Ekspert: Berlin uznał, że Polska ma być dodatkiem do Niemiec

– Autorzy tych niemieckich opinii [o tym, że Polacy pokazują karykaturalny obraz Niemiec – przyp. red.] w większości należą do tych, którzy przekazują niemieckiemu czytelnikowi całkowicie skrzywiony, karykaturalny obraz Polski pod rządami „prawicy” jako kraju, w którym panuje wręcz „faszyzm” (abstrahuję tu od nietrafności tego określenia), homofobicznego, katolickiego (co samo w sobie w ich opinii jest określeniem pejoratywnym) i generalnie wrogiego demokracji w rozumieniu lewicowego establishmentu europejskiego – mówi dr Piotr Łysakowski, historyk zajmujący się historią Niemiec i niemcoznawca.
Brama Brandenburska, Berlin Ekspert: Berlin uznał, że Polska ma być dodatkiem do Niemiec
Brama Brandenburska, Berlin / Pixabay.com

Cezary Krysztopa: Niemcy oskarżają rządzących w Polsce o przedstawianie karykaturalnego obrazu Niemiec. To jaki jest prawdziwy obraz?

Piotr Łysakowski: Ostatnio ukazało się w niemieckich mediach kilka tekstów, w których zarzuca się Polsce (polskim mediom związanym z obozem rządzącym i tym, które niekoniecznie wspierają rząd, ale są krytyczne wobec tego, co w polityce zagranicznej robią Niemcy) „wrogie” i subiektywne przedstawianie obrazu Niemiec.

Paradoksalne w tym wszystkim jest to, że autorzy tych niemieckich opinii w większości należą do tych, którzy przekazują niemieckiemu czytelnikowi całkowicie skrzywiony, karykaturalny obraz Polski pod rządami „prawicy” jako kraju, w którym panuje wręcz „faszyzm” (abstrahuję tu od nietrafności tego określenia), homofobicznego, katolickiego (co samo w sobie w ich opinii jest określeniem pejoratywnym) i generalnie wrogiego demokracji w rozumieniu lewicowego establishmentu europejskiego.

Czy obraz Niemiec przedstawiany w Polsce jest nieprawdziwy? Odpowiem na to pytanie w sposób następujący –  otóż jeśli przyjmiemy, że Niemcy jako niewątpliwie najmocniejsze państwo UE prowadzą politykę antyrosyjską, wspierają militarnie Ukrainę (np. błyskawicznie wysyłając po agresji Rosji wyposażenie indywidualne dla ukraińskich żołnierzy, Gepardy z potrzebną do ich funkcjonowania amunicją i Leopardy 2), blokują NS1 i NS2, nie koncentrują się na (tylko i wyłącznie) swoich interesach i wspierają Polskę w jej działaniach zmierzających do wzmocnienia wschodniej granicy Unii Europejskiej, a także pozytywnie odpowiadają na polskie oczekiwania w kwestii reparacji za straty wojenne, to tak – obraz Niemiec jest nieprawdziwy. Przepraszam, żartowałem.  

 

„W Berlinie uznano, że Polakom trzeba pokazać miejsce w szeregu”

Kto jest winien zepsucia stosunków polsko-niemieckich?

W jednym z tekstów umieszczonych jakiś czas temu na swoim blogu w Tysolu pisałem o tym, kto w moim rozumieniu jest odpowiedzialny za pogorszenie dwustronnych stosunków na linii Warszawa–Berlin. Gdyby czas stanął w miejscu, podtrzymałbym wyrażoną wówczas opinię – wina leży po obu stronach, z tym że Niemcy jako państwo większe, silniejsze i mocniej zakotwiczone w strukturach zachodnich są tym elementem układanki, który powinien brać na siebie większą część odpowiedzialności za to, jak wygląda i jak będzie wyglądała przyszłość kontaktów między obu naszymi państwami. Problem w tym, że czas nie chciał się zatrzymać, a strona niemiecka w żaden sposób nie zmieniła swojego wcześniejszego stosunku do Polski – nie dość tego, w sposób wyraźny uznano w Berlinie, że trzeba Polakom (rządzącym w Polsce) pokazać miejsce w szeregu i przywołać do porządku. W niemieckich mediach od dłuższego czasu obowiązuje obraz Polski jako państwa nieprzystającego do „europejskich standardów”, oczekującego zbyt wielu niezasłużonych przywilejów, aroganckiego i wręcz niezasługującego na miano „europejskiego”, choćby ze względu na swoje proamerykańskie stanowisko i przywiązanie do pojęcia suwerenności i związanej z tym własnej, z takim trudem odzyskanej, państwowości. Przy tym wszystkim strona niemiecka absolutnie (zgodnie z dobrze pojmowanym interesem państwa niemieckiego, a wbrew interesom Rzeczpospolitej) nie dostrzega swoich przewin i błędów popełnianych w stosunkach z Polską i mniejszymi państwa Europy (w tym szczególnie tej Środkowo-Wschodniej).

Trudno więc spodziewać się spolegliwości Warszawy wobec takiej postawy strony niemieckiej. 

 

„Brudną robotę wykonują niemieckie media”

Czy ingerowanie w sprawy wewnętrzne Polski i konsekwentne psucie jej opinii należy do dobrosąsiedzkich standardów?

Tu odpowiedz jest prosta – nie! Problem w tym, że nikt w Niemczech nie przyzna się do tego typu działań – całą „brudną robotę” wykonuje „tu” część niemieckich mediów (co stwierdzam z ogromnym żalem „na zlecenie”), przyczyniając się w sposób istotny do pogłębiania kryzysu we wzajemnych stosunkach. Kilka lat temu przygotowałem przegląd opinii niemieckiej prasy i ośrodków medialnych dotyczących Polski. Na ponad 1000 analizowanych tekstów prasowych znalazło się tylko kilka (nie więcej niż kilkanaście), które od biedy można było uznać za obiektywne, a i one zawsze były obciążone zawsze jakimś „ale” (cały tekst można znaleźć w „Roczniku Polsko-Niemieckim”, skrót na wspominanym blogu w Tysolu). Można spokojnie stwierdzić, że „tak”, nie buduje się dobrosąsiedzkich stosunków między suwerennymi państwami i nie ma tu znaczenia brak sympatii niemieckich elit dla aktualnie rządzących w Polsce – stosunki polsko-niemieckie są zbyt ważne dla Europy i dla Polaków, i Niemców. W Niemczech zapomina się zbyt łatwo, że obudzić stereotypy i „upiory przeszłości” tkwiące w tych stereotypach jest bardzo łatwo, a praca nad ich anihilacją bywa bardzo ciężka i bywa liczona w latach – proszę mi wierzyć, wiem, o czym mówię!

 

„Okazuje się, że dawny «lennik» ma swoje pomysły”

Jaką rolę dla Polski widzą Niemcy?

Berlin, jak sądzę, lata temu uznał, że Polska (i nie tylko zresztą) powinna stać się „uzupełnieniem”, dodatkiem dla Niemiec i ich polityki ekonomicznej i zagranicznej, który powinien bezwzględnie wypełniać każde oczekiwanie „centrali”. Teraz nagle okazuje się, że dawny „lennik” ma swoje pomysły na rozwój i funkcjonowanie w europejskiej przestrzeni.

To w sposób wyraźny jest dla Niemiec trudne do strawienia i przyjęcia.

Problem w tym, że biorąc pod uwagę rozwój sytuacji na wschodzie, to Polska i pozostałe państwa Europy Środkowej i Wschodniej dużo lepiej i wcześniej zdiagnozowały zagrożenia narastające za wschodnią granicą Unii Europejskiej, co powinno mieć swoje skutki w generalnej linii polityki europejskiej. Czy Berlin w końcu zrozumie tę sytuację? Będę pesymistą – raczej nie, a tym samym nie uzna podmiotowości (tak jak my to rozumiemy) i prawa mniejszych państw do własnej polityki (we wszystkich wymiarach).

Czy obserwujemy właśnie katastrofę wizerunku Niemiec w Europie?

„Mocarstwo moralne” – tak od dłuższego czasu definiują swoją pozycję na europejskiej i światowej scenie politycznej Niemcy. Czy „to” określenie wytrzymuje konfrontację z egoistyczną polityką, którą uprawia kanclerz Olaf Scholz i która w sposób oczywisty szkodzi europejskiej jedności!? Pytanie jest – pozostając w zgodzie z klasyką – „tendencyjne”. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Niemcy pokazały Europie i Polsce twarz ponurego, pozbawionego skrupułów „księgowego”, który liczy tylko: „winien i ma” w swoim bilansie firmowym, nie interesując się pozostałymi udziałowcami swojego przedsięwzięcia. Pytanie jest takie: Co ostatecznie przeważy w niemieckiej polityce i jak to jest (będzie) oceniane przez sąsiadów Niemiec i ich kontrahentów politycznych? Czy dalej będą (jak za Bismarcka) prowadzić politykę „zygzakowania”, czy opowiedzą się przeciwko politycznemu pragmatyzmowi i staną po stronie rzeczywistego interesu Europy w konfrontacji z potwornym reżimem ze Wschodu?

Dzisiaj, trzeba to wyraźnie powiedzieć, z polskiego punktu widzenia polityka niemiecka jest absolutnie błędna i kompletnie dezawuująca „siłę moralną” Berlina w polityce światowej. 


 

POLECANE
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją z ostatniej chwili
Media: Trump wycofuje się z rozmów między Ukrainą i Rosją

Prezydent USA Donald Trump wycofuje się z negocjacji pokojowych między Ukrainą i Rosją – napisał w czwartek brytyjski dziennik „Guardian” powołując się na urzędników z amerykańskiej administracji.

Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. Chudszy od rządowego o 90 stron z ostatniej chwili
Jest prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny prądu. "Chudszy" od rządowego o 90 stron

W czwartek po południu do Sejmu trafił prezydencki projekt ustawy zamrażającej ceny energii. Jak przekazał szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki, kwestie cen prądu mieszczą się na 8 stronach. Dla porównania, rządowy projekt liczył niemal 100 stron.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

W pierwszym półroczu 2025 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych odzyskał łącznie 150,5 mln zł. To efekt intensywnych kontroli zwolnień lekarskich oraz obniżenia świadczeń wypłacanych po zakończeniu zatrudnienia. ZUS coraz częściej ujawnia przypadki, w których zwolnienia L4 wykorzystywane są do dorabiania, podróży czy prowadzenia działalności gospodarczej.

Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: Rząd się nie podda z ostatniej chwili
Ustawa wiatrakowa wróciła do Sejmu. Hennig-Kloska: "Rząd się nie podda"

– Rząd się nie podda. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dalej będzie pracować nad ustawą o rozwoju turbin wiatrowych na lądzie – skomentowała czwartkowe weto prezydenta minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu z ostatniej chwili
Cimoszewicz jednak winien wypadku? Jest decyzja sądu

Konieczna jest uzupełniająca opinia biegłych badających wypadki drogowe – uznał w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku, w procesie apelacyjnym Włodzimierza Cimoszewicza. Były premier w pierwszej instancji został nieprawomocnie uniewinniony od zarzutu potrącenia rowerzystki na przejściu dla pieszych.

Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego Słowika z ostatniej chwili
Policja zatrzymała znanych gangsterów. Wśród nich słynnego "Słowika"

Policjanci zatrzymali trzech byłych gangsterów, którzy próbowali wymusić 100 tys. zł od warszawskiego przedsiębiorcy. Do zatrzymania doszło w hotelu podczas przekazania gotówki. Wśród zatrzymanych jest Andrzej Z. ps. "Słowik", jeden z najbardziej znanych przywódców w Polsce.

PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty z ostatniej chwili
PZPN wydał pilny komunikat. Poważne zarzuty

PZPN zawiesił piłkarza Sokoła Kleczew za podejrzenie match-fixingu. Sprawa trafiła do organów ścigania – informuje w czwartek PZPN.

UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa? z ostatniej chwili
UEFA surowo ukarała… Raków. Co z Maccabi Hajfa?

Raków Częstochowa został ukarany przez UEFA grzywną w wysokości 40 tys. euro za incydenty z udziałem kibiców podczas meczu eliminacji Ligi Konferencji Europy z Maccabi Hajfa, rozegranego 14 sierpnia w węgierskim Debreczynie. Na razie federacja nie mówi o wymiarze kary dla izraelskiego klubu, którego kibice wywiesili podczas meczu z Rakowem skandaliczny transparent i prowokowali polskich kibiców.  

Wiadomości
Mateusz Morawiecki na Forum w Karpaczu odpowie na pytanie, czy Polska może być liderem regionu

XXXIV Forum Ekonomiczne w Karpaczu będzie areną jednej z najważniejszych debat o przyszłości Polski. Już we wtorek, 2 września, byli premierzy i ministrowie gospodarki, w tym Mateusz Morawiecki i Grzegorz W. Kołodko, zmierzą się z kluczowym pytaniem: Czy Polska, po dekadach dynamicznego wzrostu, wciąż ma potencjał, by zostać gospodarczą potęgą regionu? Dyskusja zapowiada się niezwykle interesująco, bo wnioski po niej mogą natchnąć do obrania kierunku rozwoju naszego kraju na najbliższe lata.

REKLAMA

Ekspert: Berlin uznał, że Polska ma być dodatkiem do Niemiec

– Autorzy tych niemieckich opinii [o tym, że Polacy pokazują karykaturalny obraz Niemiec – przyp. red.] w większości należą do tych, którzy przekazują niemieckiemu czytelnikowi całkowicie skrzywiony, karykaturalny obraz Polski pod rządami „prawicy” jako kraju, w którym panuje wręcz „faszyzm” (abstrahuję tu od nietrafności tego określenia), homofobicznego, katolickiego (co samo w sobie w ich opinii jest określeniem pejoratywnym) i generalnie wrogiego demokracji w rozumieniu lewicowego establishmentu europejskiego – mówi dr Piotr Łysakowski, historyk zajmujący się historią Niemiec i niemcoznawca.
Brama Brandenburska, Berlin Ekspert: Berlin uznał, że Polska ma być dodatkiem do Niemiec
Brama Brandenburska, Berlin / Pixabay.com

Cezary Krysztopa: Niemcy oskarżają rządzących w Polsce o przedstawianie karykaturalnego obrazu Niemiec. To jaki jest prawdziwy obraz?

Piotr Łysakowski: Ostatnio ukazało się w niemieckich mediach kilka tekstów, w których zarzuca się Polsce (polskim mediom związanym z obozem rządzącym i tym, które niekoniecznie wspierają rząd, ale są krytyczne wobec tego, co w polityce zagranicznej robią Niemcy) „wrogie” i subiektywne przedstawianie obrazu Niemiec.

Paradoksalne w tym wszystkim jest to, że autorzy tych niemieckich opinii w większości należą do tych, którzy przekazują niemieckiemu czytelnikowi całkowicie skrzywiony, karykaturalny obraz Polski pod rządami „prawicy” jako kraju, w którym panuje wręcz „faszyzm” (abstrahuję tu od nietrafności tego określenia), homofobicznego, katolickiego (co samo w sobie w ich opinii jest określeniem pejoratywnym) i generalnie wrogiego demokracji w rozumieniu lewicowego establishmentu europejskiego.

Czy obraz Niemiec przedstawiany w Polsce jest nieprawdziwy? Odpowiem na to pytanie w sposób następujący –  otóż jeśli przyjmiemy, że Niemcy jako niewątpliwie najmocniejsze państwo UE prowadzą politykę antyrosyjską, wspierają militarnie Ukrainę (np. błyskawicznie wysyłając po agresji Rosji wyposażenie indywidualne dla ukraińskich żołnierzy, Gepardy z potrzebną do ich funkcjonowania amunicją i Leopardy 2), blokują NS1 i NS2, nie koncentrują się na (tylko i wyłącznie) swoich interesach i wspierają Polskę w jej działaniach zmierzających do wzmocnienia wschodniej granicy Unii Europejskiej, a także pozytywnie odpowiadają na polskie oczekiwania w kwestii reparacji za straty wojenne, to tak – obraz Niemiec jest nieprawdziwy. Przepraszam, żartowałem.  

 

„W Berlinie uznano, że Polakom trzeba pokazać miejsce w szeregu”

Kto jest winien zepsucia stosunków polsko-niemieckich?

W jednym z tekstów umieszczonych jakiś czas temu na swoim blogu w Tysolu pisałem o tym, kto w moim rozumieniu jest odpowiedzialny za pogorszenie dwustronnych stosunków na linii Warszawa–Berlin. Gdyby czas stanął w miejscu, podtrzymałbym wyrażoną wówczas opinię – wina leży po obu stronach, z tym że Niemcy jako państwo większe, silniejsze i mocniej zakotwiczone w strukturach zachodnich są tym elementem układanki, który powinien brać na siebie większą część odpowiedzialności za to, jak wygląda i jak będzie wyglądała przyszłość kontaktów między obu naszymi państwami. Problem w tym, że czas nie chciał się zatrzymać, a strona niemiecka w żaden sposób nie zmieniła swojego wcześniejszego stosunku do Polski – nie dość tego, w sposób wyraźny uznano w Berlinie, że trzeba Polakom (rządzącym w Polsce) pokazać miejsce w szeregu i przywołać do porządku. W niemieckich mediach od dłuższego czasu obowiązuje obraz Polski jako państwa nieprzystającego do „europejskich standardów”, oczekującego zbyt wielu niezasłużonych przywilejów, aroganckiego i wręcz niezasługującego na miano „europejskiego”, choćby ze względu na swoje proamerykańskie stanowisko i przywiązanie do pojęcia suwerenności i związanej z tym własnej, z takim trudem odzyskanej, państwowości. Przy tym wszystkim strona niemiecka absolutnie (zgodnie z dobrze pojmowanym interesem państwa niemieckiego, a wbrew interesom Rzeczpospolitej) nie dostrzega swoich przewin i błędów popełnianych w stosunkach z Polską i mniejszymi państwa Europy (w tym szczególnie tej Środkowo-Wschodniej).

