Koniec Radio Wawa. Słynny DeDektyw Inwektyw żegna się ze słuchaczami: "Byłem Vaderem, Wałęsą, kurczakiem..."

- I tak, wraz z ostatnim dniem Radia WAWa w eterze, kończy się i moja droga z Błękitną Stacją.
Trafiłem do radia WAWa w 1993 roku przez przypadek, gdyby nie zagadnął mnie na schodach Maciek Sobieszczański - pewnie by tej drogi nie było. Za to zagadnięcie bardzo mu dziękuję. Czasem jedno słowo zmienia życie.
Dziękuję też Wojciechowi Reszczyńskiemu i Krzysztofowi Kilianowi - ojcom założycielom. A Wojtkowi szczególnie - to On mi zaufał, pozwolił uczyć się radia, wejść do niego „z ulicy”.
- pisze Tomasz Łysiak
- Przeżyłem jako DeDektyw niezwykłe przygody - wykonywałem badanie USG przez telefon, prosiłem by pani w sklepie do zlewu wylewała Colę, gdyż pod nią pracują spragnieni pracownicy metra drążący tunel, a jako astronauta ze stacji kosmicznej załatwiłem by szybko wyniesiono materac na trwanik, bo niechcący wypadł mi bidon z ręki i spada płonąc przez atmosferę. Byłem czarnoskórym przybyszem z Afryki, babcią, starcem, Kmicicem, Niemcem, idiotą, kobietą która panikuje bo ma dioptrię w oku, lekarzem, kierowcą, lordem Vaderem, aniołem, księdzem, pacjentem, uczniem, profesorem (to oko puszczone do Grzesia Bendy - kto wie dlaczego?), pijakiem, kryminalistą, żołnierzem, Szopenem, Mickiewiczem, Yodą, Wałęsą, śpiewakiem, rybakiem, rybą, kurczaczkiem, knechtem krzyżackim a także E.T. Ten ostatni dzwonił i prosił, że chce „go home”... Dzisiaj ten telefon notabene byłby niezrozumiały, jak wiele innych, bo minęło ćwierć wieku: zmienił się w tym czasie świat. Ale dla mnie to była cudowna przygoda, w której przeżyłem tyle wspaniałych chwil.
- wspomina
I tak, wraz z ostatnim dniem Radia WAWa w eterze, kończy się i moja droga z Błękitną Stacją. Trafiłem do radia WAWa w...
Opublikowany przez Tomasza Łysiaka Piątek, 30 kwietnia 2021