Marcin Romanowski: Gdyby liberałowie wygrali wybory na Węgrzech, uderzyliby jeszcze brutalniej niż w Polsce

- Jedynym realnym zagrożeniem dla demokracji, bezpieczeństwa i rządów prawa w Polsce jest koalicja Tuska – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Marcin Romanowski. Były wiceminister sprawiedliwości jest ścigany przez polską prokuraturę. Polityk otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, teraz stanął na czele Polsko-Węgierskiego Instytutu Wolności.
Marcin Romanowski Marcin Romanowski: Gdyby liberałowie wygrali wybory na Węgrzech, uderzyliby jeszcze brutalniej niż w Polsce
Marcin Romanowski / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Mylosz

Tysol.pl: Panie pośle, polski wyborca przez 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy był straszony „końcem demokracji”, teraz po zdobyciu władzy przez Platformę Obywatelską i jej sojuszników to prawica alarmuje o atakach na wolność i demokrację. Jak Polacy nieco mniej zainteresowani polityką mają odnaleźć się w tym poczuciu permanentnego zagrożenia demokracji?

Marcin Romanowski: Chaos, w którym osobom mniej zainteresowanym polityką czy życiem publicznym trudno się zorientować, o co tak naprawdę chodzi – to dokładnie to, na czym zależy globalistom.. Oszustwo i manipulacja to jedyny sposób, w jaki środowiska takie jak Platforma Obywatelska, z Tuskiem i Trzaskowskim na czele, mogą zdobywać władzę. Gdyby mówili otwarcie, jakie zagrożenia diagnozują i jakie naprawdę mają zamiary, nikt przy zdrowych zmysłach i z Polską w sercu by na nich nie zagłosował. Dlatego kłamią i zarzucają innym dokładnie to, czym sami się charakteryzują – łamanie demokracji, rządów prawa, nieuczciwość.

W rzeczywistości jedynym realnym zagrożeniem dla demokracji, bezpieczeństwa i rządów prawa w Polsce jest właśnie koalicja Tuska – koalicja 13 grudnia. Udowodnili to przez ostatnie półtorej roku w sposób, który przeraża każdego rozsądnego eksperta, który ma dostęp do prawdziwych, rzetelnych analiz sytuacji politycznej i prawnej w Polsce.

 

Groźby globalistów

Opublikowany przez Polsko-Węgierski Instytut Wolności raport jest skierowany do odbiorcy polskiego czy węgierskiego?

Raport kierowany jest do każdego, komu zależy na obronie wolności, tożsamości narodowej i wartości kulturowych, które dziś są pod coraz silniejszym ostrzałem ze strony globalistycznych środowisk – a Polska jest tu szczególnym polem ataku. Ze względu na historyczną przyjaźń między naszymi narodami Węgrzy są bardzo zainteresowani tym, co dzieje się w Polsce.

Tym bardziej teraz, kiedy lider węgierskiej opozycji otwarcie zapowiada, że po zwycięstwie będzie wdrażać dokładnie te same działania, co teraz Tusk w Polsce.

Systematyczne, ale przystępne omówienie zagrożeń zawarte w naszym raporcie będzie też oczywiście cenne dla Polaków. Ale spotkał się z zainteresowaniem naszym amerykańskich partnerów. W rzeczywistości raport jest adresowany do wszystkich środowisk wolnościowych i zdroworozsądkowych – bo zagrożenie liberalną autokracją nie zna granic.

Czy sytuacja ingerowania sądów w proces wyborczy w Rumunii i we Francji grozi Polsce i Węgrom?

Zdecydowanie tak.

Wykorzystywanie upolitycznionych sądów do odbierania obywatelom realnego wpływu na wybory to znak rozpoznawczy liberalno-lewicowych elit w Europie i w USA. Dlaczego Polska pod rządami Tuska miałaby być wyjątkiem? Od ponad półtora roku jesteśmy doświadczalnym poligonem brutalnego bezprawia.

Koalicja 13 grudnia już z resztą próbowała podejmować kroki w tym kierunku, starając się przeprowadzić tzw. ustawę incydentalną, zmieniającą na potrzeby wyborów prezydenckich skład Sądu Najwyższego orzekającego o ich ważności. Zamiast Izby Kontroli Nadzwyczajnej chcieli do tego zadania wyznaczyć 15 najstarszych stażem sędziów, w większości z czasów PRL, w tym osoby, które skazywały działaczy Solidarności. Cel był jasny: zabezpieczyć się politycznie, mieć w zanadrzu „bezpiecznik”, który – jak w Rumunii – pozwoli unieważnić wybory, jeśli wygra Karol Nawrocki. Na szczęście prezydent zawetował ten legislacyjny potworek. Ale od razu pojawiły się zawoalowane groźby – Tusk i Hołownia zaczęli sugerować, że nie uznają wyniku, jeśli Trzaskowski przegra. A nieuznawanie niewygodnych wyroków SN czy TK to ich specjalność. Dlatego tak ważny jest nacisk na rządzących i pilnowanie uczciwości wyborów.

Jak kwestia sądownictwa wygląda na Węgrzech? Jak Węgrzy poradzili sobie z oczyszczeniem sądów po komunizmie?

Niestety, nad Dunajem nie przeprowadzono gruntownego oczyszczenia sądów z osób skompromitowanych w poprzednim systemie. Nie dochodziło tam co prawda do takich patologii jak w Polsce, które były wynikiem polityki „grubej kreski” Adama Strzembosza – ale i tak problem pozostał. Węgierscy sędziowie nie są aż tak upolitycznieni jak w Polsce, ale pojawiają się podobne symptomy jurystokracji – orzeczenia sprzeczne z ustawami, polityczny aktywizm, kontakty z Brukselą czy Luksemburgiem mające na celu podważanie własnego systemu prawnego. To wszystko pokazuje, że bez dogłębnej, odważnej reformy sądów, bez przypomnienia sędziom, że są sługami prawa, a nie jego panami, nie można zbudować uczciwego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości. Półśrodki nic tu nie dają.

 

Polska poligonem wojny cywilizacyjnej

Jak ważna jest międzynarodowa współpraca środowisk konserwatywnych, by uniknąć zagrożeń opisywanych w Pana raporcie?

Polska jest dziś poligonem wojny cywilizacyjnej – jesteśmy na linii frontu w obliczu agresji ze strony globalistycznych ideologii, woke, radykalnego klimatyzmu i polityki promującej przymusową migrację.

Instytut powstał po to, by pełnić rolę systemu wczesnego ostrzegania – tak, aby inne kraje mogły uniknąć losu Polski poddanej ideologicznemu i politycznemu Kulturkampfowi. Współpraca, wymiana wiedzy i wsparcie są dziś nie tylko cenne, ale konieczne. Oczywiście konserwatyści i narodowcy z natury nie tworzą „międzynarodówek” jak lewica, ale nie oznacza to, że nie mogą powstawać fora współpracy. Wymaga to po prostu więcej determinacji.

Na Węgrzech największą konkurencją dla Viktora Orbána jest Peter Magyar i partia TISZA. Jak scharakteryzowałby Pan tego polityka i tę formację?

Tak samo jak Tusk – narzucany przez Brukselę. Tak samo jako wynagrodzenie za pomoc w zdobyciu władzy będzie spłacał rachunki Niemcom i globalistycznym grupom interesu, kosztem węgierskiego interesu narodowego. Kosztem zwykłych ludzi. Teraz oczywiście – dokładnie jak Tusk w 2023 roku – obiecuje dobrobyt i politykę „kochajmy się”. Gdyby wygrał – nie dotrzyma żadnej z tych obietnic. Poza rozliczeniami rządzących – które, podobnie jak w Polsce za Tuska, nie będą miały nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, a będą zwykłymi polowaniami na czarownice. Dotykającymi tak jak w Polsce, nie tylko polityków, ale zwykłych ludzi – szeregowych urzędników, straszą schorowaną kobietę która skrytykuje na Facebooku liberalnego aktywistę czy katolickiego księdza, który buduje dom pomocy dla ofiar przemocy. Tusk i Magyar – mimo różnic – to w istocie bliźniacze projekty. W TISZA nawet hasła wyborcze powtarzają te same, co Platforma Obywatelska w 2023 roku. Wtedy Tusk dostał zielone światło z Brukseli na zniszczenie środowisk suwerennościowych, bo stanowimy zagrożenie dla ich planów.

A Węgry Victora Orbána są jeszcze groźniejsze – dlatego jeśli liberałowie wygraliby wybory nad Dunajem, uderzenie byłoby jeszcze brutalniejsze i bardziej bezwzględne niż w Polsce.

Dlatego musimy się wspierać – bo to właśnie polsko-węgierska współpraca, stanowiąca trzon Europy Środkowej, w połączeniu z więzią transatlantycką, tworzy najlepsze warunki dla rozwoju i budowy bezpieczeństwa naszych narodów. A fakt, że tak usilnie próbuje się nas poróżnić, tylko potwierdza, jak bardzo ta współpraca uwiera wrogów wolności i suwerenności.
 


 

POLECANE
Wiadomości
W Gdańsku dobre nastroje mimo przegranej na koniec sezonu. Lechia zostaje w Ekstraklasie

W sobotni wieczór na Polsat Plus Arenie w Gdańsku odbył się ostatni mecz sezonu Ekstraklasy, w którym Lechia Gdańsk podejmowała GKS Katowice. Choć gospodarze przegrali 2:3, nastroje w Gdańsku były wyraźnie pozytywne – Lechia utrzymała się w lidze, a stadion wypełnił się blisko 15 tysiącami kibiców, którzy nie szczędzili gardła.

Szwajcarski dostawca energii pozywa Niemcy. Chodzi o przedwczesne zamknięcie elektrowni węglowej z ostatniej chwili
Szwajcarski dostawca energii pozywa Niemcy. Chodzi o przedwczesne zamknięcie elektrowni węglowej

Szwajcarska spółka energetyczna Azienda Elettrica Ticinese (AET) domaga się od rządu Niemiec 85 milionów euro odszkodowania. Powód? Przedwczesne zamknięcie elektrowni węglowej Trianel w Lünen, w której AET miała 16% udziałów. Sprawa trafiła do Międzynarodowego Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID) w Waszyngtonie.

Trzaskowski u Mentzena za likwidacją TVP Info i przeciwko nowym podatkom z ostatniej chwili
Trzaskowski u Mentzena za likwidacją TVP Info i przeciwko nowym podatkom

Przeciwny nowym podatkom i ograniczeniom w obrocie gotówkowym, ale za likwidacją TVP Info - to niektóre z deklaracji, jakie złożył kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski podczas sobotniej rozmowy ze Sławomirem Mentzenem w jego mediach społecznościowych.

Europejski Zielony Ład jest konsekwentnie wdrażany. Anna Bryłka odpowiada Trzaskowskiemu z ostatniej chwili
"Europejski Zielony Ład jest konsekwentnie wdrażany". Anna Bryłka odpowiada Trzaskowskiemu

Kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski zapewniał w trakcie jednej z debat, że "już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu, dlatego, że w tej chwili zmienił się świat". Do tych słów krótko odniosła się europoseł Konfederacji, Anna Bryłka. 

Ekstraklasa: Lech Poznań mistrzem Polski z ostatniej chwili
Ekstraklasa: Lech Poznań mistrzem Polski

Lech Poznań wygrywając w ostatniej kolejce ekstraklasy z Piastem Gliwice 1:0 został piłkarskim mistrzem Polski.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

Ważna informacja dla mieszkańców Gdańska: już w najbliższy czwartek 29 maja rusza remont al. Rzeczypospolitej. Mieszkańcy muszą przygotować się na zmiany w organizacji ruchu i komunikacji miejskiej.

Niemcy przywrócą zasadniczą służbę wojskową? Boris Pistorius zabiera głos z ostatniej chwili
Niemcy przywrócą zasadniczą służbę wojskową? Boris Pistorius zabiera głos

Niemcy mogą przywrócić obowiązkową służbę wojskową, jeśli zmodernizowany system ochotniczy nie spełni celów rekrutacyjnych - powiedział minister obrony Boris Pistorius w sobotę w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung.

Karol Nawrocki: Przy wsparciu Solidarności odrzucimy ekoterroryzm z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Przy wsparciu Solidarności odrzucimy ekoterroryzm

- Przy wsparciu Solidarności odrzucimy ekoterroryzm, ekoszaleństwo Zielonego Ładu i wrócimy do normalności - powiedział kandydat na prezydenta Karol Nawrocki na sobotnim wiecu w Rybniku.

Kazik Staszewski chory. To zdjęcie zaniepokoiło fanów Wiadomości
Kazik Staszewski chory. To zdjęcie zaniepokoiło fanów

Kazik Staszewski, lider zespołu Kult, przekazał niepokojącą informację o swoim stanie zdrowia. Na swoim Instagramie zamieścił zdjęcie ze szpitala. Okazuje się, że artysta nie jest w najlepszej kondycji.

Trzaskowski podda się testom na obecność narkotyków? Jest odpowiedź kandydata KO z ostatniej chwili
Trzaskowski podda się testom na obecność narkotyków? Jest odpowiedź kandydata KO

W sobotę Rafał Trzaskowski odniósł się do propozycji Karola Nawrockiego, aby obaj politycy poddali się testom na obecność substancji psychoaktywnych w organizmie.

REKLAMA

Marcin Romanowski: Gdyby liberałowie wygrali wybory na Węgrzech, uderzyliby jeszcze brutalniej niż w Polsce

- Jedynym realnym zagrożeniem dla demokracji, bezpieczeństwa i rządów prawa w Polsce jest koalicja Tuska – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Marcin Romanowski. Były wiceminister sprawiedliwości jest ścigany przez polską prokuraturę. Polityk otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, teraz stanął na czele Polsko-Węgierskiego Instytutu Wolności.
Marcin Romanowski Marcin Romanowski: Gdyby liberałowie wygrali wybory na Węgrzech, uderzyliby jeszcze brutalniej niż w Polsce
Marcin Romanowski / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Mylosz

Tysol.pl: Panie pośle, polski wyborca przez 8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy był straszony „końcem demokracji”, teraz po zdobyciu władzy przez Platformę Obywatelską i jej sojuszników to prawica alarmuje o atakach na wolność i demokrację. Jak Polacy nieco mniej zainteresowani polityką mają odnaleźć się w tym poczuciu permanentnego zagrożenia demokracji?

Marcin Romanowski: Chaos, w którym osobom mniej zainteresowanym polityką czy życiem publicznym trudno się zorientować, o co tak naprawdę chodzi – to dokładnie to, na czym zależy globalistom.. Oszustwo i manipulacja to jedyny sposób, w jaki środowiska takie jak Platforma Obywatelska, z Tuskiem i Trzaskowskim na czele, mogą zdobywać władzę. Gdyby mówili otwarcie, jakie zagrożenia diagnozują i jakie naprawdę mają zamiary, nikt przy zdrowych zmysłach i z Polską w sercu by na nich nie zagłosował. Dlatego kłamią i zarzucają innym dokładnie to, czym sami się charakteryzują – łamanie demokracji, rządów prawa, nieuczciwość.

W rzeczywistości jedynym realnym zagrożeniem dla demokracji, bezpieczeństwa i rządów prawa w Polsce jest właśnie koalicja Tuska – koalicja 13 grudnia. Udowodnili to przez ostatnie półtorej roku w sposób, który przeraża każdego rozsądnego eksperta, który ma dostęp do prawdziwych, rzetelnych analiz sytuacji politycznej i prawnej w Polsce.

 

Groźby globalistów

Opublikowany przez Polsko-Węgierski Instytut Wolności raport jest skierowany do odbiorcy polskiego czy węgierskiego?

Raport kierowany jest do każdego, komu zależy na obronie wolności, tożsamości narodowej i wartości kulturowych, które dziś są pod coraz silniejszym ostrzałem ze strony globalistycznych środowisk – a Polska jest tu szczególnym polem ataku. Ze względu na historyczną przyjaźń między naszymi narodami Węgrzy są bardzo zainteresowani tym, co dzieje się w Polsce.

Tym bardziej teraz, kiedy lider węgierskiej opozycji otwarcie zapowiada, że po zwycięstwie będzie wdrażać dokładnie te same działania, co teraz Tusk w Polsce.

Systematyczne, ale przystępne omówienie zagrożeń zawarte w naszym raporcie będzie też oczywiście cenne dla Polaków. Ale spotkał się z zainteresowaniem naszym amerykańskich partnerów. W rzeczywistości raport jest adresowany do wszystkich środowisk wolnościowych i zdroworozsądkowych – bo zagrożenie liberalną autokracją nie zna granic.

Czy sytuacja ingerowania sądów w proces wyborczy w Rumunii i we Francji grozi Polsce i Węgrom?

Zdecydowanie tak.

Wykorzystywanie upolitycznionych sądów do odbierania obywatelom realnego wpływu na wybory to znak rozpoznawczy liberalno-lewicowych elit w Europie i w USA. Dlaczego Polska pod rządami Tuska miałaby być wyjątkiem? Od ponad półtora roku jesteśmy doświadczalnym poligonem brutalnego bezprawia.

Koalicja 13 grudnia już z resztą próbowała podejmować kroki w tym kierunku, starając się przeprowadzić tzw. ustawę incydentalną, zmieniającą na potrzeby wyborów prezydenckich skład Sądu Najwyższego orzekającego o ich ważności. Zamiast Izby Kontroli Nadzwyczajnej chcieli do tego zadania wyznaczyć 15 najstarszych stażem sędziów, w większości z czasów PRL, w tym osoby, które skazywały działaczy Solidarności. Cel był jasny: zabezpieczyć się politycznie, mieć w zanadrzu „bezpiecznik”, który – jak w Rumunii – pozwoli unieważnić wybory, jeśli wygra Karol Nawrocki. Na szczęście prezydent zawetował ten legislacyjny potworek. Ale od razu pojawiły się zawoalowane groźby – Tusk i Hołownia zaczęli sugerować, że nie uznają wyniku, jeśli Trzaskowski przegra. A nieuznawanie niewygodnych wyroków SN czy TK to ich specjalność. Dlatego tak ważny jest nacisk na rządzących i pilnowanie uczciwości wyborów.

Jak kwestia sądownictwa wygląda na Węgrzech? Jak Węgrzy poradzili sobie z oczyszczeniem sądów po komunizmie?

Niestety, nad Dunajem nie przeprowadzono gruntownego oczyszczenia sądów z osób skompromitowanych w poprzednim systemie. Nie dochodziło tam co prawda do takich patologii jak w Polsce, które były wynikiem polityki „grubej kreski” Adama Strzembosza – ale i tak problem pozostał. Węgierscy sędziowie nie są aż tak upolitycznieni jak w Polsce, ale pojawiają się podobne symptomy jurystokracji – orzeczenia sprzeczne z ustawami, polityczny aktywizm, kontakty z Brukselą czy Luksemburgiem mające na celu podważanie własnego systemu prawnego. To wszystko pokazuje, że bez dogłębnej, odważnej reformy sądów, bez przypomnienia sędziom, że są sługami prawa, a nie jego panami, nie można zbudować uczciwego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości. Półśrodki nic tu nie dają.

 

Polska poligonem wojny cywilizacyjnej

Jak ważna jest międzynarodowa współpraca środowisk konserwatywnych, by uniknąć zagrożeń opisywanych w Pana raporcie?

Polska jest dziś poligonem wojny cywilizacyjnej – jesteśmy na linii frontu w obliczu agresji ze strony globalistycznych ideologii, woke, radykalnego klimatyzmu i polityki promującej przymusową migrację.

Instytut powstał po to, by pełnić rolę systemu wczesnego ostrzegania – tak, aby inne kraje mogły uniknąć losu Polski poddanej ideologicznemu i politycznemu Kulturkampfowi. Współpraca, wymiana wiedzy i wsparcie są dziś nie tylko cenne, ale konieczne. Oczywiście konserwatyści i narodowcy z natury nie tworzą „międzynarodówek” jak lewica, ale nie oznacza to, że nie mogą powstawać fora współpracy. Wymaga to po prostu więcej determinacji.

Na Węgrzech największą konkurencją dla Viktora Orbána jest Peter Magyar i partia TISZA. Jak scharakteryzowałby Pan tego polityka i tę formację?

Tak samo jak Tusk – narzucany przez Brukselę. Tak samo jako wynagrodzenie za pomoc w zdobyciu władzy będzie spłacał rachunki Niemcom i globalistycznym grupom interesu, kosztem węgierskiego interesu narodowego. Kosztem zwykłych ludzi. Teraz oczywiście – dokładnie jak Tusk w 2023 roku – obiecuje dobrobyt i politykę „kochajmy się”. Gdyby wygrał – nie dotrzyma żadnej z tych obietnic. Poza rozliczeniami rządzących – które, podobnie jak w Polsce za Tuska, nie będą miały nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, a będą zwykłymi polowaniami na czarownice. Dotykającymi tak jak w Polsce, nie tylko polityków, ale zwykłych ludzi – szeregowych urzędników, straszą schorowaną kobietę która skrytykuje na Facebooku liberalnego aktywistę czy katolickiego księdza, który buduje dom pomocy dla ofiar przemocy. Tusk i Magyar – mimo różnic – to w istocie bliźniacze projekty. W TISZA nawet hasła wyborcze powtarzają te same, co Platforma Obywatelska w 2023 roku. Wtedy Tusk dostał zielone światło z Brukseli na zniszczenie środowisk suwerennościowych, bo stanowimy zagrożenie dla ich planów.

A Węgry Victora Orbána są jeszcze groźniejsze – dlatego jeśli liberałowie wygraliby wybory nad Dunajem, uderzenie byłoby jeszcze brutalniejsze i bardziej bezwzględne niż w Polsce.

Dlatego musimy się wspierać – bo to właśnie polsko-węgierska współpraca, stanowiąca trzon Europy Środkowej, w połączeniu z więzią transatlantycką, tworzy najlepsze warunki dla rozwoju i budowy bezpieczeństwa naszych narodów. A fakt, że tak usilnie próbuje się nas poróżnić, tylko potwierdza, jak bardzo ta współpraca uwiera wrogów wolności i suwerenności.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe