W zalewie internetowych newsów, mniej i bardziej poważnych i mniej lub bardziej prawdziwych, wyłowiłam żarliwy apel redaktora Jacka Żakowskiego do polskiej opozycji. W skrócie brzmi on tak: Panowie, weźcie się do roboty, bo inaczej PiS będzie rządziło następną kadencję. Przestańcie powtarzać śliskie slogany, wyjdźcie z ideowych opłotków. Uczcie się od innych, jak zwyciężać.
I ja bym chciała, by opozycja wzięła się do roboty. By przedstawiła swój program na Polskę, odważny, ambitny. Ale z całkiem innego niż redaktor Żakowski powodu. Silna opozycja, silna nie poparciem medialnym czy różnego rodzaju salonów, lecz programem, to najlepszy sposób i na to, by rządzący mniej upajali się słupkową przewagą, by zauważyli, że przewaga ta nie jest wieczna, by i nad swoim programem, nad sposobem jego wprowadzenia w życie się zastanowili, by nie powtarzali tego, co podpowiadają im wiernopoddańczy suflerzy. Bo nic tak nie rozzuchwala i umysłowo nie otępia, jak przekonanie, że nie mamy z kim przegrać.
Ale Szanowny Panie, Pana apel to wołanie na puszczy. Ani „Drogi Pan Grzegorz”, ani „Szanowny Pan Władysław”, ani „Miły Pan Ryszard” – jak się Pan do nich zwraca, nie są jego właściwymi odbiorcami. Podsuwanie im pod oczy przykładów Disraeliego czy Gladstona, byłych brytyjskich premierów, polityków istotnie wybitnych, to zestawianie do wyścigów syrenki i bmw. Nie ta klasa. A oni nawet z tego sobie nie zdają sprawy, bo tak wysoko nie mierzą.
Gdy po wojnie w LWP rozpoczęła się akcja przyspieszonych kursów na „oficerów”, towarzyszyło jej hasło: Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera. Byłam małym dzieckiem, gdy mój dziadek, przedwojenny podoficer, nauczył mnie, jak się ten wierszyk kończy: Nie pomogą dobre chęci, z g…a bicza nie ukręci.
Ewa ZarzyckaArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (22/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.#REKLAMA_POZIOMA#