[Tylko u nas] Prof. David Engels: Polska może zostać sama na placu boju?
Polska jest jednym z najlepszych tego przykładów, wziąwszy pod uwagę, jak polskie dążenia do samodzielnego kształtowania swej przestrzeni geograficznej oraz polityki wewnętrznej były wielokrotnie zakłócane przez napastliwych sąsiadów ze wschodu i zachodu, a heroicznej walce polskich patriotów regularnie stawała na przeszkodzie zdrada nie tylko ze strony opozycji wewnętrznej, ale także zewnętrznych aliansów - począwszy od rzekomych wspomożycieli powstań narodowych XIX wieku, przez aliantów w obu wojnach światowych, po obecną Unię Europejską.
Geopolityczna okazja
Czy rosyjska inwazja na Ukrainie stanie się wreszcie tak długo wyczekiwaną okazją do wyrwania się z tego zaklętego koła? A może polski entuzjazm dla sprawy ukraińskiej po raz kolejny doprowadzi do gorzkich rozczarowań? Istnieją już przesłanki dla obu tych możliwości.
Marzenie o odnowionej ścisłej współpracy na obszarze pomiędzy państwami bałtyckimi a Morzem Czarnym, a tym samym o utworzeniu nowego geopolitycznego centrum między Moskwą a Berlinem, wydaje się obecnie bardziej możliwe niż kiedykolwiek od XVIII wieku, oczywiście o ile Ukraina odniesie sukces i uda jej się obronić i zachować jako tako terytorialną i polityczną autonomię. A wziąwszy pod uwagę, z jak małym entuzjazmem Paryż i Berlin włączyły się do walki o niepodległość Kijowa, szansa na to, iż Waszyngton i Londyn nie będą takiemu projektowi niechętne (choćby tylko z powodów czysto egoistycznych i oczywiście z ukrytym motywem, że ten nowy europejski geopolityczny podmiot uda im się przeciągnąć na swoją stronę) wydaje się być tym bardziej realistyczna.
Inne możliwości
Ale są też inne możliwości. Jak wielkie jest niebezpieczeństwo, że tym tak wzniosłym planom staną na przeszkodzie właśni zachodni „sojusznicy”, widać wyraźnie choćby po tym, jak Bruksela systematyczne zaostrza unijne sankcje wobec Warszawy (Polska otrzymywała dotąd wręcz śmieszną pomoc w związku z przyjęciem na stałe lub przejściowo prawie 3 mln uchodźców wojennych), ale także dwulicowość Niemiec, które z zimną krwią odmawiają dotrzymania obietnicy wsparcia Warszawy, jeśli ta dostarczy ciężką broń na Ukrainę. Jednakże czystą naiwnością może się również okazać nazbyt duże zaufanie pokładane w USA, bowiem w sytuacji, gdyby Chiny w którymś momencie włączyły się do wojny po stronie Rosji lub gdyby chodziło o to, aby doprowadzić do korzystnej zmiany reżimu w Moskwie, Waszyngton mógłby się szybko zmęczyć swoim niezbyt kochanym (z powodów ideologicznych) sojusznikiem w Warszawie.
Zresztą również sami Ukraińcy, mając do wyboru dzielenie z Polską owej niewdzięcznej roli konserwatywnego rozrabiaki na kontynencie lub uzyskanie bezpośredniego dostępu do unijnych fruktów w zamian za ideowe powiązania Kijowa z Brukselą, mogliby wybrać to drugie, zaś to obecne «powinowactwo z wyboru» z Polską mogłoby zostać szybko i łatwo zapomniane. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek, Polska, jako to ostatnie duże państwo w Europie rządzone przez konserwatystów, musi działać niezwykle ostrożnie, aby nie przeciągnąć struny...
[z niemieckiego tłumaczył Marian Panic]