Trudno więc spodziewać się spolegliwości Warszawy wobec takiej postawy strony niemieckiej. 

 

„Brudną robotę wykonują niemieckie media”

Czy ingerowanie w sprawy wewnętrzne Polski i konsekwentne psucie jej opinii należy do dobrosąsiedzkich standardów?

Tu odpowiedz jest prosta – nie! Problem w tym, że nikt w Niemczech nie przyzna się do tego typu działań – całą „brudną robotę” wykonuje „tu” część niemieckich mediów (co stwierdzam z ogromnym żalem „na zlecenie”), przyczyniając się w sposób istotny do pogłębiania kryzysu we wzajemnych stosunkach. Kilka lat temu przygotowałem przegląd opinii niemieckiej prasy i ośrodków medialnych dotyczących Polski. Na ponad 1000 analizowanych tekstów prasowych znalazło się tylko kilka (nie więcej niż kilkanaście), które od biedy można było uznać za obiektywne, a i one zawsze były obciążone zawsze jakimś „ale” (cały tekst można znaleźć w „Roczniku Polsko-Niemieckim”, skrót na wspominanym blogu w Tysolu). Można spokojnie stwierdzić, że „tak”, nie buduje się dobrosąsiedzkich stosunków między suwerennymi państwami i nie ma tu znaczenia brak sympatii niemieckich elit dla aktualnie rządzących w Polsce – stosunki polsko-niemieckie są zbyt ważne dla Europy i dla Polaków, i Niemców. W Niemczech zapomina się zbyt łatwo, że obudzić stereotypy i „upiory przeszłości” tkwiące w tych stereotypach jest bardzo łatwo, a praca nad ich anihilacją bywa bardzo ciężka i bywa liczona w latach – proszę mi wierzyć, wiem, o czym mówię!

 

„Okazuje się, że dawny «lennik» ma swoje pomysły”

Jaką rolę dla Polski widzą Niemcy?

Berlin, jak sądzę, lata temu uznał, że Polska (i nie tylko zresztą) powinna stać się „uzupełnieniem”, dodatkiem dla Niemiec i ich polityki ekonomicznej i zagranicznej, który powinien bezwzględnie wypełniać każde oczekiwanie „centrali”. Teraz nagle okazuje się, że dawny „lennik” ma swoje pomysły na rozwój i funkcjonowanie w europejskiej przestrzeni.

To w sposób wyraźny jest dla Niemiec trudne do strawienia i przyjęcia.

Problem w tym, że biorąc pod uwagę rozwój sytuacji na wschodzie, to Polska i pozostałe państwa Europy Środkowej i Wschodniej dużo lepiej i wcześniej zdiagnozowały zagrożenia narastające za wschodnią granicą Unii Europejskiej, co powinno mieć swoje skutki w generalnej linii polityki europejskiej. Czy Berlin w końcu zrozumie tę sytuację? Będę pesymistą – raczej nie, a tym samym nie uzna podmiotowości (tak jak my to rozumiemy) i prawa mniejszych państw do własnej polityki (we wszystkich wymiarach).

Czy obserwujemy właśnie katastrofę wizerunku Niemiec w Europie?

„Mocarstwo moralne” – tak od dłuższego czasu definiują swoją pozycję na europejskiej i światowej scenie politycznej Niemcy. Czy „to” określenie wytrzymuje konfrontację z egoistyczną polityką, którą uprawia kanclerz Olaf Scholz i która w sposób oczywisty szkodzi europejskiej jedności!? Pytanie jest – pozostając w zgodzie z klasyką – „tendencyjne”. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Niemcy pokazały Europie i Polsce twarz ponurego, pozbawionego skrupułów „księgowego”, który liczy tylko: „winien i ma” w swoim bilansie firmowym, nie interesując się pozostałymi udziałowcami swojego przedsięwzięcia. Pytanie jest takie: Co ostatecznie przeważy w niemieckiej polityce i jak to jest (będzie) oceniane przez sąsiadów Niemiec i ich kontrahentów politycznych? Czy dalej będą (jak za Bismarcka) prowadzić politykę „zygzakowania”, czy opowiedzą się przeciwko politycznemu pragmatyzmowi i staną po stronie rzeczywistego interesu Europy w konfrontacji z potwornym reżimem ze Wschodu?

Dzisiaj, trzeba to wyraźnie powiedzieć, z polskiego punktu widzenia polityka niemiecka jest absolutnie błędna i kompletnie dezawuująca „siłę moralną” Berlina w polityce światowej. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe