Elżbieta Połomska: 10 kwietnia, roku pamiętnego
Napięcie polityczne tamtego czasu, krążyło jednak nad duszami, krakało skrzekiem czarnych kruków, których u nas pełno. Śledziłam wydarzenia wybiórczo, bo przemysł platformerskiej symfonii nienawiści i pogardy do obozu prezydenckiego, budził najgłębszy sprzeciw. I wściekłość z bezradności.
Obudziła nas moja kochana Teściowa. Zapłakana i roztrzęsiona, a przecież była to kobieta dzielna i zaprawiona w życiowych bojach. Ostoja spokoju. Dobra, pomocna i prawa.
Stanęła cała we łzach i powiedziała jedno zdanie: „Zabili prezydenta…”.
Kompletnie nas zamurowało. Pomyślałam – „prezydenta USA…”
Potem już tylko telewizje różnej maści, np. TVN, mówiący przez kilka tamtych godzin ludzkim głosem i nawet płaczący ludzkimi łzami.
Ze zgrozą dowiedzieliśmy się później o manipulacjach politycznych i medialnych sprzed katastrofy. Widzieliśmy postawy polityków PO, którzy w swej narastającej bezkarności, pokazywali krogulcze szpony. Przemysł pogardy zamiast się wyciszyć – gęstniał. Niektórym wydawało się, że oto zostali panami świata.
Ale zapomnieli nieszczęśnicy o pewnym mądrym przysłowiu: „pycha kroczy przed upadkiem”. Nawiązuje ono bezpośrednio do Biblii, do słów księgi Przysłów: „Przed porażką – wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek” (Prz 16,18).
Jako katolicy mamy nadzieję, że winowajcy bliżsi i dalsi mogą i powinni się nawrócić. Muszą jednak uznać własną winę, stanąć w prawdzie i zadośćuczynić za popełnione zło. Przecież nie ma innej drogi do pojednania z Bogiem, a bez tego pojednania nie ma zbawienia. W zaparte idzie się tylko w duchowej śmierci. Gdy nie jest się człowiekiem, a żywym trupem, duchowym zombie.
Jak nigdy, wydaje się aktualny, przejmujący wiersz Czesława Miłosza: „Który skrzywdziłeś”. Niech to przesłanie poety, zabrzmi dziś jak memento:
„Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta”. (Cz. Miłosz, Washington D.C., 1950)