[Tylko u nas] Marcin Bąk: Na wojnie ważne jest jedzenie!

Już trzeci miesiąc trwa walka obronna Ukrainy przeciwko rosyjskiej inwazji. Analitycy uważnie przyglądają się różnym aspektom militarnym, skuteczności działania obu armii, obsłudze broni, rodzajom sprzętu pancernego. Warto przyjrzeć się mniej eksponowanemu a ważnemu komponentowi wojny – wojskowej kuchni.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Na wojnie ważne jest jedzenie!
/ pixabay.com/JerOme82

Napoleonowi przypisuje się powiedzenie, że jeden dobry żołnierz jest wart więcej niż dziesięciu złych a to dlatego, że zjada tylko jeden obiad dziennie, zamiast dziesięciu. Cesarz Francuzów znał wojnę od każdej strony i doskonale wiedział, jak istotną rolę odgrywa wyżywienie armii. Zmieniają się technologie wojenne, miejsce mieczy i łuków zajmują samosterujące rakiety ale ludzie toczący walkę mają takie same potrzeby jeśli chodzi o żywność. Tutaj nic się nie zmieniło i zapewne prędko nie zmieni.

Amerykanie mogli się o tym przekonać bardzo dokładnie na swojej własnej ziemi podczas trwającej kilka lat Wojny Secesyjnej. Bitna, dobrze dowodzona ale wiecznie niedożywiona armia Konfederacji mogła wygrywać kolejne bitwy lecz wojnę ostatecznie przegrała. W odróżnieniu od Konfederatów żołnierze Unii byli stale zaopatrywani w żywność, gdy istniała taka możliwość – świeżą a przynajmniej  konserwowaną. Nie było to może najsmaczniejsze jedzenie ale unioniści nie chodzili głodni. Od tamtej pory armia amerykańska przykłada wielką wagę do sprawnego działania służb kwatermistrzowskich, dbających między innymi o to, by żołnierze nawet na pierwszej linii dostawali w miarę możliwości ciepłe posiłki. Gdy jest to niewykonalne Amerykanie mają do dyspozycji ciekawie skomponowane, smaczne indywidualne racje żywnościowe. Takie podejście do wojowania sprawdzało się dobrze między innymi podczas walk z Japończykami na Pacyfiku. Z jednej strony mieliśmy tam fanatyczną lecz zagłodzoną armię Cesarstwa a z drugiej racjonalnie walczącego w dzień i wypoczywającego w nocy, dobrze odżywionego żołnierza amerykańskiego.

Również przedwojenne Wojsko Polskie przykładało dużą wagę do spraw kwatermistrzowskich, do właściwego rozdziału półproduktów i przygotowywania strawy możliwie najbliżej linii walczących. W sytuacjach awaryjnych przewidziane było korzystanie z „żelaznych racji” składających się głównie z konserw i sucharów. We wrześniu 1939 roku w wyniku ogólnego chaosu walk odwrotowych, tabory i kuchnie polowe nieraz gubiły drogę a żołnierze nie jedli przez parę dni, tak jak to miało miejsce w przypadku dowodzonego przez płk. Sosabowskiego 22 Pułku Piechoty. Niemniej tam, gdzie kwatermistrzostwo pracowało sprawnie, kuchnie dostarczały posiłki nawet pod ogniem niemieckim znacznie wzmacniając morale walczących.

Jak ta sytuacja wygląda w wojnie rosyjsko – ukraińskiej? Armia rosyjska, czy to za czasów carskich czy sowieckich, miała fatalną lecz w pełni uzasadnioną opinię jeśli chodzi o żywienie. Jeść dawano mało i podle, nawet w czasie pokoju. Na wojnie, gdy z jednej strony potrzeby walczących są większe a z drugiej trudności logistyczne poważniejsze – żywienie żołnierza rosyjskiego było jeszcze gorsze.  Wygląda na to, że armia rosyjska kontynuuje swoje wielowiekowe tradycje. Nie wiem, czy zwrócili Państwo uwagę ale w bardzo licznych materiałach ukazujących zniszczony sprzęt rosyjski brak jest rozbitych kuchni polowych. Widzieliśmy ogromne ilości spalonych BWP i BWD, czołgów z oderwanymi wieżami, całe kolumny Kamazów wiozących amunicję i cystern paliwowych ale ciężko dopatrzyć się mobilnego sprzętu do gotowania strawy. Potwierdzają to doniesienia mediów ukraińskich oraz wywiadu amerykańskiego o tym, że rosyjscy żołnierze od początku inwazji cierpią głód. Nie zatroszczono się jak widać w wystarczającym stopniu o podciągnięcie za walczącymi oddziałami zabezpieczenia kwatermistrzowskiego. Zamiast tego we wszystkich reportażach z miejsca pobytu Rosjan pojawiają się duże ilości charakterystycznych zielonych pudełek z napisem „Armia Rosij”. To popularny „suchpaj”, odpowiednik żelaznych racji z innych wojsk. Są to najczęściej zestawy konserw i sucharów, w odróżnieniu od zachodnich MRE niesmaczne i bez możliwości podgrzania, do spożycia na zimno.

Ponad miesiąc temu Jurij Butusov opublikował na swoim kanale na yt obszerny materiał z odbitej przez Ukraińców rosyjskiej pozycji pod wsią Małaja Rohań na charkowszczyźnie. Było dużo zniszczonego sprzętu pancernego, mnóstwo śmieci, prymitywne ziemianki, walające się skrzynki po nabojach i pudełka po suchpaju. Żadnej kuchni polowej, żadnych kontenerów czy namiotów do spania, żadnych sanitariatów. A Rosjanie trzymali tą pozycje przez cztery tygodnie.

Proszę sobie teraz wyobrazić bytowanie na pozycji w kępie drzew, w ziemiance wykopanej obok zamaskowanego transportera. W nocy temperatury spadają poniżej zera. Strach rozpalać ogień, bo nigdy nie wiadomo, czy nie trafi w niego ukraiński pocisk. Nie ma kuchni polowej, nie ma ciepłej zupy do jedzenia. Bywa, że ciężarówka dowiezie trochę suchpajów i można zjeść zimną konserwę zagryzioną sucharem. Bywa, że nie dowiezie. Wtedy pozostaje myszkowanie po okolicznych wioskach w nadziei, że uda się znaleźć jakąś kurę albo wykraść coś ukraińskim rolnikom.  

Żołnierz może spokojnie obejść się bez jedzenia przez jedną dobę, to jeszcze nikogo nie zabiło. Jeśli jednak zaopatrzenie nie dociera przez kolejne dni i tygodnie, to morale i wartość bojowa musi spadać.

W odróżnieniu od armii Federacji Rosyjskiej Ukraińcy zdają się mieć znacznie lepiej rozwiązane kwestie zaopatrzenia wojska w żywność. Mają krótsze linie dowozu, poruszają się po swoim terenie. Wśród materiałów dostarczanych jako pomoc wojenna Ukrainie obok czołgów czy haubic znajduje się też żywność dostosowana do warunków pola walki. Miliony sztuk dobrze skomponowanych racji MRE, które żołnierze ukraińscy mają w swoich plecakach ruszając na akcję. W ostateczności mogą liczyć na wsparcie swoich rodaków, którzy chętniej podzielą się jedzeniem z nimi niż z „orkami”.


 

POLECANE
Paryż i Kijów zacieśniają współpracę zbrojeniową. W planach produkcja dronów Wiadomości
Paryż i Kijów zacieśniają współpracę zbrojeniową. W planach produkcja dronów

Minister obrony Francji Sebastien Lecornu poinformował w piątek, że Francja będzie wspólnie z Ukrainą produkować drony. Nie podał przy tym bliższych szczegółów. Urządzenia mają też trafić na wyposażenie francuskiej armii.

Tomasz Lis uderza w Nawrockiego. Jest reakcja Janusza Wojciechowskiego Wiadomości
Tomasz Lis uderza w Nawrockiego. Jest reakcja Janusza Wojciechowskiego

Janusz Wojciechowski składa wniosek do prokuratora generalnego Adama Bodnara ws. wypowiedzi Tomasza Lisa na temat prezydenta-elekta Karola Nawrockiego.

Groźny incydent w pociągu. Agresywny pasażer wyciągnął broń z ostatniej chwili
Groźny incydent w pociągu. Agresywny pasażer wyciągnął broń

Do niebezpiecznej sytuacji doszło w jednym z pociągów jadących w kierunku Słupska. W wagonie restauracyjnym jeden z pasażerów zaczął zachowywać się agresywnie i wyjął broń, którą zaczął wymachiwać. Zachowanie mężczyzny wywołało panikę wśród podróżnych.

Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o Kate Middleton z ostatniej chwili
Niepokojące wieści z Pałacu Buckingham. Chodzi o Kate Middleton

Mężczyzna z narkotykami wtargnął na strzeżony teren w pobliżu rezydencji Kate Middleton i księcia Williama.

Zaginięcie Madeleine McCann. Podsumowanie śledztwa z ostatniej chwili
Zaginięcie Madeleine McCann. Podsumowanie śledztwa

W piątek 6 czerwca niemieccy i portugalscy śledczy zakończyli trwającą od poniedziałku akcję poszukiwawczą w sprawie zaginięcia Madeleine McCann. Mimo wykorzystania nowoczesnych technologii i przeszukania ponad 20 nieruchomości w rejonie Algarve nie odnaleziono żadnych przełomowych dowodów.

Strefa buforowa na granicy z Białorusią. Jest decyzja z ostatniej chwili
Strefa buforowa na granicy z Białorusią. Jest decyzja

Minister spraw wewnętrznych i administracji podpisał rozporządzenie przedłużające strefę buforową na granicy z Białorusią. Wejdzie ono w życie w niedzielę 8 czerwca.

Niemieckie firmy ruszają na Polskę tylko u nas
Niemieckie firmy ruszają na Polskę

Tradycyjnie niemieckie firmy i cala niemiecka gospodarka bardzo korzysta i zyskuje na handlu zagranicznym. Eksport odgrywa kluczową rolę w niemieckiej gospodarce. W 2023 roku wskaźnik eksportu, który opisuje stosunek eksportu towarów i usług do produktu krajowego brutto (PKB), wyniósł około 47,9% . Wskaźnik handlu zagranicznego, który mierzy udział sumy eksportu i importu w PKB, wyniósł w tym samym roku ok. 70,5%, co podkreśla wysoki poziom zaangażowania Niemiec w handel światowy.

Duża awaria. Korea Północna całkowicie offline Wiadomości
"Duża awaria". Korea Północna całkowicie offline

W sobotę 7 czerwca Korea Północna zniknęła z globalnej sieci - poinformowali eksperci zajmujący się monitoringiem tamtejszego internetu. Strony należące do północnokoreańskiego rządu, w tym serwis Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz witryna przewoźnika Air Koryo, przestały działać. Awaria trwała około dziewięciu godzin.

Nie żyje znany muzyk. Miał 45 lat Wiadomości
Nie żyje znany muzyk. Miał 45 lat

Nie żyje Jakub Szuba - artysta, który przez lata współtworzył życie muzyczne Szczecinka i był jednym z filarów lokalnej sceny. Miał 45 lat. Informację o jego śmierci jako pierwszy podał serwis „Temat Szczecinecki”. Nie ujawniono przyczyny zgonu.

Nowe zalecenia. Tak się traktuje młodych ludzi z Kartą Polaka chcących wracać do Polski tylko u nas
"Nowe zalecenia". Tak się traktuje młodych ludzi z Kartą Polaka chcących wracać do Polski

Wiozłem wczoraj Blablacarem młodego człowieka z Grodna. Nie, nie pomyliłem się - z Grodna na Białorusi. Chłopak pracuje w IT, mówi po polsku jak prawie rodowity krakowiak, a emigrantem politycznym został z konieczności, nie z wyboru. Takich ludzi nasza gospodarka potrzebuje jak kania dżdżu, ale czy my, Polacy, potrafimy ich przyjąć? Oczywiście, że nie!

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Na wojnie ważne jest jedzenie!

Już trzeci miesiąc trwa walka obronna Ukrainy przeciwko rosyjskiej inwazji. Analitycy uważnie przyglądają się różnym aspektom militarnym, skuteczności działania obu armii, obsłudze broni, rodzajom sprzętu pancernego. Warto przyjrzeć się mniej eksponowanemu a ważnemu komponentowi wojny – wojskowej kuchni.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Na wojnie ważne jest jedzenie!
/ pixabay.com/JerOme82

Napoleonowi przypisuje się powiedzenie, że jeden dobry żołnierz jest wart więcej niż dziesięciu złych a to dlatego, że zjada tylko jeden obiad dziennie, zamiast dziesięciu. Cesarz Francuzów znał wojnę od każdej strony i doskonale wiedział, jak istotną rolę odgrywa wyżywienie armii. Zmieniają się technologie wojenne, miejsce mieczy i łuków zajmują samosterujące rakiety ale ludzie toczący walkę mają takie same potrzeby jeśli chodzi o żywność. Tutaj nic się nie zmieniło i zapewne prędko nie zmieni.

Amerykanie mogli się o tym przekonać bardzo dokładnie na swojej własnej ziemi podczas trwającej kilka lat Wojny Secesyjnej. Bitna, dobrze dowodzona ale wiecznie niedożywiona armia Konfederacji mogła wygrywać kolejne bitwy lecz wojnę ostatecznie przegrała. W odróżnieniu od Konfederatów żołnierze Unii byli stale zaopatrywani w żywność, gdy istniała taka możliwość – świeżą a przynajmniej  konserwowaną. Nie było to może najsmaczniejsze jedzenie ale unioniści nie chodzili głodni. Od tamtej pory armia amerykańska przykłada wielką wagę do sprawnego działania służb kwatermistrzowskich, dbających między innymi o to, by żołnierze nawet na pierwszej linii dostawali w miarę możliwości ciepłe posiłki. Gdy jest to niewykonalne Amerykanie mają do dyspozycji ciekawie skomponowane, smaczne indywidualne racje żywnościowe. Takie podejście do wojowania sprawdzało się dobrze między innymi podczas walk z Japończykami na Pacyfiku. Z jednej strony mieliśmy tam fanatyczną lecz zagłodzoną armię Cesarstwa a z drugiej racjonalnie walczącego w dzień i wypoczywającego w nocy, dobrze odżywionego żołnierza amerykańskiego.

Również przedwojenne Wojsko Polskie przykładało dużą wagę do spraw kwatermistrzowskich, do właściwego rozdziału półproduktów i przygotowywania strawy możliwie najbliżej linii walczących. W sytuacjach awaryjnych przewidziane było korzystanie z „żelaznych racji” składających się głównie z konserw i sucharów. We wrześniu 1939 roku w wyniku ogólnego chaosu walk odwrotowych, tabory i kuchnie polowe nieraz gubiły drogę a żołnierze nie jedli przez parę dni, tak jak to miało miejsce w przypadku dowodzonego przez płk. Sosabowskiego 22 Pułku Piechoty. Niemniej tam, gdzie kwatermistrzostwo pracowało sprawnie, kuchnie dostarczały posiłki nawet pod ogniem niemieckim znacznie wzmacniając morale walczących.

Jak ta sytuacja wygląda w wojnie rosyjsko – ukraińskiej? Armia rosyjska, czy to za czasów carskich czy sowieckich, miała fatalną lecz w pełni uzasadnioną opinię jeśli chodzi o żywienie. Jeść dawano mało i podle, nawet w czasie pokoju. Na wojnie, gdy z jednej strony potrzeby walczących są większe a z drugiej trudności logistyczne poważniejsze – żywienie żołnierza rosyjskiego było jeszcze gorsze.  Wygląda na to, że armia rosyjska kontynuuje swoje wielowiekowe tradycje. Nie wiem, czy zwrócili Państwo uwagę ale w bardzo licznych materiałach ukazujących zniszczony sprzęt rosyjski brak jest rozbitych kuchni polowych. Widzieliśmy ogromne ilości spalonych BWP i BWD, czołgów z oderwanymi wieżami, całe kolumny Kamazów wiozących amunicję i cystern paliwowych ale ciężko dopatrzyć się mobilnego sprzętu do gotowania strawy. Potwierdzają to doniesienia mediów ukraińskich oraz wywiadu amerykańskiego o tym, że rosyjscy żołnierze od początku inwazji cierpią głód. Nie zatroszczono się jak widać w wystarczającym stopniu o podciągnięcie za walczącymi oddziałami zabezpieczenia kwatermistrzowskiego. Zamiast tego we wszystkich reportażach z miejsca pobytu Rosjan pojawiają się duże ilości charakterystycznych zielonych pudełek z napisem „Armia Rosij”. To popularny „suchpaj”, odpowiednik żelaznych racji z innych wojsk. Są to najczęściej zestawy konserw i sucharów, w odróżnieniu od zachodnich MRE niesmaczne i bez możliwości podgrzania, do spożycia na zimno.

Ponad miesiąc temu Jurij Butusov opublikował na swoim kanale na yt obszerny materiał z odbitej przez Ukraińców rosyjskiej pozycji pod wsią Małaja Rohań na charkowszczyźnie. Było dużo zniszczonego sprzętu pancernego, mnóstwo śmieci, prymitywne ziemianki, walające się skrzynki po nabojach i pudełka po suchpaju. Żadnej kuchni polowej, żadnych kontenerów czy namiotów do spania, żadnych sanitariatów. A Rosjanie trzymali tą pozycje przez cztery tygodnie.

Proszę sobie teraz wyobrazić bytowanie na pozycji w kępie drzew, w ziemiance wykopanej obok zamaskowanego transportera. W nocy temperatury spadają poniżej zera. Strach rozpalać ogień, bo nigdy nie wiadomo, czy nie trafi w niego ukraiński pocisk. Nie ma kuchni polowej, nie ma ciepłej zupy do jedzenia. Bywa, że ciężarówka dowiezie trochę suchpajów i można zjeść zimną konserwę zagryzioną sucharem. Bywa, że nie dowiezie. Wtedy pozostaje myszkowanie po okolicznych wioskach w nadziei, że uda się znaleźć jakąś kurę albo wykraść coś ukraińskim rolnikom.  

Żołnierz może spokojnie obejść się bez jedzenia przez jedną dobę, to jeszcze nikogo nie zabiło. Jeśli jednak zaopatrzenie nie dociera przez kolejne dni i tygodnie, to morale i wartość bojowa musi spadać.

W odróżnieniu od armii Federacji Rosyjskiej Ukraińcy zdają się mieć znacznie lepiej rozwiązane kwestie zaopatrzenia wojska w żywność. Mają krótsze linie dowozu, poruszają się po swoim terenie. Wśród materiałów dostarczanych jako pomoc wojenna Ukrainie obok czołgów czy haubic znajduje się też żywność dostosowana do warunków pola walki. Miliony sztuk dobrze skomponowanych racji MRE, które żołnierze ukraińscy mają w swoich plecakach ruszając na akcję. W ostateczności mogą liczyć na wsparcie swoich rodaków, którzy chętniej podzielą się jedzeniem z nimi niż z „orkami”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe