[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: Babcia Filomena

Z kolei Babcia Serafina od strony Taty musiała sobie radzić z ogromną liczbą wnucząt, własnych dzieci miała bowiem sześcioro. Czasem miała kłopot ze spamiętaniem wszystkich, ale bardzo się starała. Miała specjalny tajny kuferek, z którego wyciągała nagrody, kiedy byliśmy grzeczni. A to przedwojenne polskie marki czy jeszcze starsze carskie ruble (Babcia była święcie przekonana, że daje nam warte cokolwiek pieniądze, a nikt Babci z tego przekonania wyprowadzać nie śmiał), a to czekolady, które były już tak stare, że miały dziwny kolor (podobnie jak z markami i rublami). Z kolei kiedy byliśmy niegrzeczni, np. zrywaliśmy jabłka z jabłoni (Babcia uważała, że tak nie wolno, wolno było tylko zbierać te, które spadły na ziemię), zbijała nas z jabłoni drewnianymi grabiami. Kiedy już była bardzo stara, nazywano ją we wsi „Wolną Europą”, ponieważ w jakimś sensie wyprzedzając w tym internet, stanowiła jednoosobowe medium społecznościowe, chodząc od chaty do chaty i roznosząc plotki. – A przywieź mi tam, Czaruś, tych słonych ciastek – mówiła, ponieważ uwielbiała krakersy, ale nigdy nie pamiętała, jak się nazywają.
Tak też wspominam swoje Babcie od czasu, kiedy zapoznałem się z przypadkiem Babci Filomeny, czyli pani Filomeny Leszczyńskiej, która pogoniła kota „badaczom Holocaustu”, którzy o jej stryju, który podczas wojny pomagał Żydom, napisali straszne rzeczy.
Z dostępnego w sieci zdjęcia patrzy na mnie babuleńka w chuście we wzory i obszernym, brązowym swetrze. Prawie jakbym widział Babcię Czesławę. Twarz poorana zmarszczkami, zmęczone oczy, ale spojrzenie czyste i prostolinijne. Po prostu modelowa babcia. Na Twitterze w czasie, kiedy to piszę, szaleje hasztag #BabciaFilomena.
A wiecie, że koniec Frontu Jedności Przekazu III RP zaczął się (oczywiście można wyznaczać różne cezury, ja wyznaczam taką) od możliwości swobodnej debaty (później różnie z tym bywało) na Salonie24? I wiecie, że w tej debacie bardzo istotną grupą, która tłumaczyła mniej rozgarniętym, na czym świat polega i w ten sposób zmieniła również moje świata postrzeganie, były starsze panie, blogerki Salonu24? Czasem w przypływie bezczelności, choć głównie na własny użytek, nazywam to „rewolucją babć”.
Zaiste, Babcia to potęga.