Polska zamyka ekologiczne huty, a sprowadza brudną stal z Azji
Co musisz wiedzieć:
- Z rozmowy wynika, że polskie hutnictwo traci konkurencyjność przez rekordowo wysokie ceny energii i unijne opłaty środowiskowe.
- Zamknięcie wielkiego pieca w Dąbrowie Górniczej zagraża tysiącom miejsc pracy oraz całemu regionalnemu ekosystemowi gospodarczemu.
- Związki zawodowe alarmują, że bez realnej ochrony rynku i wsparcia strategicznych gałęzi przemysłu grozi nam upadek polskiego hutnictwa, co osłabi także bezpieczeństwo państwa.
Nie mamy szans przy nierównej konkurencji
Jakub Pacan (Tygodnik Solidarność): Co obecnie jest największą bolączką przemysłu hutniczego w Polsce?
Mirosław Nowak (przewodniczący MOZ NSZZ „Solidarność” ArcelorMittal Poland S.A. w Dąbrowie Górniczej): O bolączkach przemysłu hutniczego, ale myślę, że również całego przemysłu energochłonnego, mówimy od dawna. To przede wszystkim cena energii, ponieważ stanowi dużą część kosztów produkcji stali, a w ostatnich latach wzrosła nawet o 80%. Mówi się, że mamy najdroższą cenę energii w Europie i jedną z najdroższych w świecie. To poważny problem. Drugie zagadnienie to ochrona naszego rodzimego rynku przed eksportem stali z innych rejonów świata, gdzie nie obowiązują zapisy tzw. Zielonego Ładu czy ETS. Podkreślić przy tym należy, że my nie boimy się uczciwej konkurencji, ale nas wykańczają opłaty środowiskowe, których takie państwa jak np. Chiny, Indie, Wietnam czy Ukraina nie ponoszą. Zalew stali ze wschodu jest dla nas zabójczy.
- Długie przerwy w dostawie prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Wielkopolski
- Pilne doniesienia z granicy. Jest komunikat Straży Granicznej
- Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Mamy wyrok sądu ws. znaku graficznego „Solidarność”! Piotr Duda: To niepodważalne potwierdzenie naszych praw
- Trzeci stopień alarmowy. PKP Intercity wydaje pilny komunikat
- Droższy prąd od nowego roku. Polacy zapłacą więcej
- Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Europa leci do Waszyngtonu. Merz, Macron i Meloni odbędą rozmowę z Trumpem
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego
Import/export
– Przed naszą rozmową Dariusz Brzęczek, szef opolskiej Solidarności, mówił w Radiu Opole, że Polska konsumuje 13 mln ton stali, z czego 11 mln sprowadzanych jest z zagranicy. Faktycznie jest aż tak źle?
– Około 80% popytu na stal w Polsce zaspokajamy importem. Efekt jest taki, że my zamykamy nasze dobre, coraz bardziej ekologiczne, zmodernizowane instalacje i sprowadzamy stal z krajów, w których nikt nie przejmuje się ochroną środowiska podczas produkcji ani bezpieczeństwem pracy hutników. Oznacza to, że dbamy o miejsca pracy i utrzymanie, ale nie Polaków, nawet nie Europejczyków, tylko innych ludzi.
– W Dąbrowie Górniczej został zatrzymany wielki piec. Dla ludzi niezwiązanych z regionem może to nie być news dnia, jednak dla tysięcy pracowników huty i firm z nią kooperujących taka informacja włącza wszystkie dzwonki alarmowe.
– Boimy się tzw. scenariusza krakowskiego, w którym piec miał być wyłączony czasowo, tak jak teraz w ArcelorMittal Poland S.A. w Dąbrowie Górniczej nas zapewnia pracodawca. Jednak wielki piec w Krakowie nie został uruchomiony ponownie i ostatecznie zamknięto tam całą część surowcową huty. Efektem tego z kilkunastu tysięcy zatrudnionych zostało niecałe 1700 pracowników. Mamy nadzieję, że u nas wstrzymanie pracy pieca numer 3, które nastąpiło we wrześniu, jest czasowe. Gdyby jednak praca wielkiego pieca nr 3 nie została wznowiona, byłby to dramat dla samych pracowników huty i naszych rodzin, ale także firm kooperujących, przedsiębiorstw zajmujących się obrotem materiałami stalowymi, dla rynku usług lokalnych oraz dla miasta, a nawet regionu. Tutaj całe rodziny żyją z pracy bezpośrednio w hucie lub w firmach współpracujących z hutą. Tych drugich jest nawet więcej niż samych hutników. Bramę ArcelorMittal Poland w Dąbrowie Górniczej codziennie przekracza ponad 7 tys. pracowników, często pracują tutaj małżeństwa.
– Jakie znaczenie dla samej Dąbrowy Górniczej ma huta?
– Miasto zaczyna się mocno niepokoić. Prezydent Dąbrowy Górniczej Marcin Bazylak zwrócił się z bezpośrednim apelem do premiera Donalda Tuska o osobiste zaangażowanie i podjęcie pilnych działań na rzecz ratowania przemysłu hutniczego i koksowniczego w Polsce, któremu aktualnie grozi stałe wstrzymanie produkcji i likwidacja. ArcelorMittal Poland nie tylko daje pracę mieszkańcom, ale płaci też dość wysokie podatki do kasy miasta. To firma, która dostarcza również ciepło i podejmuje wiele lokalnych inicjatyw.
Nierówna konkurencja
– Produkcja jednej tony stali w wielkim piecu to emisja 2 ton CO 2 , a uprawnienie do emisji tony CO 2 w systemie ETS kosztuje ok. 70 euro. Polska stal jest przez to 150 euro droższa na tonie od stali spoza UE, gdzie nie obowiązuje Zielony Ład.
– Do tego dochodzi subsydiowana energia przy produkcji w innych krajach. Nie mamy szans przy tak nierównej konkurencji. Sprowadzamy stal z Brazylii, Indii czy Krzywego Rogu, gdzie jej produkcja jest o wiele bardziej emisyjna niż u nas, transportując ją statkami z potężnymi silnikami diesla przez pół świata. Jednocześnie wstrzymujemy pracę linii i zakładów, w których sami możemy produkować w o wiele bardziej ekologicznych warunkach. Jaka jest w tym logika? Niestety opłaty środowiskowe nas dobijają. My jako Krajowa Sekcja Hutnictwa NSZZ „Solidarność” i Solidarność w Dąbrowie Górniczej podjęliśmy wiele działań w różnych gremiach i na różnych szczeblach decyzyjności wspierających nie tylko pracowników, ale także całe polskie hutnictwo, w tym naszego pracodawcę. Nie ustajemy w wysiłkach nad uświadamianiem rządzących o branży hutniczej. Spotykaliśmy się w Ministerstwie Przemysłu, kiedy jeszcze istniało, w komisjach sejmowych, Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Zespole Trójstronnym ds. Społecznych Warunków Restrukturyzacji Hutnictwa. Te spotkania kontynuujemy, jednak po drugiej stronie nie ma odpowiedniego zaangażowania, wiedzy i działań.
Dialog z rządem
– Miałem o to pytać. W ostatnim czasie odbył Pan serię spotkań z politykami i ministrami, jak ocenia Pan stan dialogu rządu ze związkami zawodowymi?
– My dosłownie kształciliśmy polityków, w tym ministrów, w zakresie hutnictwa. Wielokrotnie tłumaczyliśmy, jak wygląda proces produkcji stali i jak wielkie znaczenie – nie tylko dla pracowników, dając utrzymanie ich rodzinom – ma przemysł ciężki. To przecież strategiczna gałąź dla obronności Polski. Politycy już o tym wiedzą. Wiedzą, że mamy doinwestowane, dobre instalacje, wiedzę, umiejętności, fachowców, bardzo dobre jakościowo produkty znacznie przebijające te sprowadzane. Niestety, nawet posiadając tę wiedzę, rządzący nic nie robią, by ratować hutnictwo w Polsce. Na oczach mają „klapki” z Zielonym Ładem i polityką unijną. A my, przewidując konsekwencje tej polityki i już je odczuwając, zdecydowaliśmy się wyjść na ulice. Właściwie zostaliśmy do tego zmuszeni, rozmowy prowadzone przy stole nie są bowiem efektywne. Dlatego organizujemy pikiety, akcje protestacyjne, blokujemy tory itp. Krzyczymy z bezradności, bo chcemy, by w końcu nas usłyszano. Usłyszano i wysłuchano oraz odpowiednio zareagowano. Ostatnio w Katowicach było nas przeszło 10 tys. Ludzie widzą, w jakim kierunku to wszystko zmierza. My głośno wołamy o pomoc, póki jeszcze jest co ratować.
– Na ważną rzecz zwrócił Pan uwagę. Spora część polityków miała wcześniej mgliste pojęcie o hutnictwie. A hutnictwo, górnictwo, motoryzacja czy sektor obronny to system naczyń połączonych, to nerw naszego przemysłu. Trochę to przerażające.
– Też mnie to dziwiło, ale często musieliśmy tłumaczyć specyfikę naszej branży dosłownie od podstaw. Myśleliśmy, że przemysł ciężki i hutnictwo są ważne dla wszystkich, a politycy jako grupa szczególna, bo decyzyjna, powinna mieć wiedzę o gospodarce, o poszczególnych sektorach, o strategicznych dla kraju branżach. Okazało się, że nie tylko tak nie jest, ale co więcej – nie wszyscy byli zainteresowani pozyskaniem tej wiedzy. Jak wielką pracę wykonaliśmy, świadczy wyrażony ostatnio głos jednego z ministrów na sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju, który w swojej wypowiedzi użył argumentów związkowców, wykazując wagę branży hutniczej.
– Jak związki zadbały o interesy pracowników na wieść o wstrzymaniu wielkiego pieca?
– Bezzwłocznie po uzyskaniu informacji o takiej decyzji pracodawcy wystąpiliśmy do niego o zawarcie porozumienia zabezpieczającego załogę. W toku negocjacji uzgodniliśmy Porozumienie w sprawie działań łagodzących skutki społeczne w okresie tymczasowego wstrzymania pracy Wielkiego Pieca nr 3 w ArcelorMittal Poland S.A. Oddział Dąbrowa Górnicza. Ustaliliśmy, że wstrzymanie pracy WP3 będzie trwało między sześć a dziewięć miesięcy. Jako NSZZ „Solidarność” podjęliśmy działania we wszystkich oddziałach naszej firmy – w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Świętochłowicach, Sosnowcu i Chorzowie. Rozmawiamy również z politykami – wszystkimi – niezależnie od opcji, poglądów i zainteresowań. Rozmawiamy ze wszystkimi, którzy wykazują chęć pomocy i działań. Bo taka jest nasza rola – musimy walczyć o nasz zakład, ale przede wszystkim musimy walczyć o ludzi.
Dalsze protesty
– Czy opinia publiczna zdaje sobie sprawę z wagi problemu?
– Wydaje się, że jest coraz bardziej świadoma. Śledziliśmy ostatnio sposób przekazu problemu w mediach i śmiało mogę powiedzieć, że widać dużą różnicę w porównaniu z poprzednimi latami. Ludzie coraz mocniej się tym interesują, solidaryzują się z nami. Myślę, że do społeczeństwa zaczyna docierać, że tak prowadzona polityka dotknie każdego obywatela. Powodzenie było również możliwe dzięki połączeniu sił i wspólnej akcji z innymi centralami związkowymi. Bo gdy walczymy o słuszną sprawę, nie liczą się barwy i przekonania czy sympatie – działamy wspólnie dla dobra ogółu. Dzięki temu też nie rozgrywano nikogo przeciwko nam. Widzę jeszcze jedną rzecz – Polacy zdają sobie sprawę, że hutnictwo to nie tylko branża budowlana, ale także filar bezpieczeństwa kraju. Własna produkcja uzbrojenia w czasie wojny czy zagrożenia nią to fundament bezpieczeństwa.
– Możemy powiedzieć, że to nie koniec, a dopiero początek protestów?
– Można tak powiedzieć. Słowne, merytoryczne argumenty nie przynosiły konkretnych efektów. Politycy zaczynali wykorzystywać problem, by zaistnieć w przestrzeni medialnej. Nie o to tu chodzi. Nie da się także prowadzić poważnego dialogu, kiedy z jednej strony premier publicznie mówi o wspieraniu polskiego hutnictwa, a z drugiej podnoszona jest opłata mocowa, a ceny energii zamiast spadać – jak obiecano – pną się w górę. Nie wykluczamy eskalacji naszych działań, ale ciągle podkreślamy, że w każdej chwili gotowi jesteśmy do rozmów przy stole. Tyle tylko, że obietnice trzeba wypełniać. Skoro diagnoza jest postawiona, strona rządowa zgadza się z nami co do kierunków działań, a następnie robi coś odwrotnego, to my jako związkowcy nie mamy wyjścia, zostaje nam ulica.
– Co z tzw. stalą ekologiczną? Nazwa ładnie brzmi, ale czy da się z tej stali wyprodukować lufy do czołgu?
– Poruszył Pan bardzo ważną kwestię. Technologia wielkopiecowa daje taką jakość stali, która wytrzyma ogromne przeciążenia. Stal produkowana w piecach elektrycznych ma duże domieszki złomu, co nie daje gwarancji uzyskania najlepszej jakościowo stali, tak potrzebnej dla przemysłu zbrojeniowego. Na technologię wodorową natomiast przyjdzie nam jeszcze poczekać – właśnie w Niemczech zaniechano prób z wodorem przy produkcji stali. To rozwiązanie jest nie tylko bardzo kosztowne, ale także nie daje oczekiwanych efektów.
***
Mirosław Nowak – zastępca przewodniczącego – sekretarz Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” ArcelorMittal Poland S.A. w Dąbrowie Górniczej.




