[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Nie da się już ukryć faktu, że Polska musi walczyć na DWA fronty

Dłużej już się nie daje ukryć faktu, że Polska została zmuszona prowadzić wojnę na dwa fronty.
 [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Nie da się już ukryć faktu, że Polska musi walczyć na DWA fronty

Ze wschodniej strony przeciwnikiem jest ZBiR, czyli Związek Białorusi i Rosji, którego cel, zapowiadany jako integracja gospodarcza i walutowa, przeradza się w zaborczą integrację militarną. Po zachodniej stronie nieprzyjacielem jest niemiecka Rzesza. Tak przynajmniej wynika z orzeczenia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe z dnia 31 lipca 1973 roku (sygnatura akt: 2 BvF 1/73), w którym stwierdzono, że: „Rzesza Niemiecka przetrwała klęskę 1945 roku i nie upadła ani z chwilą kapitulacji, ani wskutek sprawowania w Niemczech obcej władzy państwowej przez sojusznicze mocarstwa okupacyjne, ani później”.

 

Rzesza Niemiecka

W niemieckim porządku prawnym Federalny Trybunał Konstytucyjny jest sądem ostatniego słowa i według konstytucjonalistów jego orzeczenia nakładają rygory i tworzą ramy, których ani urzędnicy rządowi, ani politycy, ani parlament nie mogą przekroczyć. Jeżeli więc zdaniem najwyższego trybunału Rzesza Niemiecka nadal istnieje, to dla nas, Polaków, istotne jest pytanie, jakie są jej granice? Tu trybunał nie zostawia żadnych wątpliwości. W orzeczeniu z 4 maja 1955 roku jasno stwierdził, że „Republika Federalna Niemiec jest identyczna z Rzeszą Niemiecką w jej granicach z 31 grudnia 1937 roku”.

W artykule pierwszym podpisanego 7 grudnia 1970 roku w Warszawie polsko-niemieckiego układu ustalono, że „istniejąca linia graniczna… od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją – stanowi zachodnią granicę państwową” Polski. Mimo to rezolucja wszystkich frakcji Bundestagu z 17 maja 1972 roku pomija ten kluczowy element układu, stwierdzając, że zobowiązania przyjęte przez RFN nie stwarzają żadnej podstawy prawnej dla istniejącej granicy. Rezolucja nie uznaje też terytorialnego status quo, ograniczając treść układu do wyrzeczenia się siły i groźby jej użycia. Opisaną w układzie granicę uznano w rezolucji za „ważne elementy modus vivendi”, czyli tymczasową prowizorkę.

Stanowisko wszystkich partii reprezentowanych w Bundestagu „przyklepał” Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe orzeczeniem z 7 lipca 1975 roku, które wyjaśnia, że postanowienia terytorialne polsko-niemieckiego układu z 7 grudnia 1970 roku należy rozumieć nie jako uznanie granicy, ale jako zobowiązanie do wyrzeczenia się siły dla ewentualnej rewizji linii granicznej.

Konsekwencją tych dokumentów było zakwalifikowanie układu w niemieckiej doktrynie prawnej jako tak zwanego układu politycznego, czyli w praktyce niewiążącego i niezmuszającego Republiki Federalnej do zmiany swoich celów strategicznych, które dotyczą również „terenów wschodnioniemieckich po drugiej stronie Odry i Nysy”. Tak stwierdził w styczniu 1983 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Friedrich Zimmermann.

Reasumując, prawno-polityczne stanowisko Bundesrepublik: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się „tereny wschodnioniemieckie”, zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem nie stosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności.

Konstatacji tej można zarzucić, że od grudnia 1970 roku minęły dziesięciolecia, że istniejące wówczas dwa państwa niemieckie RFN i NRD zjednoczyły się, że 14 listopada 1990 roku podpisano w Warszawie traktat o potwierdzeniu granicy polsko-niemieckiej, że Polska i Niemcy należą do Unii Europejskiej, są sojusznikami w NATO itp., itd. Można. Tyle tylko, że traktat z 1990 roku powtarza niemal literalnie postanowienia układu z 1970 roku, ale nie zmienia w niczym orzeczeń Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, niemieckiej „pozycji prawnej”, doktryny i niemieckich praktyk.

 

Dźwignie

Druga wojna światowa powinna zakończyć się konferencją pokojową i podpisaniem traktatu pokojowego. Do takiej konferencji i takiego traktatu odesłała w 1945 roku kwestię granicy polsko-niemieckiej konferencja wielkich mocarstw w Poczdamie. Nigdy jej jednak nie zwołano. Niemcy są jej przeciwne i umiejętnie wyślizgują się, oferując w zamian atrapy pozorujące solidne rozwiązania traktatowe. Zapewne dlatego, że obok finalnych ustaleń granicznych kończąca wojnę konferencja pokojowa powinna rozstrzygnąć również kwestie reparacji i odszkodowań.

Zawarte w istniejących układach postanowienia o suwerenności, integralności terytorialnej, braku roszczeń, niewysuwaniu roszczeń w przyszłości oraz użyciu siły lub groźby jej użycia można w sprzyjających warunkach i okolicznościach zrelatywizować i obejść. Trzeba tylko skonstruować odpowiednie dźwignie manipulacji i nacisku. Najważniejsza przeszkoda, czyli obowiązująca w Europie od zakończenia II wojny światowej zasada poszanowania istniejących granic, została już złamana przez kolejne agresje i aneksje Rosji wraz z inwazją Ukrainy. Rosja odwołała się do użycia siły, ale można też działać inaczej. Można namówić, przekupić, skorumpować nie tylko poszczególnych polityków, ale również instytucje, organizacje pozarządowe i samorządy. Przykładów nie brakuje. Później przy ich pomocy można tworzyć odpowiednie warunki i klimat w całych społecznościach i regionach. Można skłaniać bezrobociem do emigracji i wyludniać. Można skłaniać do rezygnacji ze starej i przyjęcia nowej tożsamości przy pomocy zachęt i decyzji administracyjnych. Można w końcu propagandą głoszoną przez uległe media zohydzić pamięć i przynależność etniczną. A potem skorumpowany samorząd może ogłosić referendum i szermując prawem do samostanowienia, zdobyć mandat do przyłączenia jednej społeczności do drugiej. Nikt nie użył siły, nikt nie groził, nikt nie stawiał ultimatum, nikt nie wysuwał roszczeń. Otumanieni obywatele z własnej woli opowiedzieli się za zmianą. Postanowienia układów pozostały nietknięte.

Obserwując wydarzenia ostatnich kilku lat, taki czarny scenariusz wyłania się z mgły i nabiera konturów. Wbrew odruchowemu oporowi staje się coraz bardziej wiarygodny. Jeszcze kilkanaście miesięcy wstecz nikt by nie uwierzył, że kilkuset żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej, strażaków i policjantów wspartych przez cztery armatki wodne pokrzyżuje w „bitwie pod Kuźnicą” zakrojoną na kilka kontynentów strategiczną operację satrapów rządzących Rosją i Białorusią. Nikt nie sądził, że graniczna przepychanka pozbawiła Kreml osłony dla agresji zbrojnej na Ukrainę. Nie minął rok, a okazało się, że tak wysoka była jej ranga. Obecnie nie słychać, aby ktoś oceniał, że sponsorowanie zmiany rządu w Polsce, kary TSUE, kamienie milowe Komisji Europejskiej, fejki o rtęci w wodach Odry to narzędzia prowadzące do generalnego procesu rewizji europejskich granic, który ma zapoczątkować rezygnacja Ukrainy z terytoriów okupowanych przez Rosję, do czego prze biuro kanclerza Niemiec. Oczywiście w imię zaprzestania działań wojennych, pokoju, dobrego sąsiedztwa i rozwoju gospodarczego, czyli wartości tak gloryfikowanych i propagowanych przez Berlin.


 

POLECANE
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach Wiadomości
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach

Iran przeprowadził kolejny zmasowany atak rakietowy na Izrael. W całym kraju ogłoszono alarmy. Są ranni i zniszczone budynki w Hajfie oraz na południu.

Iga Świątek w Dzień dobry TVN. Jej słowa to duże zaskoczenie Wiadomości
Iga Świątek w "Dzień dobry TVN". Jej słowa to duże zaskoczenie

Iga Świątek nieczęsto opowiada publicznie o swoim życiu prywatnym, dlatego jej najnowsza rozmowa z Dorotą Wellman w „Dzień Dobry TVN” była dla fanów dużym zaskoczeniem. Zamiast opowiadać o rywalizacji na korcie, tenisistka zdradziła, jak spędza chwile poza zawodami i kto jest dla niej ważny poza sportem.

Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu polityka
Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu

- To byłby po prostu zamach stanu, gdyby Szymon Hołownia próbował nie odebrać przysięgi od prezydenta elekta - powiedziała Dominika Długosz.

Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu Wiadomości
Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu

Dwie osoby zostały poszkodowane w trakcie zawodów motocrossowych na torze w Gdańsku. Policja poinformowała, że kierujący quadem wypadł z trasy i uderzył w osobę stojącą poza torem.

Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym Wiadomości
Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym

Poseł Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata Ryszarda, który od ponad roku przebywa w areszcie wydobywczym. Polityk poinformował także o problemach zdrowotnych brata.

Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA Wiadomości
Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA

Studenci z Politechniki Poznańskiej zdobyli pierwsze miejsce w prestiżowym konkursie rakietowym FAR OUT 2025, który odbył się na pustyni Mojave w Kalifornii. Ich innowacyjna rakieta HEXA 5, wyposażona w autorski silnik hybrydowy Broomstick 2+, nie tylko zdeklasowała konkurencję, ale także zdobyła nagrodę za najbardziej wydajny napęd hybrydowy.

Grafzero: Porozmawiajmy o Fight Club wideo
Grafzero: Porozmawiajmy o "Fight Club"

"Fight club" Daivda Finchera to film, który po prawie 30 latach od premiery nadal wzbudza kontrowersje wśród widzów. Ostatnio, Internet oburzył komentarz pewnej studentki filmoznawstwa, która wyśmiała mężczyzn oglądających "Fight club". Czy słusznie? Grafzero vlog literacki twierdzi, że warto porozmawiać o filmie Finchera.

Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem polityka
Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem

Według prezydenta USA Donalda Trumpa, Iran i Izrael powinny zawrzeć umowę. We wpisie na platformie Truth Social przypomniał on konflikt między Indiami i Pakistanem.

 Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu z ostatniej chwili
Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu

Tegoroczny Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu miał być wyjątkowy - pełen wspomnień, kultowych utworów i wielkich nazwisk. Jednym z artystów, na którego wielu czekało, był Ryszard Rynkowski. Niestety, jego występ został odwołany. Wszystko przez wypadek samochodowy, do którego doszło w drodze na festiwal.

13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc Wiadomości
13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc

Policjanci z Blachowni (woj. śląskie) prowadzą poszukiwania 13-letniego Krzysztofa Pokory. Chłopiec wyszedł z domu w miejscowości Hutki w sobotę 14 czerwca około godziny 18:00 i do tej pory nie wrócił. Nie skontaktował się też z rodziną.

REKLAMA

[Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Nie da się już ukryć faktu, że Polska musi walczyć na DWA fronty

Dłużej już się nie daje ukryć faktu, że Polska została zmuszona prowadzić wojnę na dwa fronty.
 [Tylko u nas] Dr Rafał Brzeski: Nie da się już ukryć faktu, że Polska musi walczyć na DWA fronty

Ze wschodniej strony przeciwnikiem jest ZBiR, czyli Związek Białorusi i Rosji, którego cel, zapowiadany jako integracja gospodarcza i walutowa, przeradza się w zaborczą integrację militarną. Po zachodniej stronie nieprzyjacielem jest niemiecka Rzesza. Tak przynajmniej wynika z orzeczenia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe z dnia 31 lipca 1973 roku (sygnatura akt: 2 BvF 1/73), w którym stwierdzono, że: „Rzesza Niemiecka przetrwała klęskę 1945 roku i nie upadła ani z chwilą kapitulacji, ani wskutek sprawowania w Niemczech obcej władzy państwowej przez sojusznicze mocarstwa okupacyjne, ani później”.

 

Rzesza Niemiecka

W niemieckim porządku prawnym Federalny Trybunał Konstytucyjny jest sądem ostatniego słowa i według konstytucjonalistów jego orzeczenia nakładają rygory i tworzą ramy, których ani urzędnicy rządowi, ani politycy, ani parlament nie mogą przekroczyć. Jeżeli więc zdaniem najwyższego trybunału Rzesza Niemiecka nadal istnieje, to dla nas, Polaków, istotne jest pytanie, jakie są jej granice? Tu trybunał nie zostawia żadnych wątpliwości. W orzeczeniu z 4 maja 1955 roku jasno stwierdził, że „Republika Federalna Niemiec jest identyczna z Rzeszą Niemiecką w jej granicach z 31 grudnia 1937 roku”.

W artykule pierwszym podpisanego 7 grudnia 1970 roku w Warszawie polsko-niemieckiego układu ustalono, że „istniejąca linia graniczna… od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją – stanowi zachodnią granicę państwową” Polski. Mimo to rezolucja wszystkich frakcji Bundestagu z 17 maja 1972 roku pomija ten kluczowy element układu, stwierdzając, że zobowiązania przyjęte przez RFN nie stwarzają żadnej podstawy prawnej dla istniejącej granicy. Rezolucja nie uznaje też terytorialnego status quo, ograniczając treść układu do wyrzeczenia się siły i groźby jej użycia. Opisaną w układzie granicę uznano w rezolucji za „ważne elementy modus vivendi”, czyli tymczasową prowizorkę.

Stanowisko wszystkich partii reprezentowanych w Bundestagu „przyklepał” Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe orzeczeniem z 7 lipca 1975 roku, które wyjaśnia, że postanowienia terytorialne polsko-niemieckiego układu z 7 grudnia 1970 roku należy rozumieć nie jako uznanie granicy, ale jako zobowiązanie do wyrzeczenia się siły dla ewentualnej rewizji linii granicznej.

Konsekwencją tych dokumentów było zakwalifikowanie układu w niemieckiej doktrynie prawnej jako tak zwanego układu politycznego, czyli w praktyce niewiążącego i niezmuszającego Republiki Federalnej do zmiany swoich celów strategicznych, które dotyczą również „terenów wschodnioniemieckich po drugiej stronie Odry i Nysy”. Tak stwierdził w styczniu 1983 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Friedrich Zimmermann.

Reasumując, prawno-polityczne stanowisko Bundesrepublik: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się „tereny wschodnioniemieckie”, zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem nie stosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności.

Konstatacji tej można zarzucić, że od grudnia 1970 roku minęły dziesięciolecia, że istniejące wówczas dwa państwa niemieckie RFN i NRD zjednoczyły się, że 14 listopada 1990 roku podpisano w Warszawie traktat o potwierdzeniu granicy polsko-niemieckiej, że Polska i Niemcy należą do Unii Europejskiej, są sojusznikami w NATO itp., itd. Można. Tyle tylko, że traktat z 1990 roku powtarza niemal literalnie postanowienia układu z 1970 roku, ale nie zmienia w niczym orzeczeń Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, niemieckiej „pozycji prawnej”, doktryny i niemieckich praktyk.

 

Dźwignie

Druga wojna światowa powinna zakończyć się konferencją pokojową i podpisaniem traktatu pokojowego. Do takiej konferencji i takiego traktatu odesłała w 1945 roku kwestię granicy polsko-niemieckiej konferencja wielkich mocarstw w Poczdamie. Nigdy jej jednak nie zwołano. Niemcy są jej przeciwne i umiejętnie wyślizgują się, oferując w zamian atrapy pozorujące solidne rozwiązania traktatowe. Zapewne dlatego, że obok finalnych ustaleń granicznych kończąca wojnę konferencja pokojowa powinna rozstrzygnąć również kwestie reparacji i odszkodowań.

Zawarte w istniejących układach postanowienia o suwerenności, integralności terytorialnej, braku roszczeń, niewysuwaniu roszczeń w przyszłości oraz użyciu siły lub groźby jej użycia można w sprzyjających warunkach i okolicznościach zrelatywizować i obejść. Trzeba tylko skonstruować odpowiednie dźwignie manipulacji i nacisku. Najważniejsza przeszkoda, czyli obowiązująca w Europie od zakończenia II wojny światowej zasada poszanowania istniejących granic, została już złamana przez kolejne agresje i aneksje Rosji wraz z inwazją Ukrainy. Rosja odwołała się do użycia siły, ale można też działać inaczej. Można namówić, przekupić, skorumpować nie tylko poszczególnych polityków, ale również instytucje, organizacje pozarządowe i samorządy. Przykładów nie brakuje. Później przy ich pomocy można tworzyć odpowiednie warunki i klimat w całych społecznościach i regionach. Można skłaniać bezrobociem do emigracji i wyludniać. Można skłaniać do rezygnacji ze starej i przyjęcia nowej tożsamości przy pomocy zachęt i decyzji administracyjnych. Można w końcu propagandą głoszoną przez uległe media zohydzić pamięć i przynależność etniczną. A potem skorumpowany samorząd może ogłosić referendum i szermując prawem do samostanowienia, zdobyć mandat do przyłączenia jednej społeczności do drugiej. Nikt nie użył siły, nikt nie groził, nikt nie stawiał ultimatum, nikt nie wysuwał roszczeń. Otumanieni obywatele z własnej woli opowiedzieli się za zmianą. Postanowienia układów pozostały nietknięte.

Obserwując wydarzenia ostatnich kilku lat, taki czarny scenariusz wyłania się z mgły i nabiera konturów. Wbrew odruchowemu oporowi staje się coraz bardziej wiarygodny. Jeszcze kilkanaście miesięcy wstecz nikt by nie uwierzył, że kilkuset żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej, strażaków i policjantów wspartych przez cztery armatki wodne pokrzyżuje w „bitwie pod Kuźnicą” zakrojoną na kilka kontynentów strategiczną operację satrapów rządzących Rosją i Białorusią. Nikt nie sądził, że graniczna przepychanka pozbawiła Kreml osłony dla agresji zbrojnej na Ukrainę. Nie minął rok, a okazało się, że tak wysoka była jej ranga. Obecnie nie słychać, aby ktoś oceniał, że sponsorowanie zmiany rządu w Polsce, kary TSUE, kamienie milowe Komisji Europejskiej, fejki o rtęci w wodach Odry to narzędzia prowadzące do generalnego procesu rewizji europejskich granic, który ma zapoczątkować rezygnacja Ukrainy z terytoriów okupowanych przez Rosję, do czego prze biuro kanclerza Niemiec. Oczywiście w imię zaprzestania działań wojennych, pokoju, dobrego sąsiedztwa i rozwoju gospodarczego, czyli wartości tak gloryfikowanych i propagowanych przez Berlin.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe