Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne

Co musisz wiedzieć:
- Donald Trump próbuje wymusić zakończenie wojny na Ukrainie
- Jak dotąd zabiegi Donalda Trumpa nie robią wrażenia na Włądimirze Putinie
- Donald Trump postawił 50-dniowe ultimatum Władimirowi Putinowi
Kalendarium nieskuteczności
16 lipca 2025 roku, w środę, Christopher Todd Donahue – czterogwiazdkowy generał armii Stanów Zjednoczonych, były dowódca 82 Dywizji Powietrznodesantowej i XVIII Korpusu Powietrznodesantowego, spadochroniarz oraz ostatni żołnierz amerykański, który w sierpniu 2021 roku opuścił Afganistan – powiedział w niemieckim Wiesbaden, że wojska NATO są w stanie zniszczyć rosyjskie siły w Okręgu Kaliningradzkim szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej.
18 lipca 2025 roku, w piątek, prezydent Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski powołał nowego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Został nim Rustem Enwerowycz Umierow, były minister obrony tego kraju.
Z 18 na 19 lipca, w nocy z piątku na sobotę, Rosjanie dokonali zmasowanego uderzenia powietrznego na większość regionów Ukrainy, w tym Kijów i Odessę. „Perła Morza Czarnego" została zaatakowana dronami, które zabiły nie mniej, niż jedną osobę, raniły minimum trzy i dokonały poważnych zniszczeń w infrastrukturze cywilnej.
Brutalnie, ale prawdziwie
W powyższym, chronologicznie ułożonym akapicie, na który moi wspaniali Czytelnicy zapewne jedynie pobieżnie rzucili okiem – i słusznie, bowiem jest on wybitnie nudny, jak każde kalendarium – przedstawiłem w sposób skondensowany niecały tydzień waszyngtońskich wygibasów dyplomatycznych. Kolejny raz główny lokator Białego Domu artykułuje jakieś mgliste groźby pod adresem Władimira Władimirowicza Putina, na które ten znów odpowiada zintensyfikowaniem działań własnych wojsk walczących na Ukrainie. Zresztą, dlaczego kremlowski satrapa nie miałby zaatakować mocniej, skoro jego adwersarz skuteczniej naciska na włodarza z Kijowa, niż na niego samego?
Ach, teraz dopiero dostrzegłem, że jeszcze nie wyjaśniłem Państwu, skąd w niniejszej opowiastce wziął się Rustem Enwerowycz Umierow! Otóż, Umierow – jak napomknąłem, były minister obrony Ukrainy – otrzymał ową tekę sekretarza z zadaniem skuteczniejszego prowadzenia rozmów rozjemczych z Rosją, które znów odbędą się w Stambule. Po odłożeniu wydarzeń na osi czasu okazuje się, że Zełenski zaktywizował Umierowa raptem cztery dni po wystąpieniu ultymatywnym Trumpa, więc bardzo prawdopodobne wydaje się, że Waszyngton mocno dociska Kijów, aby ten jednak porozumiał się z Moskwą w mieście leżącym na dwóch kontynentach, bez względu na konieczność poczynienia ustępstw terytorialnych przez Ukrainę.
Wniosek – brutalny dla Polski, ale, niestety, prawdziwy – może być tylko jeden: ponieważ w Gabinecie Owalnym nie mają żadnego pomysłu na okiełznanie ekskagiebisty, więc postanowili założyć wędziło byłemu aktorowi. Efekt jest zbliżony, tyle tylko, że koszty indolencji oficjeli znad Potomaku zapłacili mieszkańcy Odessy. Jeśli ja – na domowej kanapie, jedynie na podstawie doniesień agencyjnych – byłem w stanie opisać tok myślenia Jankesów, to Rosjanie zrobili rzecz ową stukrotnie lepiej. Już teraz Państwo wiecie, dlaczego Putin śmieje się do rozpuku czytając groźby Trumpa, prawda?
Nadzieja – matka głupich, która kocha swoje dzieci
Zapewne są Państwo też zaintrygowani, dlaczego przytoczyłem słowa największego zawadiaki w NATO, gen. Donahue? Wyjaśnienie jest bardzo proste – to on, jako dowódca generalny Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych w Europie i Afryce oraz Dowództwa Lądowego Sojuszników ma obecnie najpełniejszą wiedzę, czym tak naprawdę dysponują wojska rosyjskie w pobliżu granicy z Paktem Północnoatlantyckim. Jeśli otwarcie zagroził szybkim zniszczeniem oddziałów stacjonujących w Okręgu Kaliningradzkim, to musiał zdawać sobie sprawę, że rozlokowane tam siły i środki nie muszą – wbrew propagandzie Kremla – posiadać większych możliwości ofensywnych i defensywnych. Trudno podważyć takie rozumowanie, bowiem wojna z Ukrainą trwa już niemalże trzy i pół roku, więc wszystko się powykruszało. Jest jeszcze jedna rzecz, dzięki której można nabrać nadziei! Mianowicie, Donahue orzekł, że w ewentualnym starciu z Rosją kluczowe będą działania wojsk lądowych. Należy więc tuszyć, że na Starym Kontynencie pozostaną czołgi amerykańskie, a Pentagon planuje wsparcie wschodniej rubieży NATO nie tylko z powietrza, ale także z ziemi. To dobry znak dla Polski, bowiem obecność Amerykanów w rejonie ma walory odstraszania. Ponadto, wojska lądowe najskuteczniej operują wtedy, kiedy nie są zagrożone napadem z powietrza. Jeśli więc USA chce walczyć głownie na lądzie, to wie, że Rosja ma i będzie mieć niski potencjał lotniczy, a to oznacza, iż jest niewielka szansa, by jakiś Suchoj z czerwoną gwiazdą na statecznikach zbombardował Skierniewice. Dlatego, mimo wszystko, nie porzucajmy nadziei…
Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 25 lipca 2025 r.
[Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus]