Wyciągają wnioski. Bliski sojusznik Moskwy chce zacieśnienia relacji z Zachodem

Kazachstan ku Zachodowi i budowie obronności?
Władze Kazachstanu podjęły bardzo ważną decyzję, która może rzutować na przyszłość tego państwa. Nur-Sułtan zwiększa wydatki na obronność. Powodem takiej postawy ma być agresywna w ostatnim czasie polityka Rosji, która pod koniec lutego bieżącego roku rozpoczęła konflikt na terytorium Ukrainy.
Od dłuższego czasu widać, że Rosja i Kazachstan zaczynają nadawać na zupełnie innych falach. Kazachowie postanowili zachować neutralność w stosunku do wojny na Ukrainie, respektować zachodnie sankcje względem Moskwy oraz zwiększyć dostawy ropy na Stary Kontynent.
– Relacje są stabilne, ale tylko na zewnątrz. Elity polityczne utrzymują iluzję, że oba państwa są strategicznymi sojusznikami, jednak wypowiedzi prezydenta Kazachstanu Kasyma-Żomarta Tokajewa na Forum Ekonomicznym w Petersburgu o niechęci do uznania niepodległości Doniecka i Ługańska dowodzą, że po dawnej przyjaźni nie ma już śladu – mówi o2.pl Galija Ibragimowa, niezależna rosyjska politolog i badacz przestrzeni postsowieckiej.
W dodatku Kazachstan ma zamiar zainwestować w swoją obronność. Do realizacji tego celu ma przeznaczyć 918 milionów dolarów. Powodem ma być agresywna postawa Rosji.
– Nie sądzę, by Rosja miała dziś potencjał, żeby otwierać kolejny front, nie wierzę w rosyjską inwazję. Tokajew o tym wie i dlatego próbuje dystansować się od Moskwy. Kazachstan zawsze umiejętnie balansował między Zachodem, Rosją a Chinami i uważam, że będzie to robił nadal, budując poprawne relacje ze wszystkimi. Stąd zwiększenie budżetu obronnego, poszukiwanie nowych sojuszników, a także umowy z Turcją o rozpoczęciu wspólnej produkcji dronów Bayraktar – mówi Ibragimowa.
Zdaniem politolog Rosja mogłaby „uspokoić” Kazachstan, gdyby wojna na Ukrainie była wygrana.
– Gdyby Rosja wygrała wojnę w Ukrainie, to z Kazachstanem pewnie też chcieliby zrobić „porządek”. Pytanie tylko, czy rosyjscy politycy nie wspierają teraz przeciwników Tokajewa, czyli ludzi z klanu Nazarbajewa. To właśnie najprawdopodobniej oni w styczniu, wykorzystując kryzys energetyczny, uderzali w obecnego prezydenta – mówi dr Sadłowski.