[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Jak może wyglądać Nowa Europa? Dorośnijmy do roli lidera

W końcu maja 2022 roku opublikowałem na tych łamach tekst „Polskie plany dla Europy”. Zawarłem w nich szereg refleksji związanych z nasilającym się procesem autodestrukcji Unii Europejskiej w obecnym kształcie. Wskazałem również, jakie – wyjściowo – powinny być polskie propozycje dla krajów UE na obecnym etapie.
Europa [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Jak może wyglądać Nowa Europa? Dorośnijmy do roli lidera
Europa / Pixabay.com

Wydarzenia ostatnich tygodni wynikające z prowokacyjnych działań Komisji Europejskiej powodują, iż konieczność szerszej aktywności Polski jest już palącą potrzebą. W moich wpisach na Facebooku skoncentrowałem się na wskazaniu tych elementów, które związane głownie z działaniami w wymiarze wewnętrznym, zwłaszcza w obszarze ekonomicznym. Są one podstawą do ugruntowania silnej pozycji Polski – pozycji, którą zawdzięczamy naszej roli w działaniach wokół wojny rosyjsko – ukraińskiej. Potrzeba jednak również owego „planu dla Europy”.

 

Dorośnijmy do roli lidera

We wspomnianym wpisie zasygnalizowałem, iż punktem wyjścia do naszych działań musi być dorośnięcie do roli europejskiego lidera. To wbrew pozorom może być jeden z najważniejszych problemów, bo mamy tu dwa ograniczenia. 

Pierwsze jest takie, że w naszym myśleniu dominuje strategia defensywna. Koncentrujemy się na tym, jak się bronić przed atakami Brukseli albo jak blokować wychodzące stamtąd inicjatywy. Tymczasem istotą naszej postawy powinny być maksymalnie ofensywne działania, ukierunkowane w każdej sytuacji na uzyskiwanie pozytywnych celów. Musimy za wszelką cenę uniknąć opinii, że celem naszego działania jest destrukcja Unii. Destruują ją inni, a my chcemy ratować z niej to co jest najlepsze.

Musimy także – to kwestia druga – wyleczyć się z kompleksów. Nie możemy toczyć tej walki z poczuciem niższości wobec „starych Europejczyków”.  To niestety ciągle pojawia się w polskim myśleniu, a przecież – nie sięgając już dalej w historię – choćby wszystko to, co wydarzyło się od grudnia 2021 roku daje nam dzisiaj potężny mandat do mówienia z pozycji mentora. Musimy mieć poczucie własnej wartości.

 

Powrót do Maastricht

Podniosłem też w majowym tekście, iż istotą naszej propozycji powinno być forsowanie koncepcji „Europy wielu kręgów integracyjnych”. Celem takiego projektu, byłoby co do zasady, osłabienie centralizacyjnej i federalizacyjnej presji ze strony rady komisarzy ludowych oraz trybunału ludowego Lenaertsa. Spróbujmy zastanowić się nad tym, jak mogłoby to wyglądać.

W pierwszym rzędzie stwierdzić należy, iż świadomość potrzeby takiego „osłabienia władzy Brukseli”, jest co najmniej równa, a może i większa niż presja federalistów, którzy chcą ciągle „więcej Unii w Unii”. Kolejne kompromitacje rady komisarzy ludowych w ostatnich latach i uzurpacje trybunału Lenaertsa budzą coraz szerszy opór i trzeba formułować alternatywę dla tych działań. 

Narzędziem do tego – to po drugie – powinno stać się odejście od ustaleń traktatowych z Amsterdamu (1997) i Lizbony (2007). Nie ulega dzisiaj najmniejszej wątpliwości, że wszystkie najbardziej negatywne procesy w Unii Europejskiej, a w ślad za tym jej wewnętrzny paraliż i erozja pozycji międzynarodowej, są konsekwencją stypulacji zawartych w tych traktatach. Przypomnijmy o co tam chodziło.
Traktat amsterdamski otworzył proces znaczącego wzmocnienia pozycji komisji, parlamentu i trybunału, kreował funkcję „ministra spraw zagranicznych”, proklamował jako obowiązującą linię ideologiczną politykę gender equality (wtedy jeszcze w wersji soft, czyli równouprawnienia kobiet), wprowadzał tzw. „wspólne strategie” jako narzędzia podporządkowywania polityk krajowych „polityce wspólnotowej”, wreszcie – w celu ingerowania w sytuację wewnętrzną w Austrii - wprowadzenie pierwszych mechanizmów do „karania” niewłaściwych wyborów dokonywanych w poszczególnych krajach przez społeczeństwa. Jedynym, pozytywnym z perspektywy czasu dorobkiem Amsterdamu, było usankcjonowanie strefy Schengen, co pozwoliło na radykalne uproszczenie przemieszczania się Europejczyków między krajami.
Historia Lizbony jest jak sądzę, ciągle świeżo w naszej pamięci – głównym jej „dorobkiem” było oprócz przyjęcia będącej dziś wielkim ciężarem całej Unii Karty Praw Podstawowych, zmienionych reguł głosowania w Radzie Europejskiej.

Odrzucenie tych traktatów cofałoby nas do sytuacji prawnej wytworzonej w traktacie z Maastricht. To ważne, bowiem to na mocy jego postanowień doprowadzono do kreacji z dniem 1 stycznia 1999 wspólnej waluty Euro. Dla wielu krajów członkowskich, tkwienie w strefie Euro jest dzisiaj ciągle wartością, więc nie ma potrzeby tworzenia tutaj zbyt wielu niepotrzebnych wahań. Tym bardziej, że pozostajemy poza tym mechanizmem.

Maastricht kreowało również Unię Gospodarczą i Walutową w oparciu o dotychczas istniejące Wspólnoty Europejskie. Z naszej perspektywy i dla naszych interesów ekonomicznych – przynajmniej na tym etapie – jest to rozwiązanie korzystne, więc i w tym wypadku nie mamy powodów, aby negować postanowienia z Maastricht.

Co ważne, i Amsterdam i Lizbona były traktatami wymuszanymi już przez Niemców, którzy konsumując efekty zjednoczenia, rozpoczynali swoją grę o pozycję imperialną. I właśnie dzisiaj wszyscy mogą oglądać skutki ówczesnej uległości wobec Niemiec, które zarzekały się, że ani im w głowie jakiekolwiek dyktaty względem innych państw. Dlatego nasz postulat powrotu do Maastricht, powinien być dobrze odbierany wśród większości krajów Unii.

Powinien on być również uzupełniony postulatem, że cofamy się do stanu sprzed 1997 roku po to, aby na nowo przemyśleć jak kształtować Unię. Wtedy bowiem, w 1997 roku „krojono” tę Unię w taki sposób, aby w kontekście planowanego już jej rozszerzenia, zapewnić po tym poszerzeniu faktyczną dominację „starej Unii”, a w praktyce Niemiec i Francji. Wtedy jednak Europa środkowo – wschodnia była „ubogim krewnym”, a dzisiaj sytuacja ta wygląda już zupełnie inaczej. Jej siła uzasadnia inne rozwiązania.
Takie postawienie sprawy, uzupełnione o konieczność przemyślenia sposobów rozwiązania strukturalnych problemów krajów południa Europy (Grecja, Cypr, Włochy, Hiszpania i Portugalia), powinno nam zapewnić ich zainteresowanie renegocjacją podstawy traktatowej. 

 

Potencjalni sojusznicy

Wreszcie pamiętać należy, że Amsterdam był również swoistym dyktatem wobec Szwecji, Finlandii i Norwegii, które musiały decydować się na daleko idące wyrzeczenia i ograniczenia. Ostatecznie Norwegia odrzuciła akcesję do Unii, a Szwecja i Finlandia, wraz z będącą w podobnej pozycji Danią, do dziś kontestują różne projekty centralizacyjne. Wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO zasadniczo zmienia jednak pozycję Nordyków i powinniśmy także uwzględnić fakt, że tam również jest sporu potencjał dystansu do uzurpacji niemiecko – francuskich.

Jest więc w ten sposób zarysowany spory potencjał zmiany, bowiem zarysowany krąg państw może tworzyć dominujące w głosowaniach pozytywnych większości. Oczywiście aby zmaterializować to przedsięwzięcie, konieczne jest prowadzenie bardzo aktywnych działań dyplomatycznych, ale również twórcze prezentowanie pozytywnych rozwiązań w przypadku powrotu do Maastricht. Nie jest to wbrew pozorom jakieś bardzo skomplikowane zadanie, ale wymaga szybkich działań. Zwłaszcza koncepcja owych różnych kręgów integracyjnych, mogłaby spotkać się z dużym zainteresowaniem wymienionych grup państw. Trzeba tutaj dobrze oszacować interesy poszczególnych krajów i możliwe korzyści, jakie mogłyby czerpać z takiej kooperacji. I co ważne, straszący budową „Europy dwóch prędkości|" neobolszewiccy federaliści, nie mogliby w żaden sposób kwestionować takich propozycji.

 

Powrót do "lepszych czasów"

Realizacja takiego planu przywróciłaby taki stan Unii/Wspólnot, kiedy odnosiła ona największe sukcesy i miała odczuwalne przez Europejczyków, wielkie osiągnięcia. To właśnie trzeba w tej grze przypominać.
Trzeba też pamiętać, że taki polski „plan ratowania Europy”, ma olbrzymie znaczenie z punktu widzenia sytuacji wewnętrznej. Władze polskie nie mogą bowiem jawić się wobec polskiej opinii publicznej jako destruktorzy Unii czy też ci którzy dążą do obsesyjnie eksponowanego Polexitu. Zarysowany projekt „ratowania Unii” będzie mógł być przeciwstawiony jedynemu programowi jaki ma totalna opozycja – tkwieniu w Unii w pozycji wasala, wykonującego polecenia Brukseli i Berlina.
Jest o co walczyć, bo w grze jest niepodległość i suwerenność Rzeczypospolitej.
 


 

POLECANE
Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać? Wiadomości
Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać?

Coraz więcej Polaków otrzymuje połączenia z nieznanych, zagranicznych numerów – najczęściej z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii. Choć na pierwszy rzut oka mogą wyglądać jak oferta pracy lub kontakt od znajomego, to w rzeczywistości mamy do czynienia z próbą oszustwa.

Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną z ostatniej chwili
Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną

Ministerstwo klimatu i środowiska tworzy serwis poświęcony walce z dezinformacją klimatyczną – poinformowała we wtorek minister Paulina Hennig-Kloska. Zjawisko dezinformacji klimatycznej było jednym z tematów nieformalnego spotkania ministrów środowiska i klimatu w Warszawie.

To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii tylko u nas
To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii

Od 12 godzin pod pełną parą pracuja hiszpańscy śledczy i analitycy rynku energii, aby ustalić, co było faktycznym powodem pierwszego tak dużego w Europie blackoutu. Wstępnie wykluczono atak terrorystyczny. Niemal na pewno nie był to sabotaż pracownika lub pracowników spółek energetycznych. Czy za problemem stoi miks energetyczny kraju Cervantesa? Liczby i eksperci sugerują, że to najbardziej prawdopodobne.

Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz tylko u nas
Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz

To nie strachy na Lachy, ale bardzo realny scenariusz. Wojnę z NATO – zapewne początkowo na jak najniższym poziomie eskalacji, by dać pretekst USA i „starej Europie” do wstrzymania się od pełnej odpowiedzi – Rosja rozpocznie nad Bałtykiem.

Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy z ostatniej chwili
Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy

W rozmowie z RatujŻycie.pl siostra zatrzymanego ks. Grzegorza opisała, w jaki sposób jej brat został zatrzymany przez służby w związku z mailem, jakiego wysłał do dr Gizeli Jagielskiej.

Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie

Popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki stwierdził we wtorek w Nowej Dębie, że Polska potrzebuje zwierzchnika sił zbrojnych, "który będzie stabilny emocjonalnie i stabilny pod względem swoich poglądów". Wskazał, że chodzi o osobę, która m.in. zadba o nasz sojusz z USA i o pozycję Polski w NATO.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego z ostatniej chwili
Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego

Zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego ws. bezpieczeństwa energetycznego Polski zapowiedział prezydent Andrzej Duda po spotkaniu liderów Trójmorza. Jak powiedział, wydarzenia w Hiszpanii i Portugalii to "sygnał alarmowy", aby zadbać o stan sieci energetycznych regionu.

Dariusz Matecki wskazuje: Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw polityka
Dariusz Matecki wskazuje: "Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw"

"Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw wyborczych" – pisze na platformie X poseł PiS Dariusz Matecki o parlamentarzyście PO Sławomirze Nitrasie. W opublikowanym komentarzu Matecki opisał sytuację z 2006 roku, gdy Nitras był szefem sztabu wyborczego kandydata PO Piotr Krzystka na prezydenta Szczecina.

Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie z ostatniej chwili
Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie

Inwazyjne mrówki Tapinoma magnum niszczą infrastrukturę w Niemczech i powodują przerwy w prądzie – informuje Frankfurter Rundschau.

Masowe wydalenia z Niemiec do Polski. Dziennikarka publikuje niemiecką kronikę policyjną z ostatniej chwili
"Masowe wydalenia z Niemiec do Polski". Dziennikarka publikuje niemiecką kronikę policyjną

"Masowe wydalenia z Niemiec do Polski" - alarmuje dziennikarka Tysol.pl Aleksandra Fedorska, publikując kronikę policyjną Pasewalk – niemieckiego miasta w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie – z 29 kwietnia.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Jak może wyglądać Nowa Europa? Dorośnijmy do roli lidera

W końcu maja 2022 roku opublikowałem na tych łamach tekst „Polskie plany dla Europy”. Zawarłem w nich szereg refleksji związanych z nasilającym się procesem autodestrukcji Unii Europejskiej w obecnym kształcie. Wskazałem również, jakie – wyjściowo – powinny być polskie propozycje dla krajów UE na obecnym etapie.
Europa [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Jak może wyglądać Nowa Europa? Dorośnijmy do roli lidera
Europa / Pixabay.com

Wydarzenia ostatnich tygodni wynikające z prowokacyjnych działań Komisji Europejskiej powodują, iż konieczność szerszej aktywności Polski jest już palącą potrzebą. W moich wpisach na Facebooku skoncentrowałem się na wskazaniu tych elementów, które związane głownie z działaniami w wymiarze wewnętrznym, zwłaszcza w obszarze ekonomicznym. Są one podstawą do ugruntowania silnej pozycji Polski – pozycji, którą zawdzięczamy naszej roli w działaniach wokół wojny rosyjsko – ukraińskiej. Potrzeba jednak również owego „planu dla Europy”.

 

Dorośnijmy do roli lidera

We wspomnianym wpisie zasygnalizowałem, iż punktem wyjścia do naszych działań musi być dorośnięcie do roli europejskiego lidera. To wbrew pozorom może być jeden z najważniejszych problemów, bo mamy tu dwa ograniczenia. 

Pierwsze jest takie, że w naszym myśleniu dominuje strategia defensywna. Koncentrujemy się na tym, jak się bronić przed atakami Brukseli albo jak blokować wychodzące stamtąd inicjatywy. Tymczasem istotą naszej postawy powinny być maksymalnie ofensywne działania, ukierunkowane w każdej sytuacji na uzyskiwanie pozytywnych celów. Musimy za wszelką cenę uniknąć opinii, że celem naszego działania jest destrukcja Unii. Destruują ją inni, a my chcemy ratować z niej to co jest najlepsze.

Musimy także – to kwestia druga – wyleczyć się z kompleksów. Nie możemy toczyć tej walki z poczuciem niższości wobec „starych Europejczyków”.  To niestety ciągle pojawia się w polskim myśleniu, a przecież – nie sięgając już dalej w historię – choćby wszystko to, co wydarzyło się od grudnia 2021 roku daje nam dzisiaj potężny mandat do mówienia z pozycji mentora. Musimy mieć poczucie własnej wartości.

 

Powrót do Maastricht

Podniosłem też w majowym tekście, iż istotą naszej propozycji powinno być forsowanie koncepcji „Europy wielu kręgów integracyjnych”. Celem takiego projektu, byłoby co do zasady, osłabienie centralizacyjnej i federalizacyjnej presji ze strony rady komisarzy ludowych oraz trybunału ludowego Lenaertsa. Spróbujmy zastanowić się nad tym, jak mogłoby to wyglądać.

W pierwszym rzędzie stwierdzić należy, iż świadomość potrzeby takiego „osłabienia władzy Brukseli”, jest co najmniej równa, a może i większa niż presja federalistów, którzy chcą ciągle „więcej Unii w Unii”. Kolejne kompromitacje rady komisarzy ludowych w ostatnich latach i uzurpacje trybunału Lenaertsa budzą coraz szerszy opór i trzeba formułować alternatywę dla tych działań. 

Narzędziem do tego – to po drugie – powinno stać się odejście od ustaleń traktatowych z Amsterdamu (1997) i Lizbony (2007). Nie ulega dzisiaj najmniejszej wątpliwości, że wszystkie najbardziej negatywne procesy w Unii Europejskiej, a w ślad za tym jej wewnętrzny paraliż i erozja pozycji międzynarodowej, są konsekwencją stypulacji zawartych w tych traktatach. Przypomnijmy o co tam chodziło.
Traktat amsterdamski otworzył proces znaczącego wzmocnienia pozycji komisji, parlamentu i trybunału, kreował funkcję „ministra spraw zagranicznych”, proklamował jako obowiązującą linię ideologiczną politykę gender equality (wtedy jeszcze w wersji soft, czyli równouprawnienia kobiet), wprowadzał tzw. „wspólne strategie” jako narzędzia podporządkowywania polityk krajowych „polityce wspólnotowej”, wreszcie – w celu ingerowania w sytuację wewnętrzną w Austrii - wprowadzenie pierwszych mechanizmów do „karania” niewłaściwych wyborów dokonywanych w poszczególnych krajach przez społeczeństwa. Jedynym, pozytywnym z perspektywy czasu dorobkiem Amsterdamu, było usankcjonowanie strefy Schengen, co pozwoliło na radykalne uproszczenie przemieszczania się Europejczyków między krajami.
Historia Lizbony jest jak sądzę, ciągle świeżo w naszej pamięci – głównym jej „dorobkiem” było oprócz przyjęcia będącej dziś wielkim ciężarem całej Unii Karty Praw Podstawowych, zmienionych reguł głosowania w Radzie Europejskiej.

Odrzucenie tych traktatów cofałoby nas do sytuacji prawnej wytworzonej w traktacie z Maastricht. To ważne, bowiem to na mocy jego postanowień doprowadzono do kreacji z dniem 1 stycznia 1999 wspólnej waluty Euro. Dla wielu krajów członkowskich, tkwienie w strefie Euro jest dzisiaj ciągle wartością, więc nie ma potrzeby tworzenia tutaj zbyt wielu niepotrzebnych wahań. Tym bardziej, że pozostajemy poza tym mechanizmem.

Maastricht kreowało również Unię Gospodarczą i Walutową w oparciu o dotychczas istniejące Wspólnoty Europejskie. Z naszej perspektywy i dla naszych interesów ekonomicznych – przynajmniej na tym etapie – jest to rozwiązanie korzystne, więc i w tym wypadku nie mamy powodów, aby negować postanowienia z Maastricht.

Co ważne, i Amsterdam i Lizbona były traktatami wymuszanymi już przez Niemców, którzy konsumując efekty zjednoczenia, rozpoczynali swoją grę o pozycję imperialną. I właśnie dzisiaj wszyscy mogą oglądać skutki ówczesnej uległości wobec Niemiec, które zarzekały się, że ani im w głowie jakiekolwiek dyktaty względem innych państw. Dlatego nasz postulat powrotu do Maastricht, powinien być dobrze odbierany wśród większości krajów Unii.

Powinien on być również uzupełniony postulatem, że cofamy się do stanu sprzed 1997 roku po to, aby na nowo przemyśleć jak kształtować Unię. Wtedy bowiem, w 1997 roku „krojono” tę Unię w taki sposób, aby w kontekście planowanego już jej rozszerzenia, zapewnić po tym poszerzeniu faktyczną dominację „starej Unii”, a w praktyce Niemiec i Francji. Wtedy jednak Europa środkowo – wschodnia była „ubogim krewnym”, a dzisiaj sytuacja ta wygląda już zupełnie inaczej. Jej siła uzasadnia inne rozwiązania.
Takie postawienie sprawy, uzupełnione o konieczność przemyślenia sposobów rozwiązania strukturalnych problemów krajów południa Europy (Grecja, Cypr, Włochy, Hiszpania i Portugalia), powinno nam zapewnić ich zainteresowanie renegocjacją podstawy traktatowej. 

 

Potencjalni sojusznicy

Wreszcie pamiętać należy, że Amsterdam był również swoistym dyktatem wobec Szwecji, Finlandii i Norwegii, które musiały decydować się na daleko idące wyrzeczenia i ograniczenia. Ostatecznie Norwegia odrzuciła akcesję do Unii, a Szwecja i Finlandia, wraz z będącą w podobnej pozycji Danią, do dziś kontestują różne projekty centralizacyjne. Wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO zasadniczo zmienia jednak pozycję Nordyków i powinniśmy także uwzględnić fakt, że tam również jest sporu potencjał dystansu do uzurpacji niemiecko – francuskich.

Jest więc w ten sposób zarysowany spory potencjał zmiany, bowiem zarysowany krąg państw może tworzyć dominujące w głosowaniach pozytywnych większości. Oczywiście aby zmaterializować to przedsięwzięcie, konieczne jest prowadzenie bardzo aktywnych działań dyplomatycznych, ale również twórcze prezentowanie pozytywnych rozwiązań w przypadku powrotu do Maastricht. Nie jest to wbrew pozorom jakieś bardzo skomplikowane zadanie, ale wymaga szybkich działań. Zwłaszcza koncepcja owych różnych kręgów integracyjnych, mogłaby spotkać się z dużym zainteresowaniem wymienionych grup państw. Trzeba tutaj dobrze oszacować interesy poszczególnych krajów i możliwe korzyści, jakie mogłyby czerpać z takiej kooperacji. I co ważne, straszący budową „Europy dwóch prędkości|" neobolszewiccy federaliści, nie mogliby w żaden sposób kwestionować takich propozycji.

 

Powrót do "lepszych czasów"

Realizacja takiego planu przywróciłaby taki stan Unii/Wspólnot, kiedy odnosiła ona największe sukcesy i miała odczuwalne przez Europejczyków, wielkie osiągnięcia. To właśnie trzeba w tej grze przypominać.
Trzeba też pamiętać, że taki polski „plan ratowania Europy”, ma olbrzymie znaczenie z punktu widzenia sytuacji wewnętrznej. Władze polskie nie mogą bowiem jawić się wobec polskiej opinii publicznej jako destruktorzy Unii czy też ci którzy dążą do obsesyjnie eksponowanego Polexitu. Zarysowany projekt „ratowania Unii” będzie mógł być przeciwstawiony jedynemu programowi jaki ma totalna opozycja – tkwieniu w Unii w pozycji wasala, wykonującego polecenia Brukseli i Berlina.
Jest o co walczyć, bo w grze jest niepodległość i suwerenność Rzeczypospolitej.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe