„Cicho, bo Lewica jest tylko jedna”. Mobbing w Partii Razem?

Temat mobbingu w Partii Razem pojawił się po raz pierwszy w 2020 r. Wtedy to była członkini rady krajowej partii Agnieszka Herrmann napisała w mediach społecznościowych, że „Razem to partia zarządzana wewnątrz za pomocą twardego mobbingu”.
Agnieszka Herrmann w rozmowie z portalem gazeta.pl potwierdziła, że była świadkiem „mobbingu, zaszczuwania, zajeżdżania ludzi”. Podała też dziennikarzom portalu kontakty do osób, które mogły potwierdzić jej wersję wydarzeń.
Zamiatanie sprawy pod dywan
Jak twierdzi Agnieszka Herrmann, zgłaszała sprawę centralnym organom partyjnym, ale sprawa miała być zamiatana pod dywan. Działaczka miała słyszeć zdania typu: „To tak ją załatwi, że się nie pozbiera”.
Jak tłumaczyły władze Partii Razem portalowi gazeta.pl, nawet jeśli zapadł jakiś wyrok, to uległ zatarciu i został usunięty z wewnętrznych baz.
Agnieszka Herrmann przekonuje, że za taką, a nie inną polityką władz partii miała stać określona strategia.
– O tym, co się działo w Razem, powinno mówić wiele osób. Ale się nie wypowiadają. Bo Lewica jest tylko jedna i nie można jej szkodzić
– mówi działaczka.
Brak procedur
O sprawie mobbingu w Partii Razem mówił też portalowi gazeta.pl były działacz tej partii, przedstawiający się jako Piotr. Opowiedział o leczeniu depresji i myślach samobójczych po swoich doświadczeniach politycznych.
Mężczyzna miał być adresatem haseł typu: „je*any mizogin”, „do dołu z wapnem”. Działacz poinformował też o zamiataniu pod dywan kontrowersyjnych spraw, z którymi spotykał się jako członek sądu koleżeńskiego.
Portal gazeta.pl postanowił dowiedzieć się od polityków Partii Razem, czy partia ta po informacjach medialnych o problemie mobbingu wśród jej członków wdrożyła procedury antymobbingowe. Okazuje się, że partia, która domaga się takich rozwiązań w państwowych instytucjach, sama u siebie ich nie wdraża.