynikające ze sprawiedliwości dziejowej, jak tłumaczyli promujący go wciąż Demokraci – w dłuższej perspektywie okazało się krzywdzące dla… białych, których szanse na dostanie się na najlepsze (a nawet tylko dobre) uczelnie drastycznie zmalały, szczególnie że w oparciu o to samo prawo jedynie czarni mogli liczyć na realną pomoc państwa w finansowaniu edukacji, białym zostały zaś niełatwe do spłacania kredyty studenckie.

Na początku poprzedniej dekady przy poparciu Partii Republikańskiej grupa organizacji społecznych rozpoczęła starania o zmianę przepisów. Szereg kampanii i dyskusji doprowadził w końcu do ponownego zaskarżenia przepisów dyskryminujących część amerykańskiej młodzieży do Sądu Najwyższego – który od lat 70. XX wieku kilkukrotnie nad sprawą się pochylał, nie zmieniając jednak przepisów, aż do 29 czerwca tego roku, kiedy wyrok SN nie pozostawił wątpliwości – kryterium rasowe faworyzujące grupy społeczne ze względu na ich pochodzenie rasowe jest niezgodne z amerykańską konstytucją.

Odwrócony czy pozytywny?

Sąd Najwyższy uznał, że programy rekrutacyjne uniwersytetów Harvarda i Karoliny Północnej przyznające dodatkowe punkty w rekrutacji dla czarnoskórych, latynoskich i indiańskich studentów są niezgodne z 14. poprawką do konstytucji, gwarantującą równą ochronę prawa dla wszystkich obywateli. Poprawka ta została przyjęta po wojnie secesyjnej, by zagwarantować prawa wyzwolonych czarnoskórych niewolników. Mimo że decyzja dotyczy dwóch instytucji, ma jednak zastosowanie dla wszystkich uczelni w kraju.

„Student musi być traktowany w oparciu o swoje doświadczenia jako osoba – nie w oparciu o jego rasę. Wiele uniwersytetów od zbyt dawna robiło coś odwrotnego. I robiąc to, skonkludowało mylnie, że kryterium tożsamości osoby stanowi nie to, jakie pokonała wyzwania, nabyła umiejętności i jakie przeszła lekcje, ale kolor jej skóry. Nasza historia konstytucyjna nie toleruje takiego wyboru” – oznajmił prezes Sądu John Roberts w imieniu większości sędziów. Sąd przyjął decyzję stosunkiem głosów 6-3, według ich podziałów ideologicznych – konserwatywna szóstka powołana przez republikańskich prezydentów zagłosowała za, sędziowie powołani przez Demokratów przeciwko. Reprezentująca liberalną mniejszość Sonia Sotomayor – pierwsza latynoska sędzia SN w historii – w votum separatum stwierdziła, że swoją decyzją „sąd obala konstytucyjną gwarancję równej ochrony poprzez dodatkowe umocnienie rasowych nierówności w edukacji, samej podstawie naszego demokratycznego państwa i pluralistycznego społeczeństwa”.

Być może to kwestia kampanii wyborczej i ukłonu obecnego prezydenta w stronę elektoratu tradycyjnie przywiązanego do niepotrzebnej już walki z nieistniejącym niewolnictwem, ale prezydent Joe Biden skrytykował sądowy wyrok.

– Decyzja Sądu Najwyższego, która zakazała uwzględniania rasy jako kryterium w rekrutacji na studia, cofnęła dekady postępu – mówił Biden – To kolejna decyzja sądu na przekór ugruntowanym precedensom. To nie jest normalny sąd.

Problem jeszcze wróci

Prezydent zaznaczył, że polityka ta dotyczyła uczniów, którzy spełniali wszystkie inne kryteria, i miała na celu promować różnorodność i „otwieranie szans dla każdego Amerykanina”. Ogłosił, że nakazał resortowi edukacji przygotowanie wytycznych uniwersytetom, by nadal mogły kierować się celem tworzenia różnorodnej populacji studentów. Ma to np. polegać na uwzględnianiu w procesie rekrutacji przeszkód, jakie dany student musiał pokonać w swoim życiu. Dodał, że choć uniwersytety powinny być „motorami awansu społecznego”, to często tylko utrwalają nierówności. Powołał się na statystyki, według których uczniowie z rodzin będących wśród 1 proc. najlepiej zarabiających mają 77-krotnie większą szansę dostania się na wybraną uczelnię niż ci pochodzący z rodzin z 20 proc. najmniej zarabiających.

Decyzja sądu nie zamknęła dyskusji na temat odwróconego (pozytywnego, jak lubią go nazywać Afroamerykanie) rasizmu. Po kolejnych wyborach prezydenckich oraz parlamentarnych należy się spodziewać kolejnych prób przywrócenia systemu, który już od lat daleko miał do sprawiedliwości.

Tekst pochodzi z 28 (1798) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe