[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Po pierwsze demografia!

Wskaźniki demograficzne łatwo jest tylko zepsuć. Ich odbudowa to jednak długi proces, w której liczą się zarówno ekonomia, jak i kwestie prawne, a także budowanie atmosfery kulturowej.
rodzina [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Po pierwsze demografia!
rodzina / Pexels.com

Zacznijmy tym razem nie od Polski, ale od Chin. Tam, jakiś czas temu, zakończono straszliwy eksperyment „polityki jednego dziecka” i zastąpiono go polityką dwójki. A jednak wskaźniki urodzin od czterech lat nieustająco spadają. Z opublikowanych kilkanaście dni temu statystyk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wynika, że w roku 2020 urodziło się w Chinach 10,04 miliona dzieci. „Chiny wpadły w pułapkę niskiej płodności” - podkreślił prof. Liang Jianzhang, ekonomista w Uniwersytetu w Pekinie. „Chociaż liczba urodzeń w 2020 roku była najniższa w ostatnich dziesięcioleciach, wydaje się prawdopodobne, że będzie bardzo wysoko, jeśli porównywać ją do liczby narodzin w następnych dekadach” - dodał ekonomista. To zaś oznacza, co zresztą podkreślają chińscy badacze, że Chiny staną się społeczeństwem starzejącym się i stracą część ze swojej siły.
Teraz czas na Polskę. U nas też jest dramatycznie. Już teraz wiemy, że jest nas mniej o prawie sto dwadzieścia tysięcy osób. W roku 2020 zmarło 478 658 osób, czyli o ok. 67 tys. więcej niż przed rokiem (co jest smutnym skutkiem pandemii), a urodziło się mniej niż 360 tysięcy dzieci (najmniej od 15-16 lat). 500+ zatem - i to nawet rozciągnięte na pierwsze dziecko (co było - z punktu widzenia demografii - błędem) nie przynosi skutków. Jesteśmy społeczeństwem malejącym i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach (a nawet dziesięcioleciach) miało się to zmienić. Będzie nas coraz mniej, będziemy coraz starsi, a jako dla społeczeństwa na dorobku będzie to dla nas oznaczać coraz wolniejszy rozwój gospodarczy, coraz więcej problemów i coraz niższe emerytury dla tych, którzy będą na nie przechodzić. Dziura demograficzna oznacza w wymiarze jednostkowym gorsze realia życia na starość.

Jeśli zaś chcemy się z tym problemem zmierzyć, to musimy rzeczywiście podjąć gigantyczny projekt polityczny, społeczny i ekonomiczny. Nie wystarczą niewielkie zachęty ekonomiczne (a taką jest 500+), trzeba także zbudować system umożliwiający elastyczne łącznie pracy i wychowania dzieci, a także rozbudować jeszcze system opieki w żłobkach i przedszkolach. Ogromna większość współczesnych kobiet nie chce (a także z przyczyn ekonomicznych nie może) dokonywać wyboru między pracą zawodową a posiadaniem gromadki dzieci, a zatem jeśli chcemy sprawić, by młodzi chcieli je mieć, powinniśmy zbudować system wsparcia. Elastyczne godziny pracy, możliwość wykonywania jej w domu, łatwiejsze skracanie tygodnia pracy, szeroka sieć opieki - to wszystko już funkcjonuje nie tylko w krajach skandynawskich, ale także na przykład w Irlandii czy we Francji. I sprawdza się, bo we wszystkich tych krajach wskaźniki urodzin są wyższe niż w Polsce.
Istotne jest także budowanie poczucia bezpieczeństwa finansowego. Umowy o prace, a nie śmieciówki, gwarantowane koszty wynajmu mieszkań - to także istotny element budowania polityki demograficznej. A do tego trzeba dodać szerokie rozwiązanie problemów mieszkaniowych młodych. Kredyty, jako rozwiązanie tego problemu, biorąc pod uwagę huśtawkę walutową, ale także ogólnie niewielką pewność rynku finansowego, nie są najlepszym rozwiązaniem. I w tej sprawie także konieczne jest zaangażowanie państwa. Współczesny człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, także mieszkaniowego, bo inaczej z trudem decyduje się na dzieci.

I wreszcie na koniec konieczna jest zmiana kulturowa. Wielki proces - za pośrednictwem kina, seriali, książek - budzenia pragnień prokreacyjnych, wiązania ich z aspiracjami. Od lat robią to Francuzi, gdzie gromadka dzieci jest także symbolem statusu mieszczańskiego. Warto brać z nich przykład, bo bez tego czeka nas długotrwała, demograficzna zima.
Wszystkie te elementy, nawet jeśli zostaną wprowadzone (w co, niestety nie wierzę) i tak nie przyniosą cudownego ożywienia demograficznego. Walka o zmianę wymaga czasu, być może bardzo długiego. I właśnie dlatego - z naszej perspektywy, jako państwa - istotna jest także rozsądna i silna polityka migracyjna. Otwarcie - ekonomiczne i społeczne - na emigrantów zza naszej wschodniej granicy jest tylko jednym z elementów. Ale nie jest wykluczone, że trzeba także stworzyć program szerszy, który - właśnie za pomocą bonusów ekonomicznych - będzie przyciągał migrantów, którzy są nam obecnie demograficznie niezbędni. Jeśli bowiem Polska ma być silna, to potrzebuje ludzi. Migranci są zazwyczaj zdeterminowani, chętni do pracy i zaangażowani, a jeśli jest im lepiej, niż w miejscu, z którego pochodzą, i jeśli decydują się na pozostanie, to często - w pierwszym pokoleniu - mają też więcej dzieci. Jeśli zaś polityka nie tworzy wobec nich szklanych sufitów, jeśli istnieją możliwości prawdziwej integracji, a do tego, jeśli prowadzi się sensowną politykę migracyjną, to istnieje prawdopodobieństwo niezłej integracji migrantów. Szczególnie, jeśli pochodzą oni z krajów kulturowo nam bliskich.

Bez takiego programu będziemy skazani na spiralę demograficzną i urodzeniową zimę. Czy jesteśmy - jako społeczeństwo i państwo, by taki program wprowadzić? Bardzo chciałbym się mylić, ale obawiam się, że nie. A szkoda. 
 


 

POLECANE
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Uwaga, mieszkańcy Krakowa! Od soboty, 10 maja, zaczyna się remont mostu Grunwaldzkiego – jednej z kluczowych przepraw w mieście. Prace potrwają 10 miesięcy, a utrudnienia będą poważne. Sprawdź, jak zmieni się ruch i komunikacja miejska.

Broń atomowa dla Polski? Nowe badanie pokazuje, co myślą Polacy [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Broń atomowa dla Polski? Nowe badanie pokazuje, co myślą Polacy [SONDAŻ]

Czy Polska powinna mieć broń atomową? Tuż przed wyborami prezydenckimi temat wywołuje gorące emocje. Nowy sondaż pokazuje, że wg połowy Polaków prezydent RP powinien podpisać ustawę, która otwiera drogę do takiego dozbrojenia kraju.

80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Andrzej Duda: Nigdy więcej wojny z ostatniej chwili
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Andrzej Duda: Nigdy więcej wojny

''W dniu 80. rocznicy zakończenia najstraszliwszego konfliktu w dziejach świata – II wojny światowej – musi wybrzmieć apel: nigdy więcej wojny'' – podkreślił w czwartek prezydent Andrzej Duda. ''Państwo robi wszystko, co możliwe, by dziś Polska była silna i bezpieczna'' – dodał.

Samuel Pereira: Donald Tusk na powitanie skapitulował przed Friedrichem Merzem tylko u nas
Samuel Pereira: Donald Tusk na powitanie skapitulował przed Friedrichem Merzem

Wizyta kanclerza Niemiec w Polsce, pierwsza od objęcia przez niego urzędu, miała być szansą na odświeżenie relacji i symboliczne domknięcie starych spraw. Zamiast tego przyniosła jednoznaczne potwierdzenie – zarówno ze strony Berlina, jak i Warszawy – że temat reparacji wojennych dla Polski został definitywnie zamknięty.

Pakistan: Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii Wiadomości
Pakistan: Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii

Jak przekazało pakistańskie wojsko liczba ofiar śmiertelnych po ataku ze strony Indii wzrosła do 31 osób. Wzrosła także liczba rannych - z 46 do 57 osób.

Jest list pracowników Wojskowego Biura Historycznego w obronie prof. Sławomira Cenckiewicza z ostatniej chwili
Jest list pracowników Wojskowego Biura Historycznego w obronie prof. Sławomira Cenckiewicza

Profesor Sławomir Cenckiewicz ma usłyszeć zarzuty w związku z przedstawieniem opinii publicznej sprawy tzw. "Linii Tuska" czyli planów "obrony" RP na linii Wisły, co oznacza oddanie w przypadku rosyjskiej inwazji wschodnich terenów Polski. Dokumenty zostały wcześniej odtajnione przez MON Błaszczaka, a kierowane przez prof. Sławomira Cenckiewicza WBH pełniło jedynie funkcję wykonawczą wobec decyzji MON.

Atak siekierą na Uniwersytecie Warszawskim. Jest ofiara śmiertelna Wiadomości
Atak siekierą na Uniwersytecie Warszawskim. Jest ofiara śmiertelna

Na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego doszło do zabójstwa. Jak przekazał prokurator Piotr Skiba ofiarą jest portierka, która została zaatakowana siekierą. Policja zatrzymała podejrzanego.

Tłumy na spotkaniu z Karolem Nawrockim: Nie możemy mieć prezydenta, który jest zastępcą lokaja Wiadomości
Tłumy na spotkaniu z Karolem Nawrockim: Nie możemy mieć prezydenta, który jest zastępcą lokaja

Obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki odwiedził w środę Płock. Podczas spotkania z wyborcami poruszył m.in. tematy bezpieczeństwa oraz nielegalnej imigracji.

W Holandii spadł deszcz szklanych cząstek z płonących paneli słonecznych. Będziemy zbierać tygodniami Wiadomości
W Holandii spadł "deszcz" szklanych cząstek z płonących paneli słonecznych. "Będziemy zbierać tygodniami"

W niedzielę w Dongen w Holandii wybuchł pożar, w wyniku którego stanęły w płomieniach tysiące paneli słonecznych. Odłamki szkła spadały na wioski i pola oddalone o wiele kilometrów.

Nie żyje znany muzyk DJ Hazel Wiadomości
Nie żyje znany muzyk DJ Hazel

Jak poinformował portal TVP3 Bydgoszcz, nie żyje DJ Hazel. Znany polski muzyk miał 44 lata. Policja znalazła jego ciało w samochodzie nad jeziorem w Skępem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Po pierwsze demografia!

Wskaźniki demograficzne łatwo jest tylko zepsuć. Ich odbudowa to jednak długi proces, w której liczą się zarówno ekonomia, jak i kwestie prawne, a także budowanie atmosfery kulturowej.
rodzina [Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Po pierwsze demografia!
rodzina / Pexels.com

Zacznijmy tym razem nie od Polski, ale od Chin. Tam, jakiś czas temu, zakończono straszliwy eksperyment „polityki jednego dziecka” i zastąpiono go polityką dwójki. A jednak wskaźniki urodzin od czterech lat nieustająco spadają. Z opublikowanych kilkanaście dni temu statystyk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego wynika, że w roku 2020 urodziło się w Chinach 10,04 miliona dzieci. „Chiny wpadły w pułapkę niskiej płodności” - podkreślił prof. Liang Jianzhang, ekonomista w Uniwersytetu w Pekinie. „Chociaż liczba urodzeń w 2020 roku była najniższa w ostatnich dziesięcioleciach, wydaje się prawdopodobne, że będzie bardzo wysoko, jeśli porównywać ją do liczby narodzin w następnych dekadach” - dodał ekonomista. To zaś oznacza, co zresztą podkreślają chińscy badacze, że Chiny staną się społeczeństwem starzejącym się i stracą część ze swojej siły.
Teraz czas na Polskę. U nas też jest dramatycznie. Już teraz wiemy, że jest nas mniej o prawie sto dwadzieścia tysięcy osób. W roku 2020 zmarło 478 658 osób, czyli o ok. 67 tys. więcej niż przed rokiem (co jest smutnym skutkiem pandemii), a urodziło się mniej niż 360 tysięcy dzieci (najmniej od 15-16 lat). 500+ zatem - i to nawet rozciągnięte na pierwsze dziecko (co było - z punktu widzenia demografii - błędem) nie przynosi skutków. Jesteśmy społeczeństwem malejącym i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach (a nawet dziesięcioleciach) miało się to zmienić. Będzie nas coraz mniej, będziemy coraz starsi, a jako dla społeczeństwa na dorobku będzie to dla nas oznaczać coraz wolniejszy rozwój gospodarczy, coraz więcej problemów i coraz niższe emerytury dla tych, którzy będą na nie przechodzić. Dziura demograficzna oznacza w wymiarze jednostkowym gorsze realia życia na starość.

Jeśli zaś chcemy się z tym problemem zmierzyć, to musimy rzeczywiście podjąć gigantyczny projekt polityczny, społeczny i ekonomiczny. Nie wystarczą niewielkie zachęty ekonomiczne (a taką jest 500+), trzeba także zbudować system umożliwiający elastyczne łącznie pracy i wychowania dzieci, a także rozbudować jeszcze system opieki w żłobkach i przedszkolach. Ogromna większość współczesnych kobiet nie chce (a także z przyczyn ekonomicznych nie może) dokonywać wyboru między pracą zawodową a posiadaniem gromadki dzieci, a zatem jeśli chcemy sprawić, by młodzi chcieli je mieć, powinniśmy zbudować system wsparcia. Elastyczne godziny pracy, możliwość wykonywania jej w domu, łatwiejsze skracanie tygodnia pracy, szeroka sieć opieki - to wszystko już funkcjonuje nie tylko w krajach skandynawskich, ale także na przykład w Irlandii czy we Francji. I sprawdza się, bo we wszystkich tych krajach wskaźniki urodzin są wyższe niż w Polsce.
Istotne jest także budowanie poczucia bezpieczeństwa finansowego. Umowy o prace, a nie śmieciówki, gwarantowane koszty wynajmu mieszkań - to także istotny element budowania polityki demograficznej. A do tego trzeba dodać szerokie rozwiązanie problemów mieszkaniowych młodych. Kredyty, jako rozwiązanie tego problemu, biorąc pod uwagę huśtawkę walutową, ale także ogólnie niewielką pewność rynku finansowego, nie są najlepszym rozwiązaniem. I w tej sprawie także konieczne jest zaangażowanie państwa. Współczesny człowiek potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, także mieszkaniowego, bo inaczej z trudem decyduje się na dzieci.

I wreszcie na koniec konieczna jest zmiana kulturowa. Wielki proces - za pośrednictwem kina, seriali, książek - budzenia pragnień prokreacyjnych, wiązania ich z aspiracjami. Od lat robią to Francuzi, gdzie gromadka dzieci jest także symbolem statusu mieszczańskiego. Warto brać z nich przykład, bo bez tego czeka nas długotrwała, demograficzna zima.
Wszystkie te elementy, nawet jeśli zostaną wprowadzone (w co, niestety nie wierzę) i tak nie przyniosą cudownego ożywienia demograficznego. Walka o zmianę wymaga czasu, być może bardzo długiego. I właśnie dlatego - z naszej perspektywy, jako państwa - istotna jest także rozsądna i silna polityka migracyjna. Otwarcie - ekonomiczne i społeczne - na emigrantów zza naszej wschodniej granicy jest tylko jednym z elementów. Ale nie jest wykluczone, że trzeba także stworzyć program szerszy, który - właśnie za pomocą bonusów ekonomicznych - będzie przyciągał migrantów, którzy są nam obecnie demograficznie niezbędni. Jeśli bowiem Polska ma być silna, to potrzebuje ludzi. Migranci są zazwyczaj zdeterminowani, chętni do pracy i zaangażowani, a jeśli jest im lepiej, niż w miejscu, z którego pochodzą, i jeśli decydują się na pozostanie, to często - w pierwszym pokoleniu - mają też więcej dzieci. Jeśli zaś polityka nie tworzy wobec nich szklanych sufitów, jeśli istnieją możliwości prawdziwej integracji, a do tego, jeśli prowadzi się sensowną politykę migracyjną, to istnieje prawdopodobieństwo niezłej integracji migrantów. Szczególnie, jeśli pochodzą oni z krajów kulturowo nam bliskich.

Bez takiego programu będziemy skazani na spiralę demograficzną i urodzeniową zimę. Czy jesteśmy - jako społeczeństwo i państwo, by taki program wprowadzić? Bardzo chciałbym się mylić, ale obawiam się, że nie. A szkoda. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe