[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Radziejowski. Archetyp zdrajcy nasyłającego obce siły na Polskę
![[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Radziejowski. Archetyp zdrajcy nasyłającego obce siły na Polskę](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16283620921d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b37233c7f06368c0282dcc159e103b8302ca.jpg)
Hieronim Radziejewski to postać niczym szwarccharakter z horroru klasy B. Poza polityczną zdradą był on zdeprawowanym sadystą. Miał płacić swojemu hajdukowi by ten zgwałcił jego żonę. Małżeństwa aranżował z bogatymi wdowami by pomnażać swoją fortunę. Gdy jego żona romansowała z królem Janem Kazimierzem, nazywała go… impotentem. Radziejewski był już ubrudzony po uszy w antypolskie intrygi, a gdy patrzył w lustro to niechybnie musiało za każdym razem pękać.
Jak to jest z tymi kadrami polskich dyplomatów w naszej historii, skoro zdrajca kalibru Radziejowskiego został ostatecznie kimś w rodzaju polskiego ambasadora? Paweł Jasienica nazwał go: „jedną z najbardziej odrażających figur w naszych dziejach”. Niemiecka i rosyjska hegemonia, które naznaczyły XX wiek w Europie, powodują raczej nasze sceptyczne refleksje wobec koncepcji geopolitycznej Wazów, czyli wojny o szwedzką koronę, która nolens volens uwikłała I Rzeczpospolitą w bezsensowny polsko-szwedzki konflikt. Widział to ostatni wybitny polski król Jan III Sobieski, który poza wiedeńską wiktorią miał śmiały plan (i genialny w swym profetyzmie) anektowania Prus wspólnie ze Szwecją i wejście ze Sztokholmem w militarny sojusz. Pogrzebanie szans Jakuba Sobieskiego – syna wybitnego żołnierza, na polską koronę zniszczyły też plan, „ucieczki do przodu”, i antydatując wydarzenia o których Sobieski przecież wiedzieć nie mógł, ale widocznie które czuł w kościach, uniknięcia rozbiorów. Wojna ze Szwecją z perspektywy późniejszych polskich dziejów sensu nie miała, a dzisiaj w morzu cierpienia ofiar Holokaustu czy sowieckich wywózek na Sybir jest już całkowicie zmarginalizowana, utożsamiana co najwyżej z powtórkami telewizyjnymi ekranizacji wybitnej prozy Sienkiewicza.
I to wszystko jest racja, problem jednak w tym, iż potop szwedzki to nieodrobiona lekcja z kształtowania elit polskich. Widać to właśnie na przykładzie Hieronima Radziejowskiego. Okupacja szwedzkich wojsk w latach 1655 – 1660 do tego stopnia przetrąciła kręgosłup polskiej państwowości, że od tego to momentu możemy liczyć odpływ sił: gospodarczych, militarnych i dyplomatycznych, z Polski. Bilans szwedzkiej inwazji na Polskę był katastroficzny nawet jak na XVII-wieczne warunki wojenne. Żołnierze króla Karola X Gustawa do cna ograbili nasz kraj – była to pierwsza w zasadzie wojna totalna w historii prowadzona na polskich ziemiach. Zniszczono: 188 miast, 186 wsi, 81 zamków, 136 kościołów, 30 młynów, 89 pałaców, 10 browarów. Liczba ludności w Polsce zmniejszyła się o 40 proc. A szwedzki żołnierz okupował najzamożniejsze ziemie I RP – wkroczyli do sześciu najważniejszych miast Korony: Torunia, Elbląga, Poznania, Warszawy, Krakowa i Lublina. Oszalała grabież nie ominęła nawet trumien skąd szwedzcy żołdacy wyciągali srebrne gwoździe, złoto zdzierano z drewnianych listew (powiedzmy sobie wprost - świadczy to nie tylko o zbydlęceniu okupanta, ale i o zamożności ówczesnych Polaków). Trochę o tym rabunku przypomniano niezbyt fortunnie w czasie piłkarskich Mistrzostw Europy, choć trudno wymagać od erytrejskiego zawodnika Alexandra Isaka biegającego w szwedzkiej koszulce by przepraszał za arrasy zrywane przez rajtarów.
Radziejowskiego wszelako nie tylko warto, ale i trzeba przypominać, bo totalną okupację Polski przyniósł nasz rodak. Hieronim Radziejowski herbu Junosza był wpływowym wysłannikiem króla Władysława IV Wazy. To on miał uczestniczyć w tajnych negocjacjach z kozaczyzną by wypełnić ideę fix młodego króla – krucjatę przeciwko Turcji. Plany storpedowała pacyfistycznie i warcholsko nastawiona szlachta, która żadnej wojny poprzeć nie planowała, a jak coś zrywać w ówczesnej Polsce – to oczywiście na sejmie. Wojna jednak wybuchła i to o wiele gorsze, bo domowa – czyli rozpoczęła się rebelia kozaków pod wodzą Chmielnickiego. Radziejowski pomimo rojalistycznych poglądów i lojalności wobec Warszawy był człowiekiem podłego charakteru – ciągnęły się za nim oskarżenia o gwałt, dezercja w czasie bitwy pod Piławcami, a zrobienie go podkanclerzym koronnym przez Wazów wywołało oskarżenia o korupcję (a w tak skorumpowanych czasach było to wręcz wyjątkowe). Wiszący u królewskiej klamki Radziejowski poprzez splot prywatnych kłopotów (zdrada żony, pozbawienie go majątku) i własne ambicje polityczne (prywatne pertraktacje z kozaczyzną za plecami króla Jana Kazimierza) w połączeniu z sadyzmem i brakiem skrupułów stracił pozycję i został oskarżony za obrazę majestatu, a następnie „obwołany” banitą i infamisem. Przechwycono jego listy do Bohdana Chmielnickiego i Iwana Wyhowskiego, więc Radziejowski stał się synonimem zdrajcy i kozłem ofiarnym klęsk militarnych I RP.
Prędko ucieka do Wiednia, gdzie w oparciu o Habsburgów stara się zorganizować wojska, które uderzą na Kraków. Uznany za wariata, próbuje swoich sił w Sztokholmie, gdzie jednak został przygarnięty przez królową Krystynę Wazównę. Wspiera Karola Gustawa w jego inwazji na Polskę, pertraktuje przy kapitulacji pospolitego ruszenia pod Ujściem, w 1655 roku. Radziejowski chce by Karol Gustaw został królem Polski, ale ostatecznie popada w niełaskę także u Szwedów. Sprowadził na własny kraj okupację tak eksploatującą, iż ogołociła cały kraj – cały, ponieważ poza województwami zajętymi przez Szwedów Polskę najechała kozaczyzna i Siedmiogród. Na Wielkie Księstwo Litewskie ruszyła armia rosyjska. 6 grudnia 1656 r. podpisano w Radnot (w Siedmiogrodzie) traktat rozbiorowy, który dzielił Koronę i Litwę na domeny i strefy wpływów Karola X Gustawa, Fryderyka Wilhelma Hohenzollerna, Jerzego II Rakoczego, Bogusława Radziwiłła i Bohdana Chmielnickiego. Gdyby wszedł w życie, do rozbiorów doszłoby 120 lat wcześniej.
Radziejowski, który swoimi intrygami doprowadził do takiej katastrofy miał później zostać zrehabilitowany i służyć jako polski poseł do Wysokiej Porty. Zdrajca i sadysta, który ściągnął na Polskę śmierć i pożogę wrócił na wysokie stanowisko.
Michał Bruszewski