„Jesteśmy wkurzeni”, „to zamach na samorządność”. Holenderskie gminy buntują się przeciwko przymusowemu przyjmowaniu migrantów

W piątek sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa Ankie Broekers-Knol poinformowała parlamentarzystów, że rząd zacznie wyznaczać gminy do tworzenia miejsc dla migrantów.
Obecne schroniska dla ubiegających się o pobyt w Niderlandach są bowiem przepełnione. Często są oni umieszczani w halach sportowych, a nawet na statkach wycieczkowych. Zdarzało się, że azylanci musieli nocować na krzesłach i leżakach; dochodziło nawet do zamieszek.
Za słowami minister Broekers-Knol poszły czyny i kilka samorządów otrzymało już decyzję gabinetu o utworzeniu na ich terenie miejsc przyjęć dla osób ubiegających się o prawo pobytu w Holandii.
Z informacji mediów wynika, że dotyczy to m.in. Gorinchem na południu kraju, Enschede – we wschodniej Holandii, Venray – przy granicy z Belgią, oraz Rotterdamu – w środkowych Niderlandach.
„W wyniku nieudanej polityki azylowej lokalna demokracja zostaje odsunięta na margines” – uważa radny John van der Rhee (VVD) z Alkmaar w centralnej Holandii, cytowany przez dziennik „De Telegraaf”. „Jesteśmy wkurzeni, bo to kryzys, w którym nie mamy udziału” – dodaje polityk partii premiera Marka Ruttego.
Burmistrz Enschede mówi o chaosie i wskazuje, że nie ma pojęcia, jak ma wyglądać przyjmowanie azylantów, a – jeśli wierzyć gazecie – musi zorganizować schronienie dla 500 osób.
Zdaniem radnego Van der Rhee jeżeli nie będzie interwencji izby niższej parlamentu (Tweede kamer), samorządy powinny zaskarżyć decyzję rządu do sądu najwyższego. (PAP)