[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Dobra Nowina ma być dobra
![Wieniec adwentowy [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Dobra Nowina ma być dobra](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/75971/16393349935e87b6b88814f3da77f356.jpg)
I mając świadomość, że to zapewne pech, a nie jakaś norma, miałbym kilka uwag dla wiernych i kapłanów, które - w kolejnych latach mogą przydać się do głoszenia adwentowych, a może nawet wielkopostnych rekolekcji. Błędy, które od trzech serii rekolekcyjnych popełniają rekolekcjoniści - nawet jeśli nie są powszechne - to jednak zdarzają się nie tylko w mojej parafii. Celowo nie podaję ani wezwania, ani zakonu, do którego owi wspomniani kaznodzieje należą, bo w istocie nie ma to znaczenia, a liczy się wyłącznie problem.
Jak bym go zdefiniował? Zostawiam na boku czas (pół godzinne kazanie to jednak dość duże wyzwanie, szczególnie na Mszy dla dzieci), istotne jest bowiem to, że w ciągu owego czasu kaznodzieja nie zdołał zacytować choćby jednego fragmentu Pisma Świętego. Ono raz, czy dwa razy wystąpiło, jako uzasadnienie, ale jako cała księga, a nie jako konkretne Słowo. Biblia okazała się w kazaniu kompletnie zbędna. Ani dzisiejsze kazania, ani jakiekolwiek inne fragmenty nie zdołały się załapać.
I gdyby jeszcze zamiast nich w kazaniu znalazły się jakieś przemyślenia Ojców czy Doktorów Kościoła - to choć z żalem mógłbym odpuścić. Niestety jedynym, który się załapał był niewymieniony z imienia, a funkcjonujący jako „wybitny myśliciel chrześcijański” św. Augustyn. Na szczęście był to akurat to kaznodziejski pewniak z pierwszego rozdziału „Wyznań”, więc trudno się było nie połapać o kogo chodzi, inni teologowie też bezimienni.
Całe zaś kazanie, i to mój główny zarzut, poświęcone narzekaniu. Współczesność niedobra, ludzie niedobrzy, rzeczywistość nie dorasta itd. itp. Ani słowa o Dobrej Nowinie, ani słowa o tym, co zrobić, żeby było lepiej, ani słowa o modlitwie, nadziei, możliwości nawrócenia. Pan Jezus też w zasadzie nieobecny. Pół godziny ubolewania i żali na rzeczywistość.
Dlaczego o tym piszę? Bo wiem, że chrześcijaństwo jest Dobrą Nowiną, i to skierowaną do każdego. Łaska jest darmowa, zawsze można z niej zaczerpnąć, zawsze można do Jezusa wrócić, On zawsze na nas czeka. Można oczywiście powiedzieć, że i św. Pawłowi, choćby w Liście do Rzymian, zdarzało się zaczynać od ostrej krytyki. To prawda, ale zaraz potem była Dobra Nowina o zbawieniu z łaski przez wiarę, o tym, że Jezus oddał za nas życie, gdy byliśmy grzesznikami itd. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie” (Rz 5,8-10) - wskazuje św. Paweł.
Takiego przekazu, o Bożej bezwarunkowej miłości, nieustannie potrzebujemy. Narzekaniem na świat nic się jeszcze nie zmieniło. Miłością zawsze wiele. I dlatego proszę, bardzo proszę kaznodziejów - dajcie nam nadzieję.