[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Nigdy więcej
![Powstańcy Warszawscy [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Nigdy więcej](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16278432241d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372bada669ec18a2ac3c372a19697cd4c69.jpg)
Im jestem starszy tym trudniejsze są dla mnie te obchody. Nie, nie dlatego, że nie jestem dumny z mojego miasta, i nie dlatego, że nie doceniam ogromnej ofiary jaką złożyli jego mieszkańcy i bohaterstwa. To wszystko we mnie jest. Mam też świadomość, jak ważne dla naszej tożsamości jest pamięć o tym, co się wówczas zdarzyło i cieszę się z Muzeum Powstania Warszawskiego. A jednocześnie jest gdzieś we mnie wielki smutek, że nigdy już nie zobaczę Warszawy sprzed wojny, że tamtem świat zniknął bezpowrotnie, zmieciony najpierw przez stworzenie getta, przez jego wywiezienie do Auschwitz i powstanie, a później przez Powstanie Warszawskie, rzeź Woli i zniszczenie miasta przez hitlerowców. Jest też we mnie żal, gdy uświadomie sobie ogrom strat.
I nie chodzi o suche liczny, ale o konkretne życie wielu. Od jakiegoś czasu 1 sierpnia idziemy z rodziną na cmentarz, gdzie pochowano powstańców, ale i wiele ofiar cywilnych, szczególnie zamordowanych w czasie rzezi Woli. Nieodmiennie trafiamy tam na jeden grób, gdzie pochowano mamę i piątką jej dzieci, zatrzymujemy się przy nim. I tam zawsze dopada mnie jednak, ta sama myśl. Gdzie jest ich Ojciec? Czy zginął razem z nimi, ale jego ciało nie zostało odnalezione? A może rzuciło go gdzieś daleko i też zginął, nawet nie wiedząc o śmierci bliskich? A może wrócił do domu, którego już nie było, do rodziny, którą wymordowano? Co się stało z nim potem? Czy ożenił się, miał kolejne dzieci, i tylko czasem spoglądał na dobrze schowane zdjęcia? A może trwał w pamięci o tych, którzy odeszli, samotny? Nie mam pojęcia, ale te pytania nie dają mi spokoju. Tego dnia często też wracam do „Ziela na kraterze” Melchiora Wańkowicza, do miasta, którego nie ma, do życia, które spalone zostało w tym mieście. I ogarnia mnie żal za tamtym światem, za tamtym miastem.
Ale to wszystko, i coraz większą mam tego świadomość, jako ojciec dzieci, które powoli wchodzą w młodość, ogromną odpowiedzialność. Musimy, powinniśmy zrobić wszystko, by to już nigdy się nie powtórzyło, by nie spłonęła nasza stolica, by nie trzeba było rzucać życia dzieci i młodzieży na szańce. „Nigdy więcej” - to jest wezwanie, które do nas płynie z tej rocznicy. Nie wolno nam o tym zapominać.