"Precz z faszyzmem! Precz z dziadostwem!" Wojciech Korkuć prawomocnie wygrywa z "Wyborczą"

Prawda jest zaś taka, że W. Korkuć nigdy nie projektował żadnego z tych plakatów ani nawet podobnego do tych plakatów.
Wystąpiliśmy do portalu wyborcza.pl o to by sprostowano te nieprawdziwe informacje i wydawało nam się, że to będzie formalność, bo łatwo jest przecież sprawdzić kto jest autorem tych plakatów, a kto nie jest. Portal wyborcza.pl jednak odmówił sprostowania tych nieprawdziwych informacji. Wobec powyższego musieliśmy iść do sądu, wygraliśmy w I instancji, pozwany wniósł apelację, w II instancji też wygraliśmy. Teraz czekamy na sprostowanie nieprawdziwych informacji na portalu wyborcza.pl
- mówi dr Monika Brzozowska - Pasieka, pełnomocnik W. Korkucia.
Cała sprawa ma swoje korzenie w artykule opublikowanym 3 listopada 2020 r. na portalu internetowym „Wyborcza.pl” pt. „Nadworny artysta PiS. Kim jest Wojciech Korkuć, autor plakatu Marszu Niepodległości?”.
Z punktu widzenia faktycznego sprawa ta była dość prosta i szczerze mówiąc byłam zdziwiona, że po wniosku o sprostowanie, gdzie wskazujemy, że p. Korkuć nie jest autorem plakatów, nie zostało to sprostowane. Byłam bowiem przekonana, że nie będziemy musieli iść do sądu. Okazało się jednak inaczej - portal nie chciał sprostować tej informacji, stąd też musieliśmy wytoczyć powództwo w tej sprawie i zarówno sąd I jak i II instancji przyznał nam rację
- wyjaśnia w rozmowie z portalem Tysol.pl mec. Brzozowska - Pasieka. Jak ujawnia pełnomocnik Wojciecha Korkucia, sprawa ta nie jest jest błaha i w tej chwili przygotowywany jest pozew o zadośćuczynienie, bo ukazujące się artykuły są powielane w innych mediach, w tym w mediach społecznościowych.
Dla artysty takie nieprawdziwe informacje mają dalekosiężne skutki w sferze reputacji, dobrego imienia, ale również w sferze zawodowej - nikt nie chce przecież zapraszać czy zlecać pracy artyście przedstawianemu jako autor nienawistnych plakatów. Opis mojego klienta, który pojawił się w wyborczej był jednoznaczny i bardzo krzywdzący, a jednocześnie rzutujący na naruszenie jego dobrego imienia i potencjalny uszczerbek finansowy. Co więcej - mój klient nie ma tak wielkiego oddziaływania na opinię publiczną jak ma portal, gazeta czy media i w zasadzie nie ma jak się bronić inaczej niż wychodząc na drogę sądową
- zaznacza mecenas Brzozowska - Pasieka.
Do sprawy odnosi się także Wojciech Korkuć. W rozmowie z nami podkreślił, że "Wyborcza.pl po raz kolejny została złapana za przysłowiową ręką, która to ręka pisze kłamstwa a naczelny idzie w zaparte".
Wiedzą, że to jest gów...o prawda! Ale im to nie przeszkadza. Siedzą w tym po pachy. Brakuję tym pismakom nie tylko elementarnego warsztatu dziennikarskiego ale to kwestia zwykłej kultury osobistej. Powołują się przy tym na wolność słowa i prawo do własnej, oczywiście krytycznej opinii. Ale jak można mówić w tym przypadku o wolności słowa - raczej o niechlujstwie słowa. Ale to się nie stało przypadkowo. Oni nie przypisali mi autorstwa tych plakatów, aby mnie pokazać w jakiś sposób obiektywny i nastąpiła pomyłka. Oni to zrobili świadomie z całą perfidią, aby mnie obsmarować i zdyskredytować. Jedna manipulacja owinięta w kolejną. To są ich metody. Kłamać, świnić, obsmarować błotem. To nie jest żadne dziennikarstwo. I każde świństwo im pasuje do zadanej tezy. Oni w ten sposób chcą niszczyć i wykluczać ludzi w myśl faszystowskiego sloganu: kto nie idzie z nami jest przeciwko nam. Precz z faszyzmem! Precz z dziadostwem!
- powiedział nam Korkuć komentując zagrania "Gazety Wyborczej".
cwp