Film „Cud Guadalupe” już w kinach
Widzowie będą mieli okazję odnieść historyczne wydarzenia sprzed niemal 500 lat do przeżyć współczesnych ludzi. Na przykładzie losów reportera z Los Angeles będą mogli odkryć fenomen Matki Bożej z Guadalupe. Główny bohater, John Martinez, w trakcie pracy nad artykułem o kulturze latynoskiej trafia na wykład jezuity, który spędził ponad czterdzieści lat na badaniu cudownego wizerunku Maryi. To właśnie tam słyszy historię, która później stanie się dla niego światłem w najtrudniejszych chwilach.
John stopniowo odkrywa, jak wiele tajemnic kryje w sobie obraz Matki Bożej z Guadalupe. Od płótna, które powinno rozpaść się po 20 latach, poprzez oczy Maryi, które skrywają aż 12 postaci niedostrzegalnych gołym okiem, kończąc na układzie gwiazd z płaszcza Matki Bożej, który odpowiada dokładnie temu samemu układowi gwiazd widzianemu w chwili objawień z perspektywy nie ziemi lecz nieba.
To właśnie jego reporterskie śledztwo pomaga mu przetrwać niepewny czas, gdy po ciężkim wypadku ważą się losy jego żony i nienarodzonego dziecka. Załamany John postanawia mimo tych wydarzeń kontynuować swoją pracę i szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego Matka Boża z Guadalupe jest dziś ważna dla tak wielu osób.
Współczesny motyw przeplatany jest historią Juana Diego, skromnego Indianina, który w XVI wieku zmienił życie milionów i zjednoczył naród wyłącznie swoją nieustępliwością i oddaną wiarą. Widzowie będą mogli zmierzyć się z realiami „mrocznych czasów”, o których wielu wierzących nie miało dotąd pojęcia. Ukazane tam walki konkwistadorów z rdzenną ludnością pokazują, jak ciężkie życie wiedli ówcześni ludzie zamieszkujący tereny dzisiejszego Meksyku.
Dodatkowo Juan Diego, podobnie jak John, stoi w obliczu osobistej tragedii. Jego żona Maria, zarażona ospą wietrzną walczy o życie. Również jego wujek jest u kresu sił. Sytuacja jest bardzo poważna, bo w tamtych czasach brak leków i pomocy lekarza nie zwiastuje niczego dobrego. Jednak czy na pewno nie ma z niej wyjścia? Gdy przygnębiony Juan Diego przechodzi obok wzgórza Tepeyac, ukazuje się mu Dziewica otoczona przez gwiazdy. Ma na sobie błękitny płaszcz i różową tunikę przepasaną czarną wstęgą, co dla ówczesnych Azteków było jednoznaczne z tym, że spodziewa się dziecka.
Dlaczego ukazała się właśnie jemu? Jak na wieści o niezwykłych odwiedzinach zareagują inni? Jakiego będą się domagać dowodu? Czy słowa Matki Bożej wypowiedziane do prostego Indianina mają szansę cokolwiek zmienić?
Co istotne, zarówno Johna, jak i Juana Diego, gra ten sam aktor - Guillermo Iván. Ten zabieg pozwala widzom zrozumieć, że przesłanie Matki Bożej z Guadalupe skierowane zostało nie tylko do rdzennych plemion dawnego Meksyku, ale również do współczesnych ludzi.
- Zarówno rola Juana Diego, jak i Johna Martinez’a, była niezwykłą okazją dla mnie, jako latynosa mieszkającego w USA, reprezentować innych latynoamerykanów, którzy starają się być bardziej zintegrowani ze społeczeństwem. To był dla mnie bardzo ważny powrót do moich korzeni, który pomógł mi rozliczyć się z tym, kim jestem jako osoba - opisuje Guillermo Iván, odtwórca głównych ról.
„Cud Guadalupe” pozwala też poznać Matkę Bożą jako tę, która chce nieustannie okazywać miłość i współczucie wszystkim, którzy się do niej zwracają. To właśnie ona przychodzi do ludzi, żeby ich pocieszyć, otrzeć ich łzy i pomóc w trudnościach. Właśnie taki obraz Matki Bożej jest bliski wielu latynoamerykanom. Od 1999 roku jest czczona jako patronka obu Ameryk.
Jednak również Polacy darzą Najświętszą Maryję Pannę z Guadalupe wielką czcią, szczególnie jako patronkę życia poczętego. 3 maja 1953 roku kard. Miranda y Gomez, ówczesny prymas Meksyku, na prośbę polskiego Episkopatu oddał Polskę w jej opiekę. Do dziś kopię wizerunku z Guadalupe można znaleźć w ponad stu kościołach w Polsce.
Wśród patronów medialnych filmu jest Katolicka Agencja Informacyjna.