"Cała Białoruś się boi". Szef Białoruskiego Domu w Warszawie szczerze o problemie Białorusinów z Rosją

Aleś Zarembiuk był pytany o stosunek Białorusinów do działań Rosji, gromadzącej wojska na Białorusi i na granicy z Ukrainą.
Cała Białoruś się boi. My, jako naród, straciliśmy wielu ludzi podczas II wojny światowej, bardzo dużo naszych młodych chłopaków zginęło w Afganistanie, w absolutnie obcej dla nas wojnie, i ludzie o tym pamiętają. Tymczasem minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu spotyka się z Łukaszenką, a Łukaszenka grozi Ukraińcom. I oczywiście Białorusini w większości wspierają Ukraińców, a nawet mniejszość prołukaszenkowska również nie chce żadnej wojny tutaj, w naszym regionie.
- informował szef Domu Białoruskiego w Warszawie.
Zarembiuk przekonywał, że pojawienie się dużej liczby rosyjskich wojsk na Białorusi jest zagrożeniem dla jego kraju.
Oczywiście, bardzo dużo naszych polityków i ekspertów mówi o tym, że te wojska raczej zostaną na Białorusi po tzw. manewrach, które zaplanowane są w lutym. [...] To jest ogromne zagrożenie, nie tylko dla suwerenności Białorusi, której już de facto nie ma, ale również ogromne zagrożenie dla Polski, państw bałtyckich, Ukrainy i dla naszego regionu Centralnej Europy i Wschodniej Europy.
- tłumaczył działacz białoruski.
To Rosja, a nie Polska jest zagrożeniem
Białorusin tłumaczył też, jak bardzo jest ograniczone pole manewru Aleksandra Łukaszenki w obecnej sytuacji.
On niestety przegrał i nic nie ma do powiedzenia. Jest uzależniony politycznie i finansowo od Putina. Oczywiście, że się obawia. Nie bardzo chciałby być gubernatorem okręgu zachodniego Federacji Rosyjskiej, którym może stać się Białoruś, po ewentualnym pozostaniu wojsk na jej terytorium. Ale nic nie może z tym zrobić.
- mówił Zarembiuk.
Szef Domu Białoruskiego w Warszawie przedstawiał też stosunek Białorusinów do kwestii zwiększania liczebności wojsk amerykańskich m.in. w Polsce.
Z bardzo dużym niepokojem zwykli Białorusini przyjmują to, że po jednej i po drugiej stronie widać większą aktywność wojskową. Ale też białoruskie społeczeństwo rozumie, że to zagrożenie nie idzie z Zachodu, z Polski. Oni wiedzą, że to zagrożenie idzie z Moskwy, z Rosji i pamiętają, czym się skończyła sytuacja na Krymie w roku 2014, czyli okupacją, aneksją, a i również wojną przeciwko Ukrainie.
- tłumaczył Zarembiuk